Nowe życie

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1876 2023-11-06 13:04:39

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie złapała w dłoń przemoczone buty i lekko zawstydzona pochyliła głowę.
- Parę razy wylądowałam po tej mokrej stronie- wyjaśniła uśmiechając się niezgrabnie.
Czarnowłosy elf pokiwał głową, na znak, że rozumie. Oboje obrali za cel posiadłość. Szli równym krokiem. Ciszę postanowił przerwać Dorlen.
- To miłe z twojej strony, że zdecydowałaś się pomóc przy weselu. Faktem jest to, że brakuje tu kobiecej ręki. Na krótko, ale jeszcze trwa.
- To sama przyjemność - odpowiedziała Addie. Cieszyła się, że jest przydatna i może się wykazać w czymś co jest typowo męskim zajęciem, według niej. W Asgardzie zawsze towarzyszyła Fridze przy organizacji przyjęć. W tym swojego wesela.
- Dawno nie miałam okazji czymś podobnym się zajmować. Do wydarzenia zostało kilka dni, pracy coraz więcej.- dodała uśmiechając się szerzej.
- Właśnie.. a propo przyjęcia. Proszę wybaczyć śmiałość, ale nurtuje mnie jedno pytanie- zatrzymał się.
Addie przystanęła krok dalej. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Kiedy Addie odzyskała moce od razu poznała, że Dorlen był taki jak ona, a raczej podobny. W Asgardzie również poznała jelfa, który był empatą, to on nauczył ją wykorzystywać swoją moc w walce, a raczej pokazał jak można jej uniknąć naciskając odpowiednie emocje przeciwnika.
- Tak?
- Czy zechciałabyś mi pani towarzyszyć podczas tego wydarzenia? - zapytał formalnie, skłaniając lekko głowę.
Jasna cholera, pomyślała Tego się nie spodziewała. W głowie kotłowało się jej mnóstwo myśli, ale żadnej nie umiała ubrać w słowa. Wzięła głęboki oddech, próbując zapanować nad nerwowym uśmiechem.
- To byłby dla mnie zaszczyt.. ale muszę odmówić. Mężatce nie wypada przyjmować takich zaproszeń - starała się jak najdelikatniej zakomunikować mowę. Czuła się cholernie niezręcznie, miała ochotę uciec.
- Mężatce? - elf zmarszczył brwi.
- Tak - pokiwała głową. - Choć zostaliśmy rozdzieleni, niecierpliwie wyczekuję dnia naszego ponownego spotkania - wyjaśniła smutno.
Elf zacisnął dłonie w pięści.  Ponownie pochylił sylwetkę.
- Proszę o wybaczenie, to było niestosowne,
- Nie mam czego wybaczać, nie wiedziałeś - próbowała się uśmiechnąć, ale z marnym skutkiem.
Dorlen przepuścił ją w progu posiadłości. Kiedy wewnątrz otuliło ją przyjemne ciepło poczuła jak jej zesztywniałe ciało zaczyna się rozluźniać.
- Cóż, nie będę dłużej zajmował czasu - elf zaczął się wycofywać. - Jeśli pani pozwoli, chciałbym, wyrazić nadzieję, że pomimo tego incydenty będę mógł liczyć na taniec? - zapytał ponownie.
Addie czuła, że zaczyna się czerwienić. Kurwa. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Oczywiście, zawdzięczam tobie i twoim ludziom życie - skłoniła lekko głowę. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Dorlen skłonił głowę, po czym poszedł w głąb posiadłości. Addie przymknęła oczy i odwróciła się na pięcie w stronę schodów. Obrała za cel swój pokój. Musiała się schować, zaszyć gdzieś. Wiedziała, że odkąd weszli na teren posiadłości byli zaproszonymi gośćmi na wesele, ale dopiero teraz miała tego potwierdzenie. Pewnie najdalej jutro rano dostana oficjalne zaproszenie. Nie mogła tego nikomu powiedzieć, choć będzie ją to gryzło. Ull będzie się z niej śmiał tydzień albo i dłużej, reszta raczej też. Zdjęła przemoczone ubranie i wskoczyła do wanny wypełnionej ciepłą wodą musiała odpocząć. Głównym założeniem było nie opuszczane pokoju do końca dnia. Rano znów przywdzieje maskę, że wszytsko gra. Clint da jej popalić na treningu, zapomni o tym wydarzeniu.

Wiadomość dodana po 15 min 14 s:
Kiedy ruda wymieniła swój plan na życie słuchał z niedowierzaniem. Nie mógł uwierzyć, że tak to sobie wyobrażała. Jakby przemawia przez nią zupełnie inna osoba. Kiedy na nią spojrzał wiedział, że żartuje.
– Jakbym cię nie znał to może bym i uwierzył. - zaśmiał się razem z nią. Wolał nie dopowiadać, że żadnego domu nie będzie budował. Raz wystarczy. I tak pewnie nic z niego nie zostało.
Kiedy oparła głowę o jego ramię wyciągnął dłoń i pogłaskał ją po policzku. Kiedy stwierdziła, że nie powinna niczego planować na zapas jego uśmiech nieco się zmniejszył.
– Czemu nie? Jeszcze nic nie jest przesądzone -powiedział znów przenosząc wzrok na sadzawkę. - Może warto stworzyć jakieś dziesięć procent planu - lekko wzruszył ramionami.
Nagle poczuł mocny uścisk w żołądku. W sumie zjadł dziś tylko jabłko.
– Wracamy? Zobaczmy czy dwór jeszcze stoi - prychnął wesoło, przypominając sobie poranne wzburzenie Addie. Skoro w niego była skłonna rzucić wazonem, to nie chciał się znaleźć w epicentrum jej wybuchu.

Offline

#1877 2023-11-06 13:30:21

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
AndroidChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin nie widziała siebie w spokojnym rodzinnym świecie. Dlatego uparcie odmawiała Clintowi, kiedy ten próbował ją przekonać do tego, aby zamieszkała z nim. Było to miłe z jego strony, ale ona by się zanudziła. Grzebanie w ogrodzie, sielskie letnie pikniki, czy pomoc w odrabianiu dzieciakom lekcji nie mieściło się w granicach jej zainteresowań. Musiała by się wtedy wyrzec swojej narwanej natury, a tego nie byłaby w stanie zrobić na dłuższą metę.
Bo zazwyczaj wygląda to tak, że planuje, idę, i plany szlag trafia- Wiele razy już się zawiodła, dlatego dużo łatwiej było po prostu cierpliwie czekać i obserwować rozwój wydarzeń bez żadnych oczekiwań. Dzięki temu nie pojawiało się rozczarowanie.
-Myślę, że stoi w takim stanie w jakim go zostawiliśmy- Znacznie lepiej czuła się tutaj, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogli ot tak przepaść. W końcu westchnęła ciężko I wstała z ziemi otrzepując tył sukni z piasku.
-Chodźmy- Mruknęła, chociaż jej entuzjazm jasno wskazywał na to, że gdyby miała tylko taką możliwość, zostałaby tutaj nawet na noc, byle tylko nie wracać do tego więzienia.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1878 2023-11-06 14:09:42

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie miała wrażenie, że rozbudzenie się po specyfiku na sen przychodziło jej z coraz większym trudem. Kiedy wreszcie wygrzebała się z łóżka, obmyła twarz zimną wodą. Nadal tkwiły w niej wczorajsze wydarzenia. Musiała znieść to z klasą, tak jak zawsze. Zajrzała do szafy, ale kiedy przypomniała sobie o treningu jaki ją czekał postanowiła oszczędzić sobie marnowanie czasu i od razu sięgnęła po wygodne ciuchy. Tym razem wybór padł na grafitowe spodnie oraz zieloną bluzkę z długimi rękawami w odcieniu bagiennej zieleni. Upięła włosy w warkocz i związała jego koniec kawałkiem rzemienia. Uszczypnęła się delikatnie w policzki nadając im delikatnych rumieńców.  Kiedy włożyła buty wyszła z pokoju i udała się prosto do jadalni, gdzie pewnie zastanie resztę ekipy.
W głowie nadal przetwarzała słowa Dorlena. Najchętniej wyjechałaby już teraz. Miała nadzieję, że do wesela uda się jej odzyskać tyle sił by mogli ruszyć dalej, bez żadnego ale. Miała już dość przygód. Chciała wrócić do domu. Kiedy pchnęła drzwi jadalni przywołała na twarz uśmiech, którym obdarzyła wszystkich obecnych.

Offline

#1879 2023-11-06 14:49:09

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Reszta dnia upłynęła bardziej na wymienianiu możliwych opcji co mogliby robić niż na faktycznej robocie. Ull miał kilka propozycji, ale te rozrywki były głównie znane mu, a Robin na wiele jego pomysłów uśmiechała się lekko i wzruszała ramionami, dając mu jasno do zrozumienia, że na ziemi takich zabaw nie ma i nie wie o co chodzi. Nie mogli nawet porozmawiać o swoich dalszych planach na użycie kamienia, bo jak wcześniej ustalili, ktoś na pewno ich podsłuchiwał licząc na to, że w końcu poczują się na tyle swobodnie, aby powiedzieć coś więcej. Niestety elfy nie wzięły pod uwagę tego, że dla Robin cholernie trudne było poczucie się tutaj swobodnie. Nie mogła wyzbyć się wrażenia, że zawsze robiła coś źle, a kiedy tylko ktoś ze służby to widział to zerkał na nią z politowaniem, a potem po kątach podśmiechiwał się z niej. Z radością powitała koniec dnia i ruszyła do swojego pokoju, aby ściągnąć z siebie suknie i przygotować się do spania.
-Błagam, niech jutro wydarzy się jakaś apokalipsa, coś co zmusi nas do ucieczki stąd. Addie mogę taszczyć nawet na plecach, ale jeszcze chwila tu i oszaleję- Mruczała do siebie, kiedy kładła się do łóżka. Zamknęła oczy chcąc szybko zasnąć i doczekać tylko następnego dnia.
Niestety rozczarowanie przyszło w chwili, kiedy otworzyła oczy. Za oknem zaczął się kolejny piękny dzień i nic nie wskazywało na to, że jakiś meteor mógłby nagle zwalić się im na głowy.
-Czy tu w ogóle pada deszcz, czy zmiana pogody istnieje?- Wbrew pozorom brakowało jej tego, tej zmienności natury. Tu wszystko zdawało się być niemal zamrożone w czasie i niezmienne. Sukienka, którą wybrała była prosta. Spódnica miała odcień ciemnej zieleni, natomiast góra była o kilka tonów jaśniejsza, a na dekolcie znajdowały się sznureczki, które można było zawiązać. Zupełnie nie miała ochoty się stroić, czy spędzać przed lustrem długich godzin. Z kolei musiała przyznać, że czuła się w tym nieco lepiej niż w tych wszystkich pięknych strojach. Mogła przypominać bardziej jakąś chłopkę, niż księżniczkę, ale było to już bliższe jej upodobaniom, niż strojne suknie. Wyszła z pokoju i od razu swoje kroki skierowała w stronę jadalni licząc na to, że może załapie się na jakieś śniadanie. Od razu dostrzegła Ulla i Clinta po czym posłała im delikatny uśmiech. Siadła przy zastawionym stole i od razu zaczęła nakładać sobie na talerz jedzenie
-O proszę, więc nasza główna drużynowa dama, jednak ubrała spodnie?- Zapytała się nie hamując swojej drobnej złośliwości, kiedy tylko dostrzegła Addie.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1880 2023-11-06 15:17:19

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie uśmiechnęła się pod nosem kiedy usłyszała złośliwość Robin. Podeszła do stołu i usiadła naprzeciw Robin.
–  Tylko i wyłącznie z oszczędności czasu - powiedziała sięgając po pieczywo. - Jeśli chcemy się stąd wydostać jak najszybciej muszę wrócić do sprawności - powiedziała nalewając do mosiężnego kubka szerbet.
– Pomóc ci? – zapytał Ull podnosząc wzrok znad talerza.
Ty to się lepiej trzymaj ode mnie z daleka – fuknęła w jego stronę przypominając sobie wczorajszą pobudkę.
Ull uśmiechnął się zadziornie, po  rzucił w jej stronę kilka winogron, które potoczyły się po stole. Addie spojrzała na niego z politowaniem.
Dziękuje. Mam już pomoc - powiedział po czym przeniosła wzrok na Clinta. – Co nie trenerze?
Blondynka cieszyła się spokojnym śniadaniem. Miała nadzieję, że kwestie zaproszenia rozwiąże się później, Jednak ponowne otwarcie drzwi zasugerowało, że jednak się myliła.
– Dzień dobry – Odezwał się Dorlen wchodząc do pomieszczenia.
Addie kiwnęła głową, jednak jej uśmiech nieco zelżał. Znów miała ochotę uciec. Spięła się kiedy poczuła wiatr jaki utworzył się kiedy elf przechodził za jej krzesłem. Dorlen stanął przy szczycie stołu.
– Nie usiądziesz? - zapytał Ull czując się nieswojo kiedy elf stanął nad nimi.
– Dziękuję, ale za chwilę wychodzę. Czekam tylko na..
Wypowiedź elfa przerwało kolejne otworzenie drzwi. Colum wszedł do środka w pełnym skupieniu. Stanął obok brata. Addie wiedziała co za chwile się wydarzy.
– Jestesmy z bratem uradowani, że zgodziliście się przyjąć nasze zaproszenie - zaczął przywódca rodu. - Mam nadzieję, że wypoczywacie i korzystacie z uroków okolicy. Jednakże nie da się ukryć, że już za cztery dni wielkie wydarzenia. Dlatego oficjalnie chciałem zaprosić was na uroczystości, jak i biesiadę. - powiedział prostując się jak struna.
Kiedy zaczął przemawiać Addie wstała ze swojego miejsca. Dyskretnie dała znać by reszta też wstała. Nie należało przyjmować zaproszenia na siedząco. Kiedy te słowa wreszcie padły nikt nie miał na tyle odwagi by odezwać się pierwszy.
Dziękujemy, to dla nas zaszczyt. - zaczęła Addie.
– Pani, musisz być obecna, nadal czuje się niezręcznie, że obarczyłem cię obowiązkami. To byłaby dla mnie ujmą, gdybym pozwolił wam teraz wyjechać - wyjaśnił elf z lekkim uśmiechem. Addie odwzajemniła uśmiech i pokiwała głową. 
Z wielką radością się pojawimy - odpowiedziała lekko dygając. Colum spojrzał na jej niecodzienny strój.
– Życzę owocnego treningu - powiedział po czym opuścił pomieszczenie, tuż za nim wyszedł Dorlen.
Addie usiadła na krześle i na chwile ukryła twarz w dłoniach. Czekała na atak wyrzutów.

Offline

#1881 2023-11-06 15:32:29

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Dzień chociaż zaczął się dość normalnie, to bardzo szybko został zburzony przez elfów, którzy ponownie zakłócili im spokój. Robin, chociaż nie wymieniła z nimi prawie ani jednego słowa, zaczynała ich nie lubić już przez sam fakt swojej egzystencji. Za każdym razem, kiedy się pojawiali ona była wrzucana w sytuacje, w których w ogóle nie chciała się znajdować. I tym razem niestety też tak było. Robin idąc za przykładem Addie wstała, jednak kiedy usłyszała, że oficjalnie zostali zaproszeni na wesele poczuła jak nogi zaczynają się uginać pod ciężarem jej ciała. On nigdy nie była na zwykłym ziemskim weselu, a co dopiero mowa o elfickim, w dodatku mieli na głowie dużo więcej innych spraw, niż balowanie. Odprowadziła wzrokiem elfów, dla których jak zwykle była jak powietrze z resztą podobnie jak Clint. Skierowała wzrok na Addie, której reakcja dużo już jej powiedziała.
-Dobrze się bawisz?- Zapytała się jako pierwsza przerywając milczenie -Księżniczka wróciła do pałacu prawda...- Mruknęła i opadła na swoje krzesło. Była wściekła. Powinni już dawno ruszyć w dalszą drogę. Dojście Addie do sprawności przy pomocy Clinta to kwestia czasu
-Ej mam pomysł...- Ciągnęła dalej po czym zerwała kilka winogron z kiści przed sobą -Może w ogóle zapomnijmy o tym wszystkim co mamy zrobić i zostańmy tu. W sumie Clint twoja żona jest agentką, więc bez ciebie da sobie radę, a dzieci zrozumieją, że taki już los ojców, że czasami znikają. Twoje dzieci Addie też, przecież macie służbę, ludzi, którzy się nimi zajmą- Ciężko było jej robić dobrą minę do złej gry, nie w chwili kiedy naprawdę się już zirytowała. Mieli nie pakować się w te dworskie sprawy, a Addie robiła wszystko, aby właśnie zostali w to wpakowani.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1882 2023-11-06 16:01:46

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Nie spodziewała się aż takiego ataku. Wiedziała, że ten pomysł nie przypadnie im do gustu, ale nie widziała innego wyjścia z sytuacji, w jaką właśnie wpadli. Spojrzała na Robin z wyrzutem. Znowu wypowiadała się na temat, o którym nie miałam pojęcia i nigdy mieć go nie będzie.
No tak – syknęła opierając się o oparcie krzesła. Założyła nogę na nogę. – Zapomniałam, że przecież wszystkie twoje kaprysy mają być realizowane od razu. Robin tupnie nogą i tak ma być. - warknęła. – Dzięki tym dwóm elfom nadal żyje. Wybacz, ze nie chce zaciągać długu wdzięczności. I ostatni raz ostrzegam. Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia - dodała chcąc zakończyć tą dyskusję jak najszybciej. Nie miała zamiaru się kłócić. Rozumiała, że jej się tu nie podoba, ale bez przesady. Śpi w luksusach, nie musi nic robić i jeszcze narzeka.

Offline

#1883 2023-11-06 16:11:14

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

-Moje kaprysy?- Powtórzyła i zmarszczyła brwi -Gdybym chciała spełniać moje kaprysy już dawno by mnie tu nie było. Jak na razie to spełniamy twoje- Odpowiedziała czując jak adrenalina zaczyna w niej buzować. Miała dosyć tego, że to zawsze ona grała rolę tej złej, że ona nic nie wiedziała, nic nie rozumiała. Miała jasne cele, których chciała się trzymać, a Addie dość poważnie jej to uniemożliwiała
-Przypomnij mi jak do tego doszło, że musieli ratować ci życie?- Wystrzeliła nagle nie panując już nad słowami, które przychodziły jej do głowy -Ah tak, ledwo trzymając się na nogach postanowiłaś się odegrać, by ratować swój honor...szkoda, że zbrakło ci do tego siły i możliwości i to ja musiałam dokończyć za ciebie robotę- Nadal w niej to siedziało. Głupota tej sytuacji wręcz ją porażała. Addie odegrała bohaterkę i nie przyniosło to dla nich absolutnie niczego dobrego.
-Jeżeli czegoś nie jesteś w stanie zrobić to po prostu tego nie rób, bo potem trzeba to naprawiać- Dodała. Clint spojrzał najpierw na Addie a potem na Robin. Rozumiał, że ruda była już na granicy wytrzymałości. To miejsce ją przytłaczało, to, że tak naprawdę stali w miejscu od kilku dni również. W końcu jej cierpliwość musiała się wyczerpać, ale to naprawdę był najgorszy moment na to
-Robin daj spokój- Odezwał się chcąc jakoś powstrzymać kolejną falę żalów, która najpewniej nadchodziła powoli. Robin skierowała na niego wzrok
-Ja mam dać spokój, to ona nie umie odpuścić. Rzuca się pod ostrze psychola, a potem wielce nieszczęśliwa, że straciła formę


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1884 2023-11-06 16:39:12

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie czuła, że policzki czerwienieją jej ze złości. No pewnie, wszechwiedząca Robin ma na wszystko odpowiedź.
Zaśmiała się krótko kiedy Robin wspomniała o spełnianiu jej kaprysów.
Gdyby moje kaprysy były wzięte pod uwagę już dawno byłabym w domu – syknęła krzyżując dłonie na piersi.
Nie miała prawa wyciągać tego co się stało. Przeciez wiedziała jak to jest byc zaszczutą, przerazoną, bez sił.
– Uspokójcie się, to przecież nic takiego – wtrącił się Ull widział, że znów to idzie w złą stronę. Ostatnie czego potrzebowali to właśnie kłótnie.
Addie spojrzała na niego z ukosa.
A ty się nie odzywaj – wskazała na niego palcem. – A propo.. umiesz już panować nad kamieniem? Trzeba wszystko placem pokazywać? – warknęła do niego po czym znów zwróciła się do Robin.
Może chcesz spróbować? - zapytała lekko pochylając się do przodu. – Medyk pewnie się tego nie pozbył. Proszę bardzo, zobaczymy jak bardzo jesteś dzielna bez swojego ognia? Tak go nie znosisz, a tak naprawdę to jedyne co masz. Może pora się przekonać na ile cię stać bez twoich popisów?  - wyrzuciła ręce w górę.
Musiała wstać. Podniosła się z krzesła i zaczęła nerwowo chodzić w kółko.
Gdybyś nie wtrącała nosa w nie swoje sprawy, do niczego by nie doszło. A już w ogóle byłoby wspaniale gdybyś umiała ugryźć się w język, ten twój brak wyczucia jest doprawdy wkurwiajacy. – dodała mierząc ją wściekłym wściekłym wzrokiem.
– Ej.. – Ull podniósł głos. Podniósł się z krzesła. – Posłuchaj uważnie – wrócił się do Addie opierając obie dłonie na stół. – Uspokój się, bo nie masz racji. Widziedziałem od początku, że po okolicy mogą się kręcić handlarze, jasne?
Co? – zapytała zbita z tropu.
– Taka jest prawda. Więc przestań obwiniać kogoś kogo nie powinnaś - uderzył pięścią w stół.
Addie miał wrażenie, ze zaraz zemdleje. Nie sądziła, że jej czarne myśli się spełnią. Próbując zapanować nad emocjami straciła nad nimi władzę i zaczęła się śmiać.
A więc miałam rację.

Offline

#1885 2023-11-06 16:57:25

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Słowa, które wypowiedziała w jej stronę Addie przelały czarę goryczy już na dobre.
-Proszę bardzo, ale obawiam się, że może być ci przykro, że moja moc mnie nie definiuje. Avengersi blokowali ją przez cały czas i na szczęście oprócz niej mam jeszcze trochę innych zdolności, a popisywać mogę się i bez niej- Wystrzeliła w jej stronę i poderwała się z krzesła. Może jeszcze jakiś czas temu przytaknęłaby jej, że moc to wszystko co miała, ale nie w tej chwili. Ta podróż naprawdę zaczynała zmieniać jej pogląd na siebie samą. Nie sądziła, że było to możliwe, aby jeszcze bardziej ją wkurzyć, ale kiedy Addie skierowała swoją złość na Ulla, Robin po prostu nie widziała już możliwości odwrotu.
-Od niego się odwal- Rzuciła w jej stronę -To on wszystko wymyśla, i ratuje sytuacje. My przychodzimy w zasadzie na gotowe, łącznie z tobą księżniczko- Powinna dziękować mu, że nadal cierpliwie wszystko znosi i mimo wszystko im pomaga. Zamiast tego, za każdym razem kiedy pojawiały się komplikacje to Addie wybuchała złością i obwiniała za porażkę cały świat.
-No pewnie, bo lepiej wpadać na przemian w histerię i depresję i rozpaczać nad tym jak to świat jest niesprawiedliwy. No kurwa jest i co to zmienia. I to od ciebie mam się uczyć dumy, jak jest jej w tobie tyle co kot napłakał...więcej zarozumiałości, ale akurat jej uczyć się nie muszę- Wiedziała, że w końcu szambo wyleje. Nie mogli w nieskończoność trzymać swoich pretensji w sobie. W końcu musiał nastać ten moment, w którym w końcu nie wytrzymają. Robin nie spodziewała się jedynie tego, że tak głupota okaże się być zapalnikiem tego wszystkiego. Całe jej ciało drżało od naporu emocji. Miała tak wielką ochotę, aby Addie pokazać pełną możliwość swoich mocy, ale musiała się powstrzymać. Akurat tutaj burdy nie były wskazane.
-Mówisz, że nie spełniamy twoich kaprysów, dobrze...- Odezwała się w końcu przerywając na chwile milczenie jakie zapadło. Wyszła zza stołu i podeszła do blondynki. Szybkim ruchem zdjęła ze swojej szyi, kamień, i chwyciła za jej nadgarstek. Naszyjnik spoczął na jej dłoni, a Robin uśmiechnęła się złośliwie
-Proszę, radź sobie beze mnie, ja mam dość wypisuje się
-Robin nie dramatyzuj- Powiedział Clint wstają również z krzesła. Padło wiele głupich słów, ale nie widział sensu, aby od razu odpuszczać. Chociaż o ile znał Robin, to ona właśnie miała już dość. Ona nie miała wiele do stracenia i podjęcie takiej decyzji nie wiele ją kosztowało.
-W dodatku możesz mieć o co się modlić. O ile szczęście ci dopisze, nie długo będziesz musiała dalej w cierpieniu znosić mojego towarzystwa- Dodała i po prostu ją wyminęła po czym ruszyła w stronę drzwi i zniknęła za nimi trzaskając nimi mocno. Ruszyła od razu w stronę pokoju. Musiała wymyślić co zrobić teraz dalej. Pierwszy krok, spakowanie się, drugi zostawienie tego miejsca daleko za sobą, trzeci...weszła do siebie i od razu dopadła do plecaka i zaczęła ładować do niego wszystkie swoje rzeczy.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1886 2023-11-06 17:20:04

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie miała ochotę wyrwać rękę  uścisku Robin, ale tego co zrobiła ruda się nie spodziewała. Zacisnęła dłoń na wisiorze i wyrzuciła wściekle
Prosze bardzo, droga wolna. Nie potrzebuje cię, nikogo z was – warknęła po czym trzymając medalion w garści wyszła z posiadłości. Zaszyła się w ogrodzie, gdzie dała upust swoich emocji.
……………………………………………………………………………………….
Gdy Addie wyszła z jadalni Ull wyszedł za nią i ruszył na piętro. Widział, że Robin w takim wzburzeniu, może zrobić coś nieprzewidywalnego. wszedł do pokoju bez pukania. Nie zdziwił się widząc jak się pakuje.
- Min azure, jesteś pewna? - zapytał podchodząc do niej spokojnie. Złapał jej twarz w dłonie, odrywając od dotychczasowego zajęcia. Wziął głęboki wdech. Sam był wzburzony, dawno kłótnia między nimi tak się nie rozlała. Sam był wzburzony, ale nie był pewny czy to dobry pomysł, żeby się rozdzielili.

Offline

#1887 2023-11-06 17:35:22

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Nie wiedziała co miałaby robić dalej. Bez kamienia tutaj utknęli, ale z drugiej strony każde miejsce było lepsze niż to. Kiedy drzwi do jej pokoju się otworzyły od razu wiedziała kto to. Brak pukania ją poinformował o tym. Spojrzała na Ulla, kiedy postanowił się ją zapytać o to czy jest pewna swojej decyzji. Oczywiście, że nie była, ale co miała zrobić dalej. Snuć się po tym dworze, mijać obrażoną na cały świat Addie, albo co gorsza udawać, że nic się nie stało przed innymi elfami. Ona tak nie potrafiła. Kiedy była zła, to była zła i nie lubiła bawić się w teatry.
-Ile jeszcze mam to znosić?- Zapytała się go, a kiedy pierwsza fala wściekłości ustąpiła nogi się ugięły, a ona usiadła na ziemi -Ile czasu ty masz zamiar to znosić. Miałeś racje. Robisz wszystko, a nikt ci nawet za to nie podziękował. Wystarczy, że popełnisz jeden błąd, a ona przestaje dostrzegać ile dobrego zrobiłeś- Nie miała zamiaru go wybielać, bo faktycznie popełnił błąd w tym, że nie powiedział im o zagrożeniach tego miejsca, ale to wcale nie czyniło go od razu wrogiem. Też chciał chwili spokój i miał do tego pełne prawo.
-W kółko słyszę tylko Loki to, Loki tamto, Loki sramto...od niego uzależniła swoje poczucie wartości i mam już tego dosyć. Jeżeli w jej oczach on jest jedyną osobą, która może jej pomóc, i tylko jemu zależy je na jej dobru, i przy której czuje się na tyle silna, aby móc działać racjonalnie...proszę bardzo niech ją ratuje, albo niech sama siebie ratuje- Powiedziała i wróciła do pakowania.
-Świat jest chujowy i rzadko kiedy spełnia nasze oczekiwania czy kaprysy, ale na boga...rozpaczanie tutaj nic nie da- Dodała i wstała z ziemi podnosząc swój plecak.
-Nie będę ciebie zmuszać do niczego, chciałabym, abyś poszedł ze mną, ale jeżeli uznasz, że nie chcesz to nie będę ci tego miała za złe- To, że ona odpuściła nie oznaczało, że teraz będzie nastawiać przeciwko Addie wszystkich innych. Nigdy tego nie robiła. Podejmowała swoje własne decyzje.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1888 2023-11-06 19:34:29

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Ull usiadł na łóżku, kiedy ona postanowiła wybrać podłogę. Wzruszył ramionami kiedy zapytała go, ile zamierza znosić to, że nikt mu nie dziękuje za jego starania.
- Jestem przyzwyczajony - uśmiechnął się lekko. Nie miał o to żalu do Addie. Za dużo razy wszyscy go wykorzystywali aż w końcu przestało mu to przeszkadzać. Z jednej strony ją rozumiał. Addie miała swoje mieście na ziemi. Miała dom i rodzine, a seria niefortunnych zdarzeń doprowadziła do tego, że opuściła to spokojne miejsce i została rzucona w środek wydarzeń, w których nie chciała brać udziału.
Czuł w kościach, że czeka ich jeszcze nie jedna rozmowa.
- To zupełnie naturalne, że przywiązujemy się do osób które kochamy. One stają się naszą siłą i przekleństwem. Miłość jest uzależnieniem, Biedroneczko czy ci się to podoba czy nie. Będziesz jej wyrzucała, że kocha? Że ma zapomnieć? Ona tak już ma musi poprzeklinać na los. Przeznaczenie rządzi wszystkim wiec czemu sobie nie ulżyć  i nie posłać mu solidnej wiązanki? Ty odrazu stawiasz czoła problemom, ale to nie znaczy, że każdy ma robić tak samo. Nie znamy się na tyle dobrze by moc się nawzajem oceniać. Smutek potrafi być naprawdę ogromny, czasem po prostu trzeba dać mu przez ciebie przeniknąć, nawet jest podsyła ci głupie myśli. - powiedział podnosząc się na równe nogi.
- Wypad do lasu dobrze nam zrobi. W końcu kto mnie ostatnio przyszpilił do drzwi i kazał zostać, co?-  Pogładził ją po policzku.
- Daj mi chwile spakuje się - powiedział po czym złożył pocałunek na jej czole

Offline

#1889 2023-11-06 19:53:08

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin nie miała niczego złego na myśli. Absolutnie nie zabraniała Addie czuć tego co czuła, ale ona sama przez to wszystko miała wrażenie, że jej starania nie mają absolutnie żadnego sensu. Bez względu na to jakby nie próbowała jakoś jej ulżyć, to ostatecznie zawsze było źle. Co miała jej próbować obiecywać, że będzie dobrze. Addie nie była głupia i sama pewnie doskonale wiedziała o tym, że te obietnice są bez pokrycia. Mimo to Robin naprawdę się starała, jak tylko mogła, ale i to nie wystarczało. Z resztą jak zwykle. Czuła cholerne wyrzuty sumienia. Wiedziała, że nie powinna jej zostawiać, ale zwyczajnie zabrakło jej już sił na to, aby pomagać komukolwiek. Uśmiechnęła się smutno, kiedy Ull powiedział, że pójdzie razem z nią. Z jednej strony ją to cieszyło. Nie chciała zostać znowu sama, ale z drugiej przecież była do tego przyzwyczajona. Gdyby podjął inną decyzję pogodziłaby się z nią. W końcu tyle razy już przez to przechodziła. Odprowadziła go wzrokiem w stronę drzwi, a kiedy zniknął za nimi wypuściła cicho powietrze z płuc.
-I po co ci to było...zachciało ci się altruizmu- Mruczała do siebie -Po co bierzesz się za coś czego nie umiesz zrobić. Mówiłam, że lepiej będzie jak każda z nas poradzi sobie na własną rękę
-Gadasz do siebie znowu- Odezwał się Clint opierając się o framugę drzwi. Robin pokręciła jedynie przecząco głową, a łucznik uśmiechnął się delikatnie -Gadasz, gadasz zawsze to robisz jak się martwisz- Cholera, że musiał ją tak dobrze znać. Mimo to nie miała ochoty teraz na żadne moralizatorskie rozmowy. Nie czuła, że zrobiła coś złego. Wszystko co wyniknęło stało się przez to, że właśnie chciała dobrze.
-Jednak przenosiny?
-Nie wytrzymam tu ani sekundy dłużej- Powiedziała chwytając z krzesła czarne spodnie oraz białą lnianą bluzkę. Nie mogła poruszać się w sukience. Byłoby to diabelnie niewygodne
-Zmiana otoczenia i mi dobrze zrobi. Trochę survivalu nikomu nie zaszkodziło- Liczył na to, że kiedy złość opadnie to Robin przemyśli sobie to wszystko na spokojnie to dojdzie do bardziej logicznych wniosków.
-Wiesz, że nie musisz. Bez tego kryształu też nie wrócisz do domu
-A bez Ulla, Addie nawet nie będzie w stanie go użyć, więc co to za różnica- Odpowiedział i uśmiechnął się lekko, po czym odepchnął się ramieniem od framugi i ruszył w stronę swojego pokoju. Dziewczyna szybko zdjęła z siebie sukienkę i rzuciła gdzieś na podłogę, po czym szybko wskoczyła w bardziej wygodne ciuchy. Wychodziła już z pokoju, ale w pewnym momencie się cofnęła i zgarnęła jeszcze z toaletki jeden flakonik olejku, który tak się jej spodobał. Elfy przecież tego nie zauważą. Schowała go szybko do plecaka, tak aby mieć pewność, że się nie wyleje i wyszła z pokoju, kierując się w stronę schodów po których zbiegła. Wyszła przed posiadłość i oczekiwała spokojnie na pozostałych.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1890 2023-11-06 21:38:39

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Ull zabrał tylko najpotrzebniejsze rzeczy wiedział, że to tylko chwilowe, zaraz wrócą, ale z drugiej strony doskonale wiedział, jak poczuje się Addie kiedy dostrzeże, że ich nie ma. Może tak było trzeba. Może tak dojdą do porozumienia. Kiedy obie na chwile odpuszczą. Mężczyzna wiedział, że żadna z nich nie chciała, źle. Dziewczyny nie rozumiały się najlepiej. Robin nie dawała się czarnym myślom i starała się wybrać racjonalne rozwiazanie, Addie podchodziła do wszystkiego bardziej emocjonalnie. Nic dziwnego, że gdy jedna probuje pocieszyć drugą zaczynają się zgrzyty. Kiedy usłyszał kroki ja korytarzu zapiął plecak i wyszedł z posiadłości, gdzie czekała na niego Robin. Wyciągnął do niej dłoń i po chwili objął ramieniem.
- Myślałem, że się cieszysz z tego, że wychodzimy. - zagadał widząc jej minę.
…………………………………………………………………………………..
Addie szła przed siebie, nie mając żadnego celu. Nie wiedziała co robić, była roztrzęsiona. Zatrzymała się w alejce różanej. Doskonale poznała ich zapach. Płatki kwiatów przechodziły z koloru żółtego w pomarańcz. Ta sama odmiana rosła w jej ogrodzie w Asgardzie. Kolor kwiatów zmieniał się zależnie od pory dnia. O świcie były czysto białe, wieczorem przybierał odcień krwistej czerwieni. Addie zachwiała się na nogach, a po chwili upadła na kolana. W dłoni ściskała medalion z kamieniem. Łzy turlały się po jej policzkach. Co znowu takiego zrobiła, że wszyscy się od niej odwracają. Zawsze to Robin dostaje grono obrońców. Ona zawsze zostaje sama. Nie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak się dzieje. Czy naprawdę była tak złą osobą, że nie zasługiwała na to by stanąć po jej stronie.

Offline

#1891 2023-11-06 21:52:23

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Dziewczyna drgnęła lekko, kiedy usłyszała za swoimi plecami głos Ulla, a potem poczuła jak ją przyciąga do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu i westchnęła ciężko
-Cieszę...- Odpowiedziała, chociaż nie była to typowa radość jakiej się spodziewała -Spodziewała się tylko, że nadejdzie to w nieco innych okolicznościach- Myślała, że przejdą przez te bramę w komplecie, ale widocznie los postanowił uświadomić jej, że nie tym razem. Może gdyby była to pierwsza taka sytuacja jeszcze by się zawahała, przemyślała i zawróciła. Teraz kompletnie nie chciała tego robić. Ile razy miała przyznawać się do błędów, chociaż tak naprawdę wcale ich za błędy nie uważała. Czy naprawdę to, że chciała Addie pomóc jakoś przejść przez smutek było takie złe. Zamiast ulgi ten temat powracał co jakiś czas, i to ona była tą złą. Dla Addie pewnie byloby lepiej, aby w ogóle się nie odzywała, może powinna była tak zrobić. Zamknąć się w swoim egoistycznym świecie i skupić tylko na sobie, a nie przejmować się problemami innych.
-Gotowi?- Clint dołączył do nich na samym końcu. Komplet strzał spoczywał na jego plecach, w dłoni trzymał złożony łuk -To gdzie idziemy?- Bez kamienia nie mieli zbyt wielu alternatyw. Byli uwięzieni w tym świecie i jedyne co mogli to zwiedzać jego zakamarki.
-Jak najdalej od tego miejsca, nie chcę widzieć tego dworu na oczy- Ucieczka była dla niej czymś normalnym, bo jak inaczej nazwać teraz to co robiła. Liczyła na to, że jak zostawi za plecami tę złotą klatkę to poczuje się lepiej, jej myśli zaczną płynąć swobodniej. Ruszyła jako pierwsza i już po chwili po raz kolejny dzisiejszego dnia wychodzili przez bramę. Dziewczyna nawet nie spojrzała na strażników, którzy pewnie zastanawiali się nad tym ile razy jeszcze w ciągu jednego dnia zobaczą te same osoby. Tym razem, jednak widok ich plecaków i dość zawziętej miny Robin pewnie wiele im zdradził. Dziewczyna domyślała się, że zaraz wieści rozniosą się po dworze i dotrą do jego właściciela. Pewnie nawet się tym nie przejmie, miał na głowie dużo ważniejsze sprawy niż jakaś tam grupka znajomych, która najwyraźniej się nie dogadywała.
-Zawsze lubiłem "najdalej" to bardzo jasno określone miejsce- Odezwał się w końcu Clint i zwolnił nieco kroku, po czym chwycił Ulla za nadgarstek i zrównał z nim krok
-Nie może nas wywlec za daleko. Ona w takim stanie jest w stanie przejść kilka godzin. Jeżeli zechce wrócić będziemy mieć problem jak nie zorientujemy się w okolicy- Robin robiła często wiele głupich rzeczy pod wpływem impulsu. Domyślał się, że pewnie spędzą trochę czasu na szlaku, ale wolał mimo wszystko czuwać nad tym gdzie idą, aby dziewczyna w razie nagłego napływu przemyśleń, miała możliwość powrotu.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1892 2023-11-06 22:11:21

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Ull wysłuchał Clinta kiwając lekko głową.
- Odejdziemy.. maksymalnie trzy  godziny drogi od dworu. To powinno wystarczyć. W okolicy nie ma żadnych wsi czy miast wiec nie zależnie gdzie pójdziemy będziemy w głuchym lesie. - odpowiedział. - Niestety nie mogę powiedzieć, że nie niepokoi mnie to rozdzielenie. Nawet jeśli Robin tego potrzebuje.. zostawiliśmy ją. - powiedział lekko wdychając. Bądź co bądź przynależność do grupy dawała poczucie bezpieczeństwa, teraz jedna z nich została z tego odarta. Będą musieli na nowo wypracować do siebie zaufanie, bo to zostało zdeptane.
- Hej… pani przewodnik- krzyknął Ull do Robin. Która wypruła do przodu jak poparzona. - Odbijaj na prawo, pójdziemy w głąb doliny. Złapiemy trochę widoczków. - dodał przybierając na twarz lekki uśmiech.
…………………………………………………………………………………..
Kiedy atak paniki zaczął mijać i mogła z powrotem myśleć racjonalnie postanowiła wrócić do pokoju. Musiała wsiąść środek. Potrzebowała nie śnić. Wstała na drżących nogach. Kiedy zawroty głowy minęły powoli zaczęła mijać kolejne klomby. Zatrzymała się przy ostatnim. Złapała za łodygę jednego z kwiatka i zerwała go uważając na kolce. Weszła do posiadłości i udała się na piętro.  Zamknęła drzwi od pokoju na klucz. Na nocnej szafce położyła kwiat i naszyjnik z kamieniem. Przygotowała miksturę. Usiadła na łóżku i połknęła specyfik. Addie położyła się na łóżku. Nie zdążyła zetrzeć z policzka kolejnych łez, a środek zaczął działać.

Offline

#1893 2023-11-06 22:23:56

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

-Gdyby poszła sama już by nie wróciła- Zauważył słusznie. Znał ją na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nawet gdyby wszyscy stanęli przeciwko niej i tak by zrobiła po swojemu. Wiedział jak ten scenariusz by się potoczył. Oni by zostali w wygodnym dworze, a Robin gnała by przed siebie nie zważając nawet na to gdzie idzie. Była pod tym względem jak dziecko, chociaż sama nigdy do tego się nie przyzna. Pewnie zapuściłaby się głęboko w tę krainę, a kiedy by zdała sobie sprawę z tego, że znowu dała głupio się ponieść emocjom, nie miałaby jak wrócić nawet gdyby chciała. Oczywiście znając ją po prostu pogodziłaby się z tą myślą i szła dalej.
-Addie siedzi bezpieczna wśród elfów. Sama z kamieniem i tak nic nie zrobi, jest uziemiona, tak samo jak my- O blondynkę był, akurat bardziej spokojny. Ona znajdowała się w miejscu w którym się odnajdywała, elfy zdawały się ją polubić, szczególnie ich gospodarze
-Ta kobieca zawiść w końcu wpędzi nas do grobu- Domyślał się, że dla Robin wejście nagle w rolę cienia, który jedynie przemyka się na korytarzach nie było łatwe. Miała w sobie trochę próżności i wbrew pozorom lubiła być w centrum zainteresowania. Tutaj raczej nie wiele tego dostawała. Wszelkie znane jej metody popisywania się zostały jej odebrane. Wygadanie, lekka wulgarność, czy porywczość nie była mile widziana, więc próbowała to zmienić, ale chyba poległa.
Robin nie myślała w tej chwili o niczym innym niż o tym, aby zostawić wszystko za sobą. Uciec od dręczących ją wyrzutów sumienia czy dziwnego uczucia niepokoju. Zatrzymała się na chwilę, kiedy dobiegł do niej głos Ulla. Nie chętnie, ale ostatecznie zrobiła to co jej powiedział. Nie znała tego miejsca za dobrze, w sumie nikt z nich nie znał, ale wizja jakiego kolwiek celu była lepsza niż jej brak.
-Trzeba będzie pomyśleć jak namówić ją do powrotu, a raczej co zrobić, aby sama podjęła taką decyzję. Nie możemy jej zmuszać, bo w końcu nas zostawi. To musi wypłynąć od niej, a przynajmniej powinna tak myśleć- Było to klasyczne zagranie. Podsuń komuś dobry pomysł, a potem zrób wszystko, aby ta osoba uwierzyła, że sama podjęła taka decyzję. Robin była dziewczyną z bardzo silnym poczuciem wolności, nie lubiła kiedy ktoś w jakiś sposób na nią wpływał.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1894 2023-11-06 23:11:43

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

- Najpierw niech ochłonie. Potem się z nią pogada - powiedział Ull. - Nie byłbym taki pewny jeśli chodzi o Addie. Nawet jeśli będzie grzecznie siedziała na tyłku, to raczej o zaufaniu możemy zapomnieć a to oznacza jedno. Będą zgrzyty jak cholera - westchnął ciężko. Nie miał siły na następne zgrzyty w drużynie.
- W sumie to teraz nasza rola by utrzymać grupę, bo o drużynie możemy zapomnieć - prychnął cicho. Po chwili wpadł mu do głowy pewien pomysł.
- Chyba już mam jeden plan. Może nie trafiony, ale..- zaczął ciszej, by napewno Robin go nie usłyszała.
- Weźmiemy ją na wyrzuty sumienia. Nie w stosunku do niej a do ciebie. Addie nie odda już kamienia, będzie go trzymała jako zabezpieczenie, że znów nie wyparujemy. A Robin jest uparta. Nie odezwa się do siebie, ale jeszcze jednym pasażerem do domu jesteś ty. - wyjaśnił. Nie był pewny czy to wypali. Czy Clint się zgodzi na ten pomysł. Robin i tak jest w słabym stanie, jest kłębkiem nerwów, ciężko jej będzie się znów dogadać z Addie. A było już tak dobrze. Wiedział, że teraz będzie cholernie trudno z nimi wytrzymać. Najchętniej odesłałby wszyskich co trzeba do domu. Miał już tego dość.

Offline

#1895 2023-11-06 23:25:36

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Clint wysłuchał spokojnie pomysłu Ulla. W zasadzie sam o tym pomyślał przez ułamek sekundy. Jeżeli ta awantura będzie się utrzymywać, jego powrót do domu również zostanie odwleczony w czasie. On naturalnie się nie skarżył bo był przyzwyczajony do długich misji w terenie, ale nie mógł przecież zostać tutaj całą wieczność, bo dwie dziewczyny nie umiały schować swojej dumy do kieszeni.
-Kiedy jeszcze istnieli Avengersi i coś znaczyli, każde nasze zebranie kończyło się jakąś awanturą. Raz nawet byliśmy zmuszeni walczyć ze sobą, bo i jedna i druga strona była przekonana o słuszności swoich decyzji. Nikt nie chciał odpuścić. Nasze zaufanie do siebie też zostało dość mocno zachwiane- W drużynie zawsze zdarzały się zgrzyty. Większe czy mniejsze, ale to właśnie one pokazywały czy ekipa była dobrze zbudowana. Jeżeli w krytycznych sytuacjach ludzie potrafili chować swoją dumę do kieszeni i na chwilę zacząć działać razem, pomimo odmiennych zdań to można już mówić o sukcesie
-Nie zgodność stanowi o sile drużyny, a to czy pomimo jej braku są w stanie dalej współpracować. Chcę wierzyć, że w tym wypadku tak jest. Dziewczyny potrafią się dogadać, pomóc sobie wzajemnie na swoje własne sposoby. Tylko i jedna i druga musi przestać widzieć świat w swoich własnych barwach- Dla niego tajemnicą była trochę Addie. Umiała odczuwać emocje innych, to prawie tak jakby widziała świat ich oczami, a trudno było jej odczytać i zrozumieć sposoby działania Robin. Ruda nie miała takich zdolności i łatwiej było mu zrozumieć, że mogła mieć problemy ze zrozumieniem stanowiska Addie, ale z drugiej strony może zamiast się obrażać o to, to można było spróbować w jakiś sposób to wytłumaczyć.
-Niech się na razie trochę uspokoi, a potem będziemy się martwić o to co będzie dalej- Powiedział i przyspieszył nieco kroku, bo Robin znowu zaczęła iść szybciej nie patrząc nawet pod nogi. W normalnych okolicznościach nie była przebiec nawet kawałka, ale kiedy była zła jakie kolwiek zmęczenie się jej nie imało.
Dziewczyna zwolniła dopiero w chwili, kiedy doszli do skraju jakiegoś lasu. Zatrzymała się na chwilę i obejrzała za siebie. Powiodła wzrokiem po krajobrazie, ale nie napawała się nim. Chciała sprawdzić czy gdzieś tam z oddali nie dostrzegała chociażby minimalnych zarysów dworu. Odetchnęła z wyraźną ulgą, kiedy odkryła, że elfi przybytek zniknął jej z oczu.
-Zrobimy tu na razie przerwę, a potem pomyślimy co dalej- Zakomunikowała i weszła bardziej w głąb lasu. Chwilę tak się kręcili, aż w końcu dotarli do niewielkiej polany po środku. Robin oparła się plecami o pobliskie drzewo i zsunęła się po nim na ziemię. Dopiero teraz odczuła, że nogi zaczynały ją już boleć. Przymknęła na chwilę oczy i odchyliła głowę do tyłu. Wzięła głębszy wdech pozwalając, aby zapach lasu ją otulił. Tak tu czuła się zdecydowanie lepiej. Nikt jej nie mówił co wypadało a co nie.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1896 2023-11-06 23:50:19

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

- Nie jestem pewny czy to tym razem wystarczy- pokręcił głową Ull. Czeka ich naprawdę ciężki czas. Tylko oni będą teraz spoiwem, który będzie ich trzymał razem. Jeśli to nie wyjdzie, będzie ciężko wytrzymać w napiętej atmosferze. Kiedy Robin zarządziła postój Ull bez wachania z niego skorzystał. Rozłożył się na środku polany. Miał za duży mętlik w głowie, nie umiał znaleść wyjścia z tej sytuacji. Miał dość humorów dziewczyn. Nawet na chwile nie można spuścić ich z oka. Musiał pomyśleć, a raczej przestać myśleć. Rzucił plecak na trawę, a sam ruszył między drzewa.
- Nazbieram chrustu - powiedział znikając między krzakami. Potrzebował chwili oddechu, ciszy. Problemem zajmie się później. Teraz musi się wyciszyć. Wyzbieraj kupkę patyków którą zaczął znosić na polane. Kiedy wrócił po ostatni rzut jego wzrok przykuł gruby kawałek drewna. Idealny do figurki. Schował go do kieszeni. To go odpręży.

Offline

#1897 2023-11-07 00:05:08

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin spojrzała na Ulla, kiedy ten zaczął się kręcić do lasu i ponownie na polane, aby znieść im trochę drewna. Poczuła kolejne mało przyjemne ukłucie poczucia winy. Może nie powinna była go o to prosić, aby z nią poszedł. Może powinna się wymknąć, kiedy wszyscy spali i po prostu pozwolić im żyć swoim życiem. Wiedziała, że on i Addie się lubili, przywiązali do siebie. Pewnie nie chciał jej zostawiać, ale przecież dała mu wybór. Mógł odmówić, ale czy jednocześnie zostawiłby ją. Nie chciała, aby musiał stawać w sytuacji w której musiałby wybierać, a poniekąd go właśnie w takiej postawiła. Westchnęła ciężko i wstała z ziemi podchodząc do kupki drewna, którą zaczęła ustawiać w stosik. Musiała zająć czymś ręce, czym kolwiek. Kiedy palenisko było przygotowane wyciągnęła nad nim dłoń, aby rozpalić ogień, jednak jedyne co udawało się jej wykrzesać to jakieś drobne płomyki, które po chwili gasły
-Cholera...- Warknęła, kiedy po raz kolejny ogień zgasł
-Spokojnie- Powiedział Clint i kucnął obok niej. Wiedział, że była zdenerwowana a to na pewno przekładało się na kontrolę jej mocy. Zawsze, kiedy jej umysł był niespokojny to jej moc, albo odmawiała posłuszeństwa, albo wręcz za bardzo próbowała się wyrywać na światło dzienne.
-Jesteś zły?- Zapytała się po chwili milczenia
-Nie- Odpowiedział, co z resztą było zgodne z prawdą. Uważał, że ten konflikt można było rozwiązać inaczej -I tak bym za tobą poszedł, bo czy ci się to podoba czy nie, lepiej mieć ciebie na oku. Jeszcze by doszły do nas słuch o jakimś smoku, co spalił jakąś wioskę- Powiedział i uśmiechnął się lekko. Robin też delikatnie się uśmiechnęła na jego słowa. Raczej nie uwolni się tak łatwo od nadopiekuńczego Clinta, który był niczym jej cień, który pilnował, aby nie robiła niczego zbyt głupiego, bo wiedział, że na niektóre wydarzenia nie miał wpływu.
-No spróbuj jeszcze raz- Zachęcił ją, a dziewczyna ponownie wyciągnęła dłoń nad paleniskiem i przymknęła na chwile oczy, pozbywając się z głowy wszystkich posępnych myśli. Tym razem kiedy pojawiła się pierwsza iskra spróbowała ją utrzymać jak najdłużej, aż w końcu kolejne patyki zaczęły zajmować się ogniem, który po chwili zaczął przyjemnie trzaskać.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1898 2023-11-07 00:24:01

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Kiedy Robin przejęła rozpalanie ognia on usiadł pod jednym z drzew. Wyciągnął z kieszeni kawałek drewna. Poobracał go w dłoniach. Dziwne, zwykle wiedział jak kształt mają przybrać, ale teraz musiał się zastanowić. Wyciągnął zza paska sztylet i delikatnie przejechał nim po drewnie. Poczuł suchość w ustach. Musiał się oczyścić, a zabawa z dzieciństwa była do tego idealna. Postanowił zaufać swojemu instynktowi. Pozwolić by ręka sama poprowadziła jego ruchy na drewnie. Pociągnął ostrzem pierwszy raz po drewnianej powierzchni. Dawno już nie czuł takiego rozdzielenia. Chciał iść z Robin, ale brakowało mu Addie. Dobrze wiedział z czym się je samotność, zawiedzone zaufanie. Nie chciał tego dla kogoś innego. Obracał w palcach kawałek drewna delikatnie ścinając jego brzegi. Po paru chwilach zaczął nucić pod nosem jedną z asgardzkich pieśni. Kiedy skupił się na tych dwóch czynnościach wszystkie myśli powoli z niego wypływały, pozostawiając choć na chwile upragniony spokój. Nawet nie otrzepywał się z trocin, które leciały na jego ubranie. Dmuchnął lekko oczyszczając drewno. Dam był ciekaw co z tego wyjdzie. Jednym uchem słuchał rozmowę Robin i Clinta. Ta dwójka zawsze mogła na sobie polegać. Nawet kiedy się kłócili. Zawsze stawili po swojej stronie. On tez miał kiedyś taką osobę. Chociaż zdążył się pożegnać czasami wracał myślami pytając siebie co by zrobiła. Grupa rozpadła się w najgorszy mozliwy sposób. Nikt nie powinien czuć się samotny, czy porzucony.
Odrzaknął kiedy przyłapał się na tym, że znów pogrążył się w czarnych myślach. Musiał znaleść kolejną piosenkę do ponucenia. Kiedy przypomniał sobie kolejną melodie odtworzył fragment w głowie, a chwile później cicho nucił nie porzucając skrobania nożem w kawałku drewna.

Offline

#1899 2023-11-07 00:36:38

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
AndroidChrome 114.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin spojrzała kątem oka na Ulla. Od razu dostrzegła czym się zajmował, więc najwyraźniej cała ta sytuacja również go nieco przybiła. Westchnęła ciężko utwierdzając się jedynie w tym, że popełniła błąd. Ale tak bardzo nie chciała być sama. Czy miała do tego prawo, może powinna zaakceptować to, że taki był już jej los. To do innych zazwyczaj uśmiechało się szczęście, a ona kompletnie nie myśląc o tym, że aby samej je zyskać, będzie musiała komuś to odebrać.
-Pójdę coś wytropić. Może trafi się jakiś królik, raczej nie było dużo czasu, aby myśleć o jedzeniu- Powiedzial Clint podnosząc się z ziemi i szybkim ruchem rozłożył swój luk, po czym poszedł w głąb lasu. Robin też wstała i spojrzała na Ulla. Przez moment zrobiła ruch zupełnie tak jakby chciała do niego podejść, ale ostatecznie z tego zrezygnowała. Ruszyła w stronę swojego plecaka i otworzyła go, aby przejrzeć rzeczy które wzięła, aby upewnić się czy wszystko zabrała. Odruchowo przystawiła dłoń do szyi na której zazwyczaj znajdował się kryształ, ale poczuła dziwną pustkę, kiedy go tam nie znalazła. Szybkim ruchem dłoni otarła oczy w których zaczęły zbierać się łzy. Dopiero teraz słowa Addie zaczynały przedzierać się przez mury, które stawiała zawsze wtedy, kiedy pojawiało się jakieś spięcie. Złość pomagała ukrywać to, że komuś udało się ją zranić, bo przecież to było słabością i nie mogła pokazywać tego, że komuś to się udało. Musiała pozostać taka jaka była. Pewna siebie i twarda, nawet jeżeli zaczynało docierać do niej, że było to jedynie niemal idealne kłamstwo, w które i ona sama czasami wierzyła.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1900 2023-11-07 10:48:55

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 119.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ull doskonale wiedział, że złość zaczyna wychodzić z Robin. Starała się to ukryć, ale pociągnął nosem dotarło do jego uszu. Oderwał się od pracy i spojrzał na rudą. Nie rozumiem kobiet. Przecież zaraz będą za sobą tęskniły. Duma jaką obie posiadają nie pozwoli im się do tego przyznać. otrzepał się z trocin odłożył na bok nóż.
- Chodź tu - zwrócił się do niej rozkładając ramiona. Problem w ich grupie polegał na tym, że każdy dusił w sobie wszystko co mu nie pasuje, zamiast od razu to przegadać. W obecnej sytuacji nie widział rozwiązania. Jak narazie.
……………………………………………………………………………………………
Kiedy otworzyła oczy jej wzrok skupił się na róży leżącej na stoliku nocnym. Jej płatki przybrały kolor ciemnego różu, co oznaczało, że zbliżał się wieczór. Powoli i ociężale podniosła się do siadu. Przetarła dłonią twarz. Echo porannej kłótni powróciło do niej w ekspresowym tempie. Padło sporo przykrych słów. Addie uświadomiła sobie, że faktycznie jej się tu podobało. Na początku nie lubiła tych dworskich zwyczajów, drażniła ją sztuczność każdego uśmiechu podszytego złośliwością, sztywność ruchów.  Nie zapytała Robin czy chłopaków czy im się tu podoba. Addie korzystała ze spokoju tego miejsca, ale nie przyszło jej do głowy, że komuś może to przeszkadzać. Chciała znów porozmawiać z Robin, przeprosić ją. Były zupełnie różne i inaczej patrzyły na wszystkie sprawy. Wiedziała, że ruda ma dobre intencje, ale sposób w jaki próbowała przekazać wsparcie nie był dla Addie odpowiedni. Kiedy płakała nie potrzebowała słów: czemu płaczesz, to nie koniec świata i cierpisz, trudno, wszyscy cierpią i jakoś żyją i do tego z  wyniosłą postawą, jakby jej to nie dotyczyło. Może właśnie to musiała z siebie wyrzucić. Ciężko im było się dogadać, przez niedomówienia. Może czas z tym skończyć.
Złapała medalion w dłonie. obróciła go w palcach. Czuła jak serce wali jej jak oszalałe. Uśmiechnęła się słabo i wyszła trzymając go w dłoni. Kiedy znalazła się na korytarzu rozpaliła swoją moc, ale nic nie wyczuła. Była sama na piętrze. Może siedzą w ogrodzie. Ruszyła na dół. Po drodze pytała przechodzących elfów czy nie widzieli jej przyjaciół, ale nikt nie był jej w stanie odpowiedzieć gdzie są. Addie obeszła całą posiadłość. Może wyszli poza posiadłość, ale wszyscy na raz?- zastanawiała się. Rozumiała, że musi ochłonąć, ale przecież jej nie zostawią. Wiedzieli, że nie mówiła serio, o tym że sobie bez nich poradzi. Postanowiła wrócić do siebie.
Jednak zanim weszła do pokoju, spojrzała w głąb korytarza. Musiała się upewnić. Weszła do pokoju, który zajmowała Robin. Pokój był wysprzątany i nigdzie nie było jej rzeczy. Czyżby naprawdę odeszła. Nie mogła w to uwierzyć. Wyskoczyła z pokoju jak burza. odwiedziła jeszcze dwa pokoje, te które zajmowali Clint i Ull. Pokoje wyglądały tak samo. Blondynka czuła jak oczy zaczynają ją piec od zbierających się łez. Zupełnie nie panowała nad nimi i po chwili po policzkach zaczęły ciec rzeki łez. Cofnęła się, kiedy plecy spotkały się ze ścianą przesunęła się po niej na podłogę. Ukryła głowę między kolanami. Cała drżała, nie rozumiała tego. Dlaczego ją zostawili.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
aklasa - vanillarpg - elemental-cargo-spedition-and-building - powracaswiatlukasza - abczdrowie