Nowe życie

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1526 2023-10-22 21:04:22

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Addie nie pamietała jak znalazła się na zewnątrz. Była w totalnym amoku spowodowanym przez ból. Tangan trzymał ja za ramie prowadząc na zewnątrz. Jedno oko było tak napuchnięte, że nie była w stanie go otworzyć. Bolało ją całe ciało. Czuła jak po twarzy cieknie krew z rozciętego łuku brwiowego. Długo będzie się goić. Jej regeneracja również zmalała. Tangan podniósł ja jak lalkę i przerzucił przez swojego konia. Popędził swoich ludzi. Kiedy wskoczył na konia popędził w stronę bramy. Addie straciła przytomność. Odzyskała ją w chwili kiedy wylądowała na miękkiej trawie. Otworzyła oko. Znajdowali się między wzgórzami. Jej porywacz chodził nerwowo przed nią. Blondynka powoli, próbując zapanować nad drżeniem usiadła podkurczając nogi.
Usłyszała chrzęst metalu. Po chwili Tangan złapał ją za kark i przyłożył miecz do jej szyi, nad metalową obręczą.
Zacisnęła zęby.
- Same z tobą problemy. Myślisz, że jesteś twarda?! - wykrzyczał jej w twarz. - Pieprzona Asgardzka dziwka. Zabije cię - warknął wściekły.
Addie spojrzała na niego z determinacją.
- Zrób to - powiedziała słabym głosem - Dalej. Przestań pieprzyć i zakończ to w końcu! - wykrzyczała.
Po policzkach spłynęły łzy bezsilności. Nie miała już siły. Poddała się. Patrzyła na tęgiego elfa z wyzwaniem. Wiedziała, że nie trafi do Walhalli, ale nawet tortury w Hell będą lepsze niż to. Nie zamknęła oczu. Chciała patrzeć swojemu przyszłemu mordercy w oczy.
…………………………………………………………
Wybiegli przez bramie i dopadli do koni. Wzgórza były w zasięgu ich wzroku. Popędzili konie do galopu. Ull nie odpuszczał popędzał konia raz za razem, pilnując żeby Robin nie spadła z wierzchowca. Dorlen wydał polecenie rozdzielenia. On i Jotke pędzili z Ullem Robin i Clintem. Reszta miała objechać wzgórze by wziąć ich z dwóch stron. Kiedy minęli szczyt zobaczyli przerażająca scenę. Barczysty Elf o brązowych włosach trzymał za kark klęczącą przed nim kobietę. Gdyby nie wiedzieli, że to ich zguba nie poznali by jej. Włosy były niemal szare od przylepionegi do nich brudu, twarz zaczynała puchnąć od obicia, z łuku brwiowego i nosa odchodziły struzki krwi. Miała na rękach kajdany. Na szyi dziwną metalową obręcz.
- Tangan - krzyknął Dorlen.
Elf odwrócił się w jego stronę. Kiedy zobaczył pędzących jeźdźców całkowicie stracił zainteresowanie dziewczyną i szykował ludzi do odbicia ataku.
Addie nie miała pojęcia co się dzieje. Dlaczego odszedł. Dlaczego nie dał jej upragnionej śmierci. Dopiero ok chwili zorientowała się co się dzieje.
Ull parł prosto do Addie. Najpierw muszą ją stąd zabrać. Później nikt z tych gnojków nie wyjdzie z tego żywy.

Offline

#1527 2023-10-22 21:20:12

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Wszystko to co działo się potem, mogłoby się wydawać, że odbyło się w ułamkach sekund. Dopadli do koni i bez słowa na nie wskoczyli, aby jak najszybciej znaleźć się w wyznaczonym miejscu. Robin nieco się pochyliła do przodu, aby jak najmniej obijać sobie tyłek podczas galopu. Przez moment jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Clinta. Obiecała mu, że nie będzie się mieszać bardziej niż powinna, ale wiedziała, że nie będzie w stanie dotrzymać tej obietnicy. Natomiast widok tego w jakim Addie była stanie, kiedy jej sylwetka zaczęła im się malować w oddali jedynie ja w tym jeszcze bardziej utwierdził. Uwolniła się z mocnego uścisku Ulla i zsunęła się z konia. Była przygotowana na twarde lądowanie. Przeturlała się kilka razy po ziemi, ale udało się jej zatrzymać w przysiadzie na własnych nogach. Adrenalina działała na nią tak silnie, że nawet nie odczuła żadnego bólu
-Jedź!- Krzyknęła w jego stronę -Zabierz ją, ja dam sobie radę- Powiedziała. Ull potrzebował jednego wolnego miejsca, aby móc zabezpieczyć dziewczynę. Jednak ledwo zdążyła mówić, a w jej stronę leciała już jedna ze strzał z ostro zakończonym grotem. Nie doleciała, jednak do celu bo jej tor lotu został zmieniony przez inną. Clint stał nieco z boku z wyciągniętym łukiem. Musiał zdążyć wystrzelić swoją strzałę. Spojrzał gniewnie na Robin
-Jak chcesz zgrywać bohatera, to chociaż nie rób głupich błędów- Rzucił w jej stronę nakładając na cięciwę kolejną strzałę. Ruda podniosła się z ziemi i od razu zlokalizowała jednego z łuczników, który sięgał po kolejną strzałę. Dziewczyna zmarszczyła brwi, a nagle znad doliny wystrzelił orzeł, który poszybował prosto nad jej głową, a zaraz potem lotem koszącym dopadł do elfa
-Wydrap oczy- Rzuciła przez zaciśnięte zęby. Ptak wczepił się ognistymi szponami prosto w gałki oczne elfa. Noc rozdarł rozpaczliwy wrzask bólu, a Ruda popędziła przed siebie, aby dołączyć do pozostałych, którzy szykowali się już do walki.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1528 2023-10-22 21:56:11

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Ull był gotów zawrócić po Robin, jednak kiedy krzyknęła by jechał dalej pokiwał głową. Wiedział, że da sobie radę. Pędził dalej na złamanie karku. Zeskoczył z siodła gdy tylko zbliżył się do blondynki. Klęknął przed nią wyciągnął ręce do jej twarzy, ale stan w jakim była sprawił, że wstrzymał oddech. Addie patrzyła nieobecnym wzrokiem, dopiero po chwili na niego spojrzała.
- Hej, mała. To ja- powiedział zbliżając się do niej. - Nie zrobię ci krzywdy. Daj ręce. Zdejmiemy to - powiedział łagodnie.
Addie dopiero po pary długich sekundach zorientowała się kto do niej mówi.
- Ull - powiedziała łamiącym głosem. Poczuła ulgę, ale po chwili przyszedł wstyd. Naprawdę przyszli tu po nią, nie odpuścili, a ona właśnie zdążyła to zrobić. Poczuła jak łzy zbierają się jej pod powiekami.
- Zbieramy się stąd - powiedział łapiąc ją za ręce.
Zadrżała, ale po chwili wyciągnęła przed siebie ręce.
Ull rozgrzał dłonie i przetopił łańcuch kajdan. Addie zauważyła swój miecz przy pasie mężczyzny. Śmiało złapała za rękojeść wystającą z pochwy.
- Nie - powiedział ostro. Wiedział, że blondynka miała w planach dołączyć.
- Muszę.. - wychypiała. - Zobacz co ze mną zrobił - zawyła. Chciała się zemścić. Najpierw za porwanie, upokorzenia, głodzenie, bicie, a na koniec za to, że nie zdążył jej zabić.
Ull wypuścił głośno powietrze z płuc. Podniósł się na równe nogi. Jeśli ona tez to zrobi bez zachwiania się, da jej broń.
Addie bez słów zrozumiała jego test. Najpierw zacisnęła palce na trawie. Uniosła głowę po czym klęknęła na jedno kolano. Odczekała aż zawroty głowy ustąpią. Bolał ją każdy centymetr ciała. Wzięła głęboki oddech po czym podniosła się. Znów zawroty głowy. Zamknęła dłonie w pieści. Kiedy wyprostowała sylwetkę usłyszała chrzęst metalu.
- Będę cię osłaniać. Robin i tak mnie za to zabije - westchnął widząc oczyma wyobraźni jak ruda rzuca się wściekłe na niego za to, że pozwoli Addie uczestniczyć w walce. Blondynka ruszyła do przodu. Jej celem był Tangan. Ull już po paru krokach został zaatakowany. Addie złapała miecz w obie dłonie i ruszyła do swojego oprawcy.
- Tangan- warknęła. - Zapłacisz mi za to - dodała unosząc klingę. Nie pamietała, żeby była taka ciężka. Elf uśmiechnął się paskudnie i dobył miecza. Addie zaatakowała nabierając pędu półobrotem. Nieczęste skrzyżowały, a ona z trudem trzymała swój. Wykonała kolejne cięcie, które również zostało odbite. Wściekła się. Postanowiła uczyć wszystkich pozostałych sił. Wymieniała ciosy, jeden po drugim. Robiąc unik nie uniosła miecza. Tangan to wykorzystał. Złapał ja za ramie. Po chwili wbił ostrze w jej brzuch. Otworzyła szerzej oczy.
- Zdychaj, asgardzka dziwko- warknął, po czym wyjął ostrze.
Addie czuła nieznośne pieczenie. Ból ziejące rany przyćmił wszystkie inne dolegliwości. Wypuściła miecz z dłoni. Opadła na kolana, a chwile później legła na ziemi. Zrobiło się jej strasznie zimno. Przymknęła oczy i zaczęła po omacku szukać swojego miecza. Musi mieć go w dłoniach.
Ull rozprawił się ze swoim przeciwnikiem. Rozejrzał się w poszukiwaniu Addie. Zobaczył ją w chwili kiedy upadała, a na jej sukni pojawiała się coraz większa plama krwi.
- Nie, nie, nie - warczał biegnąc w strone blondynki. - Medyk! - krzyknął. - Gdzie jest medyk?!- darł się. Klęknął przy blondynce.
- Ull… - powiedziala słabym głosem. Nawet oddychanie sprawiało jej ból -  Mój miecz- zawyła.
Mężczyzna w panice rozejrzał się dookoła. Miecz leżał tuż obok.
Z ciężkim sercem sięgnął po kawałek stali. Włożył rękojeść w jej dłoń.
- Nie umrzesz, słyszysz? - warknął rozglądając się za medykiem, który biegł do nich z drugiego końca wzgórza.
- Spal mnie.. i - zakasłała. Ból odbierał jej dech. - zawieź do niego. Obiecaj.
- Nie.. nie obiecam bo będziesz żyć- powiedział łapiąc ją za drugą rękę. Teraz pozostało mu jedynie czekanie na pomoc.

Offline

#1529 2023-10-22 22:18:31

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin trafiła w sam środek walki. Co jakiś czas musiała unikać ciosów, co jak się okazało nie było takie łatwe. W pewnym momencie jedno z ostrzy miecza, które dzierżył elf dosięgnęło do jej ramienia i przesunęło się po nim tworząc rozcięcie w materiale oraz przecinając dość głęboko skórę, z której od razu wypłynęła krew brudząc białą bluzkę. Ruda skierowała na niego wściekłe spojrzenie.
-Chcesz bliskości...- Mruknęła i rozwinęła bicz, który cały czas miała przepasany przez nadgarstek. Jednym płynnym ruchem zamachnęła się nim, a jego koniec owinął się wokół nadgarstka elfa. Nie miała, jednak zamiaru na tym poprzestać. Puściła wioskę ognia, która zaczęła pełznąć po sznurze, który łączył ją i jej przeciwnika. Płomienie dotknęły jego skóry, a ból jaki odczuł sprawił, że wypuścił miecz z ręki. Dziewczyna widząc to szarpnęła mocno batem i przyciągnęła do siebie mężczyznę. Chwyciła jego głowę w swoją dłoń i zacisnęła palce wokół jego czaszki. Oczy płonęły jej niemal czerwienią. Elf zawył a na jego skórze zaczęły pojawiać się oparzenia, jego skóra zdawała się niemal rozpuszczać pod wpływem mocy dziewczyny. Widziała jego ból i cholernie ją to cieszyło. Zacisnęła jeszcze mocniej palce, które zaczynały zapadać się w miękkiej tkance, oraz w krwi, która zaczynała bulgotać pod wpływem gorąca. Odpuściła dopiero w chwili, kiedy elf zwiotczał, jego tęczówki uciekły do góry odsłaniając jedynie puste białka oczu. Puściła go i obserwowała jak ten pada bez życia pod jej nogami. Chwilę tej euforii przerwał jej widok blond włosów, których właścicielka rzuciła się prosto na sprawcę całego tego zamieszania. Robin zacisnęła zęby, oraz pięści. Co Ull sobie do cholery myślał, miał ją stąd zabrać, a nie wysyłać do walki, tym bardziej, że od razu było widać, że blondynka ledwo trzymała się na nogach
-Pieprzeni Asgardczykowie i ich honor...- Rzuciła w wyrazie wściekłości i szybko ruszyła w stronę dziewczyny, aby odciągnąć ją od jej oprawcy. Po drodze musiała, jednak stoczyć parę walk z innymi elfami, ale oni akurat okazali się być wybitnie prostymi przeciwnikami, którzy nawet nie byli w stanie jej dosięgnąć. Robin skierowała ponownie wzrok w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała blondynka, ale to co ujrzała sprawiło, że serce jej zamarło, a zaraz potem jakikolwiek zdrowy rozsądek przestał mieć władzę nad jej ciałem. Robin dobiegła do Tangana i korzystając z chwili zamieszania zamachnęła się batem w jego stronę. Jego koniec zawiązał się na jego szyi, a Robin pociągnęła nim mocno, aby odciąć mu tyle dopływu tlenu ile tylko mogła, oraz powalić na ziemię. Momentalnie do niego dobiegła i przygwoździła go ciężarem swojego ciała. Wpatrywała się mu prosto w oczy
-Lubisz poznęcać się nad bezbronnymi...może teraz ja poznęcam się nad tobą- Warknęła w jego stronę i przystawiła mu rozgrzaną do czerwoności dłoń do klatki piersiowej
-Jesteś ciekaw jak wygląda twoje serce? bo ja jestem ciekawa czy w ogóle je masz...sprawdźmy- Rozkoszowała się niemal każdym słowem jakie wypowiadała w jego stronę, widok spalanego materiału, skóry to wszystko sprawiało, że czuła się wręcz niebywale dobrze.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1530 2023-10-22 22:49:41

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Medyk wreszcie dotarł do Addie. Klęknął przy blondynce uważając by nie skaleczyć się mieczem, który trzymała w dłoni.
- Masz sztylet? - rzucił do Ulla. Rozdzierając materiał sukienki Addie. Katem oka zerknął na jej twarz. Dziewczyna była ledwo przytomna, ale jego uwagę przykuła obręcz na jej szyi.
W tej chwili Ull podał elfów sztylet. Medyk wyjął miecz z dłoni blondynki i włożył w nią sztylet.
- Muszę zatamować krwawienie, ale nie tutaj. Musimy ją przenieść - powiedział próbując tamować ranę. Niepokoiła go obręcz na szyi blondynki. Wiedział, że będzie musiał polegać na swoim własnym doświadczeniu. Magia na nic się nie przyda. Nie teraz.
- Dorlen! - krzyknął medyk.
Addie uchyliła oczy. Przed twarzą zamigotała jej twarz Medyka.
Ull rozejrzał się po polu bitwy. Namierzył rudą czuprynę. Robin zbliżała się do Tangana. Kiedy zaczęła palić mu klatkę piersiową poczuł jak serce staje mu w przełyku.  Nie widział jej jeszcze od tej strony. Gdyby okoliczności były inne, reakcja byłaby inna, ale coraz bardziej obawiał się o własna skórę. Poprzednim razem zapanował nad ogniem, ale co będzie jeśli teraz rzuci się na niego z cała mocą.
- Potrzebuje pled. Przeniesiemy ją w bezpieczne miejsce - powiedział Medyk. - Rusz się - warknął na niego.
Ull niechętnie wypuścił z uścisku chłodna dłoń Addie. Dopadł do konia i odpiął jeden z pledów.
- Potrzebujemy jeszcze jednej osoby - dodał uciskając ranę. Ull rozejrzał się wszyscy byli pochłonięci walką. Już miał zakląć pod nosem kiedy dobiegli do nich elfi bracia. Mężczyźni delikatnie ułożyli Addie na pledzie i zaczęli nieść do linii drzew. Bracia nieśli pled z Addie, a medyk cały czas uciskał ranę. Blondynka jęknęła kiedy została poderwania z ziemi. Nie miała pojęcia co dzieje.
Ull podążał za nimi wyrzucając sobie, że pozwolił Addie wziąć miecz do ręki.

Offline

#1531 2023-10-22 23:04:28

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin zdawała się być wręcz pochłonięta swoim szałem. Dłoń coraz bardziej się zapadała, aż w końcu wyczuła twarde żebra. Nacisnęła na nie z całej siły, a kiedy usłyszała głośny trzask na jej twarzy pojawił się uśmiech, który w normalnych okolicznościach można by odebrać nawet jako szaleńczy. Clint zdjął jednego ze swoich przeciwników i rozejrzał się po polu bitwy. Szybko namierzył Robin, która zdawała się kompletnie stracić kontakt z rzeczywistością. Podbiegł do niej i chciał odsunąć ją od elfa, ale ona wyciągnęła jedną dłoń w jego stronę i zagrodziła mu drogę ognistym murem. Nie chciała, aby kto kolwiek jej przeszkadzał
-Tylko ty i ja...jak romantycznie- Wycedziła chociaż jej ciało zaczynało niespokojnie drżeć. Pęknięcia na twarzy rozchodziły się po coraz to większych partiach jej ciała. Przeciskała się swoją dłonią przez połamane żebra, a wrzaski elfa jedynie ją zachęcały do kontynuowania tego. W końcu pod palcami poczuła znajomy kształt i teksturę. Zacisnęła gorącą dłoń wokół serca, które łomotało jak oszalałe
-No i proszę, jest...- To co robiła teraz chociaż z perspektywy widza mogło być przerażające, to jej mogłoby się zdawać, że było mało.
-Pozwolisz, że pozbędę się tego ciężaru, skoro i tak go nie używasz- Wyszeptała mu niemal do ucha po czym jednym silnym ruchem dłoni pociągnęła za organ, który pod wpływem gorąca utracił wszystkie swoje połączenia.
-Robin cholera, nie jesteś taka- Powiedział Clint próbując przedrzeć się przez płomienie, ale te mu skutecznie blokowały drogę
-Fakt...jestem gorsza- Mruknęła i po prostu wepchała serce, które jeszcze przed chwilą łomotało w klatce piersiowej elfa prosto do jego ust. Zeszła z niego i chwyciła za jeden z porzuconych mieczy, który leżał gdzieś nieopodal. Przez chwilę patrzyła na ścierwo, które leżało na ziemi. Nie czuła współczucia, strachu czy jakiego kolwiek żalu. Nie była w stanie znaleźć w sobie chociażby jednej ciepłej emocji, która byłaby w stanie ją powstrzymać. Uniosła miecz nad głowę i jednym płynnym ruchem walnęła ostrzem o szyję Tangana. Głowa odskoczyła od reszty ciała zupełnie tak jakby z ramionami łączyła ją jedynie taśma klejąca a nie skóra i mięśnie. Odrzuciła zakrwawiony miecz po czym podeszła do głowy i chwyciła ją za włosy w swoje palce. Ruszyła ponownie w stronę gdzie nadal toczyły się walki
-Hej!...- Krzyknęła w stronę jednego z elfów, który właśnie najwyraźniej stracił swojego szefa. Kiedy ten tylko się odwrócił Robin rzuciła w jego stronę głowę elfa i uśmiechnęła się lekko
-Możesz sobie ją zawiesić nad kominkiem- Powiedziała, a elf wpatrywał się w ten obrazek z wyraźnym przerażeniem. Próbował zebrać w sobie resztki odwagi, ale nim zdążył wykonać chociażby jeden ruch w jej stronę, dziewczyna uniosła dłoń a ten po prostu zajął się cały ogniem.
Dyszała ciężko, jej włosy znajdowały się w wyraźnym nieładzie. Na dłoniach jak i twarzy znajdowało się sporo krwi, która zaczynała już zastygać. Odwróciła się w końcu po czym ruszyła pod drzewa tam gdzie trafiła Addie.
-Po co to wszystko?- Zapytał się Clint, kiedy ją dogonił
-Dla przyjemności- Odpowiedziała dość obojętnym głosem.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1532 2023-10-22 23:19:41

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

Ull patrzył na to co wyprawia Robin. Dziewczyna była w totalnym amoku i nie kontrolowała tego co robi. Robić takie okropieństwa to jedno, ale patrzeć jak ktoś inny to robi, ktoś na kim ci zależy co zupełnie coś innego. Zanim skończyła został przywołany do pomocy. Medyk wyciągnął jedna fiolkę ze swojej torby.
- Przytrzymaj jej głowę - polecił Ullowi a ten odrazu zajął miejsce. Delikatnie uniósł jej głowę. Efl zbliżył fiolkę z białym płynem do ust kobiety.
- Co to? - zapytał szatyn.
- Mleko makowe- odpowiedział elf. Nalał kilka kropel między jej rozchylone wargi. Musiała odzyskać świadomość.
Addie zakaszlała. Jej ciało zaczęła ogarniać fala dreszczy. Ull mocniej złapał jej głowę.
- Spokojnie, to ja - powiedział głaszcząc ja po włosach. - Wypij to. Ukoi ból - powiedział po czym kiwnął do elfa, który wlał zawartość fiołki do gardła blondynki.
Addie zakrztusiła się. Zaczęła kaszleć, trząść się, ale po chwili wywar zaczął działać i ponowię odpłynęła w sen. Ull ostrożnie położył jej głowę na trawie.
Bracia zaczęli rozkładać prowizoryczny namiot nad medykiem i jego pacjentką. Ull zobaczył zbliżająca się wściekła Robin. Czuł w kościach, że teraz jego kolej przyjąć na klatę jej gniew.

Offline

#1533 2023-10-22 23:29:14

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

-Co z nią?- Zapytała się, ale nawet nie patrzyła w tej chwili na Ulla. Gdyby na niego spojrzała, czy usłyszała chociażby jego głos, mogłoby to dla niego skończyć się wręcz fatalnie. Nie musiała, jednak dostawać jasnej odpowiedzi bo plama krwi na brzuchu blondynki wszystko jej już powiedziała. Zacisnęła usta w wąską linię. Chciała tyle rzeczy powiedzieć, ale musiała zachować to na później.
-Może ty byś spróbowała?- Zaproponował Clint a Robin przeniosła na niego spojrzenie
-Po co?- Odpowiedziała a te słowa wprawiły go w wyraźne zdziwienie -Po co mam ratować kogoś, kto ewidentnie sam pragnie śmierci. Ledwo trzymając się na nogach rzuciła się na niego...czego się spodziewała- Nie widziała w tej chwili sensu w spalaniu się dla kogoś, kto ewidentnie tak bardzo nie szanował własnego życia. Clint chwycił ją mocno za ramiona i potrząsnął nią kilka razy zupełnie tak jakby miał nadzieję, że to oprzytomni Robin
-Bo jesteśmy drużyną, bo jest twoją przyjaciółką, bo coś jej obiecałaś, bo ja jestem twoim szefem i to jest rozkaz a nie prośba...mam wymieniać dalej?- Robin widocznie udało się przekroczyć granicę cierpliwości łucznika, skoro sięgnął już po argument, że to ona jest jego podopieczną. Robin zacisnęła dłonie w pięści, po czym odepchnęła Clinta od siebie i podeszła do blondynki. Uklękła obok niej i ułożyła dłonie na jej brzuchu. Przymknęła na chwilę oczy, a niedługo po tym z jej ciała zaczęła wydobywać się dobrze już znana Ullowi i Clintowi energia, która wędrowała po jej dłoniach i wirowała wokół rany dziewczyny. Robin uchyliła oczy i zmarszczyła brwi. Wszystko zrobiła tak jak trzeba, a mimo to czuła nadal dziwny opór, którego nie mogła w żaden sposób przełamać. Zwiększyła nieco przepływ energii, aż jej zakręciło się w głowie. Nie tak to powinno działać. Zamiast pomóc to sama zaczęła odczuwać jak słabnie, a różnobarwna siła po prostu zaczynała zanikać. Otworzyła szerzej oczy nie rozumiejąc co właśnie się działo. Odsunęła w końcu dłonie od dziewczyny i westchnęła ciężko
-Ja tu nie pomogę- Powiedziała


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1534 2023-10-22 23:44:18

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
MacintoshSafari 604.1

Odp: W pętli multiversum

- Zdziwiłbym się gdyby podziałało - powiedział medyk wyciągając z torby kolejne butelki i zawiniątka. - To przez obręcz. Ten efekt jest zwany wampirem. To zaklęty przedmiot wysysa magię by ten kto go nosi nie mógł korzystać z darów. - wyjaśnił.
- Na co czekamy - westchnął Ull i wyciągnął ręce do obręczy.
- Nie - powiedział medyk łapiąc go za ramie. - W tym stanie to ją zabije. Uwolniona energia będzie jak wypuszczone z klatki dzikie zwierze. Jej organizm jest za słaby. - wyjaśnił z trudem szukając słów by przekaz dotarł do obecnych.
-Wyjdźcie stąd. Zaczynamy, inaczej się wykrwawi-  Powiedział elf wylewając na ręce jakiś specyfik. Ull przeszedł pod dachem namiotu i wyszedł na zewnątrz. Czekał na swój wyrok. Zjebał, dobrze to wiedział, ale Addie by nie odpuściła. Mogli mówić o nim co chcieli, ale znał termin honoru. Buzowała w nim emocje. Chciał załatwić temat opierdolu jak najszybciej. Był zmęczony, skołowany, przestraszony. Cały czas w głowie dzwoniły mu ostatnie słowa Addie „Spał mnie i zawieź do niego” był świadomy, że chodzi o jej męża. Jego umysł już zaczął tworzyć scenariusze, w których przyjdzie mu spełnić tą prośbę. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Dawaj.. - zaczął wypuszczając powietrze z płuc. - Bij, kop, krzycz.. zasłużyłem - zwrócił się do rudej rozkładając ramiona. Był gotów przyjąć każdą karę.

Offline

#1535 2023-10-22 23:56:40

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ewidentnie ich rola tutaj się kończyła. Robin wstała z ziemi, chociaż poczuła jak nogi się pod nią uginają to mimo to nie dała po sobie niczego poznać. Po prostu odeszła trochę przed siebie, aby nieco się uspokoić, jednak nie było jej to dane, bo po chwili usłyszała głos Ulla. Głos, który w normalnych okolicznościach ją uspokajał, a teraz zdawał się jeszcze bardziej podsycić jej gniew. Czy on sam nie mógł z tym poczekać, a skoro już musiał to czemu był tak pewien tego, że zawalił. Gdyby jeszcze nie wiedział, że zrobił źle, gdyby nie domyślał się, ale on był tego świadom a mimo to pozwolił jej na to. Robin odwróciła się gwałtownie na pięcie i zbliżyła się szybko do niego. Nie panowała nad tym co robi. Uniosła swoją dłoń i po prostu otwarcie uderzyła go najpierw w jeden policzek, a zaraz potem poprawiła, ale z drugiej strony.
-Wy i to wasze pierdolenie o Walhalli- Powiedziała drżącym głosem -Bujdy o bohaterskiej i honorowej śmierci...zatruło wam to mózg- Była wściekła, dyszała ciężko. Zużyła dużo mocy, szrama na ramieniu piekła ją, ale starała się to ignorować.
-Powiem ci coś na temat honorowej śmierci...ona nie istnieje. Kiedy umierasz nie ważne w jaki sposób okazujesz się słaby to nie jest honorowe, kiedy wybierasz śmierć od innych ważnych rzeczy jesteś jedynie tchórzem, który ucieka od konsekwencji własnych działań- Miała dosyć już wysłuchiwania tego. Piękne idee o krainach wiecznej szczęśliwości, kiedy w rzeczywistości marzenie o nich było jedynie oznaką słabości i niczym więcej
-Honorowa śmierć...też mi coś...umierasz we własnym gównie i szczynach z rozpłatanym brzuchem, albo odrąbanym łbem...to jest honorowe, to jest tak bardzo bohaterskie?- Złość w niej narastała i znalazła ujście w tym, że jej dłoń ponownie spotkała się z policzkiem Ulla, ale nie w ten czuły i delikatny sposób jak zazwyczaj to robiła.
-Jak mogłeś jej na to pozwolić- Dodała czując, że zaczyna jej już brakować słów na to co się wydarzyło. W jej lazurowych tęczówkach zalśniły łzy, ale ona odwróciła się szybko od niego i odeszła nieco do przodu, aby szybko je otrzeć. Nie miała ochoty wysłuchiwać jego tłumaczeń, bo czy one miały jakieś znaczenie w tej chwili.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1536 2023-10-23 09:45:42

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Tak jak postanowił, stał i czekał na to, aż Robin go opieprzy. Spodziewał się spoliczkowania, nawet dwóch. Zasłużył więc jedynie stał. Oba policzki piekły go niesamowicie. Słuchał jej wyrzutów. Kiedy trzeci raz go spoliczkowała przygryzł wnętrze policzka.
Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Dlaczego jej na to pozwolił? Widział w jej oczach całe cierpienie jakiego doświadczyła. Chciał jej ulżyć w tym. To było za wcześnie, ale w jakimś stopniu zaufał jej determinacji. Jednak miała za mało sił. Spojrzał stronę prowizorycznego namiotu, gdzie medyk walczył o jej życie. Nie miał wytłumaczenia, krzyki Robin utwierdziły go w tym, że dziewczyna tego nie zrozumie.  Co miał powiedzieć, że Addie miała do tego prawo. Wyśmieje go, znów uderzy.
Dorlen z kompanami przeszukali ciała, a raczej to co z nich zostało. Jokte znalazł przy jednym z  nich pęk kluczy. Podał je przywódcy, a ten poszedł w stronę namiotu.
- Jak sytuacja ? - zapytał Mandasa.
- Zatamowałem krwawienie. teraz musimy czekać. Jeśli przeżyje noc wyliże się. - odpowiedział myjąc ręce z krwi.
- Kiedy będzie mogła podróżować? - zapytał zerkając na zmasakrowana twarz blondynki.
- Wszystko okaże się rano - dodał. - Ale konno nie pojedzie. Będziemy musieli coś wymyślić.
- To już zostaw mnie. Dobrze się spisałeś - odpowiedział Dorlen klęknąć przy kobiecie. Powoli ujął jej dłoń i przekręcił klucz w zamku kajdan. Kiedy pozbył się obu obręczy z jej nadgarstków ułożył jej ręce delikatnie wzdłuż ciała.
- Mam słoik maści nagietkowej - powiedział medyk obserwując poranione nadgarstki kobiety . - Przyspieszy gojenie. Jak teraz mamy plan? - zapytał.
- Najpierw niech będzie zdolna do podróży. Potem zobaczymy - odparł lodowatym tonem.
Dorlen zostawił medyka z pacjentką i wyszedł za płachtę.
- Rozbijcie obóz. Zostajemy na noc - rzucił podchodząc do swojego konia.
- A ty dokąd ? - zaciekawił się blond elf, ale nie otrzymał odpowiedzi. Dorlen odjechał w ciszy.
Nagle z namiotu wyłoniła się twarz medyka.
- Dajcie wody

Offline

#1537 2023-10-23 09:57:54

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Cisza jaka zapanowała po jej monologu zdawała się wwiercać w jej czaszkę. Gdyby chociaż raz się zdobył na to i powiedział, że się mylił, że popełnił błąd, ale nawet na to nie było go stać. Emocje zaczęły jej opadać dość gwałtownie. Nagrzane ciało schłodziło się przez można było dostrzec jak co jakiś czas wzdryga się, aby tylko wygenerować więcej ciepła. Spojrzała na swoje zakrwawione dłonie i szybkim ruchem próbowała je otrzeć o brzegi swoich ubrań, ale krew zaschła na tyle, że samo starcie jej nie było już takie łatwe. Pociągnęła głośno nosem, starając się zwalczyć chęć rozpłakania i po prostu odwróciła się od Ulla i ruszyła przed siebie lekko utykając, bo w końcu ciało przyjęło ból po upadku z konia. Zatrzymała się dopiero przy drzewach, oparła się plecami o jedno z nich i zsunęła się na ziemię. Skuliła się a czoło oparła na swoich kolanach.
-Nigdy nie widziałem jej w takim stanie- Powiedział Clint stając obok Ulla.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1538 2023-10-23 10:06:22

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ull patrzył jak dziewczyn odchodzi. Nie miał pojęcia co teraz ma zrobić. Tłumaczyć się? Przepraszać?  Sam był w mocnych nerwach, logiczne myślenie stało się niemal niewykonalne.
- Ja też - odpowiedział cicho. - Kiedy to się tak skomplikowało?- zapytał sam siebie lekko pochylając się do przodu. 
- Co mam robić? Powiedz mi bo nie wiem-  dodał wzruszając ramionami. Rzadko był w sytuacji, z której nie widział wyjścia. Teraz tak właśnie było. Poddał się niewiedzy jaka w nim się zagnieździła. Nienawidził tego uczucia, ale był zbyt zmęczony by jakiś racjonalny pomysł wpadł mu do głowy. Dlatego po raz pierwszy postanowił zapytać kogoś o to jak powinien postąpić.

Offline

#1539 2023-10-23 10:14:00

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Clint spojrzał w stronę skulonej sylwetki Robin. Był niemal pewien, że dziewczyna w końcu się rozpłakała. Pozbawienie kogoś życia to jedno, ale tortury to już zupełnie inny temat. Pozostawiał rysę na życiu już na zawsze, ale może tak musiało być. może i on musiał to zobaczyć aby w końcu zrozumieć, że Robin wcale nie jest taką delikatną i niewinną dziewczyną jak mu się wydawało, chociaż ta wizja go cholernie przerażała.
-Nie mam pojęcia- Odpowiedział mu, chociaż był niemal przekonany, że nie była to odpowiedź jakiej oczekiwał. Nie mógł jednak teraz kłamać i udawać, że zna absolutnie każde zachowanie Robin. To co teraz widział było czymś nowym i sam nie umiał się w tym odnaleźć
-Chyba najrozsądniej będzie przeczekać, niech się uspokoi też jest nabuzowana. Może jak emocje opadną spojrzy na to bardziej racjonalnie, albo nie...nie wiem co dzieje się w jej głowie, ani co postanowi zrobić. Na pewno przez jakiś czas nie usłyszymy jej głosu- Nie zdziwiłby się gdyby Robin po prostu przestała się do nich odzywać. Pewnie zrobi to częściowo ze złości, pewnie częściowo ze wstydu.
-Jednego jestem pewien...jak się uspokoi i dotrze do niej co zrobiła...- Urwał i zacisnął usta w wąską linię -Mam nadzieję, że sobie z tym poradzi


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1540 2023-10-23 10:34:42

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ull nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Łucznik zawsze miał wachlarz niepotrzebnych rad. Teraz jak mogłoby się na coś przydać to nie miał nic do powiedzenia. W jednym miał rację. Ull wyciągnął wnioski z tego co powiedział. Tortury to było całkowicie co innego. Jedni są do tego zdolni, inni nie. Nie raz torturował, ale umiał odgrodzić emocje na tyle, żeby nie prześladowały go wyrzuty sumienia i mógł spać spokojnie.. Robin była impulsywna, działał pod wpływem szalejących emocji. To było najgorsze. Za niedługi czas zaczną ją dopadać wyrzuty sumienia i choć zrobiła to w słusznej sprawie, takie rzeczy zostają w duszy. Złapał za włosy i zaczesał je do tyłu.
- Wiedziałem, że to zły pomysł - odezwał się po chwili milczenia.- Ale.. gdybyś widział jej wzrok. Była tak bardzo wściekła, załamana. Źle oceniłem jej siłę. Szedłem z nią, ale zaatakował mnie jeden z nich. Zanim się obejrzałem było już za późno.  - dodał cicho. Nie miał pojęcia czy to coś da, czy takie tłumaczenie wystarczy. Ale musiał wypowiedzieć te myśli na głos. Gdyby przy niej był, nie pozwoliłby na to by stała się jej krzywda.
Zastanawiał się czy nie powiedzieć też o tym, co go poprosiła, ale nie mógł się przełamać. Tym bardziej, że chciał trzymać się wersji, w której wszystko będzie dobrze.

Offline

#1541 2023-10-23 10:41:41

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

-Gdybym go widział zachowałbym się tak jak mnie szkolono. Jeżeli ktoś jest ranny i niezdolny do walki, to bez względu na to jak się do niej rwie trzeba zrobić wszystko, aby go do tego nie dopuścić- Nie miał zamiaru go pocieszać mówiąc, że popierał jego decyzję.
-Ale to ja bym tak zrobił, ty zrobiłeś inaczej, jeżeli była to decyzja w zgodzie z tobą samym, nie mnie to oceniać czy to było dobre czy nie- On znalazł by sposób, aby Addie mogła się zemścić, ale jednocześnie nie rzucać się w wir czegoś czego mogła nie przeżyć. Odwiózłby ją w bezpieczne miejsce, a potem osobiście dostarczyłby tego elfa jej, aby mogła się zrewanżować za wszystkie krzywdy jakich doznała. Byłoby to bezpieczniejsze, ale teraz mogli się wymieniać pomysłami na to jak mogli to rozwiązać, ale to nie zmieni ich obecnej sytuacji. To co się stało to się stało i bez względu na to czy przestaną się do siebie odzywać, czy rzucą się sobie do oczu już tego nie cofną.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1542 2023-10-23 11:16:28

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Nagle rozmowę mężczyzn przerwało rżenie konia. Dorlen wyłonił się zza drzew. Jego koń ciągnął niewielką furmankę. Elf siedzi na ławce i lekko popędzał konia. Zaparkował wóz osłaniając namiot od strony wzgórz. Kiedy zeskoczył na ziemię rozejrzał się po drużynie. Elfy siedziały przy rozpalonym ogniu. Clint i Ull o czymś rozmawiali, a Robin siedziała samotnie pod drzewem.
- Fannan, Lolir - wezwał do siebie braci.  - Poszukajcie strawy. Wszystkim przyda się coś ciepłego do zjedzenia. Woda, napełnijcie wszystkie bukłaki. Mandas będzie jej potrzebował.  - powiedział. Elfy skinęły głowami i zniknęły w zaroślach.
Czarnowłosy podszedł do Clinta i Ulla.
- Reszta się trzyma? - zapytał spoglądając w stronę Robin.
- Wszyscy w jednym kawałku - westchnął Ull. Był totalnie rozbity, tak reszta i totalnie nie wiedział co dalej robić.
- Co mówi medyk? - zaciekawił się elf. - Coś się zmieniło?
- Nn.. nie wiem - odpowiedział zgodnie z prawdą szatyn. Na samą myśl aby wejść do namiotu zbierało mu się na wymioty i to nie przez stan Addie. Miał żal do siebie, że uległ i pozwolił jej iść. To będzie jego wina jeśli ona umrze.
- Udało mi się znaleźć środek transportu. Kiedy Mandas powie, że można ją przenosić odjedziemy. Pojedziemy do Gheruq. Tam uzdrowiciele zajmą się ranną. - powiedział. rzeczowo. - usiądźcie przy ogniu - dodał nieco zmęczonym tonem i ruszył do ogniska.
Ull czuł pieczenie pod skórą. Serce zaczęło przyspieszać. Kurwa, nie teraz  - pomyślał kiedy poczuł na dłoni znajome mrowienie.
- Zajrzyj do niej, ja zaraz wrócę - rzucił Clintowi i ruszył między drzewa. Jebana otwarta przestrzeń. Musi odejść jak najdalej. Jeszcze jest czas, żeby to zatrzymać.

Offline

#1543 2023-10-23 11:24:07

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Clint wiedział, że teraz obwinianie siebie nic nie pomoże, ale jednocześnie był świadom tego, że poczucie winy wcześniej czy później i tak zaatakuje i to z taką siłą, której pewnie oni wszyscy jeszcze nie znali. Szkolenia jakie przechodził w tej chwili były cholernie skuteczne. Mógł skupić bieg swoich myśli tylko na rzeczach, które pomogą im przetrwać. Mieli plan...doprowadzić Addie do porządku, odpocząć, a potem ruszyć dalej. Myślenie zadaniowe bardzo się przydawało w tej chwili. Odprowadziła wzrokiem Ulla, a zaraz potem ruszył w stronę ognia. Kątem oka spojrzał na Robin, która nadal próbowała się pozbierać po tym wszystkim. Chociaż bardzo w nią wierzył to wiedział, że sama sobie z tym nie poradzi, a pewnie bardzo będzie chciała to zrobić. Westchnął ciężko, a kiedy zlokalizował na ziemi leżący zwinięty koc, chwycił go w dłonie, po czym ruszył w stronę rudej. Nie był to czas na namowy, aby usiadła razem z nimi, nie zgodzi się, ale też nie mogła czuć, że nagle została sama. Zbliżył się powoli do niej i rozwinął koc po czym narzucił go na jej ramiona. Dziewczyna uniosła lekko głowę. Na jej pokrytej kurzem i krwią twarzy dostrzegł ślady łez, które rozmazywały cały brud. Spojrzał na nią tylko przez chwilę, ale nie odezwał się ani słowem. Nie tego potrzebowała teraz. Kiwnął jedynie w jej stronę lekko głową po czym odszedł zmierzając w stronę ogniska. Dlatego nie chciał, aby się w to mieszała tak bardzo. Czuł, że kiedy coś się wydarzy ona się nie cofnie, chciał ją po prostu ochronić przed zbędnym balastem doświadczeń, jednak najwyraźniej nie miał na to wpływu. Zasiadł przy ognisku z cichym westchnieniem i oparł się plecami o pień jednego z drzew. Też powinien nieco odpocząć, może Robin miała rację, może to już nie były jego lata, aby ładować się w takie niebezpieczeństwa.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1544 2023-10-23 11:44:08

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Ból sprawił, że nie zauważył wystającego korzenia drzewa. Warknął głośno. Jego dłoń pulsowała. Na wierzchu skóry zaczęły pojawiać się pierwsze wypukłości, jakby pod skórą biegało całe mrowisko. Nie mógł już poruszać palcami. Mrowienie połączone z bólem zaczęło przechodzić wyżej. Przekręcił się na plecy. Zaczął ciężko oddychać. Na jego skórze pojawiły się kropelki potu. Musiał uspokoić myśli. Da rade to opanować, tylko musi się wyciszyć. Zamknął oczy i próbował zapanować nad szalejącymi myślami. Musiał wszystko wyrzucić. Zacisnął palce na trawie a ta zajęła się ogniem pozostawiając po sobie zwęglone źdźbła.  Kurwa.
- Najpierw ręka. - powiedział na głos by ukierunkować myśli. Skupił się na przemianie. Zatrzymał proces. Zacisnął szczękę i powoli zaczął odkręcać to co zdążyło się zmienić. Odetchnął z ulgą, gdy skończył. Ból odpuścił. Przymknął oczy.
Poniósł się dopiero jakiś czas później. Wrócił do obozu. Robin nadal siedziała pod drzewem. tym razem była owinięta w kocem. Nie miał pojęcia co zrobić. Podszedł do swoich rzeczy i wygrzebał fiolkę z wzmacniającym eliksirem jaki kupił jeszcze w Nidavellir. Odkorkował ją i wypił całą zawartość. Nawet bardzo się z tym nie krył. Każdy był pogrążony we własnym świecie. Złapał za bukłak z wodą. Znów spojrzał na Robin. Powoli się do niej zbliżył. Znów poczuł suchość w ustach. Zdecydował się podejść, ale nie miał pojęcia co powiedzieć. Może nie musiał nic. Usiadł opierając się o pień tego samego drzewa. Kiedy przekręcił głowę w jej stronę, widział jedynie część ramienia wystającego zza pnia z drugiej strony. Jeśli na coś wpadnie, to powie. Obejrzał się w stronę namiotu. Medyk siedział przy głowie Addie, pochylając się nad nią. Była w dobrych rękach, a przynajmniej miał taką nadzieję.

Offline

#1545 2023-10-23 11:51:54

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Dziewczyna drgnęła lekko, kiedy usłyszała czyjeś kroki i dźwięk uginanej trawy. Uniosła lekko głowę i obejrzała się. Szybko rozpoznała sylwetkę Ulla. Po co przyszedł? chciał się wytłumaczyć, uświadomić ją w tym jak bardzo niczego nie jest w stanie zrozumieć. Doskonale o tym zdawała sobie sprawę z tego i nie potrzebowała żadnych moralizatorskich przemówień. Mimo to poczuła delikatną ulgę, że chociaż w milczeniu i niepewności postanowił chociaż przy niej posiedzieć. Była zła, ale jej uczucia odnośnie niego się nie zmieniły. Clint spojrzał w stronę drzewa i uśmiechnął się lekko, kiedy dostrzegł w jednym miejscu i Robin i Ulla. Był to już jakiś początek, może kiedy emocje opadną, wszystko się uspokoi pogodzą się. W końcu już kilka razy tak było. Kłócili się, krzyczeli na siebie, a ostatecznie i tak wracali. Nie rozumiał istoty uczuć jaka ich połączyła. On nadal był zdania, że to nie miało prawa się udać, nie dlatego, że byli różni, właśnie dlatego, że byli zbyt podobni do siebie. Sięgnął po kawałek chleba, który został mu podany i zaczął go przeżuwać skupiając wzrok na płonącym ognisku. Chciał zająć myśli czym kolwiek, nawet najbardziej bezsensowną czynnością.


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1546 2023-10-23 12:41:44

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Mandas siedział przy pacjentce cały czas. Obmył jej rany, zastosował maści i wyciągi z różnych roślin, by pomóc jej organizmowi się wyleczyć. Zamknął oczy tylko na chwile. Kiedy się obudził, przy słabym świetle ognia dostrzegł, że na twarzy i dekolcie Addie zaczął perlić się pot. Doskoczył do niej i delikatnie przyłożył dłoń do rozgrzanej skóry kobiety. Gorączka. Elf wyjrzał przez otwór w namiocie. Większość drużyny spała. Jokte, trzymał straż. Kiedy elf zobaczył głowę medyka spojrzał na niego mrużąc oczy.
- Obudź Dorlena. Potrzebuje pomocy - powiedział znów chowając się w namiocie. W obecnej chwili może jedynie robić zimne okłady, ale potrzebuje pomocnika.
Dorlen wszedł do namiotu.
- Gorączka - powiedział medyk.
Czarnowłosemu tyle wystarczyło. Kucnął  przy dziewczynie.
- Mów co robić.
……………………………………………………………………………………………
Addie czuła jak ciemność otacza ja ze wszystkich stron. Była lepka, przyklejała się do jej skóry próbując zatrzymać w miejscu. Nie miała pojęcia co się dzieje. Usłyszała jakiś dźwięk. Wzdrygnęła się. Wzięła głęboki oddech. Jej ciało zaczęło drżeć. Strach wdarł się do jej umysłu. Próbowała się ruszyć, Parła do przodu próbując przedrzeć się przez obłapiające  ją smugi cienia.  Obejrzała się. Nic nie mogła zobaczyć, ale uczucie, że jest obserwowana już z nią zostało. Zaczęła się denerwować. Oddech przyspieszył, a serce waliło jak młot. Na jej policzkach pojawiły się pierwsze łzy. Zacisnęła zęby. Czuła, że ciemność nie chce pozwolić jej wyjść. Spięła mięśnie zmuszając je do wysiłku. Ciemność smagała po jej twarzy, szarpała suknię, jakby przedzierała się przez krzaki, a nie w pustej przestrzeni. Nagle ciemność zaczęła się rozrzedzać. Mogła odróżnić poszczególne kształty. Bosymi stopami była w stanie wyczuć brzegi kamiennych płyt. W końcu ciemność ja wypuściła. Addie upadła na posadzkę. Przyjrzała się jej dokładnie. Znała ten wzór. Tyle razy oglądała go z bliska, kiedy podczas treningu była powalona na posadzkę. Po drugiej stronie placyku, przy stole, dostrzegła znajome twarze Hogun, Fandrall, Volstagg i Siff siedzieli na ławkach i wesoło o czymś rozprawiali. Addie w pierwszej chwili uśmiechnęła się z ulgą, ale po chwili przyszła kolejna myśl.
- Bogowie, umarłam - westchnęła łamiącym głosem.
Wojownicy spojrzeli na nią.
- Jeszcze nie - odezwał się Fandral  z miłym uśmiechem.
Addie podeszła do przyjaciół. Nic z tego nie rozumiała. Stanęła nad nimi szukając jakiegoś wytłumaczenia.
- Co tak stoisz, dziewczyno, siadaj - powiedział rudy wojownik robiąc dziewczynie miejsce na ławie obok siebie. Addie coś tknęło, aby nie ruszać się z miejsca.
- Dziękuje przyjacielu - uśmiechnęła się lekko, ale nie poruszyła się.
- Może już wystarczy? - Hogun uniósł brew.
- Wystarczy? - powtórzyła Addie.
- Nie musisz się już starać. Zasłużyłaś na odpoczynek - dodała Sif
Addie nie miała pojęcia co się działo. Jej przyjaciele mówili dziwne rzeczy. Miała odpuścić? Coś było nie tak.
- Mam.. jeszcze tyle do zrobienia - powiedziała zerkając na wyjście z sali.
- Aj tam, daj spokój. - Odezwał się znów Volstagg.- Tyle się nie widzieliśmy, zostań z nami opowiedz o wszystkim co się działo.. Chwilę możesz dla nas poświęcić. W końcu jesteśmy przyjaciółmi  - spojrzał na nią z politowaniem.
Addie zaczęła ciężej oddychać. Łzy szczypały ją w oczy.
- Jeszcze się spotkamy - wypaliła po czym zaczęła się wycofywać. Gdy dotarła do wyjścia, poczuła zimny dreszcz. Zatrzymała się zanim ponownie weszła w ciemność. Kiedy się obejrzała by jeszcze raz spojrzeć na wojowników, okazało się, że zniknęli. Wzięła głęboki oddech i znów ruszyła w ciemność, która natychmiast oplotła ją swoimi mackami.

Offline

#1547 2023-10-23 12:52:46

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
AndroidChrome 96.0.4664.104

Odp: W pętli multiversum

Emocje w końcu na tyle zeszły z ciała Robin, że ta poczuła senność, która zaatakowała ją znienacka, a ona nawet nie miała siły na to, aby jej się przeciw stawić. Zsunęła się nieco po pniu drzewa i ułożyła się na trawie. Leżała bokiem i przez chwilę wsłuchiwała się w panującą dookoła ciszę. Zamknie oczy tylko na sekundę. Musiała dać im odpocząć, bo inaczej nie da rady. Jej powieki same w końcu opadły nie musiała przykładach do tego ani odrobiny siły. Szybko zasnela, jednak jak to w takich chwilach bywało sen nie dawał jej ukojenia. Wybudzała się za każdym razem kiedy słyszała jakieś głośniejsze dźwięki, a kiedy upewniała się, że nic złego się nie dzieje zasypiała ponownie


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1548 2023-10-23 14:01:04

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Tym razem ciemność była dla niej jeszcze większym wyzwaniem. Przedzierała się przez jej niezbadane odmęty.  Usłyszała diaboliczny kobiecy śmiech. Sparaliżował ja strach. Tylko nie ona - pomyślała próbując zwiększyć tempo.
- Nie uciekniesz mi. Nie tym razem - powiedziała nadal kryjąc się poza wzrokiem blondynki.
Addie czuła, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Nie miała przy sobie żadnej broni, z trudem się poruszała. Czuła jak przepona zaciska się jej boleśnie. Nie mogła złapał oddechu. Cała drżała. Im mocniej się szarpała tym wydawało się jej, że ciemność stawia większy opór. Przypomniała sobie, jak była w jaskini, razem z drużyna, kiedy musieli stawić czoła swoim lękom. Wstrzymała szloch. Zacisnęła pięści i znów ruszyła do przodu.
- Po moim trupie - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Wyciągnęła ręce przed siebie. Kiedy opór się skończył znów upadła. Tym razem na zielona trawie. Niebo było zasnute szarymi chmurami, wiał zimny wiatr. Spojrzała w górę. Kiedy zobaczyła swój dom, zamarła. Jakim cudem się tu znalazła.
Niestety nie był w stanie, jakim go zapamiętała. Zawsze błyszczące kamienne płytki na werandzie były pełne kurzu, błota, liści opadłych z drzew. W żadnym oknie domu nie paliło się światło. W oknach brakowało zasłon, zostały wymontowane zewnętrzne kinkiety. Drzwi były otwarte na oścież. Kobieta wbiegła do środka.
- Narvi, Wali, Asa.. - nawoływała przemierzając pusty hol. Wbiegła na piętro
- Loki! - krzyknęła zaglądając do pierwszego pokoju, który jak się okazało był całkowicie pusty. Jakby nikt tu od dawna nie mieszkał. przeszła do  pomieszczenia, w którym znajdowała się główna sypialnia. Oparła się o framugę.
Przej jej umysł zaczęły przewijać się, ponure myśli. Jednak zanim zdążyła złapać się, którejś konkretnie usłyszała szelest dochodzący z parteru. Zbiegła na dół. Szła za szumem odgłosów. W salonie, przed kamiennym kominkiem stały trzy osoby. Addie zmrużyła oczy.
Dwóch mężczyzn i kobieta zwrócili na nią uwagę. Zważywszy, że mężczyźni byli identyczni  z twarzy od razu ich poznała.
- Witaj Matko - odezwał się jeden z nich.
- Wali - szepnęła Addie podchodząc do syna. wyciągnęła dłoń żeby go pogłaskać, ale on odsunął się.
Addie popatrzyła na swoje dorosłe dzieci. To nie mogła być prawda. Nie minęło tak wiele czasu.
- Właśnie, że tak - odpowiedziała blondynka stając między braćmi. - Jesteśmy dorośli, mamo - dodała.
- Asa, moja piękna księżniczko - Addie nie umiała zapanować nad łzami. Młodsza wersja Addie przytuliła się do niej z całej siły.
- Przepraszam, przepraszam was wszystkich - zapłakała głaszcząc córkę po włosach.
- Wybaczyliśmy ci już dawno - odezwał się drugi z bliźniaków.
- Moi synowie - szepnęła wypuszczając Asę z objęć.
- Jesteśmy tu. Daliśmy radę. Nadal dajemy. - powiedział Wali. ton jego głosu był chłodniejszy. Wdał się mocno w Lokiego.
- Gdzie jest wasz ojciec? - zapytała Addie.
Wali wzruszył ramionami.
- Wychował nas. Sam. Pokazał nam jak być silnymi - odpowiedział prostując plecy.
- Przepraszam - zawyła próbując się zbliżyć do syna.
- Możesz już iść.  Nie musisz się o nas martwić. - dodał patrząc na zewnątrz. Addie podążyła za nim wzrokiem. Wyszła przed dom. Przy zejściu ze wzgórza pojawiły się ogromne masywne złote wrota. Wydobywało się z nich światło. Addie zmrużyła oczy. Kiedy przyzwyczaiła się do jasności zaczęła odróżniać kolejne kształty. Ze środka grała muzyka, przy stołach kręciło się mnóstwo osób. Świętowali.
- Walhalla - powiedziała.
Odwróciła się. Jej dzieci stały przed domem. Addie jeszcze raz zerknęła na drzwi, między skrzydłami mignęła jej znajoma postać.
- Matko - szepnęła powstrzymując łzy.
Znów spojrzała na swoje dzieci. Zacisnęła mocno pięści i ruszyła z powrotem do domu. Spojrzała na każdego z osobna.
- Przyrzekam, że do was wrócę. Zrobię wszystko co w mojej mocy. Wrócę i będę z wami - powiedziała patrząc w zieleń oczu swoich pociech.
- Wasza matka dotrzymuje obietnic- usłyszała zza siebie. Po ciele przeszedł ją dreszcz. Tak bardzo za nim tęskniła.
Odwróciła się na pięcie. Naprawdę tam był. Jak zwykle z maska obojęnosci zdobiacą twarz. Omal nogi się pod nią nie ugięły kiedy gdy przeszył ją wzrok szmaragdowych tęczówek.
Zrobiła pierwszy krok, później następny.  Kiedy jego silne ramiona objęły jej talię, ona mocno przycisnęła go do siebie, obejmując za szyje. wczepiła palce w jego włosy. Czuła jak jego ciało zaczyna się rozluźniać.
- Tęsknię- wyszeptała próbując kontrolować szloch wydobywający się spomiędzy drżących ust.
- Więc wstań, moja królowo. Wstań i walcz dalej - powiedział sunąc dłońmi po jej plecach.
- Nie mam siły Loki.
- Masz. - powiedział lekko się od niej odsuwając. - Pamiętasz… Nie ważne ile razy zwyciężasz…
- Ważne ile razy stajesz do walki - dokończyła pochylając głowę, przytykając ją do klatki piersiowej męża. Złapał ją za brodę i uniósł jej głowę by móc spojrzeć w oczy.
- Obudź się Adds. Musisz się obudzić.
- Zostań ze mną.
Uśmiechnął się unosząc jedynie kącik ust. Pogładził ją po policzku opuszkami palców. 
- Jestem - dodał zbliżając usta do jej. Zamknęła oczy. Poczuła jak jego oddech owiewa jej skórę. Jednak zamiast pocałunku, poczuła mocne chwycenie za ramiona. Pchnął ją prosto w ciemność. Krzyknęła.
…………………………………………………………………………………………….
Ull zerwał się kiedy usłyszał krzyk. Zerwał się do siadu. Na dworze zaczynało świtać. Spojrzał najpierw na Robin. Leżała pod drzewem. Wyciągnął dłoń i lekko dotknął jej włosów. Dopiero po chwili do jego uszu dotarł przeciągły jęk. Spojrzał w stronę namiotu. Natychmiast podniósł się z trawy. Miał wrażenie, że ten krzyk mu się nie przyśnił.

Offline

#1549 2023-10-23 14:28:10

Robin Adkins
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsOpera 102.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Robin drgnęła kiedy do jej uszu doszedł niepokojący odgłos. Chciała się podnieść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwo, bo mięsnie zapiekły ją promieniującym bólem. Miała wrażenie jakby nagle zamiast mięśni miała twarde skały, które w żaden sposób nie chciały ustąpić. Dopiero jak adrenalina zeszła do jej umysły dotarło to jak bardzo była wyczerpana. Zebrała w sobie to co jej pozostało z siły i przeniosła się z cichym jękiem do pozycji siedzącej. Piekący ból ramienia od razu ją zaalarmował. Chwyciła się z rozcięcie. Wczoraj nawet nie miała czasu ani siły, aby się tym zająć. Poświęciła dużo mocy na walkę, na próbę uleczenia Addie, do tego była tak bardzo psychicznie zmęczona, że nawet nie była w stanie przywołać swojej mocy, aby doprowadzić się do porządku.
-No dawaj...- Wycedziła przez zaciśnięte zęby i wspierając się na pniu drzewa bardzo powoli podniosła się do pozycji stojącej. Nogi miała jak z waty. Czuła się zupełnie tak jakby zapomniała jak się chodzi. Wykonała pierwszy rok, ale ból w kostce sprawił, że runęła na ziemię. Clint również się obudził kiedy usłyszał krzyk, miał już iść w stronę namiotu, kiedy spojrzał na Robin, która widocznie też nie była w najlepszym stanie. Spojrzał najpierw na namiot a potem na rudą i od razu ruszył w jej stronę.
-Pokaż to- Powiedział, kiedy do niej dopadł. Mógł wcześniej się nią zainteresować nieco bardziej. Oczywistym było, że w chwili zburzenia nie odczuwała bólu, ale to nie oznaczało, że nic jej nie było. Chwycił jej nogę i ściągnął jednego kozaka i podciągnął nogawkę jej spody. Oprócz kilku zadrapań i siniaków zobaczył, że bok kostki był dosć mocno napuchnięty
-Musiałam źle wylądować jak schodziłam z tego konia- Jęknęła bo łucznik chwycił jej opuchniętą kostkę pewniej w dłonie, aby trochę ją ustabilizować
-Zaraz coś...
-Nie...oni mają ważniejsze sprawy na głowie- Przerwała mu a Clint zmarszczył brwi. Domyślał się, że Robin nic nie powie, aby tylko nie odrywać ich od Addie. Spojrzał na jej rozcięcie na ramieniu, które nie wyglądało najlepiej
-Trzeba to oczyścić i zszyć


Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493

Offline

#1550 2023-10-23 14:48:58

Adelaide Odynson
Administrator
Dołączył: 2022-06-14
Liczba postów: 1,387
WindowsChrome 118.0.0.0

Odp: W pętli multiversum

Addie spanikowała kiedy zauważyła, że pochyla się nad nią nieznajoma postać. Pamiętała, że krzyknęła, ale nie była pewna, czy przez ból, strach, czy coś jeszcze innego. Bolało ja dosłownie wszystko.  Gardło drapało, oblizała delikatnie kącikiem języka wargi. Skrzywiła się, gdy na dolnej wardze trafiła na strupek. Było jej niesamowicie zimno. Po namiocie rozchodził się odgłos dzwoniących zębów. Medyk pochylił się nad nią z materiałem nasączonym wodą. Wycisnął nieco płynu do jej gardła.
- Gdzie ja jestem? - zapytała słabym głosem. Kręciło się jej w głowie.
- Jesteś bezpieczna - powiedział łagodnie elf.
Po chwili do namiotu zajrzała znajoma Addie postać. Dopiero wtedy rozluźniła mięśnie. Ull wszedł do środka.
- Jesteś potrzeby na zewnątrz - zagadał do medyka. Elf zmrużył oczy i wyjrzał zza namiot. Kiedy spostrzegł Robin skinął głową. zabrał swoją torbę i rzucił szybkie zaraz wracam, po czym wyszedł.
Ull usiadł obok Addie. Była cała mokra, drżała. Opuchlizna z oka zaczęła powoli się zmniejszać. Siniaki przybierały odcienie fioletów.
- Hej mała - powiedział uśmiechając się cierpko.
- Hej- odpowiedziała ochrypłym głosem. - Jednak żyje - dodała przymykając oczy. Musiała pozbyć się widoku trzech szatynów o tej samej twarzy.
- To powód do radości, nie smutku. - odpowiedział, choć nie był do końca przekonany. Piekło jakie przeszła odbije na niej piętno. Będzie musiała nauczyć się z nim żyć. Zakasłała, po sprowadziło ból brzucha.  Jęknęła głośno, próbując zatrzymać falę bólu.
- Robin, Clint? - zapytała ciężko dysząc. Musiała wiedzieć, czy nic im nie było.
- Są cali - odpowiedział. Nie chciał jej martwić.
Medyk przerzucił swoją torbę przez ramię i podszedł do Robin. Spojrzał na jej kostkę.
- Dlaczego do mnie nie przyszłaś? - zapytał klękając obok rudowłosej dziewczyny.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
vukodrakkainenpyldlaprzyjacolbytom-hydeplayyournewliferap-world