Nie jesteś zalogowany na forum.
Ull pozwolił jej wstać kiedy wspomniała o kąpieli. On musiał coś przekąsić. Piwo zaczęło szumieć mu w głowie. Był zmęczony. Tak intensywnej jazdy dawno nie miał, a to był dopiero początek pościgu. Musiał przyznać, że na czas konkursu zapomniał o celu wyprawy, co pozwoliło mu się odprężyć. Kiedy pochłonął trzy podpłomyki ruszył na górę, lecz zamiast udać się do pokoju stanął pod drzwiami łazienki. Przygryzł wnętrze policzka zastanawiając się chwile. Tylko chwile. Wszedł do pomieszczenia. Odrazu jego wzrok spotkał się z wzrokiem Robin.
- Pomyślałem, że umyje ci plecy. - powiedział z cwaniackim uśmiechem.
Zamknął za sobą drzwi i zaczął się rozbierać. Wskoczył do bali rozchlapując nieco wody. Woda parzyła jego skórę.
- Przecież to wrzątek. Chcesz się ugotować? - zapytał zbliżając się do niej.
Offline
Dziewczyna drgnęła niespokojnie, kiedy usłyszała dźwięk poruszanej klamki. Kiedy drzwi zaczynały się uchylać odruchowo zasłoniła się dłońmi w obawie, że może ktoś nieproszony właśnie postanowił do niej zajrzeć. Odetchnęła, jednak z ulgą, kiedy dostrzegła Ulla
-Musisz mnie straszyć- Odpowiedziała i oparła się ponownie plecami o brzegi bali, chociaż dłońmi nadal zasłaniała swoją klatkę piersiową. Odsunęła się nieco, kiedy mężczyzna postanowił wskoczyć do niej, a trochę ciepłej wody wylądowało na jej twarzy. Prychnęła jedynie, kiedy Ull postanowił poskarżyć się na temperaturę wody
-No przepraszam...gdybym wiedziała, że będę mieć gościa, to bym jej nie podgrzewała- Powiedziała z lekkim uśmiechem i pochyliła się nieco do przodu.
-Po za tym...- Dodała po chwili -Od kiedy ciepło to dla ciebie problem...może, jednak nie jesteś takim ognistym na jakiego się kreujesz- Droczyła się z nim. Cieszyła się, że miał już nieco lepszy humor. Może było to za sprawą drobnej rozrywki jakiej doświadczyli na dole, a może po prostu wypity w szybkim tempie alkohol sprawił, że nieco się wyluzował. Bez względu na to co do tego się przyczyniło, to wiedziała, że tego potrzebował i to cholernie mocno. Wyciągnęła w jego stronę dłoń i odgarnęła z twarzy kilka wilgotnych już kosmyków
-Dobrze, że trochę się wyluzowałeś...martwię się, kiedy jesteś taki spięty- Wyszeptała i spojrzała mu w oczy.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Przymknął oczy rozkładając się obok niej. Gorąca woda odrazu zaczęła rozluźniać jego mięśnie, przez co znów lekko się uśmiechnął.
- Powiedzmy, że alkohol ma swoje minusy- mruknął oddając się przyjemności jakà dawała gorąca woda. Bez żadnych sprzeciwień poddał się jej pieszczotom.
- Cóż, sytuacja nie sprzyja wyluzowaniu. Ciagle trzeba być w gotowości. Może to nie na miejscu.. ale wiesz co.. na dole całkowicie przestałem i tym myśleć. Wiem, wiem nie powinienem.. ona jest sama, zamknięta, pewnie głodzona, by nie miała siły uciekać. A ja po prostu wyłączyłem myśli dajac się ponieść chwili przyjemności. Tak samo w tej chwili. Chce na chwile zapomnieć, nacieszyć się tym co mam - wyciągnął do niej rękę i pogładził mokrą dłonią po policzku.
Offline
Robin wysłuchała go w ciszy i przesunęła się nieco w bok, aby zrobić mu miejsce obok siebie. Z moralnego punktu widzenia faktycznie nie powinni odpuszczać, ale z logicznego było to cholernie potrzebne i zdrowe. Chwyciła jego dłoń i zaczęła delikatnie wodzić swoimi palcami bo jego skórze.
-Nie zrobiłeś niczego złego- Odpowiedziała mu unosząc w jego stronę spojrzenie. Położyła dłoń na jego klatce piersiowej i pchnęła delikatnie do tyłu, po czym usiadła mu okrakiem na kolanach
-Tego się bałam, że działając w takim stresie w końcu coś wybuchnie, że Clint nie wytrzyma, ty albo ja i znowu skoczymy sobie do oczu to byłby nasz koniec wtedy, jej z resztą też. Każdy potrzebuje na chwilę odpoczynku, na oderwanie myśli, a ty zasłużyłeś na to najbardziej- Nie chciała, aby w jakiś sposób się obwiniał czy czuł się źle z tym, że nie przyjął postawy wybitnie poważnej.
-Z resztą jeden wiecznie poważny elf nam wystarczy- Dodała i zaśmiała się cicho. Gdyby wszyscy nagle mieliby skupić się tylko na jednej rzeczy to by powariowali, była tego niemal pewna. To, że na chwilę postanowili odpocząć wcale nie oznaczało, że przestało im zależeć, wręcz przeciwnie. Właśnie ta chwila przerwy pozwoli im ruszyć dalej z jeszcze większym zaangażowaniem. Robin przysunęła się do niego jeszcze bardziej łącząc swoją klatkę piersiową z jego. Przysunęła swoją twarz do jego i pocałowała delikatnie. Ułożyła swoje dłonie na jego ramionach. Dziwna między nimi była relacja. Niby byli blisko ze sobą, na tyle, że bliżej już nie można było, a jednak Robin nadal miała wrażenie, że oddziela ich jakaś przeszkoda, której ona nie była w stanie sforsować. Jeszcze ten elf, który nazwał Ulla jej chłopakiem. Nawet nigdy o tym nie pomyślała w ten sposób. Nie chodziło o to, że by nie chciała, tylko nie bardzo wiedziała czy miała do tego prawo, czy mogła go określać tym mianem i czy on tego chciał. Nadal jej po głowie krążyły słowa, które w chwili ich kryzysu nie zostały wypowiedziane, bo utknęły gdzieś jej w gardle. Tak samo jak nie była w stanie tego napisać, bo dłoń odmawiała jej posłuszeństwa.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Jeszcze kilka komplementów i zaczęła mieć wyżej mniemanie o sobie niż Odyn - uśmiechnął się - I wiesz co nie przeszkadza mi to - dodał uchylając powieki. Złapał ją za biodra kiedy na nim usiadła. Poczuł znajomy dreszcz przechodzący przez jego ciało. Kiedy się do niego przycisnęła jego dłonie automatycznie powędrowały na jej plecy. Robin umiała znaleść światło tam gdzie on go nie widział. Potrzebował tego, tej odmiany myśli by choć na chwile nie czuć zżerających go wyrzutów. Odwzajemnił pocałunek nieco prostując plecy. Jednak delikatność, z którą dotknęła jego warg przeminęła w jedne chwili. Docisnął ja do siebie przejmując kontrole nad pocałunkiem. Pragnął jej. Tu i teraz. Nic więcej nie miało znaczenia. Jeździł dłońmi po jej plecach aż do pośladków. W końcu zsunął dłoń niżej i zaczął masować najwrażliwszą cześć jej ciała. Chciał usłyszeć jęk wydobywający się spomiędzy jej ust, chciał patrzeć jak całkowicie oddaje się jego woli. Leniwym ruchami palców przesuwał po jej kobiecości. Trzymał ją mocno, by mieć pewność, że się odsunie. Chciał się z biła połączyć. Zatrzymał dłoń i delikatnie wsunął palec wskazujący do jej wnętrza.
Offline
Dziewczyna wzdechnęła cicho, kiedy Ull przycisnął ją mocniej do siebie. Z jej lekko rozchylonych ust wydobywały się przyspieszone wyrzuty powietrza, a jej klatka piersiowa unosiła się z większą częstotliwością niż zazwyczaj. Ona też zasłużyła na chwilę relaksu, na to aby chociaż przez moment przestać sobie wyrzucać, że nie znaleźli by się tu gdyby wtedy poszła za Addie, a może po prostu powinna nauczyć się w określonych sytuacjach trzymać język za zębami. Zdecydowanie musiała nad tym popracować.
Zadrżała lekko, kiedy jego dłoń przesunęła się po jej burzuchu, aż ostatecznie zatrzymała się między jej nogami. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, a końcówki rudych włosów zaczęły dryfować po tafli gorącej wody. Oddychała głośno, a z każdym jego kolejnym ruchem jej oddech się przyspieszał i dołączały do niego pojedyncze ciche pojękiwania. Poruszyła kilka razy swoimi biodrami w rytm ruchu jego dłoni. Na bladych policzkach wykwitły rumienię, chociaż może to od temperatury wody
-Chcesz poszerzyć listę miejsc w których uprawiałeś seks?- Zapytała się pomiędzy pojekiwaniami i spojrzała na niego lubieżnym spojrzeniem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Zjechał pocałunkami na jej szyje, obojczyki. Kąsał delikatnie jej skórę zostawiajac na niej lekko czerwone ślady. Kiedy usłyszał pytanie uśmiechnął się, po czym mruknął w jej usta.
- Możemy ją stworzyć od nowa.. jeśli chcesz - poruszył sugestywnie brwiami. Kiedy zacznę ais poruszać syknął czując kolejne fale dreszczy. Wpychał palec tak głęboko jak było to możliwe naciskając na ciepłe, wilgotne ścianki. Słysząc jej jęki nie mógł dłużej się powstrzymywać. Wysunął rękę i nakierował jej biodra na swojego członka. Kiedy dziewczyna się na niego opuściła wypuścił powietrze głośnym syknieciem. Odsunął ja delikatnie torując sobie drogę do piersi. Jedna ręką cały czas ją obejmował. Drugą ugniatał jej piersi. Całował je i ssał brodawki wsłuchując się w dźwięki, które wydobywały się z jej ust.
Offline
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, kiedy odpowiedział na jej pytanie. Czuła, że na to będą mieli jeszcze sporo czasu. W końcu kiedyś ta przygoda się skończy, a oni będą mogli odpocząć...no przynajmniej do momentu, aż znowu nie wpakują się w jakieś tarapaty. Nie dostała, jednak wiele czasu, aby o tym pomyśleć. Kiedy Ull wsunął głębiej swój palec z jej gardła wydobył się głośny jęk, który odbił się od drewnianych ścian pomieszczenia. Pozwoliła mu się nakierowac, chciała dać mu tyle przyjemności ile tylko potrafiła. Zaczęła powoli poruszać się w górę i w dół starając się samej czerpać z tego całą przyjemność jaka mógł jej zaoferować. Na jego wyraźne wskazanie odsunęła się nieco do tyłu i oparła się dłońmi o brzegi balii zaciskając na drewnie mocniej palce, kiedy jego wargi wodziły po piersiach na których pojawiała się gęsią skórką, chociaż woda nadal była ciepła
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Robin upijała go swoją bliskością. Jej dotyk parzył jego skórę jakby przypalała go rozżarzonym węglem. Kiedy jęczała oddając się jego pieszczotom tracił resztki rozumu. Liczyło się tylko jedno. Kolejna fala przyjemności. Zaczął wypychać biodra by sięgnąć ją głębiej, tak daleko jak tylko mógł. Przesunął dłońmi po jej plecach. Wczepił palce w jej mleczną skórę zwiększajac tempo. Czuł drżenie jej ciała, jego ciało reagowało w ten sam sposób. Zaczął oddychać przez usta wypuszczając spomiędzy ust kolejne westchnienia. Była jego, tylko jego. te wszystkie sekrety przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Chciał korzystać garściami dopóki go chciała. Ich oddechy mieszały się ze sobą od chwili kiedy przytknął czoło do jej czoła. Spojrzał w jej Lazurowe głebie, szukał w nic znajomych iskierek, które tak bardzo mi sie podobały.
Offline
Dziewczyna napierała na niego swoimi biodrami. Poruszała się łącząc się z nim w rytmie, który sam zaczął ustalać. Tak bardzo uzależniła się od jego dotyku, głosu, czy chociażby wydostających się z jego ust westchnień, że wręcz nie chciała tego kończyć. Gdyby tylko mogła chciałaby przedłużyć te chwile tak bardzo jak tylko się da. Zatrzymałaby bieg słońca, aby oni mogli zostać tutaj trochę dłużej. Pobyć w ciszy i spokoju tylko oni we dwoje.
Kiedy przysunął się bliżej niej ona oplotla dłońmi jego szyję i wpatrywała się mu prosto w oczy. Lazur tęczówek tak bardzo intensywny niczym najczystsza woda zaczynały mieszać się z odcieniami pomarańczu i czerwieni, które były wkładem jej mocy. Woda w której siedzieli zdawała się nieco bardziej ogrzać, tak samo jak ciało Robin stawało się cieplejsze. Odsunęła się na chwilę od niego i wpiła się swoimi ustami w jego wodząc swoim językiem w środku jego ust. Kiedy nadszedł pierwszy silny skórcz jęknęła prosto w jego usta i odsunęła się od niego. Zwolniła nieco tempo skupiając się przez chwilę bardziej na dokładności swoich ruchów. Chwyciła jego dłonie i ułożyła je na swoich piersiach. Kolejny skórcz w podbrzuszu zatrząsł jej ciałem, a ona pochyliła się nieco do przodu i łącząc swoje ciało niemal w każdym miejscu z ciałem Ulla oparła dłonie na brzegach bali za jego plecami. Zaczęła przyspieszać swoje ruchu na chwilę oparła czoło o jego ramię dysząc prosto do ucha. W końcu z jej gardła wydobył się przeciągły jęk, a jej ciało nieco wygięło się w luk. Zacisnęła mocniej dłonie na drewnie czując niemal ból w palcach. Opadła w końcu na jego klatkę piersiową i mruknęła przeciągle.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy w jej oczach dostrzegł znajome smugi, poczuł kolejną falę dreszczy. Bez trudu zorientował się, że woda, jak i sama dziewczyna, którą trzymał w ramionach zaczyna się nagrzewać. Kiedy go pocałowała oddał pieszczotę z tą samą żarliwością. Kiedy kolejne skurcze zaczęły zawładnąć jej ciałem pozwolił jej nadać rytm. Chłonął jej bliskość wodząc rękami po jej ciele. Ruda miała inny plan, złapała jego dłonie i przesunęła na swoje piersi, które zaczął od razu ściskać. Spomiędzy jego ust uciekało coraz głośniejsze westchnienia, kiedy poczuł, że zbliża się do szczytu. Dziewczyna wczepiła się w jego ciało, jakby bała się, że pod wpływem reakcji swojego ciała miała się rozpaść na tysiące drobnych kawałków. Jego silne ramiona otulone wokół jej ciała nie pozwalały jej na to. Ledwo przytomny zauważył, że jej ciało zaczęło wyginać się w łuk. Czuj się pijany, nie przez alkohol, którego w sumie nie było tak dużo. Otumanił go jej zapach, dotyk palących palców, każdy dźwięk wypływający spomiędzy jej ust. Zacisnął zęby chwilę później jak zastygł osiągnąć szczyt przyjemności. Objął ja czule gdy opadła zmęczona w jego ramiona.
Starał się nie myśleć o niczym, uparcie odpychał każdą myśl jaka próbowała przedostać się przez mury. Nie chciał nigdzie się stąd ruszać. Nie mógł znów zaproponować, by zostali tu dłużej. To nie był odpowiedni czas. Głaskał ją lekko po włosach zjeżdżając powoli na nagą skórę. Po jego ustach błąkał się cień uśmiechu kiedy reagowała na jego pieszczoty.
Offline
Robin przymknęła oczy wczuwając się w jego dotyk. Uwielbiała to, kiedy jego palce wodziły bo jej skórze. Jednak chwila beztroski uleciała wraz z podnieceniem jaki osiągnęła. Teraz jak stąd wyjadą na nowo wszystko się na nich zwali. Ulla znowu dogonią wyrzuty sumienia, ona będzie martwiła się o Addie, o niego o Clinta. Z dużo tego wszystkiego jak na jedną osobę. Objęła jego ciało i wcisnęła głowę w jego tors zupełnie tak jakby w ten sposób chciała zatuszować w ogóle swoje istnienie, jakby miała nadzieję, że przekorny los nie dostrzeże jej w jego ramionach. Po chwili uniosła lekko głowę, aby spojrzeć na jego twarz.
-Uwielbiam spędzać z tobą czas- Odezwała się w końcu przerywając chwilę milczenia i pocałowała go czule, po czym zsunęła się z jego bioder i usiadła obok przytulając się do niego, przerzucając rękę przez jego brzuch.
-Myślisz, że kiedyś przyjdzie chwila spokoju?- Zapytała się -A jak przyjdzie czy będziemy umieć to docenić?- Obydwoje mieli narwane natury, kiedy było zbyt spokojnie zaczynało się im nudzić. Najwyraźniej z nią było podobnie. Nie mogła zadowolić się spokojnym podróżowaniem po kosmosie, potrzebowała czegoś więcej, więc znalazła się tutaj i nie żałowała tego. Musiała przed sobą przyznać, że chociaż ta podróż była wyczerpująca, zmuszała ją do stawienia czoła swoim demonem, to gdyby miała zrobić to jeszcze raz zrobiłaby bez chwili namysłu.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Przymknął oczy kiedy go pocałowała. Chłonął jej bliskość jakby była jakimś źródłem energii, energii potrzebnej do normalnego funkcjonowania. Spojrzał na nią przymkniętymi oczami. W pierwszej chwili chciał zażartować, ale kolejne sekundy upewniły go, że to nie jest odpowiednia chwila.
- A ja z tobą - powiedział ściszonym głosem, jakby się bał, że oprócz niej ktoś mógłby usłyszeć te słowa. Słowa oznaczające jego słabość.
Przygarnął ją ramieniem i przycisnął do siebie. Zastanowił się nad jej słowami mrucząc przeciągle.
-Na wszystko jest odpowiednia pora.. - zaczął próbując powstrzymać ziewniecie. - Kiedy przyjdzie, na pewno należycie ją wykorzystamy - dodał opierając policzek na jej głowie.
- Chociaż pewnie będzie dość krótka - zaśmiał się lekko. - Ale takie wyrwanie z wiru szaleństwa jest potrzebna, od czasu do czasu - dodał.
Nie był typem kanapowca, który by tylko leżał i ochał jaki to nie jest wspaniały. Oczywiście miał wysokie poczucie wartości, ale nie znosił nieróbstwa. Bywały chwile w jego życiu kiedy po prostu stawał w miejscu i odpoczywał. Mogli go wtedy ciągnąć i szarpać na kolejne przygody, a on uparcie odmawiał. Każdy potrzebował chwili oddechu, chwili dla siebie. On umiał taki czas wykorzystać. Gdy tylko przychodził, ponieważ nigdy sam go nie szukał.
Offline
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko pod nosem, a po chwili odsunęła się od niego i zaczęła wstawać, aby ostatecznie stanąć mokrymi stopami na podłodze. Podeszła do jednego ze złożonych ręczników i zaczęła wycierać wilgotne ciało
-Cóż, nasza chwila już minęła- Powiedziała osuszając włosy -A ty musisz się wyspać- Dodała i owinęła się ręcznikiem. Ciągnęło ją do miękkiego i ciepłego łóżka, które w żaden sposób nie mogło konkurować z grzbietem konia. Schyliła się i zebrała swoje ubrania z ziemi. Nim, jednak podeszła do drzwi podeszła do Ulla i kucnęła przy brzegu wanny. Chwyciła jego policzek w swoją dłoń i odwróciła jego głowę w swoją stronę. Spojrzała mu głęboko w oczy. Uchyliła na chwilę usta zupełnie tak jakby chciała mu coś powiedzieć, coś cholernie ważnego, ale ostatecznie pokręciła sama do siebie głowy rezygnując wyraźnie z tego pomysłu.
-Nie siedź za długo, bo się rozmokniesz- Wyszeptała i odsunęła się od niego, po czym wyszła z łazienki. Oparła się na chwilę plecami o zamknięte drzwi i spuściła głowę. Znowu nie była w stanie tego powiedzieć. Dlaczego za każdym razem, kiedy zbierało się jej na wyznanie to nagle brakowało jej słów...zupełnie tak jakby to co znała nie było w stanie oddać tego kim on jest dla niej. Westchnęła ciężko i ruszyła w stronę pokoju, który mieli zaklepany. Clint spał już od jakiegoś czasu leżąc na łóżku. Nawet się nie zdążył chociaż trochę rozebrać czy przykryć.
-Słaba głowa...oj słaba- Mruknęła pod nosem i uśmiechnęła się lekko. Rzuciła swoje ubrania na najbliższe krzesło i od razu wsunęła się pod kołdrę jednego wolnego łóżka. Mimo to nie mogła zasnąć. Wpatrywała się w ścianę przed sobą, zastanawiając się nad tym jak to wszystko dalej się potoczy. Chciała być optymistką, myśleć tylko o tym, że już nie długo znowu będą w komplecie, ale Addie...kolejna trauma w jej życiorysie nie zasłużyła na to. Zacisnęła dłoń na poduszce, a w jej oczach zebrała się woda, która w końcu popłynęła po jej policzkach. Czuła się z tym wszystkim tak cholernie źle.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Widział jej spojrzenie, kiedy się nad nim pochyliła. Czy może tylko mu się przywidziało. Miał taką nadzieję. To nie miało prawa się udać. Nie jest tym za kogo się podaje. Jak mogłaby poczuć do niego coś więcej skoro, nie wie z kim ma do czynienia, z oszustem, kłamcą, niszczycielem wszystkiego co dobre. Może za bardzo sobie odpuścił. Za szybko dał sprawom rozwijać się w swoim własnym tempie. Zawsze starał się panować nad sytuacją, ale teraz nie miał nad niczym kontroli. Posiedział w wodzie jeszcze jakiś czas, ale wreszcie wygramolił się z bali. Wszedł do pokoju, najciszej jak tylko mógł. Zobaczył Jak Robin leży cała spięta. Domyślał się o co chodzi. Wślizgnął się do jej łóżka i układając się na łyżeczkę przycisnął ją do swojego ciała.
…………………………………………………………………………………………..
Addie ochlapała twarz w rzece, przy której się zatrzymali. Bolało ja dosłownie wszystko. Łańcuchy, które się obijały na jej skórze zostawiały po sobie coraz to nowsze siniaki. Nadgarstki były czerwone, strasznie jej ciążyły. Włożyła dłonie w nurt rzeki. Zimna woda dała jej nieco ulgi. Westchnęła głośno zamykając oczy. Starała się nie rozpłakać. Zacisnęła usta. Skuliła się czując mocny skurcz żołądka. Dostawała już jeść. Tangan chce ją wystawić na najbliższym targu i musiała wyglądać na tyle dobrze, żeby wzbudzała zainteresowanie. Uniosła dłonie uprzednio nabierając w nie wodę i zamoczyła spierzchnięte usta. Powtórzyła czynność kilka razy. otarła krople spływające po brodzie.
Rozejrzała się po obozie. Patrzyło na nią co najmniej dwóch elfów. Pilnowali by nie uciekła.
- Ciekawe dokąd - prychnęła pod nosem. Nie widziała żadnych perspektyw na ucieczkę, ale nie zamierzała tracić nadziei. Musi cierpliwie czekać na okazje. W dzień kiedy wychodziła na zewnątrz grała twardą. Nie zamierzała wykonywać ich poleceń. Trzymała głowę wysoko, choć czasami było to bardzo trudne. Nienawidziła całej tej bandy. Jednak kiedy zamykali ją w ciemnym wozie mogła uwolnić swoje myśli i uczucia. Ciemność, która ją tak bardzo przerażała, stała się jej spowiednikiem.
Offline
Drgnęła nieznacznie, kiedy usłyszała otwieranie drzwi, a zaraz potem zapadanie się materaca po drugiej stronie. Chwyciła dłoń Ulla i ścisnęła ją delikatnie, kiedy ją objął. Przymknęła w końcu oczy, jednak myśli nie dawały jej spokoju. Kim była dla niego? Przyjaciółką, kochanką? może zwykłą odskocznią od problemów, które go ścigały. Nie chciał, aby go zostawiała i ona to czuła, ale nadal nie rozumiała dlaczego. Co takiego w niej zobaczył. W porównaniu z nim, czy innymi istotami, z którym miał do czynienia ona była tylko zwykłą dziewczyną z ziemi, nikim wyjątkowym. Nie była też pewna czy będzie dla niego odpowiednią kompanką. Czy, kiedy przyjdzie coś złego, czy będzie w stanie wytrwać przy nim. Gdyby mu wyznała prawdę, która od jakiegoś czasu usilnie starała się przedrzeć do jej świadomości, co by się wydarzyło. Może roześmiałby się jej w twarz, albo uznał, że to nie ma prawa się udać i tak wszystko między nimi by się skończyło. Nie mogła mu tego powiedzieć, chciała utrzymać go przy sobie tak długo jak tylko była w stanie. Wzięła w końcu głębszy wdech, a ciepło kołdry ją otuliło wymuszając na niej w końcu sen. Może chociaż tam będzie w stanie doświadczyć innych chwil, prostych i oczywistych, bez zbędnych niedomówień, albo milczenia.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Uwagę Addie przykuł jeden z elfów. Odrazu rozpoznała czerwona bandanę, zawiązaną na jego szyi. Utkwiła wzrok w nucie rzeki.
Elf rzucił coś obok niej. Kobieta spojrzała jedynie kątem oka na wypłowiały beżowy materiał.
- Przebierz się - polecił jej po czym zaczął się odwracać. Blondynka prychnęła pod nosem, ale się nie ruszyła.
Brązowowłosy elf wrócił do niej i przykucnął tuż obok.
- Zrób to po dobroci - jego głos był ściszony, jednak ostry jak brzytwa.
- Jeśli sama tego nie zrobisz … - dodał oglądając się na swoją drużynę. - Oni chętnie ci pomogą.
Addie starała się za wszelką cenę zachować zimną krew. Podążyła za wzrokiem elfa. Kiedy zauważyła, że większa część grupy im się przypatruje. Poczuła ścisk w gardle. To zupełnie oddałoby ją z resztek godności. Kajdany zadzwoniły kiedy sięgnęła po materiał, który okazał się być suknia , taką samą w jakich jechały inne niewolnice. Przycisnęła materiał do piersi. I drżąc z niepokoju podniosła się na równe nogi. Paraliżował ją strach kiedy wracała do wozu. Odprowadzała wzrokiem każdego mężczyznę, który na nią patrzył. Po plecach przechodziły ciarki. Wspięła się na wóz. Elf uwolnił jej jedną rękę, by mogła swobodnie się przebrać. Wolny nadgarstek zaczął piec. Pokręciła nim sprawiając sobie nieco bólu. Drżącymi rękami sięgnęła do krańca bluzki i podwinęła materiał. Drzwi zostały zamknięte, nikt jej nie widział. Nie rozumiała tego nagłego poczucia przyzwoitości u elfa, ale pierwszy raz poczuła wdzięczność. Kiedy wyskoczyła z wozu znów druga obręcz została zapięta na jej nadgarstku. Kurczowo trzymała swoje ubrania. Elf wyszarpnął je jej z ręki i rzucił za siebie.
- Nie będą ci już potrzebne - uśmiechnął się paskudnie.
- Drań - warknęła.
Elf odszedł szykując się do drogi.
……………………………………………………………………………………………
Ull obudził się jako pierwszy. Przetarł zmęczone oczy. Spojrzał na śpiąca Robin. Zmusił się do tego by jej nie dotknąć. Dość wolnego czasu. Wstał z łóżka, ubrał się i wyszedł z pokoju by rozeznać się z sytuacji. Na dole kręciła się ich ekipa, a Dorlen stał przy palenisku Opierając się jedną nogą o niewysoki murek.
- Gotowi? - zapytał elf zerkając na Ulla.
- Prawie - odpowiedział podchodząc do stołu, gdzie zauważył dzban z woda.’
- Pięć minut - powiedział czarnowłosy mijając Ulla.
Szatyn naprawdę się zastanawiał co jest z tym elfem nie tak. Odgłosy z dworu obudziły go z zamyślenia. Wypił kilka łyków wody i ruszył na górę by obudzić resztę.
Wparował do pokoju z impetem.
- Ruszcie się - trącił Clinta w stopę butem, a potem podszedł do Robin.
- Jedziemy - powiedział łapiąc ja za ramie. - Czekają na nas - doprecyzował.
Offline
Dziewczyna przez dość płytki sen poczuła jak Ull się podnosi. Starała się, jednak jakoś zracjonalizować tę pobudkę. Może poszedł tylko do łazienki, albo coś zjeść. Szybko, jednak jej wątpliwości zostały przerwane, kiedy drzwi po raz kolejny zostały otworzone z impetem. Otworzyła gwałtownie oczy i przeniosła się do siadu, chwytając za brzeg kołdry okrywając swoje ciało, bo w końcu nadal była owinięta tylko w ręcznik. Spojrzała nieco nieobecnym wzrokiem na Ulla zupełnie tak jakby ciężko było jej połączyć wątki, które wytłumaczyłyby jej dlaczego musi się zrywać. Wraz z rozbudzeniem przyszła jednak odpowiedź. Kiwnęła lekko w jego stronę głową. Clint był już na nogach i przeciągnął się. Skierował na nią wzrok i nieco się zakłopotał.
-Ubierz się- Rzucił w jej stronę i chwycił swój łuk po czym szybko wyszedł z pokoju dając dziewczynie trochę prywatności. Robin westchnęła ciężko i wygramoliła się z łóżka, które zdawało się, że usilnie chciało ją utrzymać. Podeszła do kupki ubrań, które rzuciła wieczorem na krzesło. W pierwszej kolejności na ziemię upadł ręcznik, a ona poczuła chłód tego pomieszczenia. Zdrżała lekko, po czym chwyciła za spodnie i szybkim płynnym ruchem naciągnęła je na nogi. Podskoczyła kilka razy w miejscu, aby naciągnąć je dobrze na biodra. Potem założyła resztę ciuchów, kończąc na zapięciu długich kozaków. Przeczesała palcami kilka razy włosy, starając się pozbyć się pojedynczych kołtunów, jakie zaczynały się już powoli tworzyć. Była gotowa, więc wyszła z pokoju i zbiegła po schodach, aby po chwili znaleźć się już na zewnątrz, gdzie zbierała się reszta kompani
-Gotowa- Powiedziała, ale musiała przez chwilę przysłonić sobie dłonią oczy, bo słońce ją oślepiło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zebrał rzeczy i zszedł na dół, a następnie wyszedł przed gospodę. Konie były już gotowe, czekali tylko na Robin. Kiedy ruda czupryna wyłoniła się z progu cała ekipa wskoczyła na konie. Ull pomógł wdrapać się Robin na konie, po czym sam się usadowił na grzbiecie zwierzęcia.
Przejechali trochę taktem, lecz później znów postanowili przemierzać łąki i pola, by skrócić sobie drogę.
- W sumie nie zapytałem, czy chcesz ze mną jechać - odezwał się przerywając ciszę jaka między nimi zapadła.
Cisza była dla niego najgorsza. Szukał jakiegoś tematu, którym mógłby zająć myśli, ale nic lepszego nie udało mu się wymyślić.
- Może nie na rękę ci moja ciągła obecność - zaśmiał się chcąc się nieco z nią przekomarzać.
…………………………………………………………………………………………………..
Po nocy ruszyli w dalszą drogę. Odkąd Addie dostała w przydziale suknie wydawało jej się, że bardziej odczuwa zimno. Obejmowała się ramionami tak ścisło jak tylko mogła. Długotrwałe niewyspanie nie pomagało. Kolejne dreszcze przechodziły jej ciało. Nie była chora, od lat nie złapała nawet przeziębienia, dlatego wiedziała, że organizm zaczyna reagować na brak porządnego odpoczynku. Kiedy uderzyła się o drewnianą ścianę ból głowy nie chciał odpuścić, zaczynało jej być niedobrze. Wjechali do miasta. Addie obserwowała spomiędzy szczelin wszystko dookoła. Kiedy wóz się zatrzymał, a drzwi zostały otwarte, wszystkie kobiety wyszły na zewnątrz. Addie musiała zmrużyć oczy ponieważ blask słońca nieco ją oślepił.
Addie od razu się odznaczała na tle innych niewolnic, przede wszystkim tym, że nie pochylała głowy, nawet kiedy mężczyźni siłą próbowali zmusić ją do ugięcia karku. Tangan patrzył na blondynkę z coraz większą irytacją.
Offline
Robin cieszyła się, że mogli w końcu wyruszyć w dalszą drogę. Chociaż postój był przyjemną odmianą, to nie mogła pozbyć się uczucia uciekającego czasu przez palce. Znajdowali się w takiej sytuacji, w której bezczynność jedynie ją dobijała, więc zajęcie się w końcu czymś pożytecznym zadziałało na nią naprawdę kojąco. W końcu Ull przerwał milczenie jakie panowało między nimi. Ona nadal pamiętała o swoich rozmyślaniach nim zasnęła. Myślała, że kiedy stanie nowy dzień, to uzna, że to tylko głupota, którą nie warto się przejmować, jednak wystarczyło, że otworzyła oczy, a natrętne przemyślenia na nowo ją zaatakowały.
-Fakt nie zapytałeś- Przyznała mu rację -Gdybym powiedziała, że nie chcę to co byś teraz zrobił?- Zapytała się i odwróciła nieco głowę w tył, aby na niego spojrzeć -Popylał byś na piechotę? czy mi by przypadła ta okazja?- Nawet rozbawiła ją wizja tego, że gdyby nagle mu powiedziała, że nie chce z nim jechać, to by Ull po prostu zsadził ją z konia i musiałaby iść na piechotę.
-O tak, bardzo mi to nie na rękę. Już myślałam, że się nie domyślisz po tym jak brutalnie wyrzuciłam cię z łazienki- Odpowiedziała mu bez chwili zastanowienia. Akurat jeżeli chodzi o złośliwości to miała to opanowane niemal do perfekcji. Przeważnie wiedziała co odpowiedzieć, i ciężko było ją zagiąć
-A to, że lubię spędzać z tobą czas...zapomnij nie aktualne- Dodała i zaśmiała się wesoło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Zaczął się uśmiechać pod nosem kiedy podłapała żart i zaczęła Odpowiadać złośliwie na jego komentarze.
- Nie mam nic przeciwko.. jeśli masz ochotę rozprostować nogi - uśmiechnął się. Poruszył się mocniej przyciskając się do jej ciała. Już miał pomysł jak odpowiedzieć na kolejne złośliwości.
- Wysyłasz bardzo sprzeczne sygnały- oburzył się - Skoro tak myślisz.. wzruszył ramionami. - Zobaczymy ile wytrzymasz - Uśmiechnął się przebiegle.
Przesunął się lekko do tyłu Rozłożył ręce tak by przypadkiem nie tracić jej ciała. Mały test. Ile minie czasu gdy Robin nie zdoła się powstrzymać dotknie go domagając się uwagi. z jego strony.
- Możemy zrobić postój przecinając szlak - zaproponował Jotke. - Tam nurt rzeki jest spokojny. Konie odpoczną - dodał spoglądając na wiecznie obojętnego Dorlnena.
Gdy zielonooki elf skinął delikatnie głową lekko zaczęli odbijać w prawo.
Ull trzymał się swojego postanowienia i ograniczył dotyk Robin do przypadkowych smagniec. Jechali razem na jednym koniu, przypadkowe muśnięcia były nieuniknione. W końcu dotarli na szlak. Nie zdążyli dobrze wjechać na drogę, kiedy ich oczom ukazała się rzeka. Ullowi od razu rzuciło się w oczy ugaszone ognisko. Spiął się lekko, ale po chwili wziął głęboki oddech. Może to nie byli oni. Rozejrzał się po okolicy, kolejna rzecz zwróciła jego uwagę. Wytężył wzrok.
- Kurwa - syknął po czym wypuścił wodzę z rąk.
Zsunął się z konia i szybkim krokiem ruszył w stronę leżących na trawie ubrań. Zanim ich dotknął ponownie się przyjrzał. Kiedy złapał je w dłonie, nie miał wątpliwości do kogo należą.
………………………………………………………………………………………
Niewolnicom nie wolno było siadać, kiedy kręcili się potencjalni klienci. Handlarze wystawiali swoje “ towary” na zbudowanych scenach, by kupujący mogli lepiej przyjrzeć się potencjalnym pracownikom bez etatowym. Addie stała z tyłu. Nie miała najmniejszego zamiaru brać udziału w pokazie. Tangan czarował słowem kolejnych przechodzących. Jego uwagę zwróciła kobieta w średnim wieku. Jej ametystowa suknia miała bogate zdobienia, wykończona złotymi nićmi. Kobieta zwróciła uwagę na Addie. Pomocnik musiał blondynkę siłą przyprowadzić na przód. Pchnął ją, ale udało się jej utrzymać równowagę. Addie dumnie wyprostował głowę. Zatrzymała się koło Tangana i kobiety, która zdarzyła wejść na scenę. Wpatrywała się w punkt na horyzoncie.
- Skąd pochodzi? - spytała kobieta/
- Z Asgardu - odpowiedział zgodnie z prawdą handlarz.
Kobieta zaczęła krążyć wokół Addie jak sęp. Wnikliwie obserwowała jej sylwetkę.
- Zdrowa? -znów odezwała się kobieta ciągnąc za sobą warstwy fioletowego tiulu.
- Oczywiście - powiedział Tangan doskakując do blondynki. Złapał ją za szczękę zmuszając ją by otworzyła usta.
- Proszę.. wszystkie zęby. Zdrowa, piękna, płodna.. -wymieniał starając się zachęcić kobietę do kupna.
Addie wyrwała się z uścisku mężczyzny. Kobieta w sukni uniosła nieco brwi
- Doprawdy?
- Jeszcze raz mnie tknij a ci wszystkie place odgryzę- warknęła wściekła Addie.
Kobieta w fiolecie tym razem zrobiła zaskoczoną minę. Spociła wzrok i zaczęła się wycofywać.
- Nie potrzebuje bezkarnego dziewuszyska - powiedziała z wyższością, po czym zeszła ze sceny.
Tangan był czerwony ze złości. Zanim Addie zdążyła zareagować wymierzył jej policzek. Upadła na kolana. Poczuła szarpnięcie za włosy. Rosły elf zacisnął palce zadając jej ból.
- Zaczynasz mnie drażnić - powiedział przez zaciśnięte zęby.
Puścił dziewczynę odpychając ją od siebie. Uchroniła się przed upadkiem wyciągając ramiona do drewnianej podłogi. Zagryzła mocno dolną wargę hamując łzy.
Offline
Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie, chociaż on nie mógł tego dostrzec bo nadal siedziała do niego odwrócona plecami
-Kobiety już takie są, pełne sprzeczności- Odpowiedziała wzruszając lekko ramionami. Musiało mu się naprawdę zacząć nudzić, skoro postanowił zacząć się z nią droczyć. Nie mniej wzmianka o tym, że jest ciekaw ile ona wytrzyma sprawiła, że nie mogła się powstrzymać i po prostu się roześmiała zupełnie tak jakby Ull opowiedział jej właśnie pierwszej ligi dowcip
-Ile ja wytrzymam?- Odezwała się w końcu, kiedy pierwsza salwa śmiechu minęła, a ona na nowo mogła złapać oddech -Mój drogi, to ty władowałeś mi się do wanny- Rzuciła wyzywająco Większość stosunków to on inicjował, a ona po prostu mu ulegała, może czasami zbyt często. Może krótka przerwa im się przyda, aby ponownie za sobą zatęsknić. Ich rozmowę, jednak przerwał elf, który poinformował o tym gdzie zmierzają, ale kiedy dotarli na miejsce, a Robin dostrzegła coś co mogło przypominać na pierwszy rzut oka człowieka, który leżał bez ruchu na ziemi, jej serce załomotało szybciej, a twarz momentalnie pobladła
-Nie...- Wyrwało się jej z gardła. Popatrzyła na Ulla, kiedy pognał w stronę tego kształtu. Ona sama zsunęła się z grzbietu konia i również pobiegła za nim, jednak im bardziej zbliżała się do celu tym wyraźniej widziała co to było. Spojrzała na materiał w dłoniach mężczyzny i odetchnęła z wyraźną uglą
-Bogom niech będą dzięki- Powiedziała i oparła czoło o jego ramię czując jak adrenalina zaczęła opadać, chociaż jej serce nadal biło niespokojnie.
-Ale dlaczego kazali się im rozebrać?- Zapytała się odsuwając się od mężczyzny
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull pokręcił głową. Nie miał pojęcia co to mogło oznaczać. Jego umysł zaczął podsyłać mu najczarniejsze scenariusze. Zacisnął palce na materiale i wrócił do grupy. Jego celem był przywódca.
- Co to znaczy? Dlaczego tu są jej ubrana? - warknął.
Dorlen obejrzał się na jednego z towarzyszy i skinął do nie go głową. Elf podszedł do Ulla i obejrzał ciuchy. Kiwnął głową do czarnowłosego a ten przemówił.
- Wyglada na to, że ją złamał - zaczął.
- Bzdura - wtrącił się Ull. - Nie uwierzę w to. Nie da się złamać walkirii.
-Każdego można złamać - tym razem to Dorlen mu przerwał. - Ubranie nie jest zakrwawione ani poszarpane. Zdjęła je sama. Prawdopodobnie dostała coś innego.. coś co upodobni ją do reszty. To, że tak powiem.. szczęście w nieszczęściu.
- Co ty bredzisz? - Ull widocznie tracił nad sobą kontrole bo nie otrzymywał żadnych konkretnych odpowiedzi.
- Tangan na w zwyczaju znęcać się nad ofiarami by uzyskać posłuszeństwo. Jeśli nie nie stawiasz, dostaniesz jeść, pić, nawet na ciebie nie spojrzy. Jeśli się buntujesz.. obedrze cię ze wszystkiego. I to czasami dosłownie. Nie raz słyszałem o kobietach, które zostały pohańbione. Był tu kiedyś taki jeden, który odszedł od Tangana. Mówi co robią z kobietami, które nie słuchają. Jeśli któraś gardzi otrzymaną odzieżą.. pomagają jej pozbyć się tego co ma na sobie, czasem za pomocą noży. Na środku drogi potrafią rozebrać kobietę do naga i patrzeć jak cierpi. Jeśli Tangan ma zły dzień odwraca wzrok kiedy jego ludzie chcą się zabawić. Więc tak… dobrze, że na ubraniu nie ma żadnych śladów, to znaczy że jest bezpieczna… narazie. - wyjaśnił przywódca elfów używając swojego zimnego tonu.
Ull nie wiedział co o tym myśleć. Czy miał się cieszyć, czy wściekać. Nie miał pojęcia. Poczuł zawroty głowy. Ruszył do rzeki. Nachylił się nad nurtem i ochlapał wodą twarz. Powtórzył czynność kilka razy. Ziemna woda przywróciła mu zdrowy rozsądek. Poprzysiągł sobie, że jeśli ktoś ośmieli się ją tknąć choć palcem odetnie mu wszystkie kończyny.
-Możemy zajrzeć do Bravos. Skoro nieco odpuściła, może spróbować ją sprzedać - powiedział jeden z elfów.
- Można - przytaknął Dorlen. - Im mniej będą mieli niewolników, tym szybciej będą się poruszać. - dodał prowadząc swojego konia do rzeki.
Offline
Robin kiedy usłyszała, że silna wola Addie musiała zostać złamana pokręciła głową. W to również i ona nigdy by nie uwierzyła. Już prędzej ona byłaby w stanie odpuścić, ale Addie bez względu na to jak Ull ją nazywał jak malowała się w jego oczach, była po prostu cholernie silną kobietą, z mocnym poczuciem dumy. Nigdy by się na to nie zgodziła...a może. Lazurowe tęczówki spoczęły ponownie na łachmanach, które trzymał Ull
-Cholera...- Wycedziła w końcu przez zaciśnięte zęby. Zaczynała mieć powoli dosyć tego opanowania, wręcz chłodu, w którym na próżno było doszukiwać się jakich kolwiek emocji tonu głosu elfa
-I ty mówisz o tym tak spokojnie...- Rzuciła bez namysłu w jego stronę. Może im naprawdę zależało tylko na forsie, a to, że przy okazji komuś pomogą to był po prostu efekt uboczny. Zacisnęła dłonie w pięści, czuła jak zaczynała powoli tracić nad sobą panowanie
-Robin uspokój się- Powiedział Clint, który stanął za jej plecami i położył dłoń na jej ramieniu, ale szybko tego pożałował, bo palący ból przeszył jego dłoń. Z cichym syknięciem cofnął ja, a ruda odwróciła się od nich szybko i oddaliła się nieco dysząc ciężko. Clint kątem oka dostrzegł jak jeden z elfów drgnął lekko wykonując jeden krok do przodu, ale on szybko wyciągnął dłoń i go powstrzymał po czym pokręcił głową.
Robin stała kawałek dalej od rzeki z mocno o zaciśniętymi powiekami, na jej twarzy pojawiły się drobne pęknięcia. Nie daruje nikomu, jeżeli chociaż któryś z tych bandytów położył na Addie swoje łapy. Próbowała jakoś się opanować, ale wściekłość jaka rozsadzała jej wnętrzności zdawała się być silniejsza. Wokół jej dłoni zaczęły pojawiać się języki ognia, aż w końcu przybrały one tak dużą formę, że nie sposób było ich już utrzymać w miejscu. Po prostu posłała kilka sporych rozmiarów pocisków przed siebie licząc na to, że to chociaż trochę jej ulży, ale szybko zrozumiała, że tak nie było. Osunęła się na kolana, a po jej policzkach potoczyły się łzy bezsilności. Nawet jeżeli ją znajdą to co zastaną, wrak człowieka? kogoś kogo nie da się już naprawić. Ile była w stanie znieść jedna osoba. Poczucie winy ugodziło ją niemal prosto w serce, tak celnie, że niemal fizycznie ją zabolało. Pochyliła się nieco do przodu podpierając się dłońmi o ziemię.
-Mogłam się przymknąć...po co...głupia kretynka...po co wypowiadasz się na tematy o których nie masz pojęcia i mieć nie będziesz- Wysyczała sama do siebie, zdając sobie sprawę z tego, że znowu zawaliła, po raz kolejny próbowała dobrze, ale wyszło jak zawsze...jak zawsze jej dobre chęci przemieniały się w krzywdę drugiej osoby...osoby, która na to nawet nie zasłużyła.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zastygł słuchając otoczenia. Kiedy się obejrzał odrazu ruszył do Robin, która ewidentnie straciła nad sobą panowanie. Szatyn podszedł do niej i klęknął przed nią. Złapał ją za ręce i podciągnął lekko do góry. W normalnych okolicznościach jej skóra poparzyła by go odrazu. Teraz czuj jedynie ciepło. Widok łez na jej twarzy sprawił, że ścisnęło go w piersi. Złapał ją za brodę.
- Spójrz na mnie - powiedział miękko, choć sam ledwo się trzymał. Po jego ciele przechodziły kolejne dreszcze.
Zatrzymał wzrok w jej oczach.
- Oddychaj, min azure. Spokojnie. Znajdziemy ją. Znajdziemy, rozumiesz. Nie złamali jej. Znasz ją. Wiesz, że nie pozwoli na to. Damy radę - mówił spokojnie, próbując dotrzeć do rozhisteryzowanej Robin. Wiedział, że będzie się obwiniała, on tez ponosił winę.
- Robin już wszystko dobrze. Najważniejsze, że żyje. Nie spoczniemy dopóki do nas nie wróci. Ufasz mi? - zapytał puszczając jej brodę. Przeniósł dłoń na policzek delikatnie smagające go palcami. Potrzebował wiary. Wiedział, że przyjdzie ten moment załamania, ale nie mogli się poddać i nie poddadzą.
Offline