Nie jesteś zalogowany na forum.
Dziewczyna zaśmiała się, kiedy usłyszała komentarz Clinta. Zrobiła lekkiego zeza, aby przyjrzeć się uważnie motylowi, który trzepotał łagodnie skrzydłami na czubku jej nosa. Wyciągnęła w jego stronę rękę i zmusiła do tego, aby przeniósł się na nią
-No chodź mały- Powiedziała i zlokalizowała najbliższe skupisko kwiatów. Podeszła do nich i ukucnęła odkładając swojego nowego przyjaciela na płatek jednego z nich -Tu ci będzie lepiej- Wyprostowała się, a zaraz potem dogoniła pozostałych, których zostawiła nieco w tyle. Atmosfera najwyraźniej udzieliła się też Addie, bo zaczęła śpiewać jedną piosenkę z bajek. Clint westchnął ciężko i przewrócił oczami
-Litości, bo zaraz wylecą na nas stada zwierząt- Powiedział, chociaż ta wizja wybitnie go rozbawiła. Chociaż tylko tego im jeszcze brakowało, aby nagle zostali otoczeni przez stady saren i chmarę latających wokół ich głów ptaków.
-Znam ze snu twe usta i oczy twoje znam,
Jak we śnie tę samą masz postać, nawet uśmiech ten sam,
Zawsze tylko śnię,
Niech wreszcie ten sen nie będzie snem,
Proszę zostań tu, Nie wracaj do snu,
Na jawie mi mów,
Jak w każdym ze snów,
Że kochasz mnie.
Proszę zostań tu,
nie wracaj do snu,
Na jawie mi mów jak w każdym ze snów,
Że kochasz mnie- Zanuciła swoją ulubioną piosenkę, a w trakcie wykonania zrobiła kilka piruetów. Clint obserwował to przedstawienie i wyrównał krok z Ullem
-Trafiły się nam dwie księżniczki...- Mruknął i obejrzał się przez ramię na wyczyny dziewczyn -Myślisz, że jak teraz się ulotnimy to zauważą?
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie uśmiechnęła się kiedy Robin udzielić się bajkowy klimat. W sumie nic dziwnego, szli spokojnym krokiem przez las pełen najróżniejszy barw. Podłapała jej melodię i dołączyła cicho do wykonywanej piosenki.
Ull spojrzał przez ramię na śmiejące się dziewczyny.
- Pewnie chwilę by im zajęło zanim by się zorientowały, ale na razie tego nie sprawdzajmy - powiedział. - Dopóki nie będę pewny na czyich ziemiach jesteśmy. - dodał.
Rozglądał się bacznie, czy przypadkiem jakaś banda elfów nie czai się w krzakach.
- W Alheimie rządzi królewska para. Stoją na straży prawa, pełnią rolę sędziów, ale w krainie. istnieje jeszcze podział na panów ziemskich. Każdy klan ma swoje terytorium, przywódcy klanów rządzą ludem i odpowiadając przed królewskimi. mniejsza.. - zrobił pauzę. - Chodzi o to, że niektóre klany wspierając rozwój niewolnictwa. Lepiej, żebyśmy nie obudzili się w kajdanach, któregoś pięknego dnia, bo przepadniemy. Mało komu udaje się zbiec, żywemu - wyjaśnił Clintowi. Nie chciał straszyć dziewczyn, ale ktoś powinien wiedzieć co im grozi.
Jeszcze gdyby był sam, jakoś by się wydostał z niewoli, w ten czy inny sposób, ale czwórka nie miałaby szans. Elfy były przebiegłe. A jeszcze kiedy były wspierane darami natury - magicznymi mocami stawały się niebezpiecznymi przeciwnikami.
- Na razie nie ma co niepotrzebnie siać paniki - dodał chwile później. - Jeśli do jutra się nie dowiem gdzie jesteśmy.. powiemy im. Teraz.. - zrobił pauzę znów zerkając przez ramię - Niech chwilę odetchną. - dokończył wchodząc między kolejne drzewa.
Ull dostrzegł z daleka cel podróży. Drzewa rozsuwały się ujawniając monumentalnego przedstawiciela swojego gatunku.
- Drużyno postój pod konarem - zarządził zmierzając prosto pod ogromne drzewo.
Addie nadal roześmiana spojrzała na Ulla, a potem na ogromne drzewo, które wydawało się dotykać swoim czubkiem chmur. Na myśl blondynce przyszła sekwoja, która spokojnie mogła konkurować o to które jest wyższe.
Ull obszedł drzewo. Sprawdzając czy nikogo nie było w pobliżu.
Offline
Clintowi w żaden sposób nie podobało się to co usłyszał. Można by wręcz powiedzieć, że wpadli z deszczu pod rynnę, z tą różnicą, że mieli przynajmniej czym oddychać. Nie zdziwił się jakoś wybitnie, że piękna okolica mogła skrywać w sobie prawdziwe zepsucie. Był to dość często schemat, który najwyraźniej istniał również tutaj. Zaczynał przekonywać się o tym, że nie ważne jaka rzeczywistość, czy planeta ludzie byli do siebie dość podobni. Niektórym można było zaufać, a od innych należało szybko uciekać. Nie była to do końca optymistyczna myśl. Oznaczało to, że nie istniało miejsce w którym można by żyć spokojnie, bez żadnych problemów. Utopia pozostawała jedynie piękną ideą bez szansy na spełnienie.
Robin zatrzymała się w końcu i przestała nucić, kiedy Ull zarządził postój. Spojrzała na grube i olbrzymie drzewo. Zdarzało się jej kilka razy widzieć podobne na innych planetach, ale to i tak zdawało się przynajmniej kilkukrotnie przewyższać te, które ona spotkała.
-Na ziemi taki kawał drewna pewnie by się nie uchował- Skomentowała a jej głos nieco posmutniał -Zaraz by je ścięli wymyślając dla drewna lepsze zastosowania- Mówiła Ullowi o tym jak ludzie niszczyli wszystko co tylko napotykali na swojej drodze. Czuli się silniejsi, więc nic nie stało im na przeszkodzie, aby niszczyć to co było słabsze, uważali, że mieli do tego jakieś chore prawo. Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Miejsce wydawało się być dość spokojne i bezpiecznie.
-Ej księżniczko...zbierz drewno i zrób to co umiesz najlepiej- Polecił Robin a ta kiwnęła lekko głową
-Pójdę się rozejrzeć, tak dla pewności- Powiedział po czym zniknął w chaszczach. Chciał sprawdzić co znajdowało się dookoła nich, czy nie ulokowali się może zbyt blisko jakiejś osady, a może przy okazji uda się mu upolować coś do jedzenia, aby zjedli coś ciepłego. Robin zaczęła kręcić się po okolicy w poszukiwaniu gałązek, które mogłaby ułożyć w ogniskowy stos.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie już przekręcała głowę w stronę Clinta, ale po chwili zorientowała się, że nie mówił do niej. Prychnęła lekko pod nosem i podeszła do drzewa. Zrzuciła swoje torby na torby pozostałych. Postanowiła nie siedzieć bezczynnie i również zabrała się do zbierania drewna na opał.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Kolacja została zjedzona. Ogień cicho trzeszczał dając im żródło światła i ciepła. Ull siedział oparty o pień drzewa. Rozmowa jakoś się nie kleiła do końca. Po zakończeniu kolejnego mało znaczącego tematu zapadała cisza, która szybko stawała sie niezręczna. Przewodnik sięgnął do torby po dwie butelki miodu pitnego.
- Dobra smutasy- zwrócił na siebie. - Koniec ciszy. Zagrajmy w grę. Nie wiem czy się u was w to gra, ale to całkiem śmieszne . Rzucam tekst, powiedzmy… nigdy nie okłamałem matki.. kto się odważył to zrobić pije. - Po kolej. Dawaj - powiedział podając jedną butelkę Clintowi.
Addie leżała bokiem na pledzie. Oparła łokieć na pledzie, lekko unosząc nad ziemie klatkę piersiowa. Kiedy padła propozycja starej jak świat gry podniosła się do siadu z lekkim uśmiechem.
- Podaj butelkę - uśmiechnęła się starając się zapomnieć o swoich troskach i choć na chwilę zapomnieć o swoich koszmarach.
Offline
Wieczór upłynął im spokojnie. Śpiewy ptaków ustały a na ich miejsce pojawiły się świerszcze, które swoim cykaniem przerywały ciszę jaka między nimi zapadała. Faktycznie rozmowa coś się na kleiła, z resztą nic dziwnego. Znaleźli się w nowym miejscu i nawet Ull najwyraźniej nie był w stanie dokładnie powiedzieć gdzie byli. Nie mieli też jak na razie żadnego planu na dalsze kroki. Najwyraźniej musieli po prostu poczekać i zobaczyć co się wydarzy. Robin siedziała blisko Ulla i opierała głowę na jego ramieniu wpatrując się w migoczący ogień, który trzaskał w rozpalonym przez nią ognisku. Ull postanowił, jednak przerwać ten spokój i zaczął wyciągać z plecaka butelki z alkoholem.
-No tak...mogłem się tego spodziewać. W twoim asortymencie może zabraknąć wielu rzeczy, ale miodu to nigdy- Rzucił łucznik, a Robin zaśmiała się cicho. Potrzebowali chwili rozrywki, tym bardziej, że jak na razie i tak tu utknęli.
-Dobra ja zaczynam- Powiedziała i przez chwilę się zamyśliła -Nigdy nie poszłam na misję na kacu- Rzuciła i rozejrzała się po pozostałych. Otworzyła szerzej oczy, kiedy Clint odebrał butelkę od Addie i upił z niej spory łyk
-Ty...- Była w wyraźnym szoku -Ull to by mnie nie zdziwiło, ale ty...co by Fury na to powiedział
-Fury to by pewnie pił tę kolejkę ze mną- Odpowiedział Clint ocierając wilgotne usta.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull upił solidny łyk gdy Robin rzuciła pierwszym hasłem. Z lekkim rozbawieniem słuchał wymiany zdań między rudą, a Clintem.
- Teraz ja - powiedział przewodnik. Musiał się chwile zastanowić. Tyle rzeczy robił w swoim życiu, że trudno było mu wybrać coś odpowiedniego.
- Dobra… - westchnął - Nigdy nie czekałem na ratunek od osób trzecich, będąc w tarapatach - po pierwsze nie chciał nikogo prosić o pomoc, po drugie, nie było zbyt wielu chętnych, że mu jej udzielić, dlatego musiał radzić sobie sam .
Addie cmoknęła cicho i wyciągnęła dłoń po butelkę. Kiedy ta wylądowała w jej dłoni pociągnęła łyk. Tak naprawdę z każdych kłopotów w jakie wpadła przed rozpoczęciem treningów była wyciągana przez Lokiego, matkę, przyjaciół. Nawet później. Kiedy przeszła szkolenie, w chwilach, gdy robiło się naprawdę ciężko, modliła się, by ktoś jej powiedział co robić, jak się wydostać z tarapatów.
Offline
Kiedy Ull powiedział swoje Robin od razu wzięła od niego butelkę i wypiła trochę. Skłamałaby gdyby powiedziała, że zawsze radziła sobie sama. Owszem próbowała to robić i rzadko prosiła o pomoc, czy mogła jej w ogóle oczekiwać, jednak zdarzały się takie chwile w których czuła, że jest w pułapce z której sama nie była w stanie się uwolnić. Wtedy marzyła o tym, aby ktoś jej pomógł. Przez jakiś czas nie mogła liczyć na nikogo, ale po poznaniu Avengersów to się zmieniło.
-No dobra...niech pomyślę- Mruknął i zaczął zastanawiać się nad tym co mógłby powiedzieć.
-Nigdy nie spałem z osobą tej samej płci- Powiedział, a Robin odchrząknęła cicho i upiła kilka łyków. Teraz to Clint spojrzał na nią wyraźnie zdziwiony, a intensywność jego spojrzenia była tak silna, że ruda od razu poczuła potrzebę wytłumaczenia się
-Raz...i do niczego z resztą nie doszło. Nawet za bardzo nie wiedziałyśmy jak za to się zabrać- Dodała i zaśmiała się nieco zażenowana tym wyznaniem
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull nieco szerzej otworzył oczy, tak samo jak Addie. Szatyn przejął butelkę od Robin i pociągnął łyk. Kobieta, mężczyzna. Ważna była przyjemność jaką czerpał z zbliżeń.
- Niegrzeczna jesteś - uszczypnął ją w bok.
Teraz przyszła kolej Addie.
- Okey…. emm.. nigdy nie uprawiałam seksu z przypadkową osobą - powiedziała wzdychając.
- Co? - zapytał Ull - Nie wierze, ci - zmierzył ja czujnym wzrokiem.
- To prawda - powiedziała przekazując butelkę dalej.
- Nie wiesz co tracisz- powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Nic nie tracę - odpowiedziała takim samym tonem.
- Bo nie próbowałaś.. - odbił z uśmiechem - Ja ci nie pokaże, ale kto wie kogo spotkamy po drodze -
Addie spojrzała na niego z politowaniem i popukała się palcem w czoło.
- Dorośnij trochę - westchnęła z uśmiechem, zdając sobie sprawę, że to było tylko specyficzne poczucie humoru Ulla.
Offline
Robin spojrzała na Ulla nieco zdziwiona, ale ostatecznie uśmiechnęła się lekko. Podskoczyła, jednak w miejscu, kiedy postanowił ją uszczypnąć i nazwać po imieniu jej poczynania
-Odezwał...obrońca cnoty- Odpowiedziała mu i pokręciła lekko głową. Kolejne pytanie Addie i tym razem to Robin i Clint wspólnie wypili zawartość butelki
-Serio...- Rzuciła w stronę łucznika
-A wiesz jak to bywa na studiach- Odpowiedział uśmiechając się głupkowato -A ty?
-Mówiłam...raz z tą dziewczyną- Clint westchnął ciężko. Więc Robin nie dość, że miała tendencje do eksperymentowania, to jeszcze robiła to z nieznajomymi. Wiedział, że ruda raczej szczytem ogłady nie była, ale o coś takiego nigdy jej nie podejrzewał
-Oj...to było na jednej z planet. Ze strażnikami trochę popiliśmy, a ona się napatoczyła i...jakoś tak wyszło- Wyjaśniła co spowodowało jeszcze większe zdziwienie. Robin wychodziło na to, że wyrywała kosmitki.
-Dobra...nigdy nie brałem narkotyków- Rzucił na poczekaniu, a ręce niemal dosłownie u opadły, kiedy zobaczył, że Ruda przysuwa buetlkę do ust i znowu wypija. Czy naprawdę istniała rzecz, której ona nie robiła
-Z tą kosmitką...to by tłumaczyło, czemu nic nie wyszło- Mruknęła i uśmiechnęła się głupkowato.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull odebrał butelkę od Robin i znów pociągnął łyk. Alkohol, narkotyki i inne polepszacze zabawy były kiedyś nieodłącznym elementem każdej biesiady.
Addie chwilę się zawahała, ale w końcu wyciągnęła dłoń po butelke i upiła z niej kolejny łyk
- Bunt nastolatka bez skręta? Wolne żarty - skomentowała i zamoczyła usta w alkoholu. Nie byt to typowy bunt. W zasadzie Addie zawsze myślała, że ten etap ją ominął. Zawsze była raczej spokojna, nie sprawiała problemów, a skręta wypaliła na dachu sierocińca z dziewczyną , którą nazywała siostrą.
Zaczęła zastanawiać nad kolejnym pytaniem.
- To ja powiem.. nigdy nie brałam udziału w orgii - wzruszyła ramionami nie mając lepszego pomysłu.
Ull przejął butelkę i pociągnął solidny łyk. Kiedy wszystkie pary oczu spoczęły na nim zaśmiał się.
- Z jednej nawet wyszedłem nagi. Nie mogłem znaleźć ciuchów. Uznałem, że nie będę chodził w czyiś łachach , dlatego opuściłem domostwo całkowicie rozebrany - powiedział z uśmiechem.
- Byłem młody.. - dodał jakby to miało w jakikolwiek sposób go usprawiedliwić, jednak całkowicie się nie przyjął reakcją towarzyszy.
- Jest coś czego nie robiłeś? - zapytała blondynka.
- Szczerze, chyba nie - odpowiedział chchocząc.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy i Addie do niej dołączyła. Może nie była, jednak aż tak spokojna i niewinna jak się jej wydawało. Chociaż domyślała się, że blondynce do jej wyczynów to jeszcze daleko. Kolejne pytanie, i Robin była niemal pewna, że nikt nie wypije. Zdziwiła się, jednak kiedy butelka została wyjęta z jej dłoni. Popatrzyła na Ulla marszcząc lekko brwi, ale po chwili uśmiechnęła się wesoło.
-Bogom niech będą dzięki...- Wyrzucił z siebie Clint, a Ruda skierowała na niego wzrok. Doskonale wiedziała, że nie chodziło mu o poczynania Ulla, a o to, że chociaż tę kolejkę odpuściła, co oznaczało, że nie była jeszcze aż tak zepsuta.
-Nigdy nie byłem w kajdankach
-No co ty...pijesz- Rzuciła w jego stronę na co Clint się uśmiechnął
-Tak samo jak ty- Odpowiedział i upił łyk, a Robin chciała czy nie też musiała się napić. Policja skuła ją kilka razy.
-Nigdy nie zasnęłam pijana na zewnątrz
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull wypił w obu przypadkach. Czym raczej nie zdziwił reszty towarzyszy. Kiedy padł tekst o kajdankach, Addie zawahała się ,ale tylko przez chwilę. W jej przypadku nie były to cienkie krążki zamykane na kluczyk. Hela podczas swoich tortur szukała różnych sposobów by uprzykrzyć Addie życie. Bogini nie chciała jej zabijać, ale zadawanie bólu sprawiało jej niesamowitą przyjemność. Złapała się za ramię, kiedy wyczuła pod placem bliznę przeszedł ją dreszcz. Potrząsnęła głową odganiając ciężkie wspomnienia.
Starała się wymyślić kolejne hasło, ale do jej głowy przychodziły tylko dość przygnębiające myśli. “ Nigdy nie byłam dość dobra”, “ Nigdy nie podjęłam decyzji, przez którą nikt by nie cierpiał” , “Nigdy nie umiałam sobie poradzić z ciężarem odpowiedzialności, jaką na mnie nałożono “. Zajęła się słuchaniem wesołej rozmowy między przyjaciółmi.
- Cisza.. teraz ja - powiedział Ull - Nigdy, ale to nigdy nie ściąłem włosów z własnej nieprzymuszonej woli. Do tego się przyznaję z ręką na sercu. Nienawidzę tego - powiedział śmiejąc się coraz głośniej.
Offline
Robin spojrzała na Ulla, który wyraźnie już rozbawiony rzucił kolejnym hasłem. Zastanowiła się przez chwilę, starając sobie przypomnieć, kiedy jej włosy mogły być bliskie ścięciu. Może jak była mała to chodziła do fryzjera, ale teraz nie była tam od kilku ładnych lat.
-Moje włosy nie widziały nożyczek od bardzo dawna, i raczej nie zobaczą- Lubiła je. Chociaż często doprowadzały ją do białej gorączki, to nie wyobrażała sobie sobie chwili w której by mogła je stracić. Miała wrażenie, że dodawały jej charakteru. Clint natomiast upił łyk i wzruszył lekko ramionami.
-Nie lubię długich włosów, trochę bardziej grzywka mi urośnie i już nie mam jak funkcjonować- No tak w jego zawodzie odpowiednia fryzura była kluczem do sukcesu. Gdyby włosy nachodziły mu na oczy to pewnie ciężko byłoby wypracować taką precyzje w strzelaniu z łuku jaką posiadał.
-Nigdy się nie masturbowałem
-Wiesz, że ta gra polega na tym, abyś zadawał takie pytania na których nie musisz pić- Powiedziała Robin upijając łyk alkoholu
-Wiem- Odpowiedział z cwaniackim uśmiechem co wprawiło Robin w zdziwienie
-Nigdy nie musiałem
-No proszę, cicha woda- Dowiadywali się o sobie naprawdę dość interesujących rzeczy. Nagle Clint przestał być tą ostoją spokoju. W sumie Robin czasami zapominała o tym, że on też kiedyś był młody. Nie pojawił się na świecie jako stary dziad, z żoną i trójką dzieci. Chociaż myśl o tym, że i jego dotyczyły blaski i cienie młodzieńczego życia, zdawała się być wręcz abstrakcyjna.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull oczywiście zgarnął butelkę, z której alkohol znikał bardzo szybko. Jego usta przeszedł szelmowski uśmiech. Nachylił się do jej ucha i muskając ustami płatek jej ucha wyszeptał.
- Chce zobaczyć jak to robisz
Uśmiechnął się znów opierając tył głowy o drzewo. Musiał przyznać, że ta wizja stała się niesamowicie podniecająca.
Addie odmówiła, kiedy zapytali się czy pije. Prawda była taka, że kiedyś próbowała, ale nie mogła, nie przez to, że nie znała swojego ciała czy się wstydziła, ale każdy ruch był wspomnieniem tego jak dotykał ją Loki i nie umiała tego zrobić. Zawsze w ciągu dnia znajdowała sobie tysiące zadań by wieczorem nawet nie myśleć o tych rzeczach.
- No dobra.. - powiedział Ull - A jakie było najdziwniejsze miejsce, w którym uprawialiście seks? Jestem ciekaw waszej wyobraźni. W jakim miejscu pożądanie stało się tak potężne, że nie mogliście czekać - wyjaśnił czekając na odpowiedź upijając kolejny łyk miodu.
Offline
Dziewczyna drgnęła kiedy usłyszała szept Ulla przy swoim uchu, a zaraz potem na jej policzki wpełzł rumieniec, który był jedynym dowodem na to, że musiał powiedzieć jej coś wyraźnie zawstydzającego i może nawet lepiej, że inni tego nie słyszeli. Uśmiechnęła się, jednak po chwili i odwróciła głowę w jego stronę. Przysunęła się nieco bliżej i przytuliła się opierając głowę na jego obojczyku. Przez chwilę zapadła cisza, ale Ull dość szybko ją przerwał ciągnąc dalej tematy dość intymne. Nie mieli po pięć lat i nie musieli przecież udawać, że byli tak bardzo niewinni. W końcu dzieci Clinta czy Addie nie wzięły się z powietrza. Dla Robin dzieci, były niczym wielkie ogłoszenie dla świata "hej uprawialiśmy kiedyś seks"
-Ale przed czy po małżeństwie?- Mruknął i odłożył butelkę nieco na bok, czując, że w głowie zaczyna mu już szumieć
-A w którym stanie poniosła cię najbardziej fantazja?- Zapytała się z lekkim uśmiechem
-Sporo tego było za lat młodzieńczych. Korzystało się z tego co było, drzewo w parku, sauna, klatka schodowa, łazienka w restauracji- Zaczął wymieniać a Robin roześmiała się słysząc to jakie przygody zaliczył jej mentor i obrońca cnotliwych zachowań.
-Hmmm...- Mruknęła zastanawiając się przez chwilę -Chyba jaskinia...tak to było dość nietypowe i nagłe- Powiedziała i spojrzała kątem oka na Ulla. On doskonale wiedział o czym mówiła.
-Chociaż czuję, że ty to przebijesz...no gdzie na księżycu?- Zapytała się Ulla zerkając na niego sugestywnie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Gdyby to było możliwe - westchnął. Objął Robin ramieniem zastanawiając się nad odpowiedzią. - Dach, całkiem mało brakowało, abyśmy spadli. W sumie dla chcącego nic trudnego. W rzece, Na zapleczu gospody, Na posterunku straży, w celi więziennej, składziku na broń ćwiczebną - wyliczał. - Wiecie czego jeszcze nie próbowałem? Na grzbiecie konia. To dopiero musi być ekscytujące i komiczne… - zaśmiał się. -Nie, nie, chyba bym nie dał rady.. pędzisz na koniu w dwie osoby z gołym zadkiem. Oj to musi być niezły widok - zarechotał.
- A ty ? - kiwnął do Addie która przysłuchiwała się im z lekkim uśmiechem.
Westchnęła głośno. wzięła do dłoni butelkę. Zaczęła obracać ją w dłoni zastanawiając się nad pytaniem. Uśmiechnęła się łobuzersko kiedy przypomniała sobie ten jeden niezwykły raz.
- Tron Odyna - powiedziała po czym upiła łyk miodu.
Ull odkaszlnął słysząc jej słowa.
- Rozpustna dziewczyno co, kto na to pozwolił? - zapytał gdy udało mu się zapanować nad wybuchem kaszlu.
- Skoro byłam na górze.. nie potrzebowałam pozwolenia - Odpowiedziała lekko unosząc kącik ust.
Pokłócili się wtedy. To było jakiś tydzień przed tym jak maskarada Lokiego z udawaniem Odyna wyszła na jaw. Zamknęli się w sali tronowej. Wtedy iluzja opadła. Tylko ona wiedziała, że on żyje i pomimo, że była szczęśliwa to ciążył jej ten sekret. Padły naprawdę mocne słowa, ale jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rzucili się na siebie jak wygłodniałe zwierzęta. Tron był jedyną dostępną opcją na tu i teraz.
- Kim jesteś? I co zrobiłaś z naszą cnotliwą królową? - rzucił Ull podjąć jej butelkę z miodem.
- Każdy ma swoje.. małe grzeszki - odpowiedziała upijając łyk alkoholu.
Offline
-Myślę, że na swój sposób jest- Odpowiedziała w dość tajemniczy sposób. Wysłuchiwała wyliczanki Ulla, a każde nowe miejsce o jakim wspominał sprawiał, że rozbawiało ją to coraz bardziej.
-Widzę, że trafił mi się bardzo pomysłowy egzemplarz- Miała wrażenie, że w końcu i im znudzi się łóżko, chociaż bez sprzecznie było najbezpieczniejszą opcją, to jednak było to dość monotonne. Wszystko przebiła, jednak Addie kiedy zwierzyła się ze swoich poczynań. Nawet Robin spojrzała na nią z wyraźnym zdziwieniem
-Widzisz...- Skierowała się w stronę Clinta -A mówisz, że to ja robię niebezpieczne i głupie rzeczy
-Bo robisz...- Odpowiedział jej spokojnie, ale jednocześnie pewny siebie. Nazwanie poczynań Robin przemyślanymi było głupotą, a nazwanie ją samą szaloną było wręcz obrazą dla wszystkich szaleńców, bo dziewczyna już dawno przebiła ich poziom.
-Możliwe, ale ty przynajmniej nie możesz mi już robić wykładów na temat powściągliwości- Przypomniała Clintowi ich rozmowę w podziemiach, kiedy próbował wyżalić się o to, że nie pozwalają mu spać. Dziewczyna w końcu ziewnęła i przetarła dłonią oczy, które zaczynały jej już opadać. Była zmęczona, a połączenie z alkoholem musiało doprowadzić do tego, że w końcu zaczynała odpływać. Zsunęła się nieco niżej kładąc głowę na kolanach Ulla, po czym odwróciła się w jego stronę i wtuliła twarz w jego brzuch. Clint spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Chyba naprawdę czuła się przy nim bezpiecznie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie ponownie rozłożyła się na pledzie. Porozmawiała jeszcze z mężczyznami trochę, ale już nie na tak ekscytujące tematy. Ściszyli nieco głosy kiedy Robin widocznie zaczęła usypiać. Ull delikatnie gładził ją po policzki dopóki nie zasnęła wtulona twarzą w jego brzuch. Addie również poczuła się senna. Odwróciła się plecami do ognia. Alkohol pokręcił jej wszystkie emocje, dlatego kiedy patrzyła na Robin wtuloną w Ulla poczuła łzy palące pod powiekami. Nie chciało się jej jeszcze spać, ale nie mogła znieść ich widoku. Dopiero kiedy się odwróciła pozwoliła łzom poturlać się po policzkach w całkowitej ciszy, nie pamiętała kiedy spał na nią dość twardy sen.
- Wezmę pierwszą wartę - powiedział półgłosem Ull - Obudzę cię za jakiś czas- dodał przeciągając się lekko. Trochę zdrętwiał, ale starał się nie wiercić, żeby nie obudzić Robin.
Offline
Clint wpatrywał się jak Robin spokojnie spała. Nawet nie zaciskała dłoni w pięści co było dla niej dość normalne. Zachowywała stałą czujność na wszelki wypadek, a teraz odpuściła. Przerzuciła odpowiedzialność na kogoś innego, kogoś komu ufała i wiedziała, że przy nim nie stanie się jej żadna krzywda.
-Wiesz...- Odezwał się w końcu i sięgnął po prawie pustą butelkę z której pociągnął zdrowy łyk -Wiele razy mówiłeś, że nie jestem jej ojcem i masz rację, nie jestem. Ale ten dzieciak stał mi się cholernie bliski...na tyle, że spokojnie mogłaby dołączyć do mojej rodziny, a ja bym pewnie nawet nie zauważył różnicy pomiędzy tym, że po prostu doszła później, od dzieciaków, które urodziła moja żona- Zebrało mu na wyznania, może dlatego, że alkohol uśpił na chwilę jego czujność, sprawił, że mury obojętności i spokoju jakie starał się utrzymywać zaczynały pękać.
-Zniknęła...myślałem, że zginęła, potem wróciła...a teraz znowu odejdzie zabierze ze sobą wspomnienia o dobrych starych czasach, kiedy Avengersi jeszcze coś znaczyli. Jest ostatnią osobą, która przypomina mi o tym
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Przywiązanie… jest paskudne. Wiąże ci dusze z druga osobą i jesteś kończony. Kiedy przychodzi czas, żeby się pożegnać, nagle robisz wszystko żeby do tego nie dopuścić. - odpowiedział zamyślony. Jego również ruszył wypity alkohol. Był osłabiony przenosinami a pił miód również resztą.
- Wspomnienia są darem i zarazem największym ciężarem. To naturalne, że mocniej chwytamy się tych dobrych. Kiedy byliśmy szczęśliwi, ale wspomnienia mają to do siebie, że pokazują to co było, i się nie powtórzy bo nic nie zdarza się dwa razy. - powiedział lekko zsuwając się po korze by lepiej się ułożyć. Może nadeszła chwila by nieco zmiękczyć łucznika.
- Jesteś dla niej jak ojciec. Może.. trochę mnie to wkurza bo sam nie miałem dobrych relacji ze swoim. Miał.. ognisty temperament, jeszcze gorszy niż mój czy Robin. Nie lubił mnie. Byłem niski i chudy. Powtarzał że nie nic ze mnie nie będzie. Kiedy młodszy brat mnie przerósł to dopiero było.. jak wspomniałem, byłem raczej wątłej budowy, ale cholernie pyskaty. Zawsze musiałem mieć ostatnie słowo. To go mocno wkurzało. Kiedy miałem szesnaście lat po prostu spakowałem rzeczy w plecak i ruszyłem przed siebie. Przygarnęła mnie Siff- dodał uznając, że czas pociągnąć bajeczkę. - Thor tez nie byl zbyt miły, ale nigdy nie traktowałem go jak ojca. - musiał włożyć naprawdę sporo siły by się nie skrzywić z obrzydzenia. Już wolałby swojego ojca sadystę niż mieć za ojca Thora.
Offline
Clint słuchał historii Ulla i o dziwo był w stanie bez problemu znaleźć wiele wspólnych cech pomiędzy nim a Robin.
-Rodziny się nie wybiera, widocznie ta zasada dotyczy każdego bez względu na to z jakiej rzeczywistości pochodzi- Skomentował i dopił resztę alkoholu, a pustą butelkę odrzucił gdzieś w bok
-Ona też nie miała na to wpływu. Kobieta, która ją wychowywała była paskudna. Nie stosowała kar cielesnych, ale w psychicznych torturach osiągała mistrzostwo. Robiła wszystko, aby tylko ją uzależnić od siebie, utwierdzić w przekonaniu, że sama nie da sobie rady z niczym. Nie doceniła, jednak jej siły. W końcu odeszła i tułała się po różnych miejscach. Kolejny bezdomny dzieciak, jaki jest pełno w naszym świecie. W końcu trafiła na nas, a raczej na Starka, który dostrzegł jej potencjał. Wyciągnął ją z komisariatu z którego mieli odtransportować ją do więzienia- Zaczął opowiadać historię, kiedy to spotkał Robin po raz pierwszy
-Nigdy wcześniej w całym swoim życiu nie spotkałem tak upartego, krnąbrnego, oraz pyskatego dzieciaka. Szacunku do starszych nie miała zbyt wiele- Powiedział i zaśmiał się cicho, aby nie obudzić dziewczyn. Może popełnili sporo błędów w szkoleniu Robin, może nawet zbyt do serca wzięli sobie to, aby zagwarantować jej bezpieczeństwo, czego owocem było to, że Robin w każdej sytuacji doszukiwała się zagrożenia, jednak uważał, że zrobili kawał dobrej roboty.
-Ona nie zmieni zdania- Powiedział w końcu po chwili milczenia. Wiedział, że w tym temacie już przegrał, że jego zdanie się nie liczyło, ale to nie oznaczało, że przestał się martwić -Wpadła w to po uszy i chyba nie da rady się wygrzebać, chociaż tak byłoby dużo łatwiej- On byłby spokojniejszy, ale ona nie byłaby szczęśliwa gdyby postawił na swoim, z resztą czy miał w ogóle taką możliwość. Robin zawsze robiła to co chciała, nie zważając na to co inni do niej mówią.
-Ciężko jest być widzem decyzji, w których widzisz szereg bolesnych konsekwencji
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Auć - westchnął Ull powstrzymując napad śmiechu. Wiedział, że Clintowi chodziło o niego. Robin postanowiła z nim zostać. Włóczęga, lekkoduch, drań.. i kilka podobnych epitetów najlepiej go opisywało ale on również miał serce. Nie dopuszczał do niego byle kogo, ale kiedy już to robił, przywiązywał się. To prawda, lubił pakować się w kłopoty, lubił dreszczyk adrenaliny, zawsze coś musiało się dziać, ale zawsze wychodził bez szwanku.
Ull przeniósł wzrok na śpiącą Robin.
- Fakt, jest uparta. Nieznośna, głośna, krnąbrna, ale to wszystko da się lubić. Nie jest ze mnie najlepsza partia, jestem samolubnym draniem, może czasem potrzebuje kubła zimnej wody na łeb, żeby się ogarnąć, ale będę… się starał - powiedział z pełna powagą. To nie były słowa do Clinta, lecz do samego siebie. Rozmowa z Addie otworzyła mu oczy i coś w środku niego kazało mu znów zaryzykować.
- Dobrze wiesz, że jak coś jej nie będzie odpowiadało to po prostu mnie zdzieli. - zaśmiał się
Jego wzrok zatrzymał się na skulonej blondynce po drugiej stronie ogniska. Jutro nie pozwoli jej spać tak daleko, jest za bardzo odsłonięta.
- Kto będzie mi wylewał na łeb zimna wodę kiedy wróci do siebie? - westchnął zdając sobie sprawę, że się do niej przywiązał. Przez alkohol szumiący w głowie nie konieczne zdawał sobie sprawę, że niektóre myśli, które miały zostać w głowie zaczął wypowiadać na głos.
Offline
Wiedział, że Robin da sobie radę, że fizycznie nie pozwoli się skrzywdzić w tak łatwy sposób. Martwił się, jednak o jej emocje. Nie były poukładane, a ona dopiero teraz tak naprawdę zaczęła odkrywać wiele rzeczy, które ją ominęły, kiedy była dzieckiem czy potem nastolatką. W młodym wieku musiała podejmować decyzje, których nawet dorosły nie chciałby podjąć. Słowa Ulla sprawiły, że uśmiechnął się lekko. Była to już jakaś minimalna pociecha, że chociaż spróbuje jej nie skrzywdzić, ale wiadomo jak to bywało w życiu.
-Wiem, że ona nie odpuści tak łatwo, ale boję się co będzie kiedy ty odpuścisz. Namiastkę tego już dostaliśmy, a nawet jeżeli nie dojdzie do powtórki, to co z nią będzie. Nie chcę, aby zostawała sama w świecie, którego nie zna- Tak długo jak nie była sama tak podróż po tych światach wydawała się być wręcz fascynująca, ale co będzie jak to się skończy.
-Wiesz, że nie chodzi jej wcale o fizyczne miejsce na ziemi, o jakiś biały domek z płotkiem...z resztą znając ją to będzie chciała od tego uciekać...szczególnie, że za taką stabilizacją wiążą się inne oczekiwania, których ona nigdy nie spełni- Dla niego niepojętym było jak można chcieć wieść tak niespokojne życie, w którym nie wiadomo co wydarzy się na następny dzień. Widocznie tylko ogniści ze swoją narwaną naturą byli w stanie zrozumieć to jak ważna jest dla nich wolność.
-Cóż...- Powiedział i skierował głowę na Addie -Życie zsyła nam mentorów, aby przez jakiś czas walili nas pałkami w łeb, abyśmy doszli do jakiś wniosków, a potem odchodzą, a my musimy próbować zastosować ich nauki w praktyce. Tak to już wygląda- Addie była zdecydowanie głosem rozsądku w ich drużynie. Wiedziała co powiedzieć i zrobić, aby na nowo zapanował spokój. Pewnie gdyby nie ona to Robin i Ull nigdy by nie doszli do tego, że może warto czasami ustąpić.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Już raz się bawiłem w dom - powiedział ponuro. - Nawet sam jeden zbudowałem. Ale to chyba nie dla mnie. Oczywiście spanie na gołej ziemi w końcu tez się nudzi, ale po co na sile coś zmieniać. - wzruszył ramionami.
Nie wyszło mu kiedy próbował w końcu wyrwać dla siebie nieco szczęścia. Trwało to zaledwie kilka, kilkanaście lat. Pierwsze potomstwo musieli ukrywać. Angerboda urodziła trójkę, jak to nazywali inni potworów. Wiedzieli, że muszą ich trzymać z daleka od świata, ale koniec końców ni to nie dało. Kiedy Odyn zobaczył jego dzieci kazał je odebrać matce i każde zamknął w swego rodzaju więzieniu. Dwóch synów Sin spotkał koszmarny los. Jeden zmieniony w bezmyślną, krwiożerczą bestie, drugiemu rozpłatali brzuch. Nie doczekali wieku dojrzałości. Nie chciał sie pakować w nowe zobowiązania. Tym razem chciał zostawić bieg rzeczy samemu sobie. Bez żadnych ram, ani przymuszeń. Bo jak się już zdążył przekonać. Nic z tego dobrego nie wychodziło.
- Jakoś nigdy nie miałem szczęścia do mentorów - uśmiechnął się lekko. Tak naprawdę nie bardzo zajmował siebie głowę, żeby kogoś szukać. Był samowystarczalny. Uczył się sam, albo podpatrywać coś u innych, a potem metodą prób i błędów próbował uzyskać zamierzony cel.
- O jakich oczekiwaniach mówisz? Czego nie będzie mogła spełnić? - zaciekawił się wracając do poprzedniej wypowiedzi łucznika.
Offline
Clint drgnął lekko, kiedy Ull podchwycił jego słowa i najwyraźniej chciał ten temat drążyć. Łucznik zrobił dość dziwną minę jakby był sam na siebie zły za to, że nie utrzymał języka za zębami. Inna kwestia było powiedzieć o tym Addie, a inna jemu, tym bardziej, że wiedział, że to nie do niego powinno należeć to zadanie.
-Wiesz...- Zmieszał się przez chwilę szukając w głowie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji -Myślę, że to już temat na rozmowę z Robin...tak będzie lepiej- Odpowiedział licząc na to, że taka odpowiedź mu wystarczy. Ruda w końcu któregoś dnia będzie musiała mu powiedzieć cała prawdę. Nie będzie tego ukrywać w nieskończoność, chociaż kto ją tam wie. Znając Robin potrafiła skrywać w sobie rzeczy niemal całymi latami, ale te i tak ostatecznie wychodziły na wierzch w najmniej odpowiednich do tego momentach, ale tak już to było z tajemnicami.
-Nagadałem się swoich mądrości na temat tego wszystkiego- Powiedział i omiótł dłonią Ulla i Robin -Zdania nie zmienię, ale jeżeli mam wrócić spokojnie do domu, chcę wiedzieć, że będzie bezpieczna, że nie będzie tu sama- Chociaż tyle mu wystarczało, czy zaufałby słowom Ulla, pewnie miałby jakieś "ale" nie mniej w tym momencie liczył na to, że mężczyzna zdobędzie się na coś więcej niż głupkowate żarty, i beztroskie podejście do wszystkiego. To już nie była zabawa.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline