Nie jesteś zalogowany na forum.
Ich miny nieco zrzedły, kiedy na horyzoncie pojawiły się znane im sylwetki.
-Oho pan profesor specjalista od zabawy się zbliża- Mruknął w stronę Robin, a dziewczyna zaśmiała się wesoło. To, jednak nie Ull postanowił dać im swego rodzaju kazanie, a Addie, która wydawała się być dziwnie poddenerwowana. Robin odprowadziła ją wzrokiem. Przecież nic wielkiego się nie stało. Może są trochę brudni, zmęczeni i poobijani, ale przecież to nic takiego. Drgnęła lekko, kiedy poczuła na swojej skórze jego dotyk. Chwyciła w swoje palce jego rękę, i przyciągnęła delikatnie do siebie po czym musnęła swoimi ustami jego.
-Dzień dobry- Powiedziała z lekkim uśmiechem. Chciała mu lekko zrekompensować to, że nie wpuściła go do siebie, ani sama nie przyszła do niego.
-Litości...- Powiedział Clint przewracając oczami.
-A ją co ugryzło?- Zapytała się przenosząc wzrok na Ulla, który dość szybko wytłumaczył, że w wyprowadzaniu Addie z równowagi miał swój udział.
-Przecież nie jest tak źle...- Mruknęła Robin i potargała nieco sobie włosy z których wysypało się trochę ziaren piasku. Rozpięła pierwsze guziki koszuli i sięgnęła do dekoltu, aby po chwili wyciągnąć kawałek wodorostu, który musiał dostać się pod jej ubranie, kiedy pływali tej cholernej rzece. Ostatecznie ściągnęła jednego swojego kozaka i przechyliła go do góry nogami, a z jego wnętrza wypadało trochę pomniejszych kamieni, parę szyszek oraz mały gałązek i igliwia.
-No dobra...może najlepiej też nie jest- Powiedziała i zaśmiała się cicho.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull obserwował jak Robin zaczęła wyciągać z siebie kolejne leśne fanty, które w jakiś sposób się do niej przyczepiły.
- Czołgaliście się po lesie? - zapytał zdziwiony. Rozłożył się na schodach opierają łokciami o wyższe stopnie.
- A więc.. najlepiej zacząć od tego, że ją obudziłem. Trochę się podroczyłem.. nic nowego. - wzruszył ramionami- Była u Medyka. Powiedział, że może próbować ćwiczeń by wrócić do formy, ale bez szarżowania. Wtedy wypaliła o tym znamieniu na plecach. Usunął jej to, jak prosiła. Nowa rana na plecach, nie może bardzo się ruszać.. ból to wystarczający powód do rozdrażnienia. - wytłumaczył. - Zje dobre śniadanie i jej przejdzie. Jedzenie zawsze poprawia humor - stwierdził podnosząc się na równe nogi. Wyciągnął dłoń do Robin by pomoc jej wstać.
- Widzę, że bez ubrudzenia się umiecie się się bawić - westchnął ciężko.
Offline
Po krótkich wyjaśnieniach Ulla Robin zaczęła rozumieć rozdrażnienie Addie
-No trzeba przyznać, że wkurzać to potrafisz- Powiedział Clint, a Robin nie miała nawet zamiaru to prostować. Tu akurat łucznik miał rację. Ull oprócz wielu innych talentów, posiadał również ten jeden, który opierał się na wyprowadzaniu z równowagi. Na szczęście nie korzystał z tego, aż tak często jakby mógł.
-Można tak powiedzieć- Odpowiedziała, kiedy Ull postanowił rzucić swoim podejrzeniem odnośnie tego co tak naprawdę ich dwójka robiła w lesie. W sumie poniekąd nie był wcale daleki od prawdy. Robin chwyciła jego dłoń i z drobnym wysiłkiem podniosła się ze schodów.
-Addie ma chyba rację, powinnam się ogarnąć- Powiedziała z lekkim uśmiechem. W takim stanie bezsprzecznie przyciągała by ciekawskie spojrzenia elfów, a tego akurat wolała uniknąć. Uśmiechnęła się lekko w stronę Ulla i minęła go spokojnie, ale nie omieszkała delikatnie i subtelnie przesunąć swoją dłonią po jego ramieniu.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull uśmiechnął się lekko kiedy Robin smagnęła palcami jego ramię. Skinął głową do Clinta i pomaszerował za rudą. Był ciekawy gdzie się podziewali i dlaczego wrócili w takim stanie. Tak jak zawsze wszedł do pokoju Robin jak do siebie. Kiedy zamknął za sobą drzwi zgarnął ze stołu jabłko. Otarł je o rękaw koszuli. Usiadł na krześle i wyciągnął nogi na niewielki stół.
- To gdzie was wywiało? -zapytał, po czym wgryzł się w zieloną powierzchnie owocu.
…………………………………………………………………………….
Addie wróciła do swojego pokoju, ale nie umiała usiedzieć na miejscu. Kiedy próbowała usiąść odrazu czuła ciągniecie rany na łopatce. Strasznie ją to denerwowało. Za każdym razem kiedy czuła ból przed oczami stawał jej rozgrzany do czerwoności metalowy pręt zakończony pieczęcią w kształcie inicjałów oprawcy. Zamknęła oczy próbując odgonić nieprzyjemne myśli. Niestety jedno złe wspomnienie przeskakiwało na inne. Blondynka czuła rosnącą frustracje.
- Pierdole to- syknęła próbując namierzyć zamek sukni. Zdjęła z siebie jedwabny materiał i rozłożyła ją na zaścielonym łóżku. Stanęła chwile przed lustrem. Stanęła tyłem i próbowała wygiąć by zobaczyć opatrunek. Jej wzrok powędrował niżej na wklęsłe rysy na jej skórze wyciągnęła dłoń, ale zatrzymała palce przed dotknięciem jednej z nich. Nie dotykała ich gdy nie było to konieczne. Teraz nie było źle, ale w domu, podczas ubierania się. Blondynkę przeszedł dreszcz. Potrząsnęła głową i wzięła się za szukanie wygodniejszych ciuchów. Wygrzebała pare czarnych spodni i czarną koszule. Nie miała żadnej gumki do włosów wiec musiała sobie poradzić inaczej. Zgarnęła włosy wysoko i zakręciła tworząc kok. Podeszła do toaletki i wolna ręką złapała za pędzelek do malowania. Syknęła kiedy uniosła drugą rękę w górę. Zaplątała pędzelek między pasmami.
Musiała czym się zająć, żeby odegnać nieproszone myśli. Włożyła buty i ruszyła na zewnątrz. Zacznie od truchtu po ogrodach. Miała tylko nadzieje, że uda się jej przebiec więcej niż tylko pare metrów.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy Ull ruszył zaraz za nią. W sumie taka chwila przerwy od siebie też dobrze jej zrobiła. Nie mogli spędzać ze sobą niemal każdej minuty życia, bo ostatecznie mieliby siebie dosyć. Stanę przed lustrem i zaczęła wygrzebywać z włosów, co to większe kawałki igliwia i liści, oraz jakiś patyczków
-Clint znalazł dość fajną trasę na mały wyścig- Odpowiedziała mu spokojnie. Może i dalekie to było od filozofii odpoczynku, ale ile można było siedzieć w jednym miejscu. Każdemu w końcu to się znudzi.
-Musiałam się stąd chociaż na trochę wyrwać. Elegancja tego miejsca, pilnowanie każdego swojego słowa czy zachowania, to cholernie mnie zaczęło męczyć. Miałam wrażenie jakby mnie oplatały jakieś korzenie i ściskały coraz mocniej. Nawet oddychanie było trudne- Wyjaśniła mu powód jej wczorajszego zachowania, który chociaż niczemu nie uchybiał, to zdecydowanie dość mocno odbiegał od normalnego jej zachowania.
-Więc Clint uznał, że jak da mi się wybiegać, to trochę poprawi mi to nastrój, i miał rację
....................................................
Clint zbierał się właśnie do dworu, aby samemu trochę doprowadzić się do porządku, ale wtedy wyminęła go Addie, która ewidentnie postanowiła zażyć trochę ruchu. Westchnął ciężko i w ułamku sekundy zmienił swój cel, i truchtem dobiegł do dziewczyny chwytając ją delikatnie za ramię i zatrzymując
-Może i miałaś dobrych nauczycieli, ale chyba rozgrzewka była im obca- Mruknął spokojnie. Po takim długim czasie leżenia nie powinna od razu rzucać się na głęboką wodę.
-Powinnaś najpierw rozciągnąć i rozgrzać zastane mięśnie, potem sobie truchtaj- Długo leżała, a jej mięśnie nie były już tak rozciągnięte, aby były w stanie utrzymać jej ciężar ciała i to jeszcze podczas biegania.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull jadł w spokoju słuchając opowieści Robin. W sumie tego się spodziewał. Ruda potrzebowała odmiany, ponieważ całe to dworskie życie jest dla niej zbyt przytłaczające. Kiedy dokończył jabłko wstał z krzesła podszedł do dziewczyny i stając za nią wsunął palce w jej włosy wydostając gałązkę, która umknęła jej staraniom.
- Dzika z ciebie dziewczyna- zaśmiał się cicho pomagając dziewczynie.
……………………………………………………………….
Gdy tylko jej ciało zaczęło lekko się trząść podczas biegu miała ochotę natychmiast się zatrzymać i odpuścić. Ból brzucha stał się bardziej dokuczliwy. Nawet nie zauważyła, że Clint dogonił ją bez większego problemu. Kiedy dotknął jej ramienia wzdrygnęła się tak mocno, że zachwiała się na nogach.
Spojrzała na Clinta starając się zachować spokój. Nie dość, że w głowie miała totalny mętlik, do tego wydawało się jej, że wrócenie do sprawności nie będzie takie proste jak się jej wydawało.
Oparła dłonie na biodrach, wzięła głęboki oddech.
- To i tak na nic. Wszystko mnie boli. Chyba nic z tego nie będzie - powiedziała zrezygnowana. Wtedy zdała sobie sprawę, że czuła się bezbronna. Nawet kiedy chodziła w sukniach, na wysokich obcasach, ale umiała poradzić sobie z przeciwnikiem, nawet bez broni. Teraz czuła się zbyt słaba by cokolwiek zrobić. Znów nawiedziły ją czarne myśli. Co jeśli dojście do pełni sprawności zajmie więcej czasu niż na początku zakładała. Będzie zdana na innych. Bezczynność była dla niej nie do zaakceptowania.
Offline
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, kiedy dostrzegła w odbiciu sylwetkę Ulla. Obserwowała uważnie jak przewijał pomiędzy swoimi palcami pasma jej włosów, wydłubując z nich pozostałości leśnej flory, a na którą nie natrafiły jej dłonie.
-Może trochę- Powiedziała i odwróciła się w jego stronę twarzą. Zarzuciła mu dłonie na szyję i spojrzała prosto w oczy
-Ale chyba tobie to nie przeszkadza- Czuła, że poniekąd lubił tę jej narwaną naturę, nawet jeżeli czasami wpakowywała ich czy ją samą w tarapaty. Z Robin nie mogło być nudno, a przynajmniej nie na długo. Nigdy jej nie powiedział, że powinna być trochę mniej sobą. Nigdy jej nie pouczał, czy nie próbował w racjonalny sposób przekonać do tego, że lepiej jest czegoś nie robić. Co więcej kiedy i tak robiła po swojemu nie wściekał się.
..................................................................................
Clint domyślał się, że powrót do sprawności w wypadku Addie zajmie trochę czasu, ale wydłuży go tym bardziej jeżeli od razu rzuci się na głęboką wodę. Nim znowu chwyci za rękojeść miecza, musiała wzmocnić swoje ciało, ale przede wszystkim swojego ducha.
-Ból będzie nierozłącznym towarzyszem powrotu do sprawności, ale swoimi sposobami sprawisz, że będzie większy i zacznie tobie to uniemożliwiać- Addie od Robin różniła się chociażby swoim spokojem i przemyślanymi decyzjami. Miały, jednak wspólną cechę. Wszystko chciałyby od razu, już teraz. Niestety świat tak nie działał.
-Mogę ci pomóc- Zaproponował. Znał się na tym trochę. Spod jego ręki wyszło wielu agentów, trenował mniej i bardziej zdolnych. Wiedział też jak powinien wyglądać właściwy trening, aby na wypadek ran móc wrócić do chociaż połowy tego co było przed katastrofą.
-Ale pod jednym warunkiem. Zrobisz dokładnie to co powiem, nawet jeżeli wyda ci się to głupie i bez sensu- Nie chciał spędzać treningów na zbędnym tłumaczeniu, że jego chęci są dobre. Chciał zaufania, bo tylko tak bedzie mógł coś osiągnąć.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Uśmiech na twarzy Ulla nieco się powiększył. Przesunął dłonie po jej talii i zatrzymał na biodrach.
- Ani trochę- powiedział lekko przeciągając sylaby. - Jesteś tak nieokiełznana, że możemy być w królewskim pałacu, a i tak nie będzie nudno. Pełna energii, nieustraszona, nieokiełznana - mówił powoli popychając dziewczynę do tyłu napierając na nią swoim ciałem.
- Uparta, gorąca i to wszystko można wpisać do listy zalet - powiedział zatrzymując się, gdy jej plecy zetknęły się z pobliską ścianą. Zsunął jej dłonie ze swojego karku i uniósł je nad jej głowę dziewczyny. Uwielbiał patrzeć jak jest całkowicie od niego zależna. Wystarczyło by dotknął jej w odpowiedni sposób.
…………………………………………………………………….
Addie nie oczekiwała, że Clint zaoferuje jej pomoc. Nie chciała by ktoś przypatrywał się jej porażkom. Co innego było kiedy się uczyła. Potykanie się, upadki, skaleczenia były normalne.
Spojrzała w niebieskie oczy łucznika. Wiedziała, że ma dobre intencje. Może jednak to nie był tak zły pomysł. Zacisnęła usta w cienką linie. Zastanowił je nieco warunek Clinta. W sumie była ciekawa co Clint był w stanie wymyślić. Jeśli się zgodzi będzie musiała wykonywać wszystkie polecenia łucznika. Po dzisiejszym poranku raczej miała próbę tego, że nie będzie się nudzić. Przetarła dłonią twarz.
- Nie chce być ciężarem- powiedziała zakłopotana. Nie była pewna swojego ciała i spodziewała się, że minie trochę czasu zanim wróci do formy. - Dopiero co wróciłeś z leśnej wyprawy.. - dodała.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy Ull zaczął wymieniać jej zalety, a przynajmniejon je w ten sposób odbierał.
-Uważaj, bo zaraz pomyślę, że masz mnie za ideał. A jeden zarozumialec drużynie w zupełności wystarcza- Powiedziała cofając się powoli pod naporem jego ciała. Wpatrywała się mu prosto w oczy. Mógł robić z nią wszystko czego tylko chciał, a ona nie miała by nawet ochoty, aby mu się przeciwstawić. Stęknęła cicho, kiedy jej plecy zetknęły się z jedną ze ścian. Ull szybko wykorzystał okazję, że udało mu się zagonić swoją ofiarę w kozi róg. Posłusznie uniósła dłonie nad głowę. Teoretycznie była pozbawiona jakiej kolwiek możliwości ucieczki, ale gdyby chciała mogłaby się uwolnić z jego uścisku w przeciągu chwili.
-Ull jestem brudna, i pewnie nadal natrafisz na jakieś leśne fanty- Powiedziała z wręcz niew8nnym uśmiechem, chociaż domyślała się, że nie tak łatwo go odstraszyć
.....................................................................................
Clint westchnął ciężko
Ciężarem będziesz jak nie dojdziesz do formy, a sama ewidentnie niezbyt wiesz od czego zacząć- Stwierdził dość brutalnie fakt. Jeżeli, Addie nie da rady chociaż w połowie wrócić do sprawności to dalsza ich droga może okazać się być jeszcze bardziej skomplikowana niż teraz
Daj spokój, dla mnie taka bieganina to norma, z tobą trzeba zacząć od podstaw. Żadnych popisów, a przynajmniej na razie- Jeżeli Addie sądziła, że będzie od razu robić fiolki z wyskoku to się mylila
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull pochylił głowę muskając nosem jej szyje. Delikatnie jeździł w górę i w dół doprowadzając jej ciało do drżenia.
- Myślisz, że mnie tym odstraszysz? - zapytał niemal szepcząc. Uniósł wzrok. Znów spojrzał w jej oczy. - Masz racje- powiedział wypuszczając jej ręce. - Ogarnij się, a potem coś zjemy. Co będziemy robić po śniadaniu się okaże - złożył lekki pocałunek na jej nosie i odsunął się przechodząc w dalszą cześć pokoju. Rozłożył się na jej łóżku zgarniając pod brodę całą kołdrę.
- Co by tu można porobić? - zaczął się zastanawiać na głos. Uśmiechnął się łobuzersko do dziewczyny.
………………………………………………………………………
Addie przyznała Clintowi racje. Nie miała pojęcia od czego zacząć. Po poradach jakoś samo to szło. Również była obolała, miała problemy z poruszaniem się, ale ogrom obowiązków nie pozwalał się jej wylegiwać no i zawsze zaczynała od tańca. Teraz nie miała swojej samotni, sali, na której zaszywała się gdy chciała być sama. A bez swojej ulubionej składanki ciężko jej było się zacząć ruszać.
- Zgoda - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Wiec co mam robić szefie? - zapytała z lekkim uśmiechem. Doszła do wniosku, że przyda się jej pomoc.
- Z przyjemnością się czegoś od ciebie nauczę - przyznała, choć coś jej mówiło, że jeszcze pożałuje tych słów, bo Clint wymyśli dla niej coś specjalnego.
Offline
Uśmiechnęła się lekko, kiedy najwyraźniej wizja natrafienia na jakąś szyszkę tam gdzie ta zdecydowanie znaleźć się nie powinna, na chwilę wybiła mu z głowy głupie pomysły.
-Dobrze już idę mój panie- Rzuciła w jego stronę po czym zgarniając z pobliskiego krzesła czyste ubrania ruszyła w stronę łazienki, aby zmyć z siebie cały kurz i brud, oraz pozbyć się zapachu wodorostów. Po zamknięciu za sobą drzwi od razu ściągnęła z siebie ubrania i podeszła do wanny w której jak zwykle znajdowała się czysta i ciepła woda. Zanurzyła się od razu w niej czując, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele i rozluźnia spięte mięśnie. Na tym świecie nie istniało nic lepszego niż ciepła kąpiel po wcześniejszym wysiłku. Nie mogła, jednak siedzieć za długo. Bała się pomyśleć co Ull wymyśli, kiedy i jemu zacznie się zbytnio nudzić. O sukience, którą wybrała zdecydował trochę los. Chwyciła pierwszą z brzegu, a kiedy się jej przyjrzała musiała przyznać, że nie była zła. Może faktycznie zmiana klimatu jej pomogła, bo nawet sama przed sobą musiała przyznać, że naprawdę sie jej podobała. Była to długa sukienka zrobiona z kremowego materiału, który został w całości pokryty tiulem w kolorze ciemnego grafitu, a na nim można było doszukać się błyszczących złotych nitek, które nadawały blasku całej kreacji. Bez chwili namysłu nałożyła ją na siebie, po czym wyszła z łazienki zerkając w stronę łóżka na którym wylegiwał się Ull. Uśmiechnęła się lekko w jego stronę i podeszła do łóżka, po czym położyła się obok niego wyciągając nogi przed siebie, a dłonie ułożyła sobie na brzuchu.
-A już myślałam, że zastanę cię robiącego jakieś zbereźne rzeczy- Odezwała się w końcu i zaśmiała wesoło.
..............................................................................................
-Zaczniemy od podstaw- Oznajmił i pociągnął ją nieco w głąb ogrodu. Potrzebowali teraz trochę prywatności oraz przestrzeni.
-Najpierw musisz rozgrzać mięśnie i na nowo przyzwyczaić je do wysiłku. W szkole pewnie przerabiałaś różnego rodzaju rozgrzewki, no to właśnie od tego zaczniemy. Najpierw szyja, potem ramiona, tułów, biodra, nogi i stopy- Addie mogła czuć się zupełnie tak jakby zaczynała od zera, ale niestety prawda była taka, że jeżeli jakakolwiek dłuższa przerwa się trafiała, to w zasadzie trzeba było zaczynać wszystko od początku. Ciało długo się uczyło, ale zapominało już cholernie szybko.
-Najpierw pokręcimy głową. Dookoła i na boki oraz w górę i w dół, aby naciągnąć mięśnie szyi-
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull nie odrywał od Robin wzroku. Nadal ciężko było mu się przyzwyczaić do przemiany jaką przechodziła Robin. W sukniach wyglądała wspaniale, ale cześć jego nadal nie mogła do tego przywyknąć.
- A podobno to mi tylko jedno w głowie - uniósł brew. - Ile można się kąpać? - zapytał - Prawie znów usnąłem - uśmiechnął się przeciągając w pościeli.
- Jeśli chciałaś zastać mnie nago wystarczyło poprosić - przesunął językiem po górnej wardze. - Co będziemy robić? Możemy iść na dwór powłóczyć się po okolicy, ale bez morderczych biegów - zaśmiał się. Podparł się na łokciach i przesunął się po materacu bliżej dziewczyny. Przesunął wzrokiem po jej sylwetce.
- Nie mam pojęcia.. czy podoba mi się ta twoja przemiana czy bardziej zadziwia- powiedział składając lekki pocałunek na jej dekolcie.
…………………………………………………………………………………..
Addie posłusznie poszła za Clintem w głąb ogrodu. Zaczął jej tłumaczyć od czego powinna zacząć. Uśmiechnęła się lekko kiedy wspomniał o rozgrzewkach w szkole. Faktycznie, zanim tancerze wyszli na parkiet musieli się porządnie rozgrzać.
Rozpoczęła pierwsze ćwiczenie. Czuła się trochę jak nastolatka przed treningiem cheerliderek.
- Jakbym wróciła do liceum - zaśmiała się lekko kładąc dłonie na biodrach. Kręciła szyją w określonym rytmie.
Offline
-Jak ci się nudziło, zawsze mogłeś dołączyć- Odpowiedziała pół żartem pół serio. Dowiedziała się już o tym, że Ull był w stanie wykorzystać niemal każdą okazję, i gdyby tylko chciał to wparowałby jej do łazienki jak do siebie i nawet by się nie zawstydził. Tak z resztą było za pierwszym razem, od którego to wszystko się zaczęło. To był tylko niezobowiązujący flirt, który po prostu wymknął się w pewnym momencie spod kontroli. Pozostawało, jednak pytanie czy oni w ogóle próbowali w jakiś sposób nad tym zapanować. Ull po swojemu tak, ale jego starania ostatecznie spełzały na niczym. Może za słabo się przykładał. Może sam nie chciał tego kończyć, ale aby nie przyznać się do tego wprost, to musiał trochę powalczyć. Spojrzała na niego kiedy się przysunął bliżej
-Z chłopczycy w kobietę...no to jest dość spora zmiana- Odpowiedziała i przymknęła lekko oczy, kiedy jego usta zetknęły się z jej skórą. Przyjemny dreszcz przebiegł po jej ciele. Wyciągnęła dłoń w jego stronę i pogładziła go delikatnie po włosach. Lubiła, kiedy pożerał ją wzrokiem, kiedy każdy jego gest wyrażał więcej niż najpiękniejszy komplement jaki mógłby wypowiedzieć, a w tym akurat miał wprawę.
-Hmmm...spacer brzmi nieźle. Będziemy przechadzać się po ogrodzie, ja chwycę cię pod rękę i porozmawiamy o diabelnie nudnych rzeczach- Powiedziała i zaśmiała się cicho na samą myśl o tej wizji.
........................................................................
Clint czuwał nad tym, aby rozgrzewka Addie została zrobiona tak jak należy. Nie musiał jej tłumaczyć niczego więcej, bo ona znała ten schemat. Od czasu do czasu tylko podchodził bliżej, aby pomóc jej się nieco bardziej naciągnąć
-Mocno to zgięcie- Powiedział, kiedy dziewczyna próbowała na wyprostowanych nogach ułożyć dłonie na trawie -Jeszcze mocniej, aż łydki cię zapieką- Poinstruował ją i ułożył dłoń na jej ramieniu zmuszając tym samym do mocniejszego pochylenia się. Musiała przełamać barierę bólu i nie odpuszczać, kiedy coś ją zakuło. Tylko w ten sposób mogła wrócić do sprawności, nie tracąc przy tym jednocześnie czasu.
-Dobra tyle wystarczy- Powiedział w końcu, kiedy wszystkie części jej ciała zostały przygotowane do wysiłku -Skoro jesteś tancerką, to równowaga powinna być dla ciebie bułką z masłem- W normalnych okolicznościach pewnie tak było, ale po takim czasie leżenia, i z nadal gojącymi się ranami mogło jej to sprawić trudności. Chwycił ją za nadgarstek i ruszył przez ogród, aż w końcu doszli do jednej z ozdobnych fonatann. Żałował, że nie miał tutaj sal treningowych jakie oferowała Tarcza, ale grunt to umieć zrobić cos z niczego.
-Wskakuj na jej brzeg- Powiedział i poklepał lekko obłe zakończenie fontanny -Na razie dziesięć razy dookoła. Jak zachwiejesz się, albo spadniesz zaczynasz od nowa, do skutku
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Zaśmiał się cicho przykładając czoło od jej dekoltu.
- Łucznik mnie wyprzedził.. chciałem przejść się po lesie. Powłóczyć się po okolicy, nie tylko w ogrodzie. Nie mów mi, że chcesz teraz leżeć i pachnieć? - zapytał podnosząc na nią wzrok. - Chociaż muszę przyznać, że ten zapach należy do moich faworytów - dodał zbliżając nos w zagłębienie jej szyi gdzie lekko potarł koniuszkiem nosa jej skórę.
- No to słucham.. co chcesz robić? - zapytał lekko się odsuwając. Oparł policzek na zaciśniętej pieści i zaczął przyglądać się jej twarzy.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Im rozgrzewka wymagała od niej więcej wysiłku tym trudniej było jej wykonywać ćwiczenia. Jeszcze nie tak dawno zrobiłaby szpagat bez żadnej rozgrzewki. Teraz by się na to nie odważyła. Clint pomagała jej kodę wahała się czy właśnie osiągnęła szczyt swoich obecnych możliwości. Kiedy jego palce delikatnie zjeżdżały na plecy cała się spinała. Rana na łopatce piekła jak diabli, a mięśnie brzucha bolały zastajałe. Zaciskała zęby, aby tylko nie wydać z siebie żadnego dźwięku, chociaż było to cholernie trudne. Kiedy odpuścił stęknęła głośno łapiąc kolejne głębokie wdechy.
Poddała się bez walki kiedy pociągnął ją za nadgarstek i pociągnął w głąb ogrodu. Kiedy stanęli przy fontannie skrzywiła się nieco. Przed tym, jak omal nie straciła życia, owszem zrobiłaby to bez wachania. Nie była przekonana, ale obiecała być posłuszna. Zahaczyła nogą o krawędź fontanny i po chwili podskoczyła lekko dokładając drugą nogę. Brzuch ponownie zabolał ale starała srebro ignorować. Rozłożyła lekko ręce na boki bu sobie pomóc utrzymać równowagę. Woda cicho chlupała w fontannie co lekko ją rozpraszało. Ruszyła przed siebie stawiając nogi jedna za drugą. Zachwiała się a po chwili zsunęła na ziemie. Zgięła się lekko próbując zapanować nad bólem.
- Szlag- syknęła głośno. Odczekała jeszcze chwile po czym wróciła na improwizowaną równoważnie. Kolejny raz spadła na trzecim okrążeniu. To nie było takie proste. Znów wskoczyła na kamienna misę. Zatrzymała się kiedy zaczęła się chwiać. Rozłożyła szerzej ręce by pomoc sobie w zachowaniu równowagi. Zwolniła tempo, ale przeszła kolejne kółka według instrukcji Clinta. Kiedy kończyła dziesiąte, była już mocno zmęczona. Skurcze mięśni łapały ją w najmniej oczekiwanych momentach. Czuła jak krople potu spływają po jej ciele, a rany bolą mocniej niż zazwyczaj. Zostało już niewiele. Chciała wydłużyć krok i to był jej błąd. Poślizgnęła się. Runęła w dół. Tym razem nie zapanował nad upadkiem i wylądowała na tyłku, w środku fontanny rozchlapując wodę.
- Kurwa - warknęła machając nerwowo rękami.
Offline
-Raczej nasze odwiedziny w lesie nijak można zaliczyć do spaceru- Powiedziała z lekkim uśmiechem. Nie miała wtedy okazji, aby po prostu nacieszyć się naturą. Biegła przed siebie, wypatrując potencjalnego zagrożenia w postaci jakiejś wystającej gałęzi.
-Wyleżę to się w grobie- Nie miała zamiaru spędzić reszty dnia w łóżku, chociaż ta wizja była dość kusząca, pod warunkiem, że Ull zostałby obok. Nie mniej przecież i tak pewnie spotkają się wieczorem tak jak zazwyczaj.
-Możemy pójść i popuszczać kaczki na wodzie. Jak byłam mała lubiłam to robić. A widziałam w okolicy dość spory staw- Rzuciła tak naprawdę pierwszy z brzegu pomysł. Faktycznie lubiła to robić kiedy była mała, i kiedy brakowało jej bardziej produktywnych zajęć.
-A potem się pomyśli co dalej
.....................................................................................................
Clint raczej w milczeniu obserwowała poczynania Addie. Wiedział, że z tym musiała poradzić sobie sama. Samodzielnie odnaleźć punkt ciężkości, na nowo musiała nauczyć się swojego ciała. Na nic tu były jego mądrości. Widział narastającą w niej frustracje. Nie dziwił się temu. Pewnie jeszcze jakiś czas temu to zadanie nie sprawiłoby jej absolutnie żadnego problemu. Teraz okazywało się być wybitnie trudne.
-Cierpliwość- Powiedział podchodząc do fontanny w której w końcu wylądowała Addie i wyciągnął w jej stronę dłoń, aby pomóc się jej podnieść -Kiedy jesteś blisko celu nigdy nie zakładaj, że uda ci się go osiągnąć. To rozprasza i głupi błąd może sprawić, że zawalisz- Wyrecytował niemal jedną z dewiz, której uczono w agencji.
-Dawaj jeszcze raz- Nie miał zamiaru wysłuchiwać teraz jej przekleństw, czy żali jak to słabo sobie radzi. Zamiast tego chciał ją zmotywować do tego, aby podjęła kolejną próbę, bo w końcu po którymś upadku załapie o co chodzi.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Zgoda.. - powiedział powoli wycofując się z łóżka. Wyciągnął do niej dłoń, a kiedy i ona się podniosła złapał za klamkę i przepuścił ją w progu. Położył dłoń na jej plecach idąc z nią równym krokiem.
- Prowadź - powiedział kiedy wyszli na zewnątrz.
……………………………………………………………………………..
Addie przyjęła pomoc Clinta przy wydostaniu się z fontanny. Była na siebie zła. Za szybko chciała pogratulować sobie zwycięstwa. Oczy zaczęły ją szczypać od zbierających się w nich łez. Kiedy łucznik obwieścił, że ma znów spróbować spuściła głowę. Miała nadzieje, że jej odpuści. Musiała na nowo obudzić w sobie wojowniczkę, tą której nie trzeba by było dwa razy powtarzać i która nie rozpłakała by się po porażce. Addie nadal była wystraszona, gdyby się nie bała nie potrzebowałaby tych środków nasennych.
Złapała się pod boki w wzięła głęboki oddech. Przymknęła na chwile oczy, dajac sobie chwilkę by uspokoić emocje.
- Dobra- burknęła zaciskając szczękę. Musiała się przełamać. Mokre buty ślizgały się na kamieniu. Kilka razy musiała zaczynać od nowa już na pierwszym okrążeniu. Po szóstym upadku udało się jej przejść kolejne okrążenia. Przy szóstym zachwiała się mocniej, zatrzymała się. Wzięła głęboki oddech i ruszyła dalej. Tym razem nie wyskoczyła do przodu. Utrzymywała stały rytm przechodząc po kamiennym kręgu. Kiedy przeszła zamknęła ostatnie koło zeskoczyła na ziemi. Jej usta ozdobił minimalny uśmiech. Przysiadła chwilę na fontannie kradnąc kilka chwil na odpoczynek.
Offline
Robin wygramoliła się z łóżka z drobną pomocą Ulla i wyszła razem z nim na korytarz. Splotła swoją dłoń z jego i ruszyła w stronę schodów, które prowadziły na dół, a potem wyszli z dworu. Kiedy doszli do głównej bramy strażnicy po raz kolejny wytrzeszczyli w jej stronę oczy najwyraźniej kompletnie ogłupiali tym ile wersji jednej osoby mogli zobaczyć jednego dnia. Robin nie mogła powstrzymać się od lekkiego śmiechu.
-Najpierw widzieli mnie z Clintem, potem widzieli całą ubłoconą i mokrą, a teraz widzą mnie taką. Dal jednej osoby to musi być szok- Robin była dość nieprzewidywalna pod wieloma względami. Potrafiła się zmieniać w zależności od sytuacji. Chociaż uparta potrafiła się czasami ugiąć, aby uzyskać jakieś korzyści dla siebie. Dziewczyna powiodła Ulla prosto między drzewa. Las zdawał się gęstnieć z każdym kolejnym ich krokiem, ale Robin nie zatrzymywała się nawet na chwilę. Widocznie mało jej było ucieczek z dworu i chciała nacieszyć się tym miejscem z zupełnie innej perspektywy, bo kraina elfów oprócz tego, że była miejscami mroczna, miała też swoje piękne aspekty na których wolała się skupić.
-No dobra...nie powiedziałam wszystkiego- Mruknęła i zatrzymała się w pewnym momencie -Coś tam trochę pozwiedzałam i jak to ja musiałam coś znaleźć- Dodała i uśmiechnęła się przepraszająco w jego stronę. Dziewczyna pokręciła się jeszcze trochę po lesie, skręcając w różne strony, czasami nawet tracąc na chwilę orientacje, ale po chwili stanęli przed kamienną ścianą z jaskinią oświetloną pochodniami, oraz wyraźnie wydeptaną ścieżką. W oddali można było usłyszeć szum wodospadu.
-Coś te jaskinie mnie prześladują- Mruknęła i weszła do środka. Droga nie była długa, aż w końcu po chwili spaceru wyszli na otwartą przestrzeń. Zupełnie tak jakby kamienna ściana oddzielała bardziej niedostępną część lasu. Znaleźli się na swego rodzaju polanie. Po środku niej znajdowała się sadzawka z krystalicznie czystą wodą. Z trzech wodospadów, drobną linią wpływała do niej woda uzupełniając cały czas. Było tu dużo zieleni i zdawało się być naprawdę spokojnie
.................................................................................
Clint wiedział, że porażki dla kogoś takiego jak Addie były trudne do przyjęcia, ale i one będą się zdarzać. Mogła się załamać nad nimi i rozpaczać, że nie dała rady, albo może spróbować wziąć się w garść i nie powtarzać swoich błędów. Obserwował uważnie kolejne jej starania. Nie ułatwiał jej zadania, bo kręcił się w kółko wbijając wzrok w jej stopy i czasami mruczał pod nosem, kiedy wiedział, że podjęta przez nią decyzja zakończy się w końcu upadkiem.
-Jeszcze raz- To było tak naprawdę jedyne polecenie jakie słyszała. Mogła się w tej chwili tak naprawdę domyślać jak wyglądało pełne szkolenie Robin. Jeżeli wobec niej był teraz surowy to wobec rudej nieposłusznej uczennicy musiał być istną piłą, po treningu z którą Robin najpewniej nie miała siły na nic
-Skup się...przecież to łatwe- Ponaglił ją, kiedy znowu ześlizgnęła się z fontanny. Dziewczyna chodziłaby po niej tak długo, aż w końcu osiągnęłaby sukces. A to mogło oznaczać, że istniała opcja spędzenia tutaj całego dnia i kawałka wieczoru. Na szczęście Addie zdawała się połączyć wreszcie wszystkie jego rady i swoje zdolności w całość. Przestała działać chaotycznie, uspokoiła się co ostatecznie przełożyło się na to, że kiedy po raz dziesiąty wróciła do punktu wyjścia Clint uśmiechnął się lekko.
-No to teraz będziesz miała co ćwiczyć- Mruknął -Jutro po śniadaniu zaczniemy od tego. Przejdziemy dalej dopiero w momencie, jak przejdziesz się po tym z taką pewnością, jakbyś szła po prostej drodze. Żadnego zatrzymywania, potykania, chwiania się czy upadania
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull szedł z Robin pozwalając jej prowadzić. Kiedy doszli do bramy i zobaczył reakcje strażników zaśmiał się. Kiedy ruda wytłumaczyła mu czemu tak się zachowują jego uśmiech się poszerzył.
- Spokojnie, też na początku byłem w szoku. Da się przyzwyczaić - rzucił do nich lekko odkręcając głowę w ich stronę. Kiedy znaleźli się na polanie rozejrzał się dookoła. Było tu naprawdę cicho i przyjemnie. Powoli zbliżył się z nią do wody.
- Nie najgorzej - stwierdził zatrzymując wzrok na wodzie. Wyswobodził delikatnie dłoń z uścisku Robin i schylił się po dwa kamienie, które leżały obok brzegu.
- Pokaz co potrafisz - powiedział podając jej jeden z kamieni.
…………………………………………………………………
Addie mogła wreszcie na własnej skórze poczuć jak wyglądały treningi Robin. Clint był wymagającym nauczycielem. Tego jej właśnie było teraz trzeba, dyscypliny, wytrwałości.
Skrzywiła się kiedy zakomunikował, że jeszcze do tego wrócą. Zadanie i tak miała utrudnione, ponieważ była całkowicie przemoczona, od pewnego momentu. Skrzywiła się kiedy dotarło do niej, że ta fontanna będzie ją prześladowała w najbliższym czasie.
- Cóż .. - westchnęła głośno - Skoro trener tak każe - uśmiechnęła się lekko pomimo rozdzierającego ją bólu.
- Mam rozumieć, że kończymy? - zapytała podejrzliwie. Chciała wrócić do siebie i przebrać się w coś suchego. Chciała treningu to dostała w pakiecie z nauczycielem, który nie zamierzał jej odpuszczać
Offline
Dziewczyna odebrała od Ulla kamień i zaczęła się mu uważnie przyglądać. O ile dobrze pamiętała w tym "sporcie" połową sukcesu był odpowiedniej wielkości i kształtu kamyk. Potem szło już z górki
-No dobra- Mruknęła i zbliżyła się nieco do krawędzi wody. Przez chwilę obracała swój pocisk w palcach. Tak dawno tego nie robiła, że już nie była pewna czy pamięta jak to się robiło. W końcu uniosła dłoń nieco do góry i starała się pociągnąć ją jak najbardziej pod kątem, aby podkręcić nieco lot kamienia. Ten wyślizgnął się z jej palców i ostatecznie z głośnym chlupotem wpadł do wody opadając na dno i tworząc na gładkiej powierzchni kręgi
-Cholera...- powiedziała i zmarszczyła brwi -Całe lata już tego nie robiłam- Próbowała jakoś wytłumaczyć brak swojej formy. Ostatni raz to robiła, kiedy była jeszcze dzieckiem. Może miała wtedy z dwanaście czy trzynaście lat. Potem jakoś tego zaprzestała, dorosła i pojawiły się inne problemy, którymi musiała się zająć.
.....................................................................................
-Ja z tobą na dzień dzisiejszy skończyłem- Sprostował ją -A co dalej będziesz chciała robić to już nie wnikam- Sukces treningu nie opierał się tylko na tych chwilach, kiedy ona będzie ćwiczyła pod czyimś okiem. Będzie musiała znaleźć w sobie również sporo zawzięcia, aby zrobić to samodzielnie. Poświęcić trochę czasu, a zdecydowanie się jej opłaci.
-Nadal jesteś osłabiona i nie chcę cię już na starcie przemęczać- Zadania jakie jej dał były proste, i każda sprawna osoba poradziłaby sobie z nimi bez większego problemu. On musiał, jednak w tej chwili dobrać poziom trudności do możliwości. Gdyby rzucił ją na głęboką wodę, jej frustracja byłaby pewnie dwa razy taka.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull stanął kilka kroków od niej i obserwował jej pierwsza próbę. Pokiwał głową kiedy zaczęła się tłumaczyć. Zupełnie niepotrzebnie.
- Nie musisz się tłumaczyć. Wbrew pozorom to nie jest łatwe. - powiedział obracając kamień w dłoni. Odchylił się lekko po czym puścił kamień z impetem na powierzchnie wody. Kamień odbił się dwa razy, zostawiajac na powierzchni tafli okręgi, po czym zanurkował w odmętach. Skrzywił się lekko. Chciał się lepiej popisać.
- Widzisz.. miało być dwa razy tyle - zaśmiał się obracając w żart swoją porażkę. Nie chciał by wzięła go za słabego. Z niewiadomych dla siebie przyczyn nie chciał by skupiała uwagę na jego wadach, których miał aż nadto. Chciał by skupiła się na pozytywach nawet jeśli miałby żartować ze wszystkiego.
- Skąd to zamiłowanie do tego zajęcia? - zapytał szukając kolejnych nadających się kamieni.
………………………………………………………………………………………………
Addie ulżyło kiedy Clint powiedział, że na dziś skończył. Jednak jego kolejne słowa dały jej do myślenia, że jednak oczekiwał, że podejmie dalsze wyzwanie. Blondynka pokiwała głową z lekkim uśmiechem.
- Dziękuje - powiedziała podnosząc sie na równe nogi. Była załamana swoim stanem. Rozgrzewka i równoważnia ją pokonały. Wojowniczkę, która stawiała czoła armii umarłych oraz potworom większym lub mniejszym. Spojrzała na fontannę z lekkim grymasem.
- Ja chyba jeszcze chwile zostanę - powiedziała ponownie wdrapując się na obręcz. Siff, Fandrall, Volstagg i Hogun daliby jej popalić gdyby odpuściła. Oni nie odpuszczali i tego uczyli swoją podopieczną.
Offline
-Tak...bo do rzucenia kamieniem potrzeba wyliczenia całej trajektorii- Powiedziała z lekkim uśmiechem. Wystarczyło trochę wprawy i zaraz sobie wszystko przypomni. Nie mogła oczekiwać od siebie tego, że coś czego nie robiła latami nadal będzie jej dobrze wychodzić. Przyjrzała się więc uważnie poczynaniom Ulla. Jego kamyk płynnie prześlizgnął się przez wodę, aż w końcu zniknął im z oczu
-I tak nie źle- Powiedziała po czym dostrzegła kolejny dość płaski kamyk i chwyciła go w dłonie. Miała już przygotować się do rzutu, ale pytanie Ulla na chwilę ja od tego oderwało
-Pomagało się uspokoić, kiedy coś złego się działo. Szym wody, powiewy wiatru, i ten dźwięk, kiedy powierzchnia kamienia styka się z wodą. Po za tym dziecko ma raczej mało opcji do wylądowania złości, a to było skuteczne- Wyjaśniła, ale po chwili poczuła, że nie była, nim do końca szczera. Westchnęła ciężko i obróciła kamyk kilka razy w dłoni
-Po za tym była to jedyna forma ucieczki z domu. Oddalałam się.na tyle, aby poczuć trochę swobody, ale byłam na tyle blisko, aby nie bać się o to co wydarzy się, kiedy odejdę dalej- Wyjaśniła i cisnęła kamieniem w wodę, a ten odbił się kilka razy od jej powierzchni.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull pokiwał głową z aprobatą, kiedy kamień ciśnięty przez Robin odbił się kilka razy od tafli wody. Doskonale rozumiał co znaczy znaleźć zajęcie, w którym możesz się zatracić i zapomnieć o swoich problemach. Kucnął na piasku przesuwając ziarenka w poszukiwaniu następnych kamieni. Lekko się uśmiechnął kiedy przypomniał sobie co on robił za dzieciaka, kiedy wszystko szło nie tak, gdzie się zaszywał.
- Ja strugałem w drewnie. Nie mieliśmy wiele możliwości rozrywki. Starszy brat mnie ignorował, a młodszy zaczął kiedy mnie przerósł. Zawsze chodziłem własnymi drogami.. - powiedział podnosząc kamień z piasku.
- Nie miałem własnego noża, więc kradłem jeden z kuchni. Dziwnym trafem ojciec zawsze wiedział, że to ja go zabierałem. Łoił mi wtedy skórę, ale za kradzież, nie troski, że mogłoby coś mi się stać. Dziewięciolatek biegający z nożem po lesie to raczej nie był najmądrzejszy pomysł - zaśmiał się na samo wspomnienie. Nigdy nie żałował tych drobnych kradzieży. Nawet wtedy kiedy ojciec tłukł go coraz mocniej. Widział w nim jedynie potwora, którego niestety zaczął przypominać kiedy obudził się w nim ogień.
- Kiedy obudził się we mnie ogień miałem ważniejsze rzeczy do roboty niż struganie figurek. Na przykład by nie spalić domu przez przypadek. Choć nieraz o tym marzyłem. - powiedział ciskając kamień w taflę wody. Kamień odbił się kilka razy od tafli wody i dopiero zniknął pod jej powierzchnią.
- Punkt.. westchnął wesoło ponownie kucając nad piachem.
Offline
Dziewczyna wysłuchała historii Ulla. Nie miał łatwego życia, ale czy kto kolwiek z nich je miał. Pewnie gdyby usiedli w czwórkę i zaczęliby się wymieniać doświadczeniami, mogłoby im zbraknąć dnia i nocy, aby opisać wszystkie chujowe rzeczy, jakie im się przytrafiły, a które omijają zwykłych ludzi.
-Może, kiedy to wszystko się skończy to coś mi wystrugasz- Odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko w jego stronę. Przecież kiedyś w końcu się rozdzielą, tego była pewna. Mniej pewna była tego co wydarzy się później. Jak jej życie będzie wyglądać, jakie plany miał Ull na potem. Czy zechce osiąść w jednym miejscu. Nie był typem domatora, ale z drugiej strony było widać, że czasami brakuje mu po prostu bezpiecznej przystani w której mógłby odpocząć
-Myślałeś już o tym jak to będzie wyglądać, kiedy odeślemy Clinta i Addie do domu?- Wypowiedziała w końcu swoje myśli na głos -Co wtedy będziesz chciał zrobić, dokąd pójść?- Skierowała w jego stronę wzrok. Może na takie pytania było za wcześnie, ale była po prostu ciekawa, oraz zawsze warto zdobyć chociażby strzępy informacji, aby przygotować się na to co mógł przynieść los.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy Robin zapytała o plan, co zrobią kiedy już będzie po misji usiadł na piasku. Mruknął przeciągle. Nie zastanawiał się nad tym. Życie nauczyło go, że cokolwiek sobie zaplanował nie wychodziło tak jak sobie założył, potem znowu rozczarowanie. Na razie żył tym co tu i teraz. Polubił tą porąbaną ekipę i nie chciał się z nimi rozstawać. Wreszcie czuł, że gdzieś przynależy, bez żadnych warunków czy zasad. Uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust. Wzruszył ramionami.
- Co będzie to będzie - powiedział lekko. - Nie mam planu, czy nawet pomysłu. Czasem lepiej przyjąć to co da ci los.
Nie chciał nic planować, ponieważ głos w jego głowie powtarzał, że to tylko chwilowe. Jeśli nadal będzie brnął w te kłamstwa, skończy się to jak zawsze. Zostanie sam. Był do tego przyzwyczajony, choć będzie mu ciężko się z tym pogodzić. Teraz było dobrze, ale ile może to trwać? Nawet jeśli zdecyduje się utrzymać zaklęcie transformacji, ile minie czasu zanim ona się spostrzeże, że coś jest nie tak. Jeśli go przyłapie podczas zmiany, już dwa razy prawie go nakryła. Nie przyzna się, to mu nie przejdzie przez usta, bo wiedział jaki stosunek miała do mężczyzny, który nosił tą samą twarz. To nigdy nie będzie czyste uczucie. Może lepiej okłamywać ją niż ona miałaby okłamywać ich oboje.
- A ty? Myślałaś nad tym co chciałabyś robić? - odbił piłeczkę, by odgonić te cholerne głosy, których szept niemal zamienił się w krzyk.
………………………………………………………………………………….
Addie jeszcze kilka razy próbowała przejść po fontannie, ale nadał jej nie wychodziło. Kiedy po raz kolejny spadła na piach zaklęła pod nosem i usiadła na kamiennej krawędzi nabierając głębokie oddechy. Namocowała się by zdjąć przemoczone buty. Kiedy wreszcie się ich pozbyła odrzuciła na bok.
To jak pierdolone chodzenie po linie - warknęła zaciskając palce na zimnym kamieniu. Wstała na równe nogi. Po linie, po linie - odbijało się w jej głowie. Uśmiechnęła się lekko kiedy przyszedł jej do głowy kolejny pomysł. Może i tym razem powinna zacząć od tańca. Rozpuściła włosy, a kiedy spłynęły po jej ramionach z powrotem weszła na krawędź fontanny. Tym razem przybrała nieco inną pozycję. Zaczęła nucić piosenkę. Dwa kroki do przodu, jeden wstecz. Przyłożyła dłonie do głowy przeczesując włosy palcami. Odwróciła się na palcach i zaczęła poruszać się w przeciwną stronę. Trzy kroki do przodu, jeden do tyłu. Zeskoczyła z fontanny i zaczęła się obracać w rytm muzyki, którą słyszała tylko ona.
- Dłoń trzyma dłoń, zniknął lęk, choć tak blisko o błąd - nuciła pod nosem. Ręce, biodra, nogi. Uśmiechnęła się kiedy udało się jej wykonać półobrót bez zachwiania równowagi. Spojrzała na fontannę, może musi wspomóc się swoją drugą naturą.
Wskoczyła ponownie na fontannę. Mięśnie brzucha zakuły kiedy się napięła. Wytrzymała to. Musiała jeszcze raz spróbować.
- Nie wiem już, czy mnie złapiesz, gdy spadnę w dół - zaśpiewała pod nosem kiedy znów była bliska upadku. Oderwała nogę od kamiennego podłoża i zrobiła krok do tyłu. Znów się odwróciła kiedy miała zrobić kolejny krok usłyszała niski głos.
- Chyba jednak nie potrzebuje pani pomocy
Addie zeskoczyła na ziemię i dopiero wtedy się obróciła. Dorlena się nie spodziewała, a raczej nie w takiej chwili. Starała się uśmiechnąć, ale zmęczenie malujące się jej na twarzy sprawiło, że była to zaledwie sekunda.
- Chyba dam radę - powiedziała przykładając dłoń do brzucha.
- Powrót do formy? - zagadał elf podchodząc bliżej.
- Tak. Najwyższy czas - odpowiedziała odgarniając włosy na plecy. Była zmęczona, cała mokra, bez butów. Nie tak powinna prezentować się prawdziwa dama.
Offline
Dziewczyna mogła się spodziewać takiej odpowiedzi. Ull raczej nie należał do osób, które snuły plany na przyszłość. Westchnęła ciężko i usiadła obok niego. Podkuliła nogi i objęła je dłońmi. Wpatrywała się w czystą wodę przed sobą, a zaraz potem kiedy to Ull postanowił odbić piłeczkę uśmiechnęła się lekko.
-W sumie myślałam- Odpowiedziała spokojnie -Pojawiła się mi wizja, że może gdzieś zbudujemy dom, ja mogłabym się nauczyć gotować, zajmowałabym się tym domem, ty byś gdzieś znalazł jakąś pracę mniej lub bardziej uczciwą...- Starała się zachować powagę, ale z każdym kolejnym słowem stawało się to coraz trudniejsze, aż w końcu nie była w stanie powstrzymać już śmiechu. Wizja chociaż bez sprzecznie ciekawa, to ona sama w żaden sposób nie była w stanie wyobrazić siebie szczęśliwej w roli kury domowej.
-Żartuje...- Powiedziała i przechyliła się lekko w bok opierając głowę na jego ramieniu -Nie wiem, w moim wypadku trudno mówić o planowaniu czegoś na przyszłość- Chociaż starała się ignorować informacje jakie otrzymała od medyka, to nie mogła nie zauważyć tego, że świadomość tego, że jej czas powoli dobiega końca wpływała na jej dalsze plany. Owszem mogła z optymizmem do tego podchodzić i mówić, że znajdą i na to rozwiązanie, ale nie była tego pewna. Co jeżeli nie dowiedzą się niczego więcej, jeżeli tak naprawdę dostała wyrok, który ku jej szczęści jedynie był odkładany w czasie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline