Nie jesteś zalogowany na forum.
Jej oddech nieco się przyspieszył, kiedy wodził swoimi ustami po jej ciele. Uwielbiała jego dotyk, uwielbiała wszystko co było z nim związane. Nawet wszystkie światy w których już byli stawały się o niebo lepsze bo on tu był. Odchyliła nieco głowę w bok, aby dać mu większy dostęp do swojej szyi. Przyjemne dreszcze z łaskotaniem sprawiły, że przygryzła delikatnie wargi. W końcu chwyciła go za ramiona i przekręciła się z nim na łóżku. Teraz to ona nad nim górowała. Wpatrywała się mu prosto w oczy, ale jej wzrok przez chwilę przeniósł się nieco wyżej. W pasmach jego włosów dostrzegła coś, co zdecydowanie nie pasowało. Sięgnęła powoli dłonią w jego stronę i chwyciła tajemniczego nieproszonego gościa. Był to jakiś odłamek, którego zdecydowanie nie powinno być. Przyjrzała się mu uważnie i przejechała palcem po gładkiej strukturze. Kawałek jakiegoś wazonu, a przynajmniej tak się jej wydawało.
-to jakaś nowa moda?- Zapytała się pokazując mu odłamek i zaśmiała się wesoło. Nie trudno było się domyślić, kto mógł być tak narwany, aby rzucić w jego stronę wazonem. Odrzuciła odłamek gdzieś na podłogę i złączyła swoje usta z jego wodząc dłońmi po jego ciele. Poruszyła subtelnie swoimi biodrami. Odsunęła się od jego ust i powiodła swoimi wargami po jego klatce piersiowej, składała delikatne pocałunki na jego obojczykach i brzuchu. Rozkoszowałam się ciepłem jego ciała, jego zapachem. To wszystko powodowało, że wirowało jej w głowie, a może to ilość wypitego wina dawała o sobie znać. Wyprostowała się, po czym chwyciła jego dłonie i ułożyła sobie na brzuchu i pchnęła je lekko do góry dając mu jasno do zrozumienia gdzie powinny zmierzać. Ona unosiła się lekko na jego biodrach, wiła się jak wąż ocierając się delikatnie o jego krocze.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Nie protestował kiedy chciała się przekręcić. Kiedy jego plecy zetknęły się miękkim materacem miała wrażenie, że rozluźnia się jeszcze bardziej. Kiedy spomiędzy kosmyków jego włosów wyciągnęła fragment wazonu, którym omal nie dostał w głowę. Uśmiechnął się lekko.
- Jeśli postanowisz wkurzyć Addie upewnij się, że w jej zasięgu nie ma żadnych przedmiotów, którymi może rzucić. Ma dobrego cela - prychnął z uśmiechem
Kiedy go pocałowała, przesunął dłonie na jej plecy masując je. Przesuwał palce wzdłuż pleców, kiedy składała pocałunki na jego torsie. Kiedy zaczęła poruszać biodrami uśmiechnął się lekko, czując jak ociera się o jego krocze. Uwielbiał kiedy za pomocą jedynie gestów pokazywała mu czego chce. Kiedy położyła jego dłonie na swoim brzuchu od razu przesunął je wyżej. Zatrzymał je na dwóch kształtnych piersiach i ścisnął mocno. Wykorzystał chwilę kiedy uniosła biodra wyżej, podniósł się lekko i zsunął z siebie spodnie. Ucałował czubek jej nosa i znów ułożył się na materacu. Złapał ją za rękę i przysunął do siebie. Wypchnął biodra nakierował członka w odpowiednie miejsce. Rozluźnił uścisk by znów mogła się wyprostować. Poruszył się w jej ciepłym wnętrzu mrucząc przy tym cicho. Jego dłonie ponownie odnalazły drogę do piersi, które znów zaczął pieścić.
Offline
Addie była niczym jej dobra wróżka, która zjawiała się zawsze, kiedy tego potrzebowała i służyła jej dobrą radą. Miała większe doświadczenie w wielu aspektach życia. Pewnie gdyby jej nie uświadomiła tego, że mężczyznę czasami trzeba po prostu postawić przed faktem dokonanym, to pozwoliłaby mu ponownie wyjść nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że by uwierzyła w to, że on tego chce. Musiała postawić go pod ścianą, chociaż w tym wypadku raczej pod drzwiami i niemal dobitnie powiedzieć mu czego tak naprawdę chciała, bo w przeciwnym razie on nigdy by się nie domyślił. A raczej nadal by snuł wyobrażenia o tym jak wygórowane wymagania miała, a to była totalna głupota. Nie chciała wcale dużo. Wystarczył jej on, jego ciepłe dłonie, ramiona w których mogła się skryć. To wszystko. Nie chciała, aby złożył świat u jej stóp, czy zdjął gwiazdkę z nieba.
Z jej ust wydobyło się ciche jęknięcie, kiedy wszedł w nią. Zadrżała delikatnie i przymknęła na chwile oczy. Uwielbiała ten moment, kiedy dwa ciała łączyły się w jedno, potem, kiedy wszystko się kończyło zawsze przychodziło uczucie pustki, ale wiedziała, że i to się w końcu skończy, kiedy ponownie dadzą się ponieść pożądaniu. Wyprostowała się i ułożyła ciepłe dłonie na jego klatce piersiowej po czym zaczęła powoli, rozkoszując się każdym jego ruchem unosić się w górę i w dół. Wpatrywała się mu prosto w oczy, a lazur jej tęczówek zdawał się odbijać wszystkie płomienie świec, jakie płonęły w tym pokoju tak, że jej oczy wyglądały jakby były upstrzone gwiazdami. Nakryła swoimi dłońmi jego, które spoczywały na jej piersiach. Mógł dostrzec jak po jej ramionach i brzuchu przebiegała gęsia skórka, która zdawała się narastać z każdym kolejnym jego ruchem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Chłonął każdy moment tej bliskości. Kiedy zaczęła się poruszać, miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Wpatrywał się w jej oczy, tak jak zawsze to robił. Błyszczały w świetle świec jak dwa szafiry, umieszczone na na delikatnej twarzy. Jej skóra była tak gładka, jak najlepszej jakości aksamit. Była ciepła, delikatna i cała tylko dla niego. Zsunął dłonie z piersi i zsunął je na biodra łapiąc jej w mocnym uścisku. Przycisnął ją mocniej do siebie i ponownie przewrócił się razem z nią. Złączył ich usta w pocałunku, kiedy tylko jej plecy dotknęły materaca. Przesunął dłonią po jej nodze zahaczając łydką o swoje biodra. W kolejne pchnięcie włożył zdecydowanie więcej siły. Czuł jak drży od jego dotyku. Każdy jej jęk napędzał go do działania. Przyspieszył ruchy bioder. Przytknął czoło do jej czoła tonąc w błękicie jej oczu. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Pot perlił się na jego skórze. Jęczał cicho prosto w jej usta, muskając przy tym jej wargi.
Offline
Oplotła go nogami niczym wąż, który właśnie schwytał swoją ofiarę i nie chciał jej puści. Odczuwała intensywnie każdy jego ruch, każdy dotyk. Widziała w jego oczach pożądanie i to był dla niej najlepszy komplement jaki mogła otrzymać, bo wiedziała, że pragnął jej i tyle jej. Muskała jego usta swoimi wargami pozostawiając na nich resztki ciepłego powietrza, które ulatywało z jej ust z każdym jej głośniejszym jęknięciem. Każdy skrawek jej ciała należał tylko do niego, tylko on mógł ją dotykać w taki sposób i tylko jego dłonie miały moc, aby wywołać przyjemne dreszcze, które wstrząsały jej ciałem. Z resztą nie tylko ciało należało do niego. Cały jej umysł znalazł się pod jego wpływem, chociaż Robin nie była w stanie sobie nawet przypomnieć kiedy to się stało, kiedy postanowiła się przed nim otworzyć i wpuścić go do swojego świata. Kiedy poczuła mocniejszy skurcz zacisnęła delikatnie powieki, a jej dłonie spoczęły na jego plecach. Wczepiła się palcami w jego mięśnie. Wypychała swoje biodra coraz mocniej, aby poczuć go bardziej intensywnie. Jej dłonie zaczęły się nagrzewać, co dla normalnego człowieka musiało być cholernie bolesnym doświadczeniem, ale dla niego...nie musiała się przy nim hamować, mogła sobie pozwolić na te chwilowe utraty kontroli, bez lęku, że go skrzywdzi. Przy kolejnym skurczu w podbrzuszu zsunęła swoje dłonie z jego pleców, przeciągając paznokciami po jego skórze. Zmusiła go, aby przysunął się bliżej, aby każdy skrawek jego ciała stykał się z jej. Jęczała mu prosto do ucha, nie miarkując się z tym, aby dać mu do zrozumienia jak dobrze było jej przy nim.
-O boże...- Wyrwało się z jej ust, kiedy nadszedł ostatni najsilniejszy skurcz, który zdawał się rozsadzać ją od środka. Jej ciało wygięło się w delikatny łuk, a ona docisnęła się do niego. Tak silnego orgazmu jeszcze nie odczuła. Zakręciło się jej w głowie, przed oczami zatańczyły czarne plamy. Objęła go, aby upewnić się, że nadal tu jest, że to wcale się jej nie śniło. Zastygła przez chwilę dysząc ciężko. Czuła mocne pulsowanie, które zmuszało jej mięśnie do niekontrolowanych napięć, a kiedy pierwsza fala przyjemności ustąpiła rozluźniła się i opadła łagodnie na łóżko. Spomiędzy jej rozchylonych warg szybko ulatywało powietrze, spojrzała na Ulla, który nadal się nad nią pochylał i uśmiechnęła się lekko w jego stronę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Mruczał jak wściekły kot, kiedy jej ruchy sprawiały, że jego ciało przechodziły kolejne dreszcze. Była tak wyjątkowa. Dawno nie czuł się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Zaprzątała jego wszystkie myśli. Jego zmysły szalały kiedy była blisko. Miał wrażenie, że jej dotyk parzy mu skórę, gdy tylko postanowi go dotknąć. Przycinał się do jej ciała najmocniej, jak tylko mógł. Kiedy kolejne skurcze zaczęły zawładniać jej ciałem czuł to razem z nią. Jej gorące ręce zaciskały się na jego skórze, a jemu to sprawiało jedynie więcej przyjemności. Dyszał w jej szyję, w czasie gdy ona wydawała z siebie niesamowicie wspaniałe dźwięki. Kiedy jej ciało zaczęło wyginać się w łuk, przycisnął się mocniej, by przez zupełny przypadek nagle się nie rozpadła. Gdy spomiędzy jej ust wypadło wołanie, docisnął biodra do jej i zastygł oddając się całkowicie chwili uniesienia. Nic nie słyszał, w oczach mu pociemniało. Jedyne co czuł to jej ciało pod sobą . Kiedy odnalazł jej spojrzenie uniósł się lekko i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Przeturlał się na materac kładąc się tuż obok niej. Musiał cały czas jej dotykać. Wysunął rękę w jej stronę i przyciągnął do siebie mocno obejmując. Przymknął oczy, kiedy odniósł wrażenie , że zaczęły się zawroty głowy.
Offline
To było wręcz niezwykłe. Nigdy nie przypuszczała, że jedna osoba może dać jej tyle przyjemności. Za te krótkie chwile spełnienia oddałaby wszystko co jej zostało, a nie było tego dużo, ale bez chwili namysłu by to poświęciła. Odwzajemniła jego pocałunek, ścierając przy okazji dłonią kilka kropel potu z jego twarzy. Kiedy ułożył się obok niej przekręciła się na bok i przysunęła się bliżej niego wtulając w jego klatkę piersiową. Chwyciła dłonią za brzeg rozkopanej kołdry i płynnym ruchem narzuciła ją na siebie i na niego.
-I właśnie tego chce- Wyszeptała przymykając leniwie oczy -Ciebie...tak jest idealnie- Dodała i uśmiechnęła się lekko. Chciała wierzyć, że mieli ten temat w końcu wyjaśniony, że Ull przestanie od niej uciekać i zrozumie, że walka na nic mu się nie zda. Uniosła nieco głowę, aby móc spojrzeć na jego twarz. Czule odsunęła mu z oczu parę kosmyków włosów, które się zsunęły. Złożyła czuły pocałunek na jego nosie, a zaraz potem na ustach. Objęła go swoimi ramionami, pozwalając mu wtulić się w jej ciało. Gładziła do delikatnie po głowie i zaczęła wsłuchiwać się w jego przyspieszony oddech.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull oddał pocałunek, którym go obdarzyła. Zdecydował się nic nie mówić, by znów nie palnąć jakiejś głupoty. Może to był sposób, może powinien milczeć? Wtulił się w pierś Robin obejmując ją ramieniem. Zamknął oczy kiedy zaczęła go głaskać po głowie, ułożył policzek tak by słuchać bicia jej serca.
- Idealnie - szepnął łaskocząc wargami jej skórę. W głowie nadal miał tysiące myśli, ale jakoś nie bardzo zależało mu na tym, żeby ich słuchać. Wolał słuchać głosu Robin.
- Opowiedz mi coś - powiedział przesuwając palce po jej brzuchu. Wdychał cichuteńko kiedy jej palce przesuwały się po jej głowie
…………………………………………………………………………………………………..
Addie nie spieszyło się z powrotem do komnaty. Wreszcie miała tyle sił by móc w miarę swobodnie si poruszać. Jej ciało zaczynało zdrowieć, jednak jej duch nadal był słaby. Drżała ze strachu, gdy tylko usłyszała szelest w krzakach. W komnacie czekały na nią kolejne demony, Koszmary dręczyły ją każdej nocy. Budziła się z płaczem widząc w ciemnościach twarze Tangana i innych elfów. Bała się spać w nocy, Czasem siedziała przy świetle świecy do światu, a gdy zmęczenie było zbyt dokuczliwe padała wyczerpana na łóżko. Kiedy zaczęło się ściemniać wróciła do środka. Zanim jednak poszła na górę, przypomniała sobie coś. Kiedy jeszcze mieszkała w Asgardzie i miała kłopoty ze snem, przez jej moc, które potrafiły ja mocno przebodźcować, piła specjalny wywar a sen. Może medyk mógłby jej coś dać, by wreszcie mogła przesypiać noce w spokoju. Chwilę pobłądziła zanim znalazła odpowiedni korytarz. Zapukała cicho, po czym wślizgnęła się do pomieszczenia. Medyk siedział przy biurku i coś zapisywał długim podłużnym piórem w notesie. Blondynka podeszła do niego powoli. Bała się, że się nie zgodzi, zawczasu postanowiła się ubezpieczyć na taką ewentualność. Rozpaliła w sobie moc, dawno nie używała jej w ten sposób, ale teraz nie miała wyjścia. Musiała pójść spać. Odrzekła cicho zwracając na siebie uwagę. Dyskretnie wysłała energię podsycając w medyku współczucie i opiekuńczość. Drżącymi wargami zaczęła rozmowę.
- Nie przeszkadzam? Przepraszam, ale potrzebuję czegoś na sen. Ból budzi mnie ze snu. - spojrzała smutno na elfa licząc, że to wystarczy.
- Dam ci coś na ból - powiedział odkładając pióro.
- Właściwie, to mam drugi problem. Koszmary. Potworne koszmary- spuściła wzrok na swoje buty. - Czy masz coś co pozwoli mi zasnąć, ale nie śnić? - zapytała znów unosząc wzrok na elfa. Znów zmanipulowała jego samopoczucie by wydawała się bardziej przekonująca.
Elf zastanowił się chwilę, po czym wstał od biurka. Wyszedł do drugiego pomieszczenia. Wrócił po chwili z zielony flakonem i podał go kobiecie.
- To bardzo silny środek. Cztery krople na jedną czwartą kielicha wody, nie więcej - powiedział przekazując jej flakonik.
Addie uśmiechnęła się nieśmiało. Zaczesała kosmyk włosów za ucho.
- Dziękuję - powiedziała cicho. - Ooo... proszę żeby to zostało między nami.. moi przyjaciele.. nie chce dokładać im zmartwień. To pewnie tylko na kilka dni - dodała podsycając zaufanie.
Elf pokiwał głową, po czym oddalił się. Addie ścisnęła buteleczkę i wyszła z lecznicy. Nie lubiła tak manipulować innymi. Czuła się z tym źle, ale jeszcze gorzej czuła się spędzając bezsenne noce na krążeniu w kółko po pokoju. Kiedy wróciła do siebie od razu zapaliła świece. Nalała do kielich awody tak jak kazał medyk. Odkorkowała buelkę z środkiem i urzywajać szklanej pipety przytwierdzonej do korka dodała cztery krople do wody. Zakręciła flakon i schowała go w swoich rzeczach, na dnie torby, miedzy flakonami z pachnidłami. Wypiła napój. Wzięła ze sobą świece i podeszła do łóżka. Musiała wziąć głęboki oddech dla uspokojenia myśli zanim zdecydowała się ją zgasić. Kiedy zapadła ciemność położyła się do łóżka. Zakręciło się jej w głowie. przed utratą przytomności zdążyła jedynie złapać za róg kołdry, którą chciała się nakryć..
Offline
Uśmiechnęła się lekko, kiedy ten potwierdził jej słowa. Na chwilę, jednak zdziwiła się, kiedy poprosił, aby coś mu opowiedziała. Nie była w tym najlepsza, nie była też do końca przekonana co może mu się spodobać.
-W opowiadaniu jestem słaba, ale może coś się znajdzie, chociaż nie jest to do końca opowieść- Wyszeptała i zamilkła na chwilę starając się sobie przypomnieć jak brzmiały słowa tego co chciała mu zanucić.
-Płynie okręt przez odmęty
Nie zwyczajny, lecz zaklęty
Z dna wypływa na powierzchnię
A gdy tylko dzień się zmierzchnie,
Okręt wznosi się do góry
Nad obłoki i nad chmury
I zawisa niespodzianie
W lazurowym oceanie- Wyrecytowała półszeptem gładząc go dalej po głowie. Jej wzrok uciekł na chwilę w stronę okien za którymi słońce już zachodziło oblewając niebo szkarłatną barwą. Kompletnie straciła poczucie czasu, ale to dobrze. Może faktycznie zaczynała dopiero teraz wypoczywać, kiedy jak na razie mogła zażegnać wszystkie swoje problemy
-Tam na szczycie srebrnej góry
Mieszka ptak ognistopióry,
Żeby w jego piór pożodze
Ciepło było spać załodze.
Błyskawice straż tam pełnią,
Księżyc srebrną swoją pełnią
Szmaragdowy mrok oblewa,
W którym ptak ognisty śpiewa.- Zanuciła cicho. Nawet nie pamiętała gdzie ani kiedy usłyszała tę melodię. Po prostu ją znała i towarzyszyła jej przez całe życie. Przysunęła swoje usta do jego głowy i złożyła na jej czubku delikatny pocałunek.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Zaraz po przebudzeniu Addie czuła się strasznie dziwnie, jakby to nie było spanie, a bardziej utrata przytomności. Z cichym jęknięciem podniosła się z łóżka. Otworzyła drzwi tarasowe i wystawiła twarz na zimne poranne powietrze. Czuła się strasznie ciężko. Wróciła do komnaty i obmyła twarz zimną wodą. Pomogło. Usiadła przy toaletce. Cienie pod oczami nadal były widoczne. Na szczęście w szufladzie toaletki znalazła kilka znajomych kosmetyków. Nałożyła biały krem pod oczy. po czym wyszczotkowała włosy. Nie chciała już dłużej się wylegiwać. Przejrzała rzeczy, które dostała w przydziale. Pięć sukienek: zielona, błękitna, granatowa, fioletowa i różowa. Niekoniecznie wszystko jej odpowiadało, ale przecież nie będzie wybrzydzać. Na spodnie i koszule jeszcze przyjdzie czas. Na razie trzeba się pokazać od strony damy. Wybrała zielona. na szczęście miała zakryte plecy. Ubranie się przysporzyło jej kilka kłopotów, ponieważ kiedy zbyt wysoko podnosiła ręce lub za mocno odchylała się do tyłu czuła ból. W komplecie do sukni był złoty pas, który zapięła delikatnie by jedynie opał na jej biodra. Odgarnęła włosy na na plecy. Przygładziła materiał zwiewnej sukienki. Wzory na przodzie obszyte złotą nicią tworzyły delikatne wzory przeplatających się ze sobą złotych paseczków. Użyła olejku migdałowego wczesując go palcami we włosy. Delikatnie posmarowała też zagłębienie szyi. Wyszła z komnaty i powoli zeszła na dół. Do śniadania było jeszcze trochę czasu, więc postanowiła jeszcze trochę pospacerować. Przechadzała się wolnym krokiem między żywopłotami, wreszcie trafiła na placyk ćwiczebny. Nie mogła się doczekać, kiedy wróci do dawnej sprawności.
………………………………………………………………………………………………..
Ull obudził się czując skurcz w żołądku. Był strasznie głodny. Przeciągnął się delikatnie na łóżku. Odwrócił się. Robin spała odkręcona tyłem do niego, wtulona w poduszkę. Przysunął się do niej, objął mocno mrucząc prosto do ucha licząc, ze to ją obudzi.
Offline
Clint nie miał w tym miejscu wiele rzeczy do roboty, a siedzenie w miejscu i podziwianie widoków nie należało do jego wielkich zainteresowań. Nie przywykł do takiej sielanki, i czuł, że jeżeli za chwile czegoś nie zrobi to ostatecznie oszaleje. Domyślał się, że Ull i Robin korzystali z czasu wolnego na swoje sposoby w które nie chciał nawet wnikać. Dlatego on postanowił skorzystać z faktu, że Wielki Brat Ull nie patrzy i przebrał się w swój kombinezon. Była to cholerne ulga móc założyć w końcu coś bardziej normalnego od tych elfickich strojów. Nie mógł sobie pozwolić na to, aby jego forma spadła, więc ruszył od razu w stronę placu treningowego, gdzie ostatnio przeszkodził mu Ull ze swoimi formami rozrywki. Stęsknił się za łukiem. Swojego nie mógł tu zbytnio używać, nie chciał naciągać bez sensu cięciwy, jego strzały też odpadały. Gdyby użył kilku z nich na kukłach wypchanych słomą, pozostawił by po sobie spory krater, więc musiał zadowolić się tym czym dysponowały elfy. Przed wystrzałem sprawdził łuk czy oby na pewno wszystko jest dobrze, oraz czy cięciwa jest odpowiednio napięta. Dopiero wtedy chwycił za pierwszą strzałę i wystrzelił ją w stronę tarczy, a strzała trafiła w sam jej środek. Musiał sam przed sobą przyznać, że pewność swojej celności trochę odbierała mu radość z łucznictwa. Lubił to uczucie niepewności, czy strzała doleci tam gdzie chciał, czy dobrze się ustawił. Teraz miał wrażenie, że spudłowanie graniczyło z cudem.
-Spacer dla zdrowotności?- Zapytał się, ale nawet nie spojrzał na Addie. Trudno było go zajść od tyłu. Mógł wyglądać na kogoś, kto na chwilę traci czujność, ale cały czas nasłuchiwał otoczenia
-Nie mów Ullowi, bo znowu da mi szlaban- Powiedział i chwycił kolejną strzałę, którą wystrzelił
........................................................................................................
Robin drgnęła kiedy poczuła na swoim ciele ciężar. Ból głowy chociaż był znacznie mniejszy niż się spodziewała, dał o sobie znać, a Ull w żaden sposób nie ułatwił jej przetrwania tego ataku kaca. Mruknęła cicho, chociaż bardziej to jęknęła i wtuliła mocniej twarz w poduszkę.
-Nie słyszałeś o tym, że ludzi na kacu się nie budzi, bo mogą zabić?- Rzuciła zaspanym głosem w jego stronę, ale na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Przekręciła się powoli na plecy, aby na niego spojrzeć. Faktycznie nie wyglądała najlepiej. Była bardziej bledsza niż zazwyczaj, a pod jej oczami można było dopatrzeć się lekkich zasinień.
-I po co mi to było- Jęknęła przystawiając rozgrzaną dłoń do czoła. W takich chwilach żałowała, że nie umiała panować nad czymś bardziej chłodnym, wodą, albo lodem. W tej chwili bardzo by się jej to przydało.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się lekko, kiedy Clint wspomniał o tym, by nie mówiła Ullowi o jego wypadzie na strzelnice.
- Tak jakby - odpowiedziała składając ręce przed sobą. Podeszła powoli do łucznika.
- Od kiedy słuchasz się Ulla? - prychnęła wesoło. Ciekawa była co się działo pod jej nieobecność w drużynie.
- Za pewne dali ci popalić pod moją… nieobecność. - dodała mniej pewnie.
Odgarnęła włosy do tyłu i wyciągnęła dłoń w stronę łucznika, by ten podał jej łuk.
………………………………………………………………………………………………
Na pierwszy rzut oka było widać, że Robin źle się czuje, ale przecież nikt nie kazał jej się upijać. Ull wstał z łóżka i zniknął na chwilę w łazience. Wrócił po chwili niosąc wilgotny kawałek płótna. Złapał ją za nadgarstek i odsunął dłoń od czoła. Położył zimny materiał na jej skórze kręcąc głową z uśmiechem. W pokoju Robin nie namierzył niczego do jedzenia, więc trzeba będzie zejść na śniadanie.
- Nie masz nic do jedzenia? - wolał się upewnić. Szczerze mówiąc nie miał jeszcze ochoty się ubierać.
Offline
-Jak widać nie słucham się- Powiedział i odwrócił się w końcu w jej stronę. Wyglądała dużo lepiej niż wcześniej, ale nadal brakowało jej do stanu przed. Spojrzał na jej wyciągniętą dłoń. Domyślał się czego chciała, ale ostatecznie podał jej łuk. Pewnie miała już dość leżenia i tego, że każdy nad nią się trzęsie i prosi, aby nie wykonywała żadnego ruchu. To mogło przybijać, z resztą on jako agent nie uznawał, że rany są jakimś usprawiedliwieniem, aby zaniechać treningu. To nie była szkoła, gdzie byle przeziębienie zwalniało już z aktywności fizycznej
-Właściwie to nie bardzo, mam od nich wreszcie spokój. Robin nie robi niczego głupiego jak na razie, a i Ull się nie wymądrza- Powiedział spokojnie. Do Ulla nadal podchodził z wyraźną rezerwą i pewnie nie zmieni się to w najbliższej przyszłości. Zastanawiał się nad tym czy będzie w stanie mu w ogóle zaufać. Miał wiele tajemnic, które wychodziły na wierzch przez zupełny przypadek. Pozostawało pytanie ilu rzeczy im jeszcze nie powiedział.
-Pamiętaj, naciągasz cięciwe łopatkami, nie łokciem- Poinstruował ją tak na wszelki wypadek.
...............................................................................................
Kiedy Robin poczuła na swoim czole wilgotną szmatkę odetchnęła z wyraźną ulgą.
-Więcej nie pije...no przynajmniej do następnego załamania nerwowego- Poprawiła się szybko i zaśmiała cicho, ale to tylko spowodowało, że w uszach jej zadzwoniło. Stan upojenia był przyjemny, wiele rzeczy traciło wtedy na ważności, ale na drugi dzień wszystko wracało wręcz ze zdwojoną siłą i do tego obolała głowa nie była w stanie skupić się na niczym sensownym
-Obawiam się, że zjadłam przy opróżnianiu karafki- Odpowiedziała mu cicho i uchyliła oczy, a jasność tego miejsca od razu zmusiła ją do tego, aby nieco jej przymrużyć.
-Zawsze możesz złapać jakiegoś elfa z korytarza i zażądać jedzenia do pokoju...tylko lepiej się najpierw ubierz
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy dotknęła łuku uśmiechnęła się lekko. Sięgnęła po strzałę. Skrzywiła się kiedy zabolał ja brzuch. Ustawiła się w tej samej linii co Clint. Uśmiechnęła się do niego kiedy postanowił dać jej radę.
- Moim nauczycielem łucznictwa, był najlepszy łucznik Asgardzckiej armii. Wanahaimczyk, Hogun. Pewnie o nim słyszałeś od Thora. - powiedziała po czym przyjęła pozycję. Nałożyła strzałę na cięciwę i wycelowała w tarcze. Kiedy zaczęła ciągnąć, znów po jej ciele przeszedł ból. Zacisnęła usta. Wypuściła powietrze cichym westchnieniem i oddała strzał. Strzała utkwiła w tarczy jednak do środka było jej daleko. Kobieta opuściła ramiona i uśmiechnęła się zakłopotana.
- Ale i tak by się nie przyznał do mnie po tak kiepskim strzale - zaśmiała się . - Czekałyby mnie karne kółka - dodała wspominając treningi z wojownikami. Nie miała żadnej taryfy ulgowej, nawet wydawało się jej, że wymagają od niej więcej niż zwykłych żołdaków.
Postanowiła spróbować jeszcze raz. Tym razem poszło lepiej, ale nadal nie idealnie. Oddała łuk Clintowi.
- Dosyć tej kompromitacji. Muszę chyba jeszcze poczekać. - skomentowała otrzepując ręce z niewidzialnego kurzu.
- Mam wrażenie, że Ull nie umie oddychać bez wymądrzania się i czasami zachowuje się jak totalny osioł.- westchnęła przypominając sobie wczorajszą rozmowę z nim.
…………………………………………………………………………………………………
Ull mruknął niezadowolony. Wskoczył do łóżka, oparł głowę o ramię.
Cmoknął ustami zastanawiając się nad słowami Robin.
- Tylko, ze nie wiem, czy chce mi się leżeć tak długo.
Zdecydowanie nadszedł moment, w którym Ull zregenerował swoje siły na tyle by znów zacząć wymyślać jakieś zajęcia wymagające ruchu. Odpoczynek odpoczynkiem, ale porządne śniadanie, a później twórcze zajęcie. To było to co mu chodziło po głowie. Może jazda konna, jakieś wycieczki po okolicy, w końcu znajdowali się w dolinie wodospadów, musiało być tu przynajmniej kilka miejsc wartych zobaczenia.
Offline
-Bieganie jako kara za spudłowanie- Mruknął Clint -Niezbyt dobry pomysł- Owszem Thor coś tam wspominał o nauczycielach z Asgardu, ale Clint był tak pewien swoich umiejętności, że mógłby się założyć, że pokonałby tego ich nauczyciela i to z zamkniętymi oczami
-Do łuku potrzeba stabilnej ręki, trzeba panować nad każdym drżeniem mięśnia. Lekko ugnie ci się kolano i strzała wbije się prędzej w ziemię niż doleci do tarczy. Drobna rozgrzewka przed strzelaniem nie zaszkodzi, ale żadne biegi. Napinają nie potrzebnie mięśnie, trudniej naciągnąć cięciwę, do tego...- Urwał i chwycił Addie za nadgarstek i wyciągnął jej dłoń, aby odsunąć rękaw jej ubrania i odsłonić nieco zaczerwienione przedramię -Cięciwa o napięte mięśnie obija się dwa razy tak. Gdybyś trafiła pod moje skrzydła, nie dość, że by nikt ciebie nie pokonał, to byś jeszcze to pokochała- Trzeba było przyznać, że Clint chociaż na pierwszy rzut oka był surowy, szczególnie dla Robin, kiedy widział jej błędy, to nauczycielem musiał być niezłym.
-Tak to jest jak ktoś próbuje za wszelką cenę utrzymywać w sekrecie wiele rzeczy- Odpowiedział jej na wzmiankę o Ullu
-Chodź przejdziemy się- Zaproponował odkładając łuk na ziemię
..........................................................................................................
-Oho...- Mruknęła kiedy usłyszała jego cmokanie. Mogła się domyśleć, że raczej Ull nie zamierzał dzisiaj zakopać się pod kołdrą i po prostu przeleżeć całego dnia. Z resztą utwierdził ją w tym wypowiadając niemal na głos jej myśli.
-Dobra...- Powiedziała i skierowała w jego stronę głowę i popatrzyła mu w oczy -To może ty przyniesiesz mi śniadanie, a ja tu zostanę i poumieram w milczeniu- Nie była przekonana co do tego czy dzisiaj będzie z niej jakiś pożytek. Chociaż podświadomie domyślała się, że i Ull nie zgodzi się na to, aby przegniła cały dzień w łóżku. Nadzieja, jednak umierała ostatnia.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie z uwagą słuchała uwag Clinta. Nie przeciwciała się kiedy złapał ją za rękę. Miał inne metody tłumaczenia niż wojownicy, ale dobrze się go słuchało. Blondynka pomyślała, że faktycznie mogłaby się od niego trochę nauczyć. Przeszła szkolenie. Umiała sobie poradzić w naprawdę paskudnych warunkach, ale przecież zdobytej wiedzy nigdy dość.
- Tak ogólnie mówię - skomentowała kiedy Clint zaproponował spacer. Kobieta ponownie złożyła ręce przed sobą i ruszyła powoli przy boku łucznika między kwieciste krzewy. - Cóż byli dość surowi jeśli chodzi zasady. Na przykład Siff. Z nią uczyłam się szermierki, walki włócznią, w sumie każdą broną. Kiedy popełniałam błąd niemal natychmiast sprowadzała mnie do parteru. Najcześciej podcinała mnie. Z czasem zaczynałam się przed tym bronić.. - wytłumaczyła z nutą nostalgii. Jednak po minie agenta wiedziała, że coś go gryzie. Domyślała się, że nie będzie to przyjemna rozmowa.
- Coś cię gryzie, prawda? - zapytała
……………………………………………………………………….
Ull roześmiał się rozkładając na łóżku.
- Chyba sobie żartujesz? - spojrzał jej w oczy. - Proszę ruszyć tyłek i zapolować. - dodał lekko się podnosząc na łokciach.
- Do południa sobie poleż, ale później coś porobimy. Zważ na moją wspaniałomyślność. Mógłbym odrazu ściągnąć cię z łóżka. Powiedział sięgając dłonią do jej obojczyków. Lekko sunął palcami na nagiej skórze dziewczyny.
Offline
-I to jest wasz częsty błąd- Odpowiedział, kiedy zaczęła wspominać o treningach jakie przeszła -Widziałem to samo u Thora. Nie chcę umniejszać jego zdolnością, ale wyciągam z tego jeden wniosek- Zaczął mówić spokojnie. Nie chciał w niczym uchybić Addie. Była zdolna i to cholernie zdolna. Clint widział ją w akcji kilka razy i wiedział, że gdyby miał stanąć naprzeciwko niej któregoś dnia, mógłby mieć poważne problemy, aby ją pokonać
-Wywołanie uczucia zagrożenia, nie sztuką jest walczyć, kiedy wiesz, że oberwiesz. Wtedy organizm reaguje niemal automatycznie. Sztuką jest widzieć nawet przyjazny ruch i wiedzieć jak go zatrzymać. Proste przykłady. Podanie ręki, objęcie...to wszystko może być potencjalnym zagrożeniem- On już nie umiał działać inaczej. Każdy ruch drugiego człowieka mógł spotkać się z kontrofensywą, chociaż on nauczył się tego, aby rozróżniać kiedy ktoś miał neutralne zamiary od tych złych. Dzięki temu wszyscy ci, którzy chcieli po prostu się z nim przywitać nie lądowali od razu na ziemi.
Blondynka, jednak rozszyfrowała go w mgnieniu oka. Nie chciał tego mówić na głos, bo wiedział, że spotka się z wyraźnym sprzeciwem. Z resztą sam nie widział lepszej alternatywy, szczególnie teraz. Nie mógł jednak pozbyć się wrażenia, że to wszystko zaczynało prowadzić ich w otchłań.
-Z doświadczenia wiem, że ludzie nie kłamią dla przyjemności- Odpowiedział poważnym głosem - O Ullu dowiadujemy się co chwila nowych rzeczy, owszem można powiedzieć, że jest to naturalna kolej rzeczy, że nie każdy na starcie opowiada cały swój życiorys- On też miał kilka tajemnic, których nie powiedział nikomu. No może oprócz swoje żony, której wiedział, że mógł zaufać we wszystkim.
-Chodzi mi o to, że tajemnica pociąga tajemnice. Od czegoś to wszystko musiało się zacząć. Po prostu martwi mnie to co jest na samym szczycie tych tajemnic- Ull przemilczał wiele rzeczy, jak chociażby to, że w tym miejscu nie jest wcale bezpiecznie. Bez względu na to jakie nim kierowały intencje, to była kolejna rzecz, którą wolał zataić.
-Możemy nazwać to jak chcemy, aby złagodzić nieco definicję. Niedomówieniami, przemilczeniem pewnych faktów, ale prawda jest jedna...to kłamstwo- Martwił się o to, że Robin tak bezkrytycznie podchodziła do Ulla, chociaż przemilczał nawet wobec niej wiele prawd, jak tak, że również był ognistym. Nie było to przecież nic wielkiego, więc dlaczego ukrywał ten fakt tak długo, aż on nie wyszedł na światło dzienne tak naprawdę przez przypadek.
-Powiedz mi...- Ciągnął dalej -Nic o nim nie wiesz, zaufałaś osobie, którą spotkałaś bóg wie gdzie i zgodziłaś się na to, aby ciebie poprowadził. I na przestrzeni wielu faktów jakie o nim wyszły nadal mu ufasz?
........................................................................................................................
Robin uśmiechnęła się lekko. Spodziewała się takiej odpowiedzi. Prędzej palmy wyrosną w Chinach niż on by się zgodził jej usługiwać. Uśmiechnęła się lekko, po czym zdjęła ze swojego czoła mokrą szmatkę i usiadła mu okrakiem na biodrach pochylając się lekko nad jego twarzą. Chwyciła jego dłonie w swoje i uniosła je nad jego głowę.
-A gdybym jakoś ciebie zmusiła, lub przekonała, że w łóżku jest przyjemniej- Wyszeptała mu prosto do ucha.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie wysłuchała Clinta w milczeniu. Nie mogła odmówić, że to dziwne. Bardzo różne fakty o Ullu wychodziły w bardzo dziwnym czasie. Sama była tego świadkiem, kiedy na sądzie wyciągnął za bety krasnoluda, który śmiał ją dotknąć wyszło na jaw, że jest pasierbem Thora. Jakoś wcześniej nie palił się do tego by o nim opowiedzieć, tym bardziej, że wiedział, że Addie ma z bogiem gromu mocną relacje.
- Możesz się nie zgodzić z tym co powiem.. U nas trochę inaczej patrzy się na zaufanie. Wracamy tu do kwasti honoru. Raczej nie przekonam cię tym, że leśna czarownica powiedziała, że to jest facet, którego potrzebujemy. - uśmiechnęła się kwaśno. -Jeśli podejmujesz się zadania, spada na ciebie odpowiedzialność doprowadzenia go do końca. - wzruszyła lekko ramionami. Już po chwili znalazła świetny kontrargument. Loki kłamał tysiące razy, a mimo to przy nim trwała. To była inna sytuacja? Być może., ale teraz nie potrzebowała kolejnych wątpliwości.
- Ull potrafi czarować słowem. Ma gadane, umie słuchać. Jest bystry, ale tez i skryty. Jego prawo. Nikt go nie zmusi do złożenia szczegółowego raportu z życia - Dodała zamyślona - Fakt, nie raz wychodziły o nim dziwne fakty, w dziwnych okolicznościach, ale.. cóż. Chyba nie powiem nic odkrywczego jeśli wyznam, że był taki moment, że zwątpiłam że mnie szukacie. Raczej skłaniałem się ku myślom, że pozbyliście się problemu. - objęła się ramionami. - Ull kłamie, manipuluje jak zawodowiec. Chociażby podając za przykład wasz plan, żebym pogodziła się z Robin, ale dba o nas. Dbał zanim do nas dołączyłeś, teraz tez wydaje się mieć dobre intencje. Oczywiście wszystko ma swoją granice. Jeśli wyskoczy z kolejna rewelacją.. - Addie nie wiedziała co myśleć na ten temat. Clint racjonalnie podchodził do tematu. Może ona dała die omotać Ulowi. Ale przecież nie raz jej bronił. Dbał też o Robin. Wiedziała, że ich reakcja jest szczera. Z Robin nie było sensu o tym gadać. Stanęłaby po jego stronie bez względu na wszystko.
……………………………………………………….
Ull uśmiechnął się przebiegle, kiedy Robin znów na niego wskoczyła. Patrzył na nią z lekkim rozbawieniem.
- Dopiero co umierałaś… nagle pojawiła się wizja zrobienia czegoś niegrzecznego i odrazu jak ręką odjął. Diablica -mruknął wyciągając ku niej szyje by pierwszy raz tego ranka posmakować jej warg.
Offline
-Honor to bardzo ruchome pojęcie- Odpowiedział bez chwili wahania
-Cały czas gadacie o tym honorze, a pewnie nie raz nie dwa dopuściliście się rzeczy, które za grosz honorowe nie były. Powiedz mi czy honorowym jest zabicie faceta ze spuszczonymi gaciami po same kolana, kiedy gwałci kobietę?- Podał może zbyt brutalny przykład, ale jakże trafny odnośnie tego czym był honor. On sam nie wierzył w tak piękną i wzniosłą ideę, bo wiedział czego sam dopuścił się w życiu. Czasami tak już było, że człowiek po prostu olewał wszystkie swoje morały i robił tak jak uważał za słuszne
-Nie powiedziałem, że nie doprowadzi nas do celu, zastanawia mnie tylko to czy jego tajemnice nie ściągną na nas problemów- Chciał wierzyć w to, że Ull ostatecznie wywiąże się ze swoich zobowiązań czy to ze względu na pieniądze jakie Adide mu obiecała, czy chociażby minimalną ilość sympatii w ich stronę. Tajemnice zawsze oznaczały problemy.
-Ten pomysł był akurat mój, i miał na celu uratowanie nam dup, a Ull się z tym zgodził. Akurat w tym nie wiele było szlachetności- Przyznał się wprost. Nie spodziewał się tego, że dziewczyny jakoś ostatecznie się dogadają. Jedyne co chciał im udowodnić to to, że zdolności i jednej i drugiej mogą się przydać w krytycznej sytuacji.
-Nie spodziewałem się, że Robin wtedy tak się wczuje. Prędzej obstawiałem, że w chwili zagrożenia uratuje siebie...widocznie nadal mało wiem o tej dziewczynie- Ruda w uciekaniu była niemal mistrzynią, a mimo to nadal uparcie stała przy tym, że nie ma w sobie z bohatera zbyt wiele.
-Po prostu...- Zatrzymał się na chwilę, aby zebrać myśli -Ona tak cholernie mocno w to weszła, że nie widzi żadnych czerwonych flag, a nawet jeżeli widzi to uważa je za zaledwie chorągiewki. Stanie po jego stronie co by się nie działo, tylko pytanie ile ją to będzie kosztować. Kłamstwo ciągnie kłamstwo i tak to wygląda w życiu, ale ty powinnaś to wiedzieć najlepiej- Nadal martwił się o Robin. Odpuścił bo widział, że nie miał siły przebicia, nie zmieniało to, jednak faktu, że Ull nie był dla niej odpowiednią osobą, za dużo w nim sprzeczności.
......................................................................................................................
Robin odsunęła nieco głowę, kiedy ten już wyciągał usta w jej stronę. Uśmiechnęła się lekko i przygryzła dolną wargę, po czym zeszła z niego kładąc się ponownie obok
-Nie to nie, mi nie trzeba powtarzać dwa razy- Mruknęła i utkwiła wzrok w suficie udając wielce obrażoną, ale dość kiepsko jej to szło, bo od czasu do czasu na jej ustach i tak pojawiał się delikatny uśmiech, który starała się za wszelka cenę zmyć ze swojej twarzy.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Honor to bardzo delikatna kwestia. Asowie mają w zwyczaju zasłaniać się nim kiedy im wygodnie. Tuszując czasem naprawdę okropne rzeczy - przyznała. Sama dopiero co użyła swoich mocy, dla swoich egoistycznych celów, ale chciała wreszcie spać spokojnie. Czy wymagała zbyt wiele?
Doskonale rozumiała, jego obawy o Robin. Sam pewnie wiedział, że kiedy człowiek jest zakochany zachowuje się jak naćpany. Nie widzi absolutnie żadnych wad partnera. Wtedy coś ją tknęło. Mianowicie reakcja Ulla na jej słowa. On czegoś się obawiał, coś hamowało go przed rozpoczęciem kolejnego etapu. Addie poradziła Robin by zawalczyła o swoje szczęście. W tamtej chwili przyszło jej do głowy, że może nie powinna mierzyć wszystkiego własną miarą. Może jedna tajemnice Ulla były zbyt duże by ruda mogła je dźwigać.
- Fakt, znam się na kłamstwie jak mało kto. Wiem, że ten wężyk może się ciągnąć i ciągnąć, ale jak się mówi.. prawda zawsze wyjdzie na jaw - powiedziała stając na przeciw niego. - Wiem, że się o nią martwisz, ale ona podejmuje własne decyzje, nawet jeśli są błędne. - dodała ponownie ruszając przed siebie.
- Poza tym, gdyby moja córka przyprowadziłaby takiego chłopaka do domu. Nie jestem pewna czy wyszedłby z niego o własnych siłach. Ull jest typem łobuza. Jest przystojny, pewny siebie, zarozumiały. Brakuje mu motoru, czarnej skory, papierosów i tatuaży. Reszta się zgadza. - wzruszyła ramionami.
……………………………………………………….
Ull przewrócił oczami kiedy ruda postanowiła jedna z niego zejść. On jednak nie zamierzał odpuścić tym bardziej, że nie umiała zachować powagi. Zaczął od podszczypywania w bok. Obserwował ją z uśmiechem.
- Nie pozwoliłem ci się oddalić - powiedział przekładając nogę przez jej biodra. Dźwignął się na wyciągniętych ramionach i zawisł nad jią. Nachylił się do jej twarzy. Pogładził jej policzek koniuszkiem nosa.
Offline
-Więc sama widzisz, że chyba nie bez podstawnie się obawiam- Powiedział, kiedy Addie poniekąd przyznała mu rację co do pojęcia honoru. Dlatego tak bardzo tego nie lubił. Nie istniał na w tej czy innej rzeczywistości człowiek, który mógłby z pełną świadomością powiedzieć, że przez całe życie postępował honorowo. Często było to wybieleniem siebie samego, pięknym kłamstwem, które miało na celu zamydlić wszystkim dookoła oczy. Nie mógł, jednak się powstrzymać od lekkiego uśmiechu, kiedy opisała Ulla w dość ziemski sposób
-Czyli idealnie się wpasowuje w upodobania Robin- Chciał dla niej jak najlepiej. Wolałby, aby poznała jakieś ziemskiego nudnego chłopaka, który będzie zabierać ją na zwykłe i nudne randki przy świetle księżyca. Zamiast tego ona wolała wskakiwać na motory obcych jej facetów i gnać przez noc bez opamiętania.
-Opowiadała mi kiedyś o pewnym chłopaku. Poznali się, kiedy szlajała się po stacjach metra. Zaprzyjaźnili się, może nawet polubili, wiesz w jaki sposób. Samotnik, niezależny, jakiś uliczny grajek, walczył z systemem...tak bardzo, że w końcu się zaćpał i wpadł pod koła metra. Zawsze wybierała typów spod ciemnej gwiazdy, a ja kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, co takiego w nich jej imponuje- Może to była ta jej ognista natura. Nie umiała żyć spokojnie, bez zastrzyku adrenaliny
-Gdyby moja córka przyprowadziła kogoś takiego jak Ull, wyleciał by na kopach szybciej niżby otworzył usta- Dodał i uśmiechnął się lekko. Ciężko było mu przyjąć to, że Robin dorosła, zmieniła się. Nadal widział w niej tę zagubioną dziewczynę, która trafiła pod skrzydła Avengersów.
-Co by nie było, i tak będę go obserwować, a jak tylko ją skrzywdzi to urżnę mu łapy przy samej dupie
...............................................................................................
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy zaczął ją szturchać, ale odruchowo sięgnęła dłonią w stronę ust, aby zamaskować swój uśmiech. Ull, jednak był nieugięty, a ona spojrzała mu prosto w oczy, kiedy usadowił się na niej. Oplotła swoimi dłońmi jego szyję i zmarszczyła lekko swój piegowaty nos
-Uuuu...jaki władczy- Mruknęła z uśmiechem na twarzy, ale po chwili nieco spoważniała
-Więc czego żąda mój pan?- Zapytała się i przeniosła swoje dłonie na jego klatkę piersiową
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się kiedy Clint powiedział o tym co zrobiłby z chłopakiem, który byłby podobny do Ulla. Tu mieli dość podobne zdanie. Tym bardziej, że blondynka wiedziała, jak surowy będzie Loki w tej kwestii. Mimo, że jego relacje z Asą były narazie dość chłodne wiedziała, że kocha swoją małą księżniczkę i na zawsze taka pozostanie w jego sercu. Addie obawiała się że powiedzenie „po moim trupie” nabierze całkiem nowego znaczenia, ponieważ żaden kandydat do ręki Asy nie będzie dość dobry w jego oczach.
- Łobuzy mają to do siebie, że łamią schematy szarej codzienności. To tez swojego rodzaju schemat, ale bardziej pociągający. Miałam sporo czasu w ciąży by nadrabiać wszystkie seriale i książki l- wtrąciła.
Najgorsze dla niej podczas ciąży było leżenie. Najpierw w ciąży z bliźniakami, kiedy po powrocie chłopcy zaczęli rosnąć jak na drożdżach. Druga też jej nie rozpieszczała. Jedyne co miała z leżenia przed telewizorem było właśnie nadrabianie zaległości w serialach, filmach i książkach. Czasem kiedy czytała jakieś tanie romansidło gangsterskie wyobrażała sobie jak wyglądałby Loki gdyby włożyć mu w usta niektóre teksty tych przesadzonych, brutalnych, macho. Za każdym razem umierała ze śmiechu. Przez co, zapytana co czyta, odpowiadała komedie.
Objęła go lekko za ramię kiedy wspomniał o tym jak potraktuje Ulla jeśli skrzywdzi Robin.
-To jest nas dwoje- przyznała z uśmiechem. - Gdyby się wczoraj nie uchylił miałby kilka szwów na głowie. Szkoda tego wazonu. Był nawet ladny. Potrzeba była wczoraj interwencja - wyjaśniła mu pokrótce - Ale wszystko dobrze. - zapewniła go. Nagle poczuła nieznośne ssanie w żołądku.
- Jadłeś już? - zmieniła temat.
…………………………………………………………………………………………………………………………………….
Westchnął cicho zastanawiając się czego mógłby w tej chwili zarządzać. Kto mu zabroni się trochę pobawić. Uśmiechnął sie cwaniacko po czym patrząc w jej oczy powiedział.
- Po pierwsze. Zwracaj się tak do mnie częściej. Te słowa pozostaną jedynie w moje pamięci, wiec chciałbym je słyszeć jak najczęściej. - powiedział próbując powstrzymać śmiech.
- A oprócz dużego śniadania… - zaczął odgarniając włosy do tyłu. - Rządam dotyku, zapomnienia, pocałunku - powiedział rezygnując z dalszych żartów. Ponownie nachylił się szukając wargami jej gładkich, miękkich ciepłych ust.
Offline
-Chyba nigdy nie zrozumiem za czym ona tak goni, ale widocznie marzyciele już tak mają- Często mówiła, że szuka wolności, ale sama nie umiała do końca zdefiniować czym ona tak naprawdę była, więc gnała przed siebie na ziemi, potem gnała przed siebie po kosmosie, aż w końcu wylądowała tutaj, a on miał wrażenie, że w końcu się zatrzymała, jakby odnalazła to czego potrzebowała, chociaż nie bardzo był w stanie utożsamić Ulla z tą sławetną wolnością o której tak gadała na lewo i prawo. Może po prostu mieli inne wizje wolności.
-Koniecznie trzeba popracować nad twoją celnością. Szkoda wazonów- Odpowiedział jej, kiedy powiedział, że Ull ledwo co uniknął jej pocisku. Nie ukrywał, że gdyby ten skończył z kilkoma szwami na głowie to by nie rozpaczał, chociaż doskonale wiedział, że Robin pewnie wtedy by się wściekła. Nie mniej satysfakcja by pozostała. Chciał się też zapytać w czym to znowu musiała pomóc Addie, ale ostatecznie uznał, że im mniej wiedział tym lepiej to wpływało na jego zdrowie psychiczne. Dlatego chętnie pochwycił się tematu śniadania
-A wiesz, że nawet chętnie coś zjem- Odpowiedział i uśmiechnął się lekko
......................................
Robin wpatrywała się mu prosto w oczy, ale nie mogła powstrzymać śmiechu, kiedy uznał, że powinna częściej się do niego w ten sposób zwracać
-Wtedy ja i twoje ego nie zmieściłoby się w tym pokoju, o ile w ogóle w całym tym dworze- Odpowiedziała mu śmiejąc się cicho. Był pewien siebie, może chwilami aż nazbyt, ale właśnie to w nim ceniła. Był w stanie znaleźć rozwiązanie wielu problemów, a to skutkowało tym, ze ona mogła być chociaż odrobinę spokojniejsza i nie martwić się o to co przyniesie los, bo on coś wcześniej czy później wymyśli.
-Śniadanie musisz sobie upolować...ale- Wyszeptała i uniosła nieco swoją głowę, aby złączyć swoje usta z jego i pocałować go delikatnie. Objęła go dłońmi przysuwając nieco bliżej siebie. Dopiero po dłuższej chwili odsunęła się od niego
-Pocałunek mogę ci ofiarować, dotyk również, ale jeżeli chodzi o zapomnienie...- Pocałowała go po raz kolejny -Będziesz musiał się postarać- Dodała i zrzuciła go z siebie i wstała z łóżka po czym zaczęła przeglądać ubrania, które mogła na siebie nałożyć.
-Co wolisz...sukienka czy spodnie?- Zapytała się grzebiać w fatałaszkach.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie odwzajemniła uśmiech i ruszyła w stronę elfów, które spostrzegła w czasie spaceru z Clintem. Kiedy słudzy zwrócili na nią uwagę uśmiechnęła się miło. Jeden ze sług podszedł do gości i ukłonił się lekko.
- Miłego poranka. - przywitał się pierwszy
- Miłego poranka- odpowiedziała z uśmiechem. - Czy możemy prosić o przysługę. Chcielibyśmy skorzystać z pogody i porzuć posiłek na zewnątrz - wyjaśniła utrzymując na twarzy serdeczny uśmiech. Taki jakim obdarzała służbę pracująca dla niej i jej rodziny.
Elf ukłonił się niżej po czym zabrali się do pracy.
- Co powiesz na piknik?- zapytała łucznika.
Elfy rozłożyły ogromnych rozmiarów koc na trawie. Do siedzenia dostali zestaw ogromnych róznokolorowych poduch, a na środku koca ustawiono sporych rozmiarów stolik, na którym zostały rozstawione przeróżne potrawy. Addie stała z boku czekając aż służba przygotuje dla nich miejsce. Ostatkami sił powstrzymywała sie by nie wydać poleceń pomocniczych. Przesuń to bardziej w lewo, wytrzep tą poduchę. Półmiski dalej od siebie. Była tu tylko gościem, nie byłoby to miłe widziane, gdyby tak nagle zaczęła sie rządzić. Kiedy służba skończyła się uwijać. Mogli zasiąść do stołu. Addie podwinęła lekko rąbek sukni przechodząc po poduchach. Kiedy usiadła poprawiła materiał spódnicy sukni by dokładnie zakrywał jej nogi.
……………………………………………………………………
Ull uśmiechnął się kiedy wspomniała o jego wybujałym ego.
- Możliwe - stwierdził z uśmiechem. Kiedy go pocałowała oddał pieszczotę z zaangażowaniem. Nie chciał by skoczyło się tylko na jednym. Jednak ruda miała inne plany. Rozproszyła jego uwagę kolejnym pocałunkiem, po czym zrzuciła go z siebie. Leżał plackiem na łóżku przyglądając się jej ruchom. Kiedy zadała mu pytanie zmarszczył brwi. Oparł głowę o ramie i spojrzał na nią podejrzliwie.
- Na prawdę weźmiesz pod uwagę moje zdanie? - zdziwił się. Znał preferencje Robin co do ubioru, dlatego ciężko przetrawić fakt, że spytała go o zdanie. - Jeśli mam wybierać… - zamyślił się. - Zdecydowanie sukienka - powiedział przeciągając się w pościeli.
Offline
Clint w milczeniu przyglądał się jak Addie radzi sobie z elfami, które po wymienieniu z nią kilku zdań od razu zabrały się do pracy
-A ja o kawę czasami muszę się prosić- Mruknął. Nie przywykł do takiego stylu życia. Dla blondynki najpewniej było to czymś na porządku dziennym, ale on jakoś nie mógł się przełamać przed tym, aby wykorzystywać innych dla siebie.
-Nie mam nic, o ile moja żona się o tym nie dowie- Powiedział i sam zasiadł wygodnie na kocu opierając się plecami o jedną z poduszek.
-Trochę dziwnie się z tym czuje...w sensie nie przywykłem do tego, że ktoś mi usługuje- Powiedział w końcu na głos swoje wątpliwości. Jakby na to nie spojrzeć był tylko prostym człowiekiem z ziemi, który jak czegoś potrzebował to bardzo często musiał zrobić coś sam, bo służby raczej nie uświadczy. Z resztą nawet gdyby swoją żonę próbowałby w ten sposób potraktować, to skończyłoby się tak, że dostałby mokrą ścierką przez łeb i to w najlepszym wypadku.
...................................................................
Robin przewróciła oczami, kiedy Ull najwyraźniej się zdziwił, że ta faktycznie pyta się go o zdanie w kwestii dobioru garderoby
-Oczywiście, że nie wezmę tego pod uwagę, dlatego się ciebie pytam- Rzuciła w jego stronę głupią odpowiedź na głupie pytanie. Mimo wszystko nie mogła powstrzymać się od tego, aby nie zakląć w duchu, kiedy ten podjął ostatecznie decyzję. Gdzieś tam w głębi liczyła na to, że jednak zdecyduje się na coś dużo bardziej wygodnego, ale słowo się rzekło, a ona nie chciała się wycofywać. Z resztą czy było coś złego w tym, że chciała zrobić przyjemność komuś kogo naprawdę lubiła. Dla niego mogła się poświęcić. Wygrzebała pośród różnych materiałów i tiulów, tą jedną rzecz, która wpadła jej w oko i nawet się jej spodobała.
-Poczekaj na mnie, idę się ogarnąć...tobie też to polecam- Rzuciła w jego stronę i ruszyła żwawym krokiem w stronę łazienki, aby zniknąć za odsuwaną ścianą. Przez chwilę spojrzała na siebie w lustrze.
-Co się z tobą dzieje Robin- Mruknęła cicho, zerkając na swoje odbicie, która nadal trzymało w objęciach sukienkę -Całe życie chodzisz w spodniach, a tu nagle pojawia się taki jeden, uśmiechnie się uroczo i od razu mu ulegasz- Miała wrażenie, że sama siebie nie poznawała. Rzuciła ostatecznie ubranie na jedno z krzeseł i podeszła do wanny, w której jak zwykle znajdowała się czysta i ciepła woda. Kiedy oni to zmieniali. Może było tu jakieś inne wejście o którym nie wiedziała. Nie chciała się nad tym zastanawiać dłużej. Weszła do wanny i zaczęła się myć, aby pozbyć się z siebie resztek ostatniego wieczora, jak i kaca, który nadal zdawał się rozsadzać jej głowę. Dopiero po dłuższej chwili zdecydowała się wyjść z wanny. Nie mogła w końcu odkładać założenia sukienki w nieskończoność. Chwyciła więc ją w dłonie i westchnęła ciężko po czym zaczęła się w nią wciskać. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze przed wyjściem, a kiedy stwierdziła, że wszystko jest dobrze zdecydowała się wyjść.
-Skoro pan karze, więc jestem posłuszna- Rzuciła w stronę Ulla i uśmiechnęła się uroczo. Okazało się, że wybrała długa fioletową zwiewną suknię z zapinanym na drobne złote guziki gorsetem wiązanym po bokach od którego odchodziły fioletowe wstążki. Bluzka, która stanowiła górę sukni była w nieco jaśniejszym odcieniu fioletu. Końce jej rękawów były lekko rozkloszowane co optycznie wydłużało palce jej dłoni, a góra dekoltu dzięki wydłużeniu materiału sprawiała, że jej szyja się nieco wyszczupliła.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline