Nie jesteś zalogowany na forum.
Addie uśmiechnęła się kiedy Clint wspomniał o kawie. Odrazu przyszło jej do głowy wpomnienie, pewnego rytuału w ich domu. Loki umiał zrobić w ekspresie tylko jedną kawę. Espresso. Kiedy był za bardzo rozproszony podczas słodzenia potrafił dość mocno przesadzić z cukrem. Wtedy przelewał kawę do większego kubka, dolewał mleko i oddawał napój żonie. Owszem, lubiła słodką kawę z mlekiem, ale czasem tego ulepu nie dało się pić. Dziękowała mu z uśmiechem za kawę, jednak kiedy wychodził wylewała wszystko do zlewu.
- Jeśli ty będziesz milczał to ja również -powiedziała z konspiracyjnym uśmiechem. Złapała za pieczywo i położyła je na swoim talerzu.
- Mi tez było trudno do tego przywyknąć. Nie wiedziałam jak się mam zachowywać. Czasem łapała się na tym że chciałam się odkłonić służbie. Prosiłam o wszystko. Rozkazy nie przechodziły mi przez gardło. Kiedy to się zmieniło.. - zastanowiła się chwile. - Chyba kiedy Thor został wygnany na ziemie. To był trudny czas dał wszystkich. Thora nie było, Odyn leżał w letargu, Loki siedział na tronie, a ja musiała się w tym wszystkim odnaleźć. Frigga powierzyła mi cześć swoich obowiązków. Współpracowałam z ochmistrzami, musiała wypracować nie tylko szacunek, ale i posłuch. Samym uśmiechem nie da się rządzić - wyjaśniła sięgając po kolejne owoce.
…………………………………………………………………
Gdyby ktoś powiedział Ullowi, że Robin założy sukienkę tylko dlatego, że ją o to poprosi nie uwierzyłby. A jedna. Stanęła w progu pokoju trzymając w dłoniach fioletowy materiał. Korzystając z tego że poszła się umyć włożył spóźnieni czym ulotnił się z jej pokoju. W swojej komnacie zażył szybkiej kąpieli. Przebrał się w czyste ciuchy i wrócił do pokoju rudej.
Stanął w oknie spoglądając na ogród. Usłyszał znajome głosy dochodzące z pomiędzy krzaków. Już miał plan na dalszą cześć poranka. Kiedy Robin zaalarmowała go swoim przybyciem. Odwrócił się w jej stronę. Ponownie odebrało mu dech. Kiedy znów zwróciła się do niego per „pan” poczuł dreszcz przechodzący przez jego ciało. Podszedł do niej powoli. Złapał w dłoń jej brodę i pocałował zachłannie.
- Jeszcze raz tak do mnie powiedz, a przysięgam, że zedrę z ciebie tę sukienkę, w której wyglądasz po prostu …idealnie - wymruczał prosto w jej usta po czym znów namiętnie pocałował.
Offline
Dla Clinta cały ten wielki świat był czymś obcym. On był prostym człowiekiem, który czasami ratował świat, a i tak pomimo swoich osiągnięć nikt nie rzucał się mu pod nogi, nie licząc jakiś tam pojedynczych fanów. Był raczej tym Avengersem, który działał gdzieś w tle. Daleko mu było do sławy Starka, Hulka czy Natashy. Nawet ten pajexzy dzieciak był bardziej rozpoznawalny od niego, ale mu to akurat wcale nie przeszkadzało. Mógł się skupić na normalnym życiu, bez żadnych upierdliwych fanów.
Dlatego cieszę się, że mimo wszystko przyszło mi żyć jako zwykłym szary człowiek- Odpowiedziała po czym również chwycił za kawałek chleba, który posmarował obficie dżemem, a przynajmniej czymś co tak wyglądało
...............................................................................................
Robin obserwowała uważnie reakcje Ulla. Czy to naprawdę było takie proste. Wystarczyło ubrać się w coś innego, nieco bardziej podkreślić wkleslosć swojej taki, aby mężczyzna nagle zaczął zachowywać się zupełnie inaczej. Może faktycznie niezbyt doceniała to jaką moc miały odpowiednie ubrania. Chociaż tutaj wydawało się być to proste. Odnosiła wrażenie, że bez względu na to co by ubrała wszystkie rzeczy leżały na niej idealnie, zupełnie tak jakby przed jej przyjazdem były specjalnie dla niej szyte.
Drgneęła lekko, kiedy mężczyzna w dość szybkim kroku się do niej zbliżył. Uśmiechnęła się lekko w jego stronę po czym odwzajemniła pocałunek oplatając swoje dłonie na jego szyi.
-Cierpliwości- Mruknęła cicho odsuwając się nieco od niego -Jak będziesz grzeczny, to wieczorem kto wie...Może pozwolę Ci rozwiązać wstażkę jedną lub dwie- Powiedziała I pocałowała go po raz kolejny, po czym uwolniła go ze swoich objęć i wyminęła. Podeszła dl toaletki na której nadal srał flakonik z olejkiem. Otworzyła go i od razu poczuła znajomy zapach jaśminu. Jak zwykle wtarła go w miejsca gdzie jej skóra była najcieńsza, a kilka kropel wtarła w swoje włosy.
-To co idziemy?- Zapytała się -Chyba, że nie jesteś już glodny-
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull obserwował każdy jej ruch. Kiedy pomieszczenie otuliła słodka woń jaśminu przymknął oczy delektując się za równo widokiem dziewczyny, jak i wonią, którą wybrała. Podszedł do niej. Położył dłonie na jej ramionach lekko drażniąc delikatną skórę.
- Jestem.. i to strasznie - mruknął przyznając jej racje. - Chodź. Wiem gdzie podają coś dobrego. - powiedział prostując sylwetkę. Poprowadził ją do ogrodu. Chwile zajęło mu odnalezienie odpowiedniego miejsca, ale uśmiechnął się kiedy dostrzegł dwie znajome postaci. Nie pomyślał się. Addie i Clint siedzieli przy suto zastawionym stole w blasku porannego słońca.
- Patrz, jak im dobrze -skinął głową obierając za cel piknik.
Addie zauważyła ich pierwsza. Uśmiechnęła się lekko, po czym umoczyłem usta z pozłacanym kubku, biorąc łyk zimnego szerbetu.
Kiedy zobaczyła Robin w sukni uśmiechnęła się szerzej.
- Proszę, proszę. Prawdziwa dama - kiwnęła lekko głową w stronę rudej.
Ull zatrzymał się przed stołem i lekko skłonił głowę.
- Miłego poranka, pani- zwrócił się do Addie
Blondynka przymknęła oczy powstrzymując się od komentarza.
- Na wzajem - odpowiedziała z uśmiechem lekko kiwając głową. - Co robisz? - zapytała kiedy mężczyzna nie ruszył się z miejsca.
- Podziwiam, kto wam takie śniadanie zorganizował? - zapytał zajmując miejsce.
- Czasem wystarczy ładnie poprosić - odpowiedziała z czarującym uśmiechem.
- Jasne - szepnął z nutą ironii. - Nie uwierzę, że znasz takie słowa. Proszę, dziękuje.. - droczył się z nią. Sięgnął po bułkę i odrazu odgryzł kawałek.
- Sugerujesz, że jestem niewychowana? -zapytała unosząc brew.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Dobrze - odparła świdrując go wzrokiem. - Nie zarzucaj mi czegoś czego nie robię, chyba, że znowu chcesz oberwać- dodała obdarzając szatyna serdecznym uśmiechem.
- Dziękuje. Posiedzę - odparł Ull zabierając się za jedzenie. Spojrzał jeszcze raz na blondynkę, a ona przygryzła dolna wargę próbując zdusić uśmiech pchający się jej na usta.
Offline
Robin posłusznie ruszyła za Ullem. Kiedy znaleźli się na korytarzu wsunęła delikatnie swoją dłoń w jego i zacisnęła na niej palce. Powiódł ich w głąb ogrodu, gdzie i Robin zaczęła słyszeć znajome głosy. Czyżby Clint i Addie polubili się na tyle, że spędzali ze sobą wspólnie czas. Uśmiechnęła się lekko, kiedy w końcu ich dostrzegła
-Co by powiedziała twoja żona, gdyby się dowiedziała z inną kobietą spędzasz miło czas- Rzuciła podchodząc do koca i podparła dłońmi swoje boki. Clint skierował na nią wyraźnie zdziwiony wzrok. Zdębiał jeszcze bardziej jak zobaczył co dziewczyna miała na sobie. Wpatrywał się w nią przez chwilę, a zaraz potem przeniósł wzrok na Ulla i znowu na Robin
-Jak żeś do cholery ją przekonał, aby znowu ubrała sukienkę i to bez wyraźnego powodu- Rzucił w stronę Ulla, a ruda przewróciła oczami i usiadła na kocu zaraz obok Addie i uśmiechnęła się w jej stronę lekko.
-Czy ja zacząłem żyć w jakiejś alternatywnej rzeczywistości- Mruknął wyraźnie nie mogąc uwierzyć w to co się działo.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się pod nosem, kiedy Robin stanęła nad nimi w swojej standardowej pozie. Musiała, przyznać, że wyglądała bardzo ładnie, ale jej gesty zdradzały, że suknia to jedynie przebranie. Robin była typem chłopczycy i daleko było jej do damy, ale najważniejsze było to by czuła się dobrze w tym co ma na sobie.
- Mam… dar - stwierdził szatyn odpowiadając na pytanie Clinta. - I poniekąd tak.. jeśli wierzyć temu co ustaliliśmy, to jest jakaś tam alternatywna rzeczywistość - dodał zgarniając z półmiska kolejne kiście winogron.
- Mamy siedzieć w oddzielnych kątach posiadłości, albo z przyzwoitką? Małżeństwo nie sprowadza się do tego, że nie możesz rozmawiać z płcią przeciwną - powiedziała upijając łyk szerbetu. Różany smak mieszał się z świeżą nutą mięty i hibiskusa.
- Kiedy wam przechodzą fochy nie mamy zbyt wielu zajęć - uśmiechnęła się lekko spoglądając na Robin i Ulla.
Szatyn opuścił ręce i oparł je na stole.
- Zapomniałem- wyznał patrząc na Addie, miał z nią posiedzieć wieczorem.
- Nie oczekiwałam, że się pojawisz. Miałeś inne rzeczy na głowie - mrugnęła lekko w jego stronę.
Addie jeszcze raz przyjrzała się Robin. Gdyby trochę popracowała nad gracją byłaby z niej prawdziwa dama.
Offline
-No już nie dodawaj sobie- Rzuciła w stronę Ulla, kiedy temu najwyraźniej spodobała się granie tego, który po ciężkich bojach przekonał w końcu Robin do zmiany stylu ubierania się
-Po prostu się zapytałam czy woli spodnie czy sukienkę- Wyjaśniła całą historię tego, że dzisiaj pokazała się im w takim a nie innym stroju
-Czekaj, czekaj bo chyba coś mi umyka. Chcesz mi powiedzieć, że ty- Powiedział i wskazał palcem na Robin, która zmarszczyła brwi -Zapytałaś się jego- Skierował dłoń na Ulla. To wszystko zaczęło wprawiać go w coraz większe zdziwienie. Robin, taka niezależna, dziewczyna która nie słucha nikogo, nagle postanowiła wziąć pod uwagę czyjeś zdanie
-I wzięłaś pod uwagę jego zdanie? kim jesteś i co zrobiłaś z Robin- Wytłumaczenie było jedno. Ktoś im podstawił rudą, aby odegrała rolę, ale robiła to na tyle nieumiejętnie
-Oj przymknij się- Powiedziała i chwyciła za winogrono, którym po chwili cisnęła w stronę Clinta. Łucznik uchylił się w ostatniej chwili przed drobnym pociskiem i odetchnął z wyraźną ulgą
-Dobra, alarm odwołany, to jednak nadal ona- Powiedział skupiając się ponownie na śniadaniu. Robin też próbowała coś zjeść, ale co jakiś czas czuła na sobie spojrzenie Addie. W końcu skierowała w jej stronę wzrok, kiedy przyłapała ją na tym zerkaniu
-Co mi się tak przyglądasz?- Zapytała się wyraźnie zaciekawiona.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie nie skupiła się bardzo na prowadzonej rozmowie. Gdy padły słowa rudej, o tym że zapytała Ulla w czym chętniej by ją zobaczył. Addie też dobierała stroje by podobać się mężowi. Czy to był zwykły dzień, czy uroczystość, biesiada. Oczywiście wybierała stroje, w których czuła się komfortowo, ale brała pod uwagę również to, by Loki nie mógł oderwać od niej wzroku, zwłaszcza wtedy kiedy chciała go oczarować swoim wyglądem.
Blondynka lekko się zakłopotała kiedy Robin zorientowała się, że na nią zerka.
- Nic takiego. Po prostu, bardzo ładnie wyglądasz. - odpowiedziała, jednak nie mogła się powstrzymać by dodać - Gdybyś lekko popracowała nad paroma rzeczami. Byłaby z ciebie prawdziwa dama - uśmiechnęła się sięgając po konfiturę z róży.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy usłyszała z jej strony komplement, jednak Clint na wzmiankę o tym, że ruda miała szansę na to, aby do ładnego wyglądu dodać wytworne zachowanie zakrztusił się wodą, którą właśnie popijał kolejną porcję kanapek. Zakaszlał kilka razy, a w oczach stanęły mu łzy
-Proszę cię, ona prędzej wybeka ci cały alfabet niż nauczy się ładnie dygać- Robin mogła założyć piękną suknię, tiarę na głowę, ale nadal była sobą. Prostą dziewczyną z Nowego Jorku, która ubierała się w workowate spodnie, czapki z daszkiem, oraz jeździła gdzie i kiedy się da na deskorolce. W żaden sposób nie był w stanie wyobrazić sobie jej w innej odsłonie. Robin zmarszczyła lekko brwi. Czy naprawdę tak się malowała w ich oczach. Jako zwykła chłopczyca w której za grosz było kobiecości. Nie zbyt sie jej zaczęła podobać ta wizja. Nie chciała się nagle zmieniać, ale może też obudziła się w niej chęć udowodnienia tego, że Clint jeszcze wielu rzeczy o niej nie wie i nie powinien oceniać jej tak pochopnie.
-Nie byłabym tego taka pewna- Odpowiedziała i nalała sobie trochę soku do kielicha.
-Proszę cię, prędzej w Norwegii wyrosną kokosy niż w to uwierzę- Odpowiedział i uśmiechnął się lekko -Do tego byś potrzebowała może nawet lat nauki. Nie nadrobisz braków w przeciągu kilku dni, to niewykonalne-
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie nie podobały się żarty łucznika. Ona tez nie uczyła się tych wszystkich zasad od dziecka, jednak dziś nikt nie odróżniłby jej od urodzonej księżniczki. Uśmiech zszedł z twarzy Robin. Addie spojrzała na łucznika z lekkim kwaśnym uśmiechem.
- Nigdy nie mów nigdy - wzięła w obronę Robin. - Nie urodziłam się księżniczką. Jestem sierotą z Nowego Jorku. Wszystkiego da się nauczyć. Spędziłam w Asgardzie prawie osiem lat. Wszystkiego musiałam się uczyć od podstaw. Maniery - zaczęła wymieniać na palcach. - Szeroko pojęta etykieta. Porozumiewam się czterema językami, ponadto szereg wielu innych rzeczy. Wszystko się da, jeśli się chce-wyjaśniła. Nie podobało się jej to, że Clint postanowił podciąć rudej skrzydła. Może miała ochotę na zmianę w swoim życiu. Może chciała poznać się od innej strony niż chłopczyca. Była przecież piękną dziewczyną.
Ull również przysłuchiwał się rozmowie. On również nie mógł sobie wyobrazić Robin dygającą jak prawdziwa dama, przede wszystkim nie oczekiwał tego od niej. Nie mniej jednak domyślał się, że będzie chciała udowodnić Clintowi, że się myli. Pewnie sama będzie chciała sprawdzić co jej bardziej pasuje.
- Może pora się przekonać?- rzucił dość sucho. - Ja jestem za próbowaniem czegoś nowego. Skąd może wiedzieć, czy się do tego nadaje czy nie, skoro nie próbowała - wzruszył ramionami zerkając na rudą. Jesli chce spróbować, nie będzie jej stawał na drodze.
Offline
-No właśnie, spędziłaś tam osiem lat. Chcesz mi wmówić, że przez kilka dni będziesz w stanie zmienić dziewczyną z pozdzieranymi kolanami w uosobienie ogłady- Nie chciał uwierzyć w to, że mogło się to udać. Robin była uparta, twardo stała przy swoim i trudno było nagiąć jej poglądy. Chociaż z drugiej strony po raz drugi założyła sukienkę i to ewidentnie z własnej woli. Robin zmierzyła Clintem chłodnym spojrzeniem. Liczyła raczej na jakieś wsparcie z jego strony, ale widoczne pewne rzeczy nawet jemu nie mieściły się w głowie. Z resztą sama nie była przekonana co do tego czy w ogóle się jej uda. Miał rację przynajmniej w jednej rzeczy. Aby opanować to wszystko kilka dni nie starczyło. Skierowała swoje spojrzenie na Ulla. Wiedziała, że lubił ją taką jaką była i nie musiała się dla niego zmieniać, ale mogło być to nawet ciekawe doświadczenie. Zacisnęła usta w wąską linię zastanawiając się nad czymś intensywnie, a po chwili wypuściła powietrze z ust z cichym świstem
-Dobra...zobaczmy czy da się ze mnie coś zrobić czy jestem raczej przypadkiem beznadziejnym- Powiedziała w końcu i uśmiechnęła się lekko w stronę Addie. Raczej nie porzuci całkowicie swojego stylu życia i nie stwierdzi, że wiecznie wyprostowane plecy będą tym co chciałaby utrzymać, ale odrobinę zabawy nie zaszkodzi. Z resztą i tak nie miała za bardzo pomysłu co mogłaby tutaj robić. Clint widocznie zdziwił się tym, że Robin postanowiła podjąć się wyzwania. Doskonale też zdawał sobie sprawę z tego, że będzie chciała za wszelką cenę mu udowodnić, że się myli w swojej ocenie.
-To będzie interesujące- Odparł i skierował wzrok na Ulla -Założe się, że nie da rady- Rzucił w jego stronę wyzywająco.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull przełknął kęs bułki. Uwielbiał zakłady. Uśmiechnął się pod nosem.
- Przyjmuje. Stawka? - powiedział wyciągając rękę do Clinta.
Addie uśmiechnęła się do Robin. Zrobi wszystko co w jej mocy by pokazać jej jak zachowuje się dama. Jednak kiedy usłyszała, że mężczyźni postanowili się założyć.
- I to mają być dorośli mężczyźni? - prychnęła z niedowierzaniem. - Nie zwracaj na nich uwagi - zwróciła się do Robin. - Damy radę -mrugnęła do niej z lekkim uśmiechem.
Ull dostrzegł zbliżających się w ich stronę dwóch gospodarzy.
- Elfy na horyzoncie- powiedział półgłosem.
Addie zesztywniała. A więc czas się przedstawić. Spojrzała na Ulla z niecierpliwością.
- Rusz się. Na co czekasz? - syknęła cicho w stronę szatyna. Ull drgnął przypominając sobie, że Addie jeszcze nie została przedstawiona właścicielowi posiadłości.
- Zakryj mnie na chwilkę - szepnęła do Robin.
Blondynka uszczypnęła delikatnie policzki nadając im delikatnych rumieńców. Rozczesania włosy palcami nadając im delikatnej objętości. Ull podszedł do blondynki i wyciągnął do niej ręce Addie ujęła delikatnie jego dłonie. Kobieta podniosła się na równe nogi. Wyprostowała się jak struna. Wypięła pierś lekko do przodu jednocześnie ściągając łopatki do tyłu. Złożyła ręce przed sobą lekko uginając je w łokciach. Elfy zauważyły kobietę. Bracia przystanęli. Addie ruszyła w ich stronę powolnym krokiem. Stawiała ostrożnie każdy krok. Kiedy stanęła przed elfami najpierw lekko skłoniła głowę ozdabiając usta cieniem uśmiechu. Ugięła kolana, spuściła wzrok.
- Lordzie Columie- mocniej pochyliła głowę. - Dorlenie - lekko przekręciła szyje i ponownie mocniej pochyliła głowę. Odczekała trzy sekundy po czym bardzo powoli wyprostowała sylwetkę. Na samym końcu uniosła wzrok.
- Lady Adelaide- odezwał się Dorlen odkłaniając się.
Colum obserwował Addie z zainteresowaniem.
- Adelaide - powtórzył drugi elf.
- Zgadza sie , panie - uśmiechnęła się subtelnie, czy czym lekko spuściła wzrok. - Jestem niezwykle wdzięczna za okazaną gościnność tak trudnym dla nas czasie - zaczęła ponownie unosząc wzrok.
Colum pokiwał głową z lekkim uśmiechem.
- Dobrze widzieć cię w lepszym zdrowiu, Pani.- powiedział Dorlen.
Addie poszerzyła uśmiech i skinęła głową.
- Dziękuje
- Proszę wypoczywać. Ty, pani oraz twoi przyjaciele jesteście miłe widziani w moim domu. Proszę czuć się jak i siebie - powiedział Colum.
- To bardzo miłe. Dziękujemy. Zapraszamy do nas- powiedziała z uśmiechem.
- Niestety musimy odmówić, obowiązki wzywają - odpowiedział Colum. - Zapraszam na kolacje. Wtedy pogawędzimy - powiedział na odchodne.
- Do zobaczenia wieczorem - Addie ponownie się uśmiechnęła, po czym poprawienie ukłoniła. Kiedy elfy skinęły do niej głowami odeszli w swoją stronę. Kiedy odeszli na bezpieczną odległość Addie stanęła bardziej swobodnie i wróciła do stołu.
- Cześć formalności za mną - westchnęła zadowolona.
Offline
-Wiele nie mamy, ale coś się wymyśli- Powiedział kiedy Ull ewidentnie przyjął jego wyzwanie. Przez chwilę zastanowił się co takiego mogło być stawką zakładu, co mogłoby drugiej osobie dość mocno dać do zrozumienia, że przegrał.
-Jeżeli przegram będziesz mógł dać mi w mordę, ale jak wygram to ja tobie przyłożę- Powiedział i uścisnął dłoń Ullowi. Robin przewróciła oczami. Nie no teraz to już w ogóle nie czuła żadnej presji nie mniej nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu. Sama była ciekawa jak to wszystko się potoczy, czy będzie w stanie sprostać wymaganiom. Jej uwaga została, jednak odwrócona, kiedy padło jedno kluczowe słowo "elfy". Skierowała od razu w ich stronę spojrzenie i westchnęła ciężko. Na szczęście jak zwykle mogła przyjąć rolę cienia, który po prostu nie rzucał się w oczy. Z resztą domyślała się, że dla kogoś takiego jak ona elfy nie chciały tracić nawet sekundy ze swojego i tak długiego życia. Było jej to na rękę. Obserwowała jak Addie w ułamku sekundy się zmieniła. Szła w ich stronę prosta jak struna co wydawało się być bolesne od samego patrzenia. Ona i Clint obserwowali wymianę zdań raczej w milczeniu
-Widzisz tak będziesz się musiała zachowywać. Wyprostowana, stonowana, a to oznacza koniec siedzenia po turecku nawet jak masz na sobie długą suknie- Mruknął i skierował wzrok w stronę jej nóg. Faktycznie tak siedziała, bo uznała, że skoro materiał sukni i tak wszystko przykrywa to co to za różnica jak siedzi. W tej pozycji jej plecy automatycznie pochyliły się nieco do przodu. Nieco zakłopotana rozplotła nogi i starała się je ułożyć może nieco bardziej elegancki sposób, ale dość kiepsko jej to szło, bo ostatecznie zaplątała się nogami w materiał sukni
-Kurwa, pojebie mnie zaraz...- Wyrwało się jej, a Clint po prostu roześmiał się
-Mam nadzieję Addie, że masz duuuużo cierpliwości- Robin będzie zdecydowanie trudną uczennicą. On wiedział o tym jak mało kto. W końcu trenował ją i doskonale pamiętał, że nie było to wcale łatwe zadanie. Często nawet sam tracił nadzieję, że z tego dzieciaka da się zrobić chociaż karykaturę kogoś, kto będzie umiał sobie poradzić.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Co się już rzucacie? - zapytała zajmując swoje miejsce. - Kiedy chcesz zacząć? Wieczorem znów mamy zaproszenie na kolacje, wiec jeśli chcesz możemy już - uśmiechnęła się do rudej.
Ull przyglądał się jak Robin walczy z suknią. Na jego ustach błąkał się cień uśmiechu. Kiedy zaczęła klnąc prychnął cicho. Addie czekało trudne zadanie, ale Robin była uparta i umiała postawiona swoim. Da radę. Jeśli nie, czego go przyjęcie ciosu do Clinta. Spodziewał się czegoś podobnego. Łucznik na każdym kroku podkreślał, że mu nie ufa i zapewnie cieszyłby się gdyby mógł mu przywalić z czystą satysfakcją.
Offline
-Ja nic nie mówię- Powiedział unosząc dłonie w geście poddania. Kiedy Robin w końcu udało się jakoś wyplątać z materiału prychnęła cicho w stronę łucznika. Nie w ogóle nic nie mówił. Zmarszczyła lekko brwi i zrobiła dość niezadowolony grymas na twarzy. Miała już powoli dość tego wypominania jej, że sobie nie poradzi. Przecież była kobietą, gdzieś tam głęboko, może w samych podziemiach na pewno miała w sobie trochę gracji, wdzięku i delikatności. Nie musiała zawsze wszystkich prać po mordach, kiedy coś się jej nie podobało. Spojrzała na blondynkę, kiedy ta zaproponowała, że mogły od razu przejść do rzeczy. Zawahała się przez chwilę
-Co już strach obleciał?- Odezwał się Clint, a Robin stłumiła w sobie chęć podpalenia go. Wypuściła cicho powietrze z płuc, aby się uspokoić i przywołała na swoich ustach delikatny uśmiech.
-Możemy teraz, jeżeli czujesz się na siłach- Odpowiedziała Addie
-Chętnie to zobaczę
-Nie zobaczysz, bo jedyne co wnosisz to głupie żarty- Rzuciła w jego stronę, a Clint zrobił dość zdziwioną minę. Nie sądził, że ambicja Robin aż tak się obudzi. Może faktycznie trochę przesadził, ale nadal nie był w stanie wyobrazić sobie jej w innej odsłonie. Po prostu powiedział to co myślał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Dokładnie. Nie będziesz nic widział. Tylko i wyłącznie efekty - uśmiechnęła się blondynka. Wiedziała, że takie lekcje są stresujące i lepiej żeby były tylko we dwie. Robin nie grzeszy cierpliwością, ale w chwili kiedy słuchałaby w tle śmiechów i komentarzy mogłaby się zrazić.
Addie wytarła palce o jedna z chust leżących na stole.
- Mężczyźni jako gentelmeni dostarcza nam potrzebnych rzeczy. - zwróciła się do panów - Potrzebuje kija. Od szczotki, grabi.. cokolwiek. Do ćwiczeń postawy- wyjaśniła nie pozostawiając żadnego pola do żartów. Szturchnął Robin łokciem. Dając znak, że mogą już iść. Blondynka lekko podwinęła suknie i podniosła się na równe nogi. Powoli przyzwyczaiła się do bólu. Wiedziała, że będzie stopniowo znikał, ale narazie starała sie nie zwracać na niego większej uwagi. Niektóre ruchy wykonywała automatycznie. Wyprostowała sylwetkę, złożyła ręce przed sobą.
- Do zobaczenia - uśmiechnęła się i powoli ruszyła w stronę posiadłości. Powoli wdrapała się po schodach. Za wszelką cenę starała się nie pokazywać po sobie, że coś jest nie tak. Czekało ją jeszcze jedno zadanie. Pozbycie się piętna. Była już dość silna by to zrobić. Miała nadzieje, że medyk jej nie odmówi. Poza tym miała straszne wyrzuty sumienia. Może nie potrzebnie wykorzystała swoją moc. Może medyk sam dałby jej ten środek. Ten lub inny. Teraz było za późno na gdybanie. Zaprosiła Robin do siebie.
-Gotowa? Jak będziesz chciała przerwę, powiedz. Nie chce cię zamęczyć -uśmiechnęła się lekko.
Offline
Robin spojrzała nieco przerażona na Addie, kiedy ta poprosiła o dostarczenie jej jakiegoś kija. W pierwszym skojarzeniu pomyślała, że może będzie ją okładać po plecach, kiedy zrobi coś nie tak. Wszelkiego rodzaju treningi kojarzyły się jej raczej z bólem, chociaż i w tym wypadku spodziewała się tego, że odczuje efekty sztywnej jak kij od szczotki postawy. Mimo wszystko dźwignęła się z ziemi zaraz za blondynka, co w jej wypadku nie mogło się obyć bez przydeptania brzegu sukni i potknięcia się.
-Wszystko dobrze...- Powiedziała szybko, kiedy udało się jej odzyskać równowagę. Wolała wyprzedzić złośliwe komentarze. Clint odprowadził wzrokiem dziewczyny i westchnął ciężko.
-Ja tylko żartowałem...- Mruknął najwyraźniej nadal zdziwiony tym, że Robin najwyraźniej mówiła na poważnie o podjęciu się próby przemiany w kogoś, kto mógłby tutejszym elfom nieco bardziej przypaść do gustu.
Dziewczyna weszła posłusznie za Addie do jej pokoju i rozejrzała się po nim uważnie.
-Nawet jeszcze nie zaczęłyśmy, a ty już mówisz o przerwie- Powiedziała z lekkim uśmiechem. Kiedy zaczynała swoje treningi na przerwę musiała sobie zasłużyć, chyba, że jej nauczyciele wyraźnie widzieli, że nic z niej już nie będzie. Mimo to nikt by nigdy do niej powiedział, że jeżeli się zmęczy może zażądać odpoczynku
-To co, będziesz mi nakładać książki na głowę i tworzyć tor przeszkód?- Zapytała się żartobliwie. Tak naprawdę sama nie wiedziała czego mogła się spodziewać, od czego zaczynało się takie szkolenie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Z doświadczenia wiem, że etykieta może być bardziej męcząca niż szkolenie bojowe. To nie tylko kwestia wyprostowanej postawy. To tez dobór odpowiednich słów w rozmowie, określony wachlarz reakcji na zachowanie drugiej osoby. - zaczęła wymieniać. - Z drugiej strony jest nieco łatwiej. Kiedy masz wyższa pozycje społeczną to ty czekach aż ktoś ci się ukłoni. Tylko od ciebie zależy czy zareagujesz na to czy nie. Jako żona księcia musiałam pochylać głowę przed Friggą i Odynem. Z czego Frigga kategorycznie mi zabroniła klękać przed sobą. Była dla mnie jak matka. To ona czuwała nad moim dworskim wychowaniem, no i oczywiście Raya. Z nią mogłam rozmawiać o wszystkim. - opowiadała wspominając zadziorną kasztanowłosą kobietę o śniadej cerze. Tęskniła za przyjaciółką. Miała pewność, że Raya nie zostawiła Lokiego samego, że go wspiera pomimo wiadomej niechęci. Addie wiedziała, że Raya robi to dla niej i dla dzieci. Loki zmieścił się w pakiecie.
- Książka na głowie.. tak. Dorzuć do tego szpili i kij na plecach. Będzie komplet. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Myślałaś, żebrze cię nim biła, prawda? - zaśmiała sie.
Offline
Robin słuchała jej spokojnie przechadzając się po pokoju. Nie bardzo rozumiała po co ten cały podział na wyżej urodzonych, niżej urodzonych. Koniec końców i tak wszystkich czekał jeden koniec. No, ale skoro już wpadła między wrony to powinna krakać jak one. Nawet jeżeli czegoś się nauczy, to i tak doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że będzie to przebranie nic więcej. Chciała, jednak zobaczyć minę Clinta oraz usłyszeć od niego szczere przeprosiny. Nie tylko podczas walki umiała przekraczać swoje granice czy osiągać rzeczy niemal niemożliwych.
-Cóż...- Mruknęła i spojrzała w końcu na Addie -Mi raczej kłaniać się nikt nie będzie...no może Clint- Dodała i uśmiechnęła się lekko. Jej zginanie karku też przychodziło z trudem. Może dlatego, że była po prostu nauczona tego, że na szacunek należało sobie zasłużyć. Fakt, że się miało szczęście i urodziło się bądź w jakiś sposób dołączyło się do tych "lepszych" to za mało.
-Przeszło mi to przez myśl- Nadal trochę się obawiała, że sławetny kij w końcu spocznie na jej plecach w bardziej brutalny sposób. Obawiała się tego, że Addie może zabraknąć cierpliwości, ale to miało się dopiero okazać.
-Wiesz chcę utrzeć Clintowi nosa, to prawda- Zaczęła po chwili milczenia. Potrzebowała się wytłumaczyć co tak naprawdę nią kierowało.
-I chyba mam już dość grania ładnie wyglądającej porcelanowej lalki, która jedynie co to ładnie się uśmiecha, ale w rzeczywistości jest jedynie cieniem na który nawet nie warto zwracać uwagi- Męczyło to ją. Zawsze kiedy działo się coś ważnego to stała z boku, chciała chociaż raz móc to przerwać i zrobić coś więcej. Zdecydowanie była osobą, która lubiła zwracać na siebie uwagę, ale najwyraźniej zrozumiała, że swoją chaotyczną naturą nikogo tutaj nie zachwyci, a wręcz przeciwnie.
-No i...- Ciągnęła dalej, ale urwała bo na jej policzkach wykwitły rumieńce, a ona nieco spuściła głowę -Chcę Ullowi pokazać, że chociaż ten świat jest mi obcy to chcę się nauczyć, chociaż spróbować go poznać
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Doskonale rozumiem - powiedziała siadając na krawędzi łóżka. - Kiedy pierwszy raz przyjechałam do Asgardu, przyjechałam z jeansach. Moją pierwszą myślą było to jak bardzo nie pasuje do tego miejsca, bałam się czy zdołam się wpasować. Stroje były w tym wszystkim najprostszą częścią. Moje przyjęcie zaręczynowe było pierwszym zetknięciem z kulturą Asgardu. Odrazu zostałam rzucona na głęboką wodę. Uciekłam gdy tylko nadarzyła się okazja. - uśmiechnęła się wspominając swoje zagubienie.
- Mnóstwo ludzi, mówiących w obcym języku, a ty jedynie możesz stać i się uśmiechać. Paskudne uczucie. Dlatego zaczęłam się uczuć. Chciałam poznać świat, w którym przyszło mi żyć. - skrzyżowała ręce na piersi.
- Różnica między nami jest taka, że nie miałam wyboru. Znaczy… byłam na świeczniku wszystkich. Śmiertelna księżna na asgardzckim dworze. Wszyscy czekali na moje sukcesy, albo porażki, raczej na to drugie. Wiesz, mogła po prostu olać to, machnąć ręką i żądać by to inni dopasowywali się do mnie, ale nie umiałam tak. Poza tym.. -oblizała koniuszkiem języka dolna wargę. - Lubiłam lekcje z Lokim. Uczył mnie języka. Do dziś pamietam wieczór, w którym poprosiłam go o to by mnie uczył. Rozmawiałam go, ucząc się wymowy kolejnych słów. Był surowy, czepialski, nieznośny, te lekcje łechtał jego ego jak cholera, ale.. uwielbiałam patrzeć, jak próbuje skrywać uczucia za maską. Delikatnie drgał mu policzek kiedy próbował powstrzymać uśmiech. Potem zdarzało mi się to prowokować. Droczenie się ze sobą, stało się naszym małym hobby - na chwile odpłynęła ponownie szukając momentu, w którym całkowicie straciła dla niego głowę. Zamrugała szybko kilka razy odganiając myśli. Nie przyszły tu po wspomnienia.
- Dobra. Koniec wspominek. Myśle, że on doceni twoje starania - uśmiechnęła się miło. - Emmm.. dobra. Tak jak wspomniałam. Szpilki. Może lepiej weź coś od siebie, nie wiem czy ja coś mam. - dodała wstając. Podeszła do szafy i przejrzała wszystkie zakamarki. Ani śladu szpilek. Chyba ktoś uznał, że miała jeszcze na to czas.
Offline
Robin posłusznie ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Widziała, że służba przyniosła jej kilka butów na wyższym obcasie, ale nawet na nie nie spojrzała, sugerując się tym, że i bez wykonania jednego kroku połamie sobie na nich nogi. Wróciła po chwili z parą zwykłych czarnych szpilek.
-Mam nadzieję, że wiesz jak udzielić pierwszej pomocy na wypadek połamanych nóg- Mruknęła i przysiadła na pierwszym lepszym krześle, po czym podwinęła nieco brzeg sukienki, aby odsłonić swoje o dziwo bose stopy. Widocznie dziewczyna uznała, że skoro sukienka jest tak długa to nikt nie zauważy braku butów, a jej będzie przynajmniej wygodnie.
-Słyszałaś o tym, że szpilki to nowoczesne narzędzie tortur?- Rzuciła w jej stronę, kiedy buty wreszcie znalazły się na jej stopach. Podźwignęła się powoli do pozycji stojącej i zacisnęła delikatnie oczy, kiedy jej stopy nieco się zapadły w butach, co skutkowało tym, że zaczęły być lekko ściskane -Totalnie się z tym zgadzam- Dodała i rozłożyła nieco dłonie w bok, aby umożliwić sobie złapanie lepszej równowagi. Do tej pory była pełna podziwu dla tych wszystkich kobiet, które na co dzień ubierały takie buty, spędzały w nich po kilka godzin, i nadal umiały poruszać się płynnie i z gracją.
-Dobra i co teraz, jak już dobrowolnie weszłam w to narzędzie tortur?- Zapytała się wykonując pierwszy krok, co jak się okazało nie było takie łatwe, bo nogi lekko się jej zachwiały, ale jakoś udało się jej uchwycić równowagę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie odrazu ruszyła na pomoc kiedy Robin zachwiała się próbując zachować równowagę.
- Po pierwsze.. lepiej zakładaj buty, nawet gdyby to miały być glany. Pod długą suknią tego nie widać, a chodzenie w szpilkach przez kilka godzin wymaga dużego nakładu energii - wyjaśniła. Kiedy ruda ustabilizowała środek ciężkości Addie zaczęła swoj monolog.
- Utrzymuj wysokimi swoje obcasy, swoją głowę i swoje wartości, Coco Chanel - Uśmiechnęła się. - Chodzenie na szpilkach nie jest łatwe ani komfortowe, przynajmniej na początku. Ma tez sporo zalet. Dodaje pewności siebie, elegancji. Pozwala poczuć kobiecie, że jest piękna, silna, zdecydowana. Oczywiście jest kilka ważnych czynników składających się na prawidłowe chodzenie. Po pierwsze postawa. Wyprostuj plecy, łopatki do tyłu, lekko wciągnij brzuch - poleciła nakierowywując dłońmi prawidłową postawę. - Dobrze. Nawet nieźle - powiedziała przyglądając się postawie rudej. - Przejdź się. Pamiętaj , palce, pięta.
Offline
-A czy te wartości nie mogłyby być ciut niższe?- Mruknęła słysząc cytat jaki Addie przywołała. Cóż skoro powiedziała jedno to teraz najwyższy czas dokończyć. Wzięła głębszy wdech i razem z instrukcjami blondynki zaczęła poprawiać swoją pozycję. W pierwszej kolejności wyprostowała nieco swoje barki, które normalnie opadały nieco w dół. Poczuła nieprzyjemne ciągnięcie w okolicy łopatki, na której nadal znajdowały się szwy, ale postanowiła to zignorować. Kiedy do tego wszystkiego dodała jeszcze wciągnięcie brzucha na myśl przyszło jej tylko jedno skojarzenie
-Czuję się tak jakby ktoś władował mnie w gips...- Mruknęła przymykając jedno oko. Niby to było proste, a wymagało od niej dość sporo wysiłku. Najgorsze miało, jednak dopiero nadejść.
-Jesteś pewna, że tak to szło. Zazwyczaj chodzi się odwrotnie- W normalnych butach zawsze stawiała piętę na ziemi a dopiero potem całą resztę. Wyjątkiem był moment, kiedy ktoś znajdował się w dżungli. Wtedy wręcz wskazanym było, aby na ziemi stawiać najpierw palce, dzięki którym można było wyczuć to co jest na ziemi i w razie zagrożenia szybko cofnąć stopę.
-No dobra...- Powiedziała zbierając w sobie odwagę. Przecież to były tylko szpilki. Nikt nie kazał jej zdobywać najwyższego górskiego szczytu bez żadnego sprzętu. Szybko odkryła co było największym problemem. Oderwanie pierwszej stopy i zachowanie równowagi jedynie na jednej nodze. Kiedy oderwała pierwszą nogę od ziemi, kolano drugiej automatycznie się lekko zgięło, aby uchronić jej i tak niestabilne ciało przed upadkiem. Kroki jakie wykonywała można było bardziej przyrównywać do badania gruntu pod sobą zupełnie tak jakby się bała, że za chwilę podłoga zapadnie się pod jej ciężarem, kiedy tylko postawi zły krok. Balansowała tułowiem, i pomagała sobie odrobinę rękoma, aby wyczuć środek ciężkości. Subtelny dźwięk stukotu jaki powinien roznieść się po pokoju, kiedy ktoś porusza się na obcasach, przypominał raczej szuranie z resztą nic dziwnego, bo Robin miała wrażenie, że nogi się jej rozjeżdżają.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie musiała zakryć usta dłonią, żeby powstrzymać śmiech. Pierwsze kroki rudej przypominały bardziej nieporadnego kociaka, który przez przypadek wskoczył na lodowisko i teraz za wszelka cenę chciał z niego zejść. Podeszła do dziewczyny i wyciągnęła dłonie by pomoc jej zachować równowagę.
- Pierwsze koty za płoty - skomentowała, próbując dodać jej otuchy. - Spróbujemy razem. Zaczniemy od małych kroczków, tylko nie drób ich za mocno, bo do tego przywykniesz. Kroki muszą być naturalne. Staraj się stawiać kroki w jednej lini, jakbyś szła po linie. I nie uginaj kolan. Nie swoich na deskorolce. To nie betonowe bloki. - powiedziała lekko się cofając. Szła tyłem, Robin przodem. Za każdym razem kiedy się chwiała, zatrzymywała się. Liczyła w myślach do pięciu i zaczynały od nowa.
- Jeszcze dwie długości pokoju i zmiana tortury. Wolisz ze mną czy sama? Nie spiesz się. - poleciał zatrzymując się pod drzwiami pokoju. Addie dość wcześnie nauczyła się chodzić w szpilkach. Na studiach nauczyła się w nich tańczyć. Teraz nie miała absolutnie żadnego kłopotu podczas poruszania się na obcasach. Teraz ograniczał ją stan zdrowia, ale miała nadzieje, że zdąży jeszcze włożyć szpilki przed odjazdem.
Offline
Czuła się w tej chwili trochę jak dziecko, które zaczynało się uczyć. Z tą różnicą, że dorosło, z czasem zapomniało jak się chodzi i teraz próbowało uczyć się tego od nowa. Niby podstawy znała, ale jak się okazywało to nie wystarczało. Kiedy miała Ulla obok siebie zachowanie równowagi nie było wcale takie trudne. Wczepiała się palcami w jego przedramię i to gwarantowało jej ochronę przed upadkiem. Wiedziała, jednak że nie zawsze będzie miała go obok siebie, a wtedy musiała jakoś sobie poradzić. Z wyraźną ulgą przyjęła pomoc Addie. Chwyciła mocno jej dłoń zaciskając na jej palcach swoje. Blondynka bez problemu mogła odczuć, że Robin była spanikowana, ale tak to było kiedy robiła w swoim życiu coś po raz pierwszy.
-Daj mi deskorolkę, a zobaczysz rzeczy jakich świat nie widział- Powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Brakowało jej tego sportu. Lubiła gnać na desce po mieście, omijać przeszkody, albo wykonywać różne triki. Po raz kolejny tym razem z drobną pomocy Addie próbowała przejść całą długość pokoju. Z pomocą było łatwiej. Starała się powtarzać sobie w głowie wszystkie początkowe instrukcje. Plecy prosto, głowa do góry, brzuch wciągnięty, i kolana proste...na tyle na ile się dało. Starała się stawiać nogi w jednej linii wyobrażając sobie to, że wisi nad przepaścią i jedynie odpowiednie ustawienie stóp mogło ją uchronić przed zleceniem na sam dół. Na swój sposób to pomagało, bo szuranie zaczęło stopniowo przemieniać się w ciche stukanie, któremu może nadal brakowało dźwięczności i gracji, to jednak był to jakiś sukces. Robin chwyciła się pobliskiej ściany, kiedy doszła do końca swojej drogi o odetchnęła z ulgą, która szybko minęła, kiedy usłyszała o kolejnych torturach.
-Spróbuję sama- Powiedziała i spojrzała na długość jaką miała pokonać. Nie była to długa droga, ale miała wrażenie, że pokonanie tego dystansu zajmie jej znacznie dłużej niż normalnie. Wzięła głęboki wdech przyjęła odpowiednią postawę i ponownie wyciągnęła stopę przed sobą
-Na palce, pamiętaj na palce- Mruczała do siebie. Starała się w głowie odtwarzać co ile czasu mniej więcej powinien pojawiać się kolejny stukot obcasa. Walczyła sama ze sobą, aby nie spojrzeć w dół, chociaż taki zabieg pewnie by dużo jej dał, gdyby mogła upewnić się, że wszystko jest dobrze, a jej nogi nie rozjeżdżają się na boki. Musiała, jednak sobie zaufać. Robiła powolne i drobne kroki, aż w końcu doszła do przeciwległej ściany. Bardzo powoli odwróciła się do niej plecami i zachwiała się przez chwilę próbując ratować sytuację dłońmi. Zastygła na chwilę, kiedy odzyskała środek ciężkości i odetchnęła z wyraźną ulgą. Ponownie się wyprostowała i podobnym stylem wróciła do Addie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie z uwagą obserwowała kolejne próby Robin. Kiedy szuranie obcasów po posadzce ustąpiło uśmiechnęła się szerzej.
- Dobrze. Naprawdę nieźle.- powiedziała przyglądając się dziewczynie. - Będziemy to szlifować. Możesz je na razie zdjąć. Zaczniemy dopracowywać równowagę. - dodała przechodząc przez pokój, na stoliku nocnym leżała książka. Addie pomachała nią przed sobą
- Chyba najstarsze ćwiczenie świata. Zasady znasz. Książka na głowę i idziesz. Narazie bez butów, ale może za dzień lub dwa będziemy próbować w szpilkach - dodała podając rudej książkę w twardej oprawie. - Przejdź się pare razy. Poćwiczymy ukłony - powiedziała stając nieco z boku. Chciała najpierw ocenić jak radzi sobie na sucho. Bez żadnych dodatkowych trudności. Widząc jej minę uśmiechnęła się.
- Sama zobaczysz jak szybko załapiesz. Narazie nie będę cię zadręczać ułożeniem rąk i innym wzdetami. Ro na końcu.
Offline