Nie jesteś zalogowany na forum.
Robin z wyraźną ulgą przyjęła fakt, że może uwolnić swoje stopy. Pochyliła się nieco do przodu i zaczęła ściągać buty, które wylądowała z cichym stukotem na ziemi. Rozmasowała sobie obolałe stopy. Miała je na sobie przez chwilę, a co by to było gdyby musiała je nosić przez kilka godzin. Addie, jednak najwyraźniej nie miała zamiaru się zatrzymywać, bo szybko wynalazła kolejny sposób, aby wprowadzić ją w bardziej dystyngowany świat. Spojrzała na opasłe tomiszcze, które trzymała w swojej dłoni i skrzywiła się lekko. Słyszała o tym sposobie. Noszenie książki na głowie jako utrzymanie prawidłowej postawi, równowagi oraz gracji. Często ten motyw pojawiał się we wszystkich bajkach o dziewczynach, które nagle musiały stać się księżniczkami. Ona sama nigdy nie przypuszczała, że i ona będzie musiała to robić. Odebrała od Addie książkę i ustawiła sobie ją na czubku głowy starając się od razu zachować równowagę, ale nie minęło wiele czasu jak poczuła, że książka zaczyna się jej zsuwać z głowy. Chwyciła ją szybko w swoje dłonie i ponownie poprawiła
-Wiedziałam, aby używać nausznych słuchawek, a nie dousznych. Te pierwsze przynajmniej spłaszczyłyby mi trochę łeb- Zażartowała, czując powoli narastającą irytację. Przecież przejście się po pokoju z książką na głowie nie powinno być wcale trudne...a jednak. Utrzymanie prostej sylwetki, tak aby nie przesadzić nie było wcale proste. Wystarczyło, że wyprostowała plecy trochę za bardzo, a książka z jej głowy od razu zsuwała się do tyłu i spadała na ziemię z głośnym hukiem.
-Cholera...- Powiedziała podnosząc ją po raz kolejny dzisiejszego dnia -Nie wiem jak bardzo musiałaś kochać Lokiego, że na to się zgodziłaś, ale podejrzewam, że była to już obsesja- Powiedziała, ale przecież ona też nie robiła tego tylko dla siebie. Widocznie kobiety już tak miały, że potrafiły się poświęcać dla tych którzy skradli ich serca.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zacisnęła usta kiedy Robin się zdenerwowała. Domyślała się, że nie będzie łatwo. Robin nie słynęła z cierpliwości. Kiedy wspomniała o obsesji pokiwała głową.
- Możliwe. Całkiem możliwe. Ale nie robiłam tego dla niego. Nie w pierwszej kolejności. Robiłam to dla siebie. Chciałam znać zasady gry. Było cholernie ciężko. Loki doglądał moje postępy, ale palcem nie kiwnął. Miło było patrzeć, jak zachowuje się przy mnie coraz bardziej swobodnie, ponieważ nie musiał martwić się o jakaś gafę. Czy to była obsesja? Może dalej jest? Nie wiem, nie jestem w stanie tego ocenić. - przyznała. Cóż miała powiedzieć. Całkowicie straciła dla niego głowę, chłonęła każde słowo, jakie do niej wypowiadał. Potrzebowała jego dotyku równie mocno co powietrza. Cały swój pobyt w Asgardzie opierała na tym jednym uczuciu. Mogła odejść tyle razy na ziemie i zostawić to wariactwo, ale nie potrafiła. Była uzależniona od jego zapachu, dotyku. Odebrała od Robin książkę i położyła na swojej głowie. Utrzymała ręce przy głowie by zaasekurować książkę. Lecz gdy ta się ustabilizowała Addie zanuciła piosenkę. Zaczęła powoli kręcić biodrami uważając by zbyt mocno się nie nadwyrężyć. Kiedy zrobiła obrót wokół własnej osi nie przerywając kręcąc biodrami. Kiedy znów zatrzymała się przed Robin dzieła książkę z głowy.
- Miałam fory. Jestem tancerką, choreografem.. - poprawiła się. Kiedyś to było jej największe marzenie. Tańczyć i uczyć odnajdywać swoje pasje innych. W sumie nigdy nie powiedziała tego Robin. Nie było ku temu okazji.
- Tak, Loki poślubił dziewczynę, która nie widziała dla siebie innego planu na życie niż taniec. Tak więc, prawidłowa postawa, gracja. Wszystko miałam w małym palcu jeszcze zanim zaczęłam się uczyć tych wszystkich rzeczy - wyjaśniła z zakłopotaniem. Zawód tancerki, czy choreografa nie był zajęciem godnym wojowniczki, królowej, nawet niepełnej. Przynajmniej w kulturze asgardzkiej.
Offline
Robin była mistrzynią w łamaniu zasad gier wszelkich. Co ciekawe do tego też potrzeba było jakiejś wiedzy, więc może ruda była bardziej obeznana niż się każdemu mogło wydawać, tylko ona sama przez swój zbuntowany charakter nie przyzna się do tego, bo to by oznaczało, że ktoś mógłby od niej zacząć wymagać dobrego zachowania, a ona nie miałaby jak zasłonić się tym, że przecież nie zna zasad.
Obserwowała jak Addie bez większych problemów przechadza się po pokoju z książką na głowie.
-Ja i taniec...cóż można powiedzieć, że nie lubimy się zbytnio- W zasadzie tak naprawdę nie miała wielu okazji do tańca. Może kiedyś tam za dzieciaka podrygiwała po swojemu w pokoju, ale później nie było czasu na naukę takiej zdolności. Po raz pierwszy od dłuższego czasu tańczyła w tej rzeczywistości, kiedy zatrzymali się w jednej z gospod.
-Do tańca mam dwie lewe nogi, a mój potencjalny partner może w ogóle je stracić- Powiedziała I uśmiechnęła się niemrawo. Zaczynała zdawać sobie sprawę z jednej bardzo dziwnej rzeczy. Władała ogniem, umiała walczyć, potrafiła robić rzeczy o których inni mogliby tylko marzyć. Natomiast kompletnie brakowało jej wprawy w zwykłych ludzkich czynnościach. Przejęła książkę od Addie i ponownie ułożyła sobie ją na głowie, i ustabilizowała przez chwilę dłonią. Po raz kolejny próbowała pokonać kilka odcinków pokoju, ale tomiszcze jak na złość co chwila się chciało na jej głowie, a ona odruchowo sięgała w jego stronę, aby powstrzymać kolejny upadek książki.
-Więcej znajdziesz gracji w kulawym słoniu niż we mnie- Powiedziała w końcu zrezygnowana i po raz kolejny podniosła książkę z ziemi. Usiadła na pobliskim krześle i westchnęła ciężko. Nie była księżniczka, daleko jej do tego, jeżeli w jej wnętrzu siedziała ukryta kobieta, to musiała zakopać się naprawdę głęboko, i kto wie czy kilka dni wystarczy, aby ją wydobyć na powierzchnię.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Przyszedł czas na pierwszy kryzys. Addie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, że Robin szybko będzie się zniechęcać, ale wszystko wymagało pracy i czasu.
- Jak to mówił mój profesor. Każdy umie tańczyć. Jedni poruszają się jak łabędź, inni skaczą jak orangutany, ale dopóki czerpią z tego radość nikt nie ma prawa zabronić im wejść na parkiet. - powiedziała przechadzając się po pokoju. - Na twoje szczęście Ull tańczy świetnie. Dobry partner to już połowa sukcesu, bo to zazwyczaj mężczyzna prowadzi kobietę. - uśmiechnęła się.
Odebrała od Robin książkę. I powoli obracała ją w dłoniach.
- Nie przesadzaj - uśmiechnęła się ponownie. - Nie jest tak, źle. Zapewniam cię, że masz w sobie to wszystko. Twoja wewnętrzna kobieta jest gdzieś tam uśpiona, wydobędziemy ją, obudzimy. Tylko nie stanie się to w jeden dzień. To też nie jest proste. Mnie najbardziej stresowały rozmowy na przyjęciach. Rozumiałam więcej niż umiałam powiedzieć, strasznie się jąkałam i stresowałam. Zapomniałam słów. To był koszmar. Kiedy się denerwuje zazwyczaj mam słowotok.. wtedy nie mogłam sobie w ten sposób ulżyć poniewaz i tak nikt by mnie nie zrozumiał dlatego denerwowałam się jeszcze bardziej. Nie raz wychodziłam z płaczem, bo poziom stresu był nie do zniesienia. Bajeczne suknie, ok. Klejnoty, super. Atmosfera, w której część gości najchętniej by cię rozszarpała, masakra. - wspominała. Trochę czasu zajęło jej przystosowanie się do nowej sytuacji.
- Ciężko jest nabrać pewności siebie kiedy oczy wszystkich zwrócone są na ciebie i czekając na powód by szydzić. - dodała z lekkim grymasem. Nie lubiła dworskiej etykiety. Wystarczył mniej płynny ruch by stać się obiektem plotek.
Offline
-To mam nadzieję, że posiadasz cały zestaw do archeologii wraz ze zdolnościami nekromancji. Wtedy może coś z tego będzie- Nigdy nie musiała zachowywać się w taki sposób. Kobiecość kojarzyła się jej z jednym...bólem od ciasnych butów, niewygodnych ubrań, ciasno spiętych włosów, gdzie przy ruchu głowy zawsze znajdzie się ten jeden kosmyk, który ciągnął za głowę.
-W moim wypadku jeżeli chodzi o rozmowę najlepiej dać do zrozumienia, że idealnie będzie jak się nie będę odzywać- Mruknęła i podkuliła nogi opierając stopy na brzegu krzesła. Często to słyszała "ładnie wyglądasz, i to wystarczy, nie musisz się odzywać" było to strasznie irytujące na swój sposób. Czuła się wtedy zupełnie tak jakby ktoś umniejszał jej inteligencji i dość bezpośrednio stwierdził, że Robin nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
-Gdybym miała jakiś schemat, którego mogłabym się chwycić, może to nie byłoby tak nowe...- Mruknęła i przeniosła wzrok na Addie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zaczynała dostrzegać gdzie leży problem. Robin nie miała za grosz pewności siebie. Blondynka miała poważne obawy czy dziewczyna przynajmniej siebie lubi. Bez tego nic nie będzie z nauki. Robin musi pokochać siebie, wtedy wszystko stanie się prostsze.
Taniec nauczył Addie akceptować swoje ciało. Dopóki jej plecy nie zostały oszpecone była z niego naprawdę dumna i lubiła pokazywać to jak dobrze się w nim czuje. Dlatego utrzymanie wyprostowanej sylwetki nie było takie trudne. Teraz, gdy miała pewność, że niedoskonałości były zakryte, potrafiła osiągnąć podobny efekt. Nie był już taki jak wcześniej, ale nadal czuła się na tyle komfortowo by ubierać suknie, czy bywać w towarzystwie. Nikt się nawet nie domyślał, że coś jest nie tak.
- Wiem od czego musimy zacząć - uśmiechnęła się lekko. - Powiedz mi... - stanęła przed nią z łagodnym uśmiechem. - W skali od jednego do dziesięciu.. jak bardzo siebie lubisz? - zapytała utrzymując minimalny uśmiech na twarzy. - Tylko szczerze - dodała mierząc je uważnym wzrokiem.
Offline
Robin drgnęła lekko, kiedy Addie zadała jej z pozoru proste pytanie. Miała ją uczyć jak poruszać się z większą gracją, a nie prowadzić terapię. Z resztą Robin nie lubiła rozmawiać na te tematy. Addie zdawała się być, jednak nieugięta. Ruda odchrząknęła cicho i zaczęła wodzić wzrokiem po pokoju, aby tylko unikać spojrzenia dziewczyny. Na ile tak naprawdę siebie lubiła. Zależy co by w tej chwili miała wziąć pod uwagę. Swój wygląd czy charakter. Chociaż z oceną i jednego i drugiego nie było najlepiej. Nigdy nie była typem narcyza, który uważa, że wszystko w nim jest idealne. Może nawet wpadała trochę ze skrajności w skrajność. Zastanowiła się nad tym co by w sobie najchętniej zmieniła, wiele było tych rzeczy, więc może łatwiej było się jej skupić na tym co faktycznie lubiła. Zdecydowanie na pierwszym miejscu był kolor oczu. Może dziwny i nie pasujący do niej, ale naprawdę to lubiła. Włosy też lubiła i na tym wyliczanka mogła się skończyć.
-Nie wiem...- Mruknęła -Może jakieś dwa, w porywach trzy na dziesięć- Odpowiedziała w końcu i uśmiechnęła się lekko w jej stronę. Rzadko słyszała, że jest ładną dziewczyną. Wszystko zaczęło się od matki, która nie zaprzątała sobie głowy tym, aby zbudować jej samoocenę, wręcz przeciwnie. Próbowała robić wszystko, aby utwierdzić ją w tym, że dla takich ludzi jak ona nie ma miejsca na tym świecie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie domyślała się podobnej odpowiedzi. Uśmiechnęła się szerzej i wyciągnęła dłoń do dziewczyny.
Nie nauczę cię gracji czy czegokolwiek innego jeśli nie zaakceptujesz siebie. Zawsze będziesz potykać się o własne nogi jeśli nie dopuścić do siebie myśli, że jesteś piękna i uwierzysz w to. - powiedziała pociągając rudą przed lustro. Stanęła za nią.
- Być kobietą to jedno. Odkrywanie, akceptowanie i wykorzystywanie swojego kobiecego potencjału to drugie. - zaczęła. Złapała delikatnie ją za ramiona.
- Kobiecość to czerwona szminka, wysokie obcasy, gorsety, koronkowa bielizna, sukienki. - zaczęła wymieniać - Ale również oczytanie, perfekcja stawiania kroków przy jednoczesnym kołysaniu biodrami. To delikatność i odwaga. To szaleństwo oraz roztropność. To dziewczęcy uśmiech i kobiece spojrzenie. To pewność siebie, mimo wad. Nic ci po wyuczonych na sucho kroków czy gestów. Musisz siebie akceptować. Całą siebie. Masz naprawdę wiele wspaniałych cech, ale sama musisz je zobaczyć. Zobaczysz jak ci to pomoże. Nikt nie każe ci się zmieniać, dla kogoś czy przez dopasowanie się do sytuacji. Jeszcze przyjmiesz kilka nowych nawyków odrzucając stare. - znów się uśmiechnęła.
Addie odsunęła się lekko by wyjść pola odbicia, by Robin widziała w nim tylko siebie.
- Tylko odkrywając siebie, można doszukać się własnej definicji kobiecości, nie jest ona dla wszystkich taka sama, a kiedy odnajdziesz własną poczujesz się szczęśliwa, pełna energii i gotowa do spełniania marzeń oraz pokonywania wszelkich przeszkód. Dla mnie kobiecość to taniec, blat wyłożony flakonami perfum, makijaż, elegancka sukienka, poczucie bycia żoną i matka, kiedy czuje, że jestem kochana, To chwile, w których nie ukrywam swoich uczuć I wyje na Titanicu, lub Pamiętniku jak dziecko. Powiedź, co w sobie lubisz. Przyjrzyj się sobie. Nie musi to być w wyglądzie.. - powiedziała opierając się o ramę dużego stojącego lustra.
Offline
Kiedy Addie zaczęła prawić jej morały niemal żywcem wyciągnięte z kolorowych pism, w których zaczytywały się wszystkie kury domowe, które zaczęło męczyć monotonne życie rodzinne nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu. Gdyby to wszystko było takie proste to na tym świecie nie byłoby ani jednej osoby z kompleksami. Dziewczyna stanęła przed lustrem i spojrzała się w swoje odbicie. Zmarszczyła lekko piegowaty nos. Widziała siebie w odbiciu milion razy, ale jakoś nigdy nie była zmuszana do tego, aby tak dokładnie się sobie przyjrzeć. Poczuła ucisk w żołądku i dziwny dyskomfort.
-Nie wiem...- Mruknęła i spuściła lekko głowę -Może kolor oczu, długość włosów...- Zaczęła wymieniać, ale ostatecznie się zatrzymała. Co miała dalej powiedzieć. Jaką jeszcze cechę wymienić. To, że była uparta, wygadana nigdy nie uważała, że to są jej zalety wręcz przeciwnie. Często zamiast stać uparcie przy swoim mogłaby odpuścić, zamiast wyrzucać z siebie milion nieprzemyślanych słów, mogła po prostu się przymknąć. Czy była odważna? w jej wypadku bardzo często odwaga mieszała się wręcz z głupotą
-Addie to bez sensu, spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem przeciętną dziewczyną z Nowego Jorku, nie wiele we mnie zalet
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Addie. Sierota z Nowego Jorku. Miło mi - powiedziała wyciągając rękę jak do przywitania. - Pochodzenie nie ma nic do rzeczy i nie, nic nie jest bez sensu. Wiem, że mało go widzisz, ale pewność siebie działa prawdziwe cuda. Skoro lubisz w sobie oczy powiedz to dziewczynie w lustrze patrząc prosto w tą lazurową głębię. Nikt nie jest idealny. Wszyscy mamy wady i zalety, uważam, że jednak warto skupić się na tych drugich. To daje siłę. - próbowała ją przekonać. - Też mam kompleksy, jeden nawet dość spory - spięła lekko mięśnie pleców, na samą myśl widoku ich odbicia w lustrze. - Ale czy zauważyłaś, by coś było nie tak? Żebym dała jakikolwiek sygnał, że coś mi się w sobie nie podoba? Mam nadzieję, że nie. - lekko odbiega od tematu. - A sukienka? Dobrze się w niej czujesz? Włożyłaś ją tylko ze względu na niego, czy też dla siebie? - zapytała spokojnie. Już miała kolejny pomysł, jak spróbować obudzić w Robin pewność siebie. Jeśli ona nie widzi w sobie żadnych dobrych cech, to może posłucha głosu innych.
Offline
Robin spojrzała ponownie w swoje odbicie prosto w swoje oczy. Na moment już uchylała usta, ale ostatecznie je zamknęła i odwróciła się plecami do tafli lustra
-Nie mogę...- Co miałaby sobie powiedzieć, rzeczy w które sama nie wierzyła. To byłoby okłamywanie samej siebie, więc po co w ogóle miała próbować. Addie zaczęła pociągać za bardzo czułe struny, o których istnieniu Robin wolała po prostu zapomnieć i nie wracać do nich. Wszystkie swoje kompleksy po prostu zamknęła gdzieś w podświadomości i więcej do nich nie wracała. Chociażby przez sposób ubierania. Wybierała najbezpieczniejsze opcje, w których nie musiałaby się starać, bo czuła że i tak się jej to nie uda. Kiedy poruszyła temat tego dlaczego ostatecznie ponownie zdecydowała się na ubranie sukienki drgnęła lekko, a w jej oczach mimowolnie zebrała się woda. Doskonale wiedziała czemu to zrobiła. Przymknęła na chwilę oczy, aby zapanować nad emocjami, jakie zaczynały się w niej zbierać.
-Jest ładna...- Powiedziała w końcu po chwili milczenia. Naprawdę się jej spodobała, kiedy ją zobaczyła, ale w tym było coś jeszcze -Po prostu...- Próbowała ciągnąć dalej, ale głos na chwilę ugrzązł jej w gardle. Przełknęła cicho ślinę czując narastającą suchość -Lubię, kiedy patrzy na mnie w ten sposób, czuje się wtedy wyjątkowo, może nawet przez chwilę jestem w stanie uwierzyć, że naprawdę nie jest ze mną tak źle- Powiedziała ze spuszczoną głową i zaczęła palcami skubać brzeg bluzki. Może i robiła źle, może było to egoistyczne, ale kiedy pierwszy raz zobaczył ją w innej odsłonie, ona naprawdę pierwszy raz od bardzo dawna poczuła się piękna. Widziała to w jego spojrzeniu, któremu była w stanie uwierzyć.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie objęła dziewczynę by dodać jej otuchy. Nie chciała sprawiać jej jakiejkolwiek przykrości. Pogładziła ją po włosach.
- Skarbie, wszystko w porządku. - powiedziała odsuwając się lekko, - Widzisz. Znalazłaś coś co nie jest spodniami, coś kobiecego, coś w czym czujesz się dobrze. To znak, że twoja wewnętrzna kobieta nie jest ukryta tak głęboko jak mówisz. Może jest bardziej leniwa niż przypuszczałam - uśmiechnęła się odgarniając z jej twarzy kosmyk włosów.
- To wspaniałe uczucie, mieć przy sobie kogoś, kto patrzy na ciebie w taki sposób jakbyś była jedynie snem, pięknym aniołem, który zstąpił na kilka krótkich chwil na ziemię. Skoro on widzi w tobie tą wyjątkowość, czas, żebyś ty też ją zobaczyła. Nawet jeśli sukienki będziesz wkładać raz w roku. Zrobimy tak, że widząc swoje odbicie w lustrze będziesz mogła patrzeć na siebie tak samo, jak on patrzył na ciebie wtedy. Zgoda? Reszta sama się rozwiąże. Zobaczysz. To nie jest samolubne, znaczy jest, ale to zdrowy egoizm - chciała od razu zaznaczyć, że czasem trzeba być egoistką, nie można umniejszać sobie tylko patrząc przez pryzmat egoizmu, bo inaczej skuli się tak bardzo, że nie będzie umiała się podnieść.
- Musisz czuć się dobrze ze sobą, czuć się komfortowo w swoim ciele. I nauczyć się tym cieszyć. Czerpać z tego przyjemność. To jest kwintesencja kobiecości, akceptujesz to jaka jesteś, cieszysz się tym i chcesz podzielić się tym ze wszystkimi wokół. Otrzyj łzy. Mam pomysł, chodź.. - powiedziała łapiąc ją za ręke. - - A chwila.. załóż buty, nawet swoje kozaki. Cokolwiek. Trochę pochodzimy - dodała z lekkim uśmiechem.
Offline
W normalnych okolicznościach pewnie by się wściekała, że Addie postanowiła jej urządzić psychoterapię, ale może właśnie tego potrzebowała. W końcu ile można było uciekać przed sobą samą. Mogła oczywiście udawać, że spojrzenie Ulla, to jak zdawał się być zszokowany, a później jego komplementy w żaden sposób na nią nie działały, bo przecież jest tak cholernie pewna siebie. To byłoby, jednak kłamstwo. On sam chyba nie był świadom tego jak wielką przyjemność jej wtedy zrobił. Niby nic takiego, a dla niej znaczyło bardzo dużo. Szybkim ruchem ręki wytarła oczy i próbowała przywołać na swoje usta delikatny uśmiech. Addie, zdawała się jednak wpaść na jakiś pomysł. Dziewczyna trochę obawiała się tego co wymyśli, ale z drugiej strony była też ciekawa jak chciała poradzić sobie z tak trudną uczennicą jaką ona była. Sięgnęła ponownie po szpilki i ponownie nałożyła je na nogi
-Lepiej się przyzwyczajać- Mruknęła z lekkim uśmiechem. Może powinna podejść do tego jak do zwykłego treningu. Im więcej razy będzie powtarzać te same czynności, tym szybciej je opanuje.
-Dobra, ale co wymyśliłaś?- Zapytała się jej pozwalając się pociągnąć z rękę i wyprowadzić z pokoju. Miały łazić teraz w lewo i w prawo po korytarzu, czy może miała ćwiczyć schodzenie po schodach w tych dość mało stabilnych butach.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się kiedy Robin zdecydowała się jednak na szpilki. Im więcej będzie chodzić, tym szybciej się przyzwyczai, choć Addie miała wątpliwości, czy wytrzyma długo przy tym co wymyśliła.
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się cwaniacko - Zaczniemy od tego, żebyś zobaczyła jak inni cię widzą. Wtedy zobaczysz, że raz dwa wkurzysz te paskudne demony z głowy - wyjaśniła, a raczej tak się jej wydawało. Blondynka uśmiechnęła się kiedy zauważyła na horyzoncie dwie pokojówki.
- Przepraszam.. - zawołała do nich.
Wzmogła uścisk na ręce Robin by ta jej nie uciekła, gdy połączy fakty.
- Mogłybyście mi pomóc? - zapytała kiedy elfice lekko skłoniły głowy. - Próbuje pomóc przyjaciółce. Powiedzcie prosze co ma w sobie wyjątkowego, co przykuwa waszą uwagę, kiedy na nią patrzycie. Szczerze - zwróciła się do elfek, a chwilę później przetłumaczyła Robin o co je zapytała.
- Włosy - odezwała się pierwsza. - Mają piękny kolor, wyglądają jak młode pędy winogron, skręcone. Przepiękne - dodała śmielej.
Addie pokiwała głową z uśmiechem.
- Ona uważa, że twoje włosy są przepiękne, Podziwia ich kolor i ich kształt.
Druga zgodziła się z koleżanką, ale dodała kilka słów o jasnej, gładkiej cerze. Addie również to przetłumaczyła.
- Dziękujemy - zwróciła się do elfek i pociągnęła Robin dalej. Doszły do schodów.
- Od razu lekcja, schodzenia po schodach. Złap się balustrady. Jeśli suknia przeszkadza, możesz ją lekko unieść, ale tylko na wysokość kostek, nie wyżej. - poleciła, po czym ustawiła się obok dziewczyny, by asekurować ją z drugiej strony. Kiedy zeszły na parter, Addie zaczęła kolejne poszukiwania elfów.
- Trochę pochodzimy. - zwróciła się do rudej- Zaczepimy każdego kto się napatoczy - dodała rozglądając się po korytarzu.
Kolejna grupa sług składające się z dwóch służących i pokojówki zgodnie odpowiedzieli, że oczy Robin są niesamowicie hipnotyzujące. Dziewczyna dodała, że ruda ma bardzo ładną figurę.
Addie tłumaczyła każdy komplement z ust elfów. Miała nadzieję, że to trochę podbuduje Robin. Inni umieli wskazać jej atuty, ona nie, dlatego trzeba było jej pokazać, że jest wyjątkowa. Kiedy zbliżały się do drzwi tarasowych na korytarzu pojawiła się znajoma postać. Ull spojrzał na dziewczyny z lekkim uśmiechem, od razu wyczuł, ze coś kombinowały.
- Ooooo - powiedziała Addie kiedy pomyślała, że na pewno komplementy od niego na pewno ją podbudują. Dopiero po chwili doszła do wniosku, ze to słaby pomysł. Na ten moment.
- Jednak nie.. nie ty mi teraz jesteś potrzebny - stwierdziła blondynka.
Ull przystanął zdezorientowany, Zmarszczył brwi
- Co? - zapytał
- Nie jesteś wiarygodny, tak czy inaczej uważasz ja za ósmy cud świata, a nie o to teraz chodzi. Idź w swoją stronę - powiedziała i pociągnęła Robin na zewnątrz.
Ull stał jeszcze chwile w miejscu. Już zaczął odczuwać delikatny ból głowy.
- Co? - powtórzył już bardziej do siebie bo dziewczyny zaczęły znikać za tarasowymi drzwiami. Totalnie nie rozumiał kobiet. Nawet nie zamierzał teraz dociekać o co chodziło. Nie, bo głowa go od tego rozboli. Wziął głęboki oddech i ruszył przed siebie.
………………………………………………………………………………………..
Włosy. Oczy, cera, figura, uśmiech. Elfy były co do tego zgodnie, na zmianę wymieniały te cechy wyglądu Robin, które najbardziej im się podobały. Niektórzy ukrywali bardziej poetyckich określeń porównując kolor oczy do kamieni szlachetnych, oceanów. Włosy do kwiatów, skórę do mleka, Nawet ktoś powiedział, że ładnie pachnie, ponieważ zapach jaśminu nadal był wyraźny. Addie była zadowolona ze swojego pomysłu, miała nadzieję, że Robin lepiej się poczuje, kiedy usłyszy od obcych kilka miłych słów na swój temat. Przerwały dopiero wtedy kiedy nadeszła pora obiadu. Addie ponownie poprosiła o rozłożenie stołu na zewnątrz. Szkoda było marnować tak piękna pogodę na gnieżdżenie się w komnatach.
- I jak? Jesteś w stanie wziąć pod uwagę opinię innych? - zapytała z lekkim uśmiechem.
Offline
Dziewczyna dość szybko połączyła kropki, a kiedy w pełni do niej dotarło co Addie planowała było już za późno, bo złapała dwie służące.
-Addie daj spokój...- Szepnęła w jej stronę wyraźnie zakłopotana, ale blondynka zdawała się wierzyć w sukces swojego planu. Elfki zaczęły się jej przyglądać, a zaraz potem wyraziły swoją opinię, co sprawiło, że na twarzy Robin wykwitł dość sporych rozmiarów rumieniec i tak było za każdym razem kiedy Addie postanowiła łapać randomowe osoby i zadawać im niemal podobne pytania. Kilkoro elfów podało nawet cechy, których ona kompletnie nie zauważyła. Gdzieś w tym morzu komplementów nawet znalazły się jej piegi, których osobiście nie darzyła zbyt dużą sympatią. Chociaż mówiło się na ziemi, że jeżeli ktoś miał piegowatą twarz to wygrał loterię ładnej buzi. Zakłopotała się jeszcze bardziej, o ile w jej wypadku było to możliwe, kiedy na swojej drodze spotkały Ulla. Spojrzała mu prosto w oczy i uśmiechnęła się nieśmiało. Nic dziwnego, że on nie wiele z tego rozumiał. Pewnie będzie musiała mu to jakoś wytłumaczyć, o ile nie pokona go zdziwienie jak taka dziewczyna jak ona może tak nisko siebie cenić
-Później ci wyjaśnię...- Rzuciła tylko w jego stronę bo blondynka pociągnęła ją dalej za sobą, aby zebrać opinię jeszcze paru osób.
W końcu wyciągnęła ją na zewnątrz, a Robin odkryła jedną ciekawą rzecz. Chodzenie na obcasach przestało być już tak irytujące. Noga się przyzwyczaiła, i coraz mniej się potykała i stawała pewniej na ziemi.
-Wiesz jesteśmy tu gośćmi, muszą być mili- Powiedziała z lekkim uśmiechem -Nie powiedzą mi przecież, że jestem paskudna jak listopadowa noc gradowa- Dodała siląc się na delikatny żart, ale chciała czy nie musiała przyznać się do jednego. To było naprawdę miłe. Sama nie brała pod uwagę tego, że te wszystkie cechy jakie były wymienione mogą się naprawdę podobać.
-No dobrze, może faktycznie nie jest tak źle- Dodała i przewróciła oczami. Przed nią pewnie nadal jeszcze daleka droga, aby wypracować swoją pewność siebie, ale był to już jakiś początek do tego wszystkiego.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się nakładając jedzenie na talerz.
- Muszę ci też pogratulować. Robisz postępy w chodzeniu na szpilkach. Da się do tego przyzwyczaić, prawda? - rzuciła z lekkim uśmiechem. - Jak poczujesz się jeszcze pewniej to wrócimy do książki. Za parę dni będziesz śmigać jak w adidasach - dodała smakując pieczonych warzyw.
Do głowy przyszedł jej kolejny pomysł. Kiedy będą się szykować do kolacji postara się pomóc Robin ubrać się tak, by wziąść pod uwagę wszystkie komplementy elfów.
Spojrzała na nią obserwując postawę.
- Jedzenie w ogrodzie, na poduchach jest wygodniejsze o tyle, że nie musisz siedzieć sztywno jak struna, ale staraj się tak nie pochylać nad stołem, Pamiętasz, widelec idzie do ust, a nie usta do widelca. Nogi, nie siedź po turecku. Nogi złączone, O jak mała syrenka siedząca na skale. możesz się kręcić, zmieniać pozycję, ale nie szarpać. Powoli - dała jej kilka wskazówek. Nie liczyła, że dziewczyna wszystko zapamięta od razu, ale przecież miała ją do pomocy.
- Jeśli, chcesz o coś zapytać, pytaj. O cokolwiek, jesteśmy same więc nie ma tematu tabu. - dodała biorąc łyk szerbetu, który bardzo jej posmakował.
Offline
-Da się wytrzymać- Powiedziała spokojnie. Bez względu na to jak długo by chodziła w szpilkach, nie uznałaby tego, że jest to najwygodniejsze obuwie jakie może istnieć na świecie. Domyślała się, że kiedy tylko je ściągnie poczuje się tak jakby narodziła się na nowo. Z drugiej strony nie był to też koszmar jakiego się spodziewała. Sądziła, że minie zaledwie kilka minut a ona nie będzie już czuła stóp. Usiadła spokojnie przy stole ciesząc się, że może trochę odpocząć, jednak i tutaj Addie postanowiła ciągnąć dalej swoje lekcje. Robin ponownie została zmuszona do lekkiego wyprostowania się, bo jej plecy już powoli wracały do swoich ustawień fabrycznych. Odruchowo krzyżowała ze sobą nogi i chowała je pod krzesło, bo tak było po prostu wygodniej. Ustawiła je obok siebie, a zaraz potem nieco odchyliła w bok. Poczuła jak coś strzeliło jej w kręgosłupie sprzeciwiając się wyraźnie tak drastycznej zmianie pozycji.
-Przecież tak nie da się siedzieć- Mruknęła i chwyciła za widelec. Całą sobą chciała się przysunąć bliżej stołu, pochylić się nad talerzem, ale dzielnie z tym walczyła -Ja się nie dziwię, że te dziewczyny są takie chude- Skomentowała i uśmiechnęła się lekko. Uznała, że zacznie od czegoś łatwego, więc nadziała na widelec trochę sałatki i przysunęła go do ust.
-To naprawdę jest takie proste?- Zapytała się po chwili milczenia -Chodzi mi o to, że naprawdę wystarczy tylko zmienić swój wygląd, a facet już niemal pada ci do stóp. Jak Ull zobaczył mnie pierwszy raz to przez moment bałam się, że zaraz padnie na ziemię, że cholera jakiegoś zawału dostaje czy coś
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie z trudem powstrzymywała śmiech kiedy Robin zaczęła się wyginać na krześle.
- Ale ta syrenka to na poduchach, podczas pikników - skomentowała. Może nie wyraziła się dość jasno. - Na krześle utrzymuj prosta sylwetkę. -dodała opanowując emocje.
Zajęła się swoim talerzem próbując trzymać się zasad, by Robin najwięcej oswajała się z zasadami.
- Nie spodziewał się, że będziesz wygladała tak zjawiskowo. Przyzwyczaił się, widzieć się w spodniach. Wcześniej nie patrzył na ciebie tak jak teraz więc się nie liczy - dodała wspominając pobyt w dworze w Walhalli.
- Faceci są wzrokowcami. To fakt. Jeśli kobieta podkreśla ubiorem swoje walory wiadomo, że są bardziej zainteresowani. Mało tego, jeśli kobieta jest pewna swojej urody i strojem prezentuje swoje najlepsze cechy wizualne, oczywiście wybranie przez siebie, to robi piorunujące wrażenie. Jak z tobą skończę gwarantuje, że padnie z wrażenia. Wszystko ma znaczenie, strój, makijaż, zapach, sposób poruszania się. Kiedy facet widzi cię pewną siebie i swojego piękna, zapomina języka. - wyjaśniła.
Loki nie był dobry w wypowiadaniu komplementów. Za to za każdy razem pożerał ją wzrokiem kiedy szczególnie podobało się mu to co miała na sobie, jak się prezentowała. Ona starałą się dbać o swój wygląd, a najlepszą nagrodą było to, że zapominał się w towarzystwie i okazywał jej o wiele więcej ciepła niż zazwyczaj.
Offline
Nie przywykła do tego, że ktoś mógł się jej przyglądać tak intensywnie, ale kiedy robił to Ull było to nawet przyjemne.
-Znowu ta kolacja...- Mruknęła pod nosem bo jej myśli na chwilę odbiegły w zgoła inną stronę -Pewnie spróbują zrobić drugie podejście- Chodziło jej to po głowie od jakiegoś czasu. Za pierwszym razem nie dowiedzieli się niczego konkretnego, więc teraz kiedy trochę czasu minęło, a oni czuli się nieco swobodniej, od nowa zacznie się subtelne przesłuchanie. Dziwiło ją tylko to, że Dorlen jeszcze nie przepytał żadnego z nich z osobna. Może dlatego, że po prostu nie dawali mu na to szansy. Zawsze czymś się zajmowali i nie stwarzali okazji w których on mógłby się odnaleźć. Z drugiej strony rzadko go widywała tak samo jak pana tego domu. Nie spodziewała się tego, że będą im towarzyszyć cały czas, ale sądziła, że wykażą większe zainteresowanie, a może to była ich taktyka. Udawali, że nic ich nie obchodzi, aby mieć większe pole manewru.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Bardzo możliwe - przytaknęła blondynka. W sumie spodziewała się, że pan domu znów zechce ich przepytać, tym razem w komplecie. Być może nie będzie oddzielnego przesłuchania? Tego nie mogli być pewni.
- Podobnie jak na ziemi, panuje tu zasada domniemania niewinności. Jeśli ktoś ma wobec ciebie podejrzenia, o nic nie może cię oskarżać bez dowodów. Nikt z nas nie myszkuje po posiadłości, nie próbuje czegoś ukrywać. Poza tym mamy ogon - powiedziała od niechcenia. - Na wyższej arkadzie. Co jakiś czas wychyla się głowa. Obserwuje nas odkąd wyszłyśmy. W posiadłości śledzenie jest trudniejsze, ale elfy potrafią być jak duchy. Są idealnymi szpiegami. Czego chcą pewnie okaże się wieczorem - dodała ponownie biorąc się za jedzenie.
- Dlatego proponuje wrócić do tematu - uśmiechnęła się ponownie.
Offline
-A już sądziłam, że zaczęło mi odbijać- Mruknęła z lekkim uśmiechem. Można być mistrzem w szpiegowaniu, ale nie da się ominąć jednej ważnej rzeczy, która była przekleństwem każdego agenta. Obiekt obserwacji zawsze czuł, że coś jest nie tak. Było to bardzo specyficzne uczucie, które aby odkryć co tak naprawdę osoba szpiegująca chciała, należało po prostu zignorować, na tyle na ile się da. Dlatego teraz Robin też nie uniosła głowy wyżej, czy nie zaczęła się rozglądać. Ot po prostu zwykły obiad na świeżym powietrzu. Przez chwilę skupiła się na jedzeniu, które od czasu do czasu popijała
-To co teraz?- Zapytała się przerywając milczenie -Będziemy prowadzić typową rozmowę o pierdołach, jak...- Zastanowiła się przez chwilę -Oh jakże piękna pogoda dzisiejszego poranka- Zarzuciła starając się upodobnić swój głos jak najbardziej do jakiejś podstarzałej hrabiny.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie omal nie wypuściła spomiędzy ust szerbetu kiedy Robin zaczęła parodiować szlachciankę w podeszłym wieku.
- Oczywiście, droga pani. Albo możemy iść na górę poprzeglądać suknie na wieczór i mieć do wieczora wolne od etykiety. Chyba dość cię wymęczyłam, aczkolwiek jeśli nie masz dość możemy wrócić do książki - dodała z konspiracyjnym uśmiechem. Była zadowolona z pierwszego dnia. Miała nadzieje, ze Robin teraz pójdzie w górki.
Offline
Ruda sama się zaśmiała, kiedy dostrzegła, że udało się jej najwyraźniej rozbawić Addie. Trzeba przyznać, że miała swoje dobre momenty i o ile pozbywała się żartów ironicznych, to umiała rozluźniać atmosferę
-Zaiste muszę przyznać, że jest to istnie wyborny pomysł- Ciągnęła dalej swoje przedstawienie po czym przystawiła dłoń do ust i zaśmiała się teatralnie.
-Nie no a tak na poważnie- Dodała, kiedy uspokoiła nagły atak śmiechu -Pomoc w wyborze sukni zawsze się przyda. Ja pewnie znowu zagubię się w tych wszystkich halkach i wstążkach- Nadal czuła się trochę niepewnie w tym świecie, ale przynajmniej teraz miała świadomość, że może wybrać to co jej się naprawdę podoba. Było to pocieszające.
-A z książką, zawsze mogę pochodzić w trakcie wybierania- Dodała i dojadła resztę tego co miała na talerzu po czym otrzepała dłonie o siebie i zaczęła się powoli podnosić.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie znów zaśmiała się kiedy Robin postanowiła nie wychodzić ze swojej roli. Kiedy ruda przystała na jej propozycje pokiwała głową i również podniosła się z krzesła. Obie dziewczyny weszły do posiadłości i udały się na piętro.
- Przynieść fatałaszki do mnie. - powiedziała skręcając do swojego pokoju. Zostawiła otwarte drzwi. Od razu podeszła do szafy. Miała nadzieję, że znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Rzuciła wszystkie kreacje na łóżko. Miała już dwa upatrzone faworyty. Jedna błekitna z delikatnym obszyciem drobnych biało różowych różyczek przy dekolcie. Druga w kolorze pistacji, z długimi rękawami. przez bok sukni pnęły się ozdoby w kształcie winorośli. Reszta sukni miały jeden defekt, zbyt mocno odsłaniały plecy. Musiałaby wykombinować szal, ale i tak nie czułaby się komfortowo. Jedyne miejsce, w którym czuła się swobodnie była jej własna sypialnia w domu, tylko przy meżu pokazywała je bez skrępowania.
Offline
Dziewczyna ruszyła za Addie, nadal starając się wyzbyć nieprzyjemnego uczucia obserwowania. W środku na szczęście ustąpiło, a Robin na nowo poczuła się swobodniej. Poszła od razu w stronę swojego pokoju, gdzie na krześle znajdował się stosik sukni o różnej barwie i kroju. Ciężko było je wszystkie zabrać na raz, ale jakoś poradziła sobie z nadmiarem tiulu i haftek.
-No to chyba wszystko- Mruknęła wchodząc do jej pokoju i rzuciła sukienki na łóżko dziewczyny i odetchnęła wyraźnie nieco zmęczona.
-One razem ważą chyba z tone- Powiedziała i opadła na pobliskie krzesło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline