Nie jesteś zalogowany na forum.
Robin nie spała spokojnie, chociaż cały czas obejmowała Ulla. Myślała, że uwolni się od pytań bez odpowiedzi, a zamiast tego po raz kolejny w snie ujrzała tajemniczą złotą przypinkę. Wydawało się jej, że już wyciąga do niej rękę niczym do klamki drzwi, którą wystarczy tylko nacisnąć i wszystko nagle stanie się jasne. Była tak blisko jak nigdy, czuła wręcz podekscytowanie, które mieszało się ze strachem. Widziała jak jej place już prawie muskają złoty metal, i nagle wszystko ustało. Sen rozmył się, a ona wróciła do rzeczywistości, bo poczuła czyjeś usta na swojej skórze. Tak bardzo chciała na nowo zasnąć, dośnić to do końca, ale głos Ulla doszczętnie wyrwał ją ze snu. Uchyliła powoli powieki i spojrzała na niego. Starała się ukryć delikatny wyrzut jaki czuła w jego stronę. Czemu ją obudził, dlaczego nie pozwolił dokończyć tego co zaczęła. Westchnęła ciężko i przeniosła się do siadu, po czym potarła dłonią swoje czoło.
-Hmmm...jak zwykle- Powiedziała nieco obojętnym głosem. Chciała przypomnieć sobie wszystkie szczegóły tego o czym śniła, ale obraz złotej przypinki zdawał się znikać im bardziej próbowała sobie przypomnieć jej kształt. W końcu musiała pogodzić się z porażką i z tym, że już przepadło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Jak zwykle? Chyba normalne… sen i ciepła strawa to najlepsze sposoby na odzyskanie energii - powiedział również się podnosząc. - Poza tym trzeba zacząć się szykować. Mój plan trwa. - powiedział gramoląc sie z łóżka. Usiadł na jego krańcu i sięgnął po buty. Addie nie przyszła z wyrzutami, co znaczy, że nadal grała kelnerkę w karczmie. Musiał przyznać, że nie spodziewał się, że blondynka tyle wytrzyma.
- Musimy wybawić pewną blondynkę z cuchnących łap krasnoludów - powiedział podnosząc się z łóżka. Ale po kolei. Najpierw pożądny posiłek, charakteryzacja i można będzie przystąpić do akcji.
- Chodź. Trzeba się najeść. Potem się trochę nastukamy. Piwo, wino, potargane włosy.. - wymienił wychodząc z pokoju. Ruszył po schodach na dół żwawym krokiem. Odrazu zajął się kompletowaniem posiłku
Offline
-Zaraz zejdę- Powiedziała i uśmiechnęła się do niego lekko, starając się zakryć resztki zamyślenia. Dopiero, kiedy drzwi się zamknęły odchyliła się do tyłu kładąc głowę na ciepłej poduszce.
-O co z tym chodzi...- Mruknęła do siebie i przymknęła ponownie oczy starając się w pamięci odtworzyć widok przypinki. Wyciągnęła przed siebie dłoń chwytając w palce powietrze. Chciała sobie wyobrazić chłód metalu, kiedy jej palce owinęły by się wokół niej. Leżała tak z zamkniętymi oczami licząc na to, że nagle spłynie na nią jakaś wizja, jakieś oświecenie, ale te jak na złość nie przychodziło. Westchnęła ciężko i uchyliła powieki spoglądając na ciemny sufit. Dopiero po chwili postanowiła zwlec się z łóżka, odpuszczając jakie kolwiek próby przypomnienia sobie wszystkiego. Przeciągnęła się leniwie słysząc ciche trzaski w jej kościach. Przeczesała palcami włosy i wyszła z pokoju obierająć za cel gospodę.
Clint siedział już przy stole i spojrzał na Ulla, który znowu zdawał się tryskać energią
-Gdzie Robin zazwyczaj schodzicie razem- Powiedział trafne spostrzeżenie, a wtedy jak na zawołanie usłyszeli cichy rumor, a Clint otworzył szerzej oczy, kiedy dostrzegł, jak ruda dziewczyna w ostatniej chwili chwyciła się mocno poręczy, bo jej zamyślenie sprawiło, że nie zauważyła jednego ze stopni.
-Kurwa...kto budował te schody- Rzuciła wyraźnie wściekła, że ponownie coś zaburzyło jej myśli. Pokręciła lekko głową, i starała się zapanować nad walącym sercem, które najwyraźniej wystraszyło się gwałtownego upadku. Już nieco bardziej ostrożnie zeszła po ostatnich stopniach i podeszła do stołu i usiadła na jednym z wolnych miejsc
-Wszystko dobrze?- Zapytał się Clint, kiedy Robin zaczęła rozcierać sobie skroń, która z niewiadomych jej powodów zaczęła pulsować tępym bólem
-Tak, to nic takiego- Odpowiedziała zbywając jego pytanie. Łucznik zmarszczył brwi przypatrując się jej uważnie, ale ostatecznie uznał, że chyba nie ma sensu ciągnąć tego tematu skoro ona nie chciała nic powiedzieć.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull usiadł przy stole naprzeciw Clinta. Odrazu nałożył sobie cały talerz jedzenia i odrazu zaczął pochłaniać kolejne porcje.
- Zaraz zejdzie -odpowiedział z pełnymi ustami. Jego uwagę zwróciło zamieszanie na schodach. Spojrzał na zdenerwowaną Robin. Coś ją gryzło. Może zrobił coś nie tak? Ale przecież spał? Nie da się zrobić głupoty przez sen. Teraz nie było na to czasu. Ull machnął ręką przywołując kelnerkę.
- Teraz moi państwo proszę wypić tyle alkoholu, żebyście nadal byli zwinni jak koty - zwrócił się do Robin i Clinta. Kiedy kelnerka przyniosła dwie butelki miodu odrazu odkorkować pierwsza z nich i pociągnął kilka łyków.
- Im szybciej pójdziemy tym szybciej wrócimy. I będziemy musieli się szybko zbierać. Wiec może lepiej spakujcie się wcześniej. Robin zajmiesz się pokojem Addie? Zgarnij jej biżuterię. Ciuchy, pachnidła. Nie zapomnij o tym złotym wisiorku. Wydaje się dla niej ważny. Kiedy akcja się uda będziemy musieli szybko wejść w tunele. Żeby ewentualny pościg zgubił trop. - wyjaśnił szatyn pochłaniając kawałek pieczonej wołowiny.
Offline
Dziewczyna starała się skupić na tym co mówił Ull, ale bol głowy, który zaczął atakować kolejne partie zdawał się nieugięty, i ostatecznie pomiędzy piskiem w uszach była w stanie wyłapać tylko kilka najważniejszych instrukcji na które pokiwała delikatnie głową.
-Na pewno wszystko dobrze?- Ponowił swoje pytanie i najwyraźniej nie wiedział, że będzie to iskra, która zapali lont. Robin uniosła wściekłe spojrzenie na niego
-Cholera przecież mówię, że tak...czemu ty zawsze robisz takie przesłuchanie. Przyjmij do wiadomości jedną odpowiedź i udław się nią- Wyrzuciła w jego stronę niemal na jednym wdechu. Przymknęła na chwilę oczy po czym wzięła głębszy wdech, aby uspokoić walące serce, w które została wtłoczona adrenalina.
-Dobrze, po co tak nerwowo tylko się...
-To martw się o siebie- Zakończyła za niego zupełnie tak jakby czytała mu w myślach. Chwyciła za kawałek sera i zaczęła go przeżuwać, a zaraz potem sięgnęła po butelkę, którą trzymał Ull i sama wypiła spory łyk. Drapanie w gardle na chwilę przyćmiło ból głowy, ale ten ostatecznie wrócił, więc upiła jeszcze kilka łyków.
-Dobra, spakuje jej rzeczy- Powiedziała w końcu przerywając niezręczną ciszę. Siliła się na spokojny głos, ale w ogóle tak nie brzmiał. Bardziej przypominał osobę, która zdawała się być na granicy wybuchu złości niż na kogoś spokojnego. Może przejście do działania pomoże się jej nieco rozluźnić, odegnać upierdliwe myśli, które zdawały się w jej głowie gnieździć niczym stado bzyczących os.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull patrzył na całą scenę z niepokojem. Dobra, to nie przez niego. Coś było nie tak i postanowił sprawdzić co się dzieje. Musiał mieć pewność, że Robin da sobie radę na misji. Wytarł usta po czym rzucił Clintowi
- Ogarnę to- i ruszył na górę.
Wszedł do pokoju Addie gdzie Robin w pośpiechu zbierała jej rzeczy.
- Hej, co jest? Uprzedzam jeśli powiesz nic, nie odpuszczę - powiedział zamykając za sobą drzwi.
…………………………..
Addie ledwo stała na nogach. Miała już serdecznie dość tego dnia. Mało spala, wczoraj miała mnóstwo atrakcji. Praca w karczmie była bardzo trudna. Nie mogła usiąść nawet na chwile. Z nadzieja patrzyła na drzwi, kiedy te się otwierały. Miała nadzieje, ze już porwana kolejny etap planu.
Offline
Clint zdawał się już na dobre odpuścić. Nie chciał jeszcze bardziej denerwować Robin, więc po prostu w milczeniu zajął się swoimi przygotowaniami. Kiedy Ruda dojadła i dopiła, po prostu wstała ze swojego miejsca i długimi susami pokonała kilka stopni, aby wejść na górę i udała się prosto do pokoju Addie. Zaczęła do jej plecaka zgarniać wszystkie drobiazgi jakie dziewczynie udało się do tej pory zgromadzić. W pewnym momencie usłyszała, jednak dźwięk otwieranych drzwi, a kiedy po raz kolejny usłyszała to samo pytanie westchnęła ciężko.
-Przybył...- Mruknęła do siebie, chowając do plecaka flakoniki z olejkami -Kolejny detektyw- Nie była w stanie nawet wyjaśnić czemu taka złość ją rozpierała, chociaż w zasadzie to była, ale co ona z tym zrobi. Obecnie nic...
-Głowa mnie boli i to wszystko- Odpowiedziała tak zdawkowo jak tylko mogła, podchodząc do kolejnej z szafek i zaczęła przeglądać szuflady, aby upewnić się, że wszystko zabrała. Na jednym ze stolików nocnych dostrzegła złoty łańcuszek i podeszła do niego. Chwyciła drobiazg w dłonie i zaczęła obracać w palcach, aż w końcu jednym sprawnym ruchem otworzyła go przyglądając się portretom jakie znajdowały się w środku. Na jej ustach przez chwilę pojawił się delikatny uśmiech, kiedy spojrzała na podobizny uśmiechniętych dzieciaków. Bez problemu doszukała się podobieństw do Lokiego, ale również i do Addie. Potrząsnęła lekko głową, co skutkowało tym, że miała wrażenie, że mózg zaczął obijać się jej o ścianki czaski, co spotęgowało jedynie dolegliwości. Zamknęła medalion, i wsunęła go do jednej z kieszeni plecaka
-Zawracanie głowy i tyle...- Dodała po czym spojrzała na Ulla -Gotowy?- Rzuciła w jego stronę, chcąc przejść jak najszybciej do działania.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull widział, że Robin jest rozdrażniona. Postanowił odpuścić i po prostu pokiwał głową.
- Idziemy- odpowiedział ruszając do drzwi. Kiedy znów w komplecie byli na dola Ull złapał otwartą butelkę i pociągnął kolejny łyk.
- Jeśli nie chcecie pic to przynajmniej się tym oblejcie - skomentował nadal nieodkorkowana drugą butelkę. Złapał obie w dłonie i ruszył w stronę wyjścia. Kiedy wyszedł z gospody i impetem wydał z siebie radosny okrzyk.
- Więcej entuzjazmu - powiedział wesoło i znow napił się z butelki. Kolejny łyk alkoholu wylądował na jego koszuli. On jednak nie przejmował się tym i nadal wesołym krokiem podążał w stronę gospody. Zatrzymaj się w pierwszej spełznie jaką zobaczyć. Od razu podszedł do baru
-Podaj no coś na rozwesrlenie- rzucił do barmana.
- Idziemy na imprezę nie na pogrzeb - rzucił półgłosem do towarzyszy. Kiedy barman przyniósł im kolejkę wypił ze swojego kieliszka i obliczał usta.
Offline
-Dobra decyzja- Rzuciła w jego stronę czując wyraźną ulgę, że nie musiała mu tego wszystkiego tłumaczyć, chociaż i tak miała dziwne przeświadczenie, że Ull przy pierwszej bardziej dogodnej okazji do tego wróci. Zeszła na dół zaraz za nim i spojrzała na Clinta, który wyraźnie starał się unikać jej spojrzenie.
-Świetnie...teraz będzie zachowywał się tak, jakby samo spojrzenie go miało spopielić- Powiedziała sobie w myślach, po czym odebrała butelkę od Ulla i wylała trochę alkoholu na rękę i przejechała nią po odsłoniętych częściach skóry. Kilka razy szczypnęła dość mocno swoje policzki na których od razu wykwitły rumieńce. Potarła nos, aby stał się bardziej czerwony, a tym samym aby jej rola była bardziej wiarygodna. Na koniec sięgnęła do guzików swojej bluzki i rozpięła kilka z nich tak, że odsłoniła nieco swój dekolt.
-Nie wczuwasz się za bardzo?- Odezwał się w końcu Clint, który najwyraźniej zebrał w sobie odwagę.
-A widziałeś, kiedyś nawaloną laskę, która nie jest chociaż trochę roznegliżowana- Odpowiedziała mu z resztą dość słusznie. Wtopiła swoje palce w rude włosy i potrząsnęła nimi, na skutek czego dodała im jeszcze więcej obojętności. Wzięła jeszcze od Ulla butelkę z której ponownie pociągnęła zdrowo, a potem podała ją Clintowi, który przyglądając się jej badawczym spojrzeniem, ostatecznie też się na pił, rozlewając przy okazji na siebie trochę trunku. Wyszli z gospody, a Ull od razu postanowił wcielić się w rolę, bo kiedy zakrzyczał, Robin miała wrażenie, że głowa jej eksploduje. Skrzywiła się lekko, jednak szybko udało się jej zapanować nad mimiką twarzy i przywołała na usta lekki nieco nieobecny uśmiech. Dojście na miejsce nie zajęło im wiele czasu, a Ull od razu doskoczył do baru zamawiając dodatkowy alkohol. Robin poszła w jego ślady i chwyciła za kieliszek, który przechyliła. Może nie tak powinna była sobie radzić z bólem głowy, ale o dziwo to pomagało. Robin wskoczyła jednym susem na bar i usiadła na jego powierzchni po czym założyła nogę na nogę
-Nawet pogrzeb z taką kompanią mógłby okazać się niezłą zabawą- Rzuciła starając się jak najbardziej zniekształcić swoją mowę, aby tylko uwiarygodnić swój stan, co jak się okazało nie było wcale trudne, bo już trochę jej w głowie szumiało. Ukradkiem zaczęła się rozglądać po gospodzie wyszukując blond czupryny.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull poczuł dziwną gule w gardle, kiedy ruda tak beztrosko usiadła na kontuarze. Natychmiast przypomniał sobie jej pierwszy pokaz kiedy zdołała wyciągnąć mapę do topora z kieszeni łowcy nagród. Przysunął się do Robin i zaczął wodzić rękami po jej nogach stając miedzy mini.
- Widzisz go? - zapytał szeptem - Uśmiechnij się jakbym powiedział coś sprośnego - rzucił pochylając się jeszcze mocnej - Stolik w kącie, granatowy kaftan. To jest freyczyk
Nagle zza baru usłyszeli znajomy głos.
- Hej, to nie stodoła! - krzyknęła Addie próbując przebić się głosem przez gwar rozmów - Zjeżdżaj tym chuderlawym zadkiem z blatu - oparła się jedną ręką o biodro i spojrzała niecierpliwym wzrokiem na Robin i Ulla.
- Choć mała - powiedział Ull klepiąc ją w udo.
- Cóż za miła obsługa - uśmiechnął się Ull opierając obiema rękami o blat.
- Wreszcie - powiedziała półgłosem blondynka zbierając na tacę kufle z piwem.
- Jak ci się podoba? - znów się zaśmiał.
- Jeśli przyjdzie mi tu spędzić jeszcze chociaż godzinę, nie wytrzymam - odpowiedziała iląc się na uśmiech.
- Bierz się do roboty - powiedziała stawiając na blacie swoją tace.
Kobiata złapała tacę w dłonie i ruszyła na sale. Zmęczenie było od niej na kilometr. Była niewyspana, i wykończona harówką. Zdecydowanie wolała siedzieć i pachnieć niż pracować fizycznie. Kąśliwie odpowiadała na zaczepki gości jednak kiedy podeszła do ich celu wykrzesała z siebie uśmiech. Zapytała czy gość czegoś nie potrzebuje, a on z lekkim uśmiechem poprosił o jeszcze jedno piwo.
- Patrzta ją- powiedział Ull - Je jej z ręki. - dodał z lekkim uśmiechem.
Kiedy Addie wracała do baru kątem oka zauważyła, że jeden krasnolud zaczyna wyciągać do niej łape. Złapała pewniej tace i machnęła przed głową krasnoluda zatrzymując ją milimetr od jego twarzy. Krasnolud cofnął rękę a ona wróciła za bar.
- Ciekawie tu - stwierdził szatyn
Offline
Addie objawiła się im dość szybko, a Robin ledwo powstrzymała wybuch śmiechu.
-Phi...nadal lepszy od twojego- Rzuciła w jej stronę, siląc się na złośliwy uśmiech, po czym zgrabnie zeskoczyła z blatu i prowokacyjnie lekko sama klepnęła się w jeden z pośladków. Przeciągnęła się leniwie, po czym jak gdyby nigdy nic zaczęła przechadzać się po gospodzie, ale kątem oka spojrzała na krasnoluda, który jeszcze był nieświadomy tego, że za chwile straci cholernie cenną dla siebie rzecz. Dziewczyna niby od niechcenia podeszła do jednego ze stolików, gdzie siedziała jakaś grupka elfów i uśmiechnęła się do nich uroczo, po czym postawiła nogę na jednym z wolnych krzeseł. Na reakcję jednego z nich nie musiała długo czekać, bo wyciągnął w jej stronę dłoń i zaczął wodzić nią od jej łydki, aż w końcu ręka elfa spoczęła na jej kolanie i lekko się zacisnęła. Uśmiechnęła się do niego, patrząc mu prosto w oczy. Wystawiła lekko pomiędzy zębami swój język i przygryzła go delikatnie, marszcząc przy tym nieco zaczerwieniony nos. Dłoń elfa zaczęła wodzić coraz wyżej po jej udzie, ale dziewczyna w pewnym momencie się odsunęła i z nadal kuszącym uśmiechem pogroziła mu lekko palcem, po czym odeszła kręcąc lekko biodrami. Czuła na sobie jego spojrzenie, a raczej czuła je na swoim tyłku.
-Przestaniesz?- Szepnął Clint w jej stronę, kiedy go mijała.
-Nie wiem, o czym mówisz- Odpowiedziała, ale jej uśmiech nie gasł z jej twarzy.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Obserwując Robin Ull mocno zacisnął szczękę. Co ta dziewczyna z sobą zrobiła? Nie wiedział, że była do tego zdolna, ale całkowicie mu się to nie podobało. Nie chodziło o szpilę zazdrości.
- Co ona robi? - spytała zszokowana Addie kiedy przedstawienie Robin trwało.
- Bierzmy się do roboty, Adds -powiedział w grobowym nastroju. W sumie Robin lekko zmodyfikowała jego plan.
- Polej jeszcze jednego - zwrócił się do blondynki.
Addie nalała kolejkę również i sobie. Alkohol podrażnił jej gardło. Na szczęście padło kolejne zamówienie, więc blondyka zajęła się przygotowywaniem kolejnych kufli.
Kiedy weszła na salę Ull wydął usta. Miał nadzieję, że bez tego się obejdzie, ale musiał wyładować złość. Ruszył przez salę żwawym krokiem. Kiedy podszedł do stołu elfów złapał za krzesło, na którym Robin wcześniej postawiła nogę i rozbił je na blacie stołu. Zanim elfy zdążyły zareagować zapał tego który dotknął Robin i przyłożył mu prosto w nos. Zanim jego kumple zorientowali się co się dzieje ich kolega został powalony na ziemię i leżał w kałuży krwi. Zamieszanie postawiło na nogi część gości. Jeden z nich niefortunnie wylał całą zawartość kufla na Freyczyka, który siedział stolik dalej od zamieszania. Addie od razu do niego doskoczyła proponując pomoc. Z przejęciem obejrzała się na bójkę i poszła z krasnoludem za górę. Zaczęła go przepraszać za zamieszanie, zaproponowała że wyczyści kaftan.
Krasnolud wzburzony ściągnął mokry kaftan, machnął ręką i zniknął w pokoju by się przebrać. Addie wykorzystała moment i szybko przeszukała kieszenie kaftana. Ręce trzęsły się jej ze zdenerwowania. Nagle w jednej z wewnętrznych kieszeni namierzyła niewielki przedmiot. Szary owalny kamień z błękitnymi żłobieniami wylądował w dłoni blondynki. Addie wrzuciła kaftan do łazienki i ściskając kamień w ręce szybko zbiegła na dół.
Offline
Robin oparła się o blat stołu, jednak to, co wydarzyło się dalej sprawiło, że uniosła nieco zdziwiona brwi do góry. Przyglądała się w milczeniu jak Ull przyłożył jednemu elfowi, a ten padł na ziemię, a z krwawiącego nosa od razu wokół jego głowy utworzyła się spora plama krwi. Clint zacisnął usta w wąską linię. Nie rozumiał, czemu miał służyć ten pokaz. Skierował wściekłe spojrzenie na Robin.
-O to ci chodziło?- Rzucił w jej stronę półszeptem, który ledwie przedostawał się przez harmider, jaki zaczął się w gospodzie -Jak chciałaś w nim wzbudzić zazdrość, są inne metody na to- Dodał na co dziewczyna spojrzała na niego i zmarszczyła brwi
-Jaką zazdrość?- Powiedziała, wyraźnie nie wiedząc, o co chodzi.
-Ehh...później o tym pogadamy- Dodał, bo dostrzegł jak Addie prowadziła ich ofiarę prosto na górę. Clint, starając się lekko zataczać podszedł do Ulla i chwycił go za ramię.
-Daj spokój stary, bo z kolejnego miejsca nas wywalą- Powiedział wprost i odciągnął go od elfa
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zdążył oberwać. Z kącika ust leciała mu strużka krwi, kiedy ktoś go dotknął juz szykował się do kolejnego ciosu, ale usłyszał głos Clinta. Gospodarz już zmierzał w ich stronę. Ull puścił elfa i wyprostował się. Dostrzegł jak Addie wymyka się na zaplecze.
- Wychodzimy - mruknął i ruszył do wyjścia nie zaszczycając Robin nawet cieniem spojrzenia. Zacisnął dłonie w pięści i zaczął okrążać ulice, szukając tylnego wejścia. Addie zaczęła przebierać się w ekspresowym tempie. Drżały jej ręce kiedy wciskała na siebie spodnie. Kiedy była gotowa po prostu wypadła przez tylne drzwi i puściła się biegiem na ulice. Zatrzymała się wpadając na Ulla.
- Ło.. wolniej - powiedział ratując ją przed upadkiem. Spojrzał na nią badawczym wzrokiem.
- Spadamy - powiedziała ciężko dysząc, Chwile przypatrywała się jego twarzy.. Na kości policzkowej wykwitnie spory siniak.
Szatyn pokiwał głowa i poprowadził ekipę do gospody.
- Zbierajcie się. Macie dwie minuty - powiedział szukając pracownika by się wymeldować.
Kiedy załatwił sprawę wymeldowania popędził na górę po torby. Ładował wszystko jak leci. Upychał ubrania wiązał torby. Starł krew z ust i wyszedł z pokoju czekając na resztę. Nadal cały trząsł się ze złości. Musiał się uspokoić, bo inaczej żadne czary mu nie wyjdą i nie będą mogli użyć przewodnika.
Offline
Robin, widząc, że nadchodził najwyraźniej czas, aby się zbierać, ruszyła szybkim krokiem za pozostałymi w stronę tylnego wyjścia, aby ulotnić się, nim afera nabierze tempa. Musieli poczekać jeszcze za Addie, która prawie wpadła na Ulla spiesząc się, aby jak najszybciej wydostać się z tego miejsca. Robin nie trzebał było powtarzać dwa razy. Puściła się niemal biegiem w stronę gospody, w której się zatrzymali.
-Spakowałam twoje rzeczy, plecak jest u ciebie w pokoju- Rzuciła do niej kiedy wchodziły po schodach. Sama wpadła do swojego pokoju. Miała chyba najmniej rzeczy, bo tak naprawdę nie zbierała niczego tak jak blondynka, więc spakowanie zajęło jej niemal kilka sekund. Najszybszy okazał się Clint, bo on wziął swój łuk i komplet strzał, oraz kilka zabawek, które zabrał z domu i wyszedł na korytarz spotykając Ulla. Spojrzał najpierw na drzwi pokoju Robin, a potem Addie. Ruda wyszła niedługo po nim i kiwnęła lekko głową, dając do zrozumienia, że jest gotowa. Na jej policzkach nadal widniały lekkie zaczerwienienia, co świadczyło o tym, że alkohol nadal płynął w jej żyłach.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie rzuciła szybkie “Dzięki” w stronę Robin i weszła do pokoju. Razem z plecakiem w jej pokoju leżał topór. Złapała go w jedną rękę, a drugą zarzuciła plecak na plecy. Wyszła z pokoju i od razu ruszyła za towarzyszami Ull zaczął prowadzić ich do tuneli. Specjalnie wyszli jak najdalej od domów, by nikt nie zobaczył co kombinują. Addie próbowała nadążyć łapiąc szybkie urywane oddechy. Przewodnik zatrzymał się przed grotą, która prowadziła do wnętrza kopalni.
Pochodnie -rzucił. - Adds podaj kamień - zwrócił się do blondynki.
Addie podeszła do Ulla i podała mu swój łup. Ull obejrzał go dokładnie. Do tej pory widział takie z daleka. Dreszcz ekscytacji przeszedł po jego plecach. Zacisnął palce na kamieniu i wyszeptał zdanie “ Światło w stronę domu” po wanaheimsku. Kamień zaczął drżeć. Kiedy przewodnik rozłożył palce, błękitne żłobienia zaczęły świecić. Kamień uniósł się w powietrzu i powoli zaczął sunąć w głąb jaskini.
- Do dzieła - powiedziała Addie z lekkim uśmiechem, po czym ruszyła za Ullem
- Tak w ogóle.. - zaczął szatyn. - Dobra robota - rzucił przez ramię do Addie, na co dziewczyna skinęła głową cicho dziękując.
Offline
Ruda ruszyła za pozostałymi i biegła dość szybko. Mieli szczęście, że teraz większość mieszkańców, albo odpoczywała, albo siedziała w gospodach, opijając udany dzień, więc przedostanie się przez, miasto do jednego z szybów nie było wcale jakoś wybitnie skomplikowane. Kiedy Ull rzucił hasło o pochodniach, dziewczyna uniosła nieco dłoń do góry, na której od razu pojawił się płomień, oświetlając im drogę. Dziewczyna obserwowała uważnie to, co robił Ull, a kiedy kamień lekko się uniósł, uśmiechnęła się delikatnie. Więc to działało. W swoim scenariuszu przyjmowała jeszcze opcje, w której kamień mógłby odmówić współpracy, ale ta wersja odpowiadała jej dużo bardziej. Ruszyła bez słowa za pozostałymi, starając się trzymać rękę jak najwyżej, aby wszyscy dobrze widzieli drogę i gdzieś nie potknęli się o jakiś wystający z ziemi kamień. Musiała iść lekko zgarbiona, bo niskie sklepienie tuneli były przewidziane dla krasnoludów, którzy najpewniej bezproblemu przeciskali się przez nie.
-Nie sądziłem, że kawałek kamyka będzie mnie prowadzić- Odezwał się w końcu Clint, chcąc przerwać niezręczną ciszę, a i jednocześnie zwrócić uwagę na absurd całej tej sytuacji.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie ostrożnie stawiała kroki. Z przodu świecił kamień oblewając część jaskini błękitnym światłem. Nieco z tyłu Robin świeciła im swoim ogniem.
- Chodziło o to, żeby przewodnik był mały i mieścił się w kieszeni. Magia robi swoje - wyjaśnił Ull - Przejdziemy jakieś dziesięć kilometrów i zrobimy postój. - zarządził .
Wchodząc w kolejny odcinek korytarza musieli się przecisnąć przez wąską szczelinę, ale później korytarz poszerzał się na tyle, że mogli iść obok siebie i wyprostowani. Addie czuła coraz większe zmęczenie, dlatego z radością przyjęła fakt, że niedługo postój. Zdecydowanie musiała się przespać.
- Jak ci się podobało, księżniczko? -zagadał Ull do blondynki.
- Następnym razem sam wbijasz się w kiecke i sam będziesz łaził między pijanymi typami - odpowiedziała rzucając w jego stronę kwaśnym uśmiechem.
- Mam świetną sylwetkę, ale nie do noszenia sukni. To pozostawiam płci pięknej - zaśmiał się. Powoli zaczynało mu przechodzić, emocje zaczynały opadać , ale nadal był zły na Robin, za to co zrobiła.
- Ile może zająć podróż? -zaciekawiła się blondynka.
Ull wzruszył ramionami.
- Kilka godzin, na pewno - odpowiedział bez przekonania, jeszcze nigdy nie był w Swartalheimie i nie miał pojęcia ile zajmie im dostanie się tam, i od czego zacząć poszukiwania dziedzica rodu, który ich interesował.
Offline
Robin szła w dość dużym milczeniu, co jak na nią było wręcz niespotykane. Jej również powoli odpuszczało wszystko. Ból głowy zdawał się łagodnieć, podobnie jak wypity alkohol, złość na coś bliżej nieokreślonego, zaczęła być wręcz śmieszna. Clint spojrzał na nią kątem oka. Sam poczuł ulgę, kiedy dostrzegł, że jej rysy twarzy się wygładziły i nie były już tak zawzięte jak wcześniej. Może nawet uda się mu z nią porozmawiać. Zwolnił nieco tempa, aby zrównać z nią krok.
-Co cię martwi?- Ponowił swoje pytanie, na co Robin odpowiedziała jedynie cichym westchnięciem, wraz z którym uwolniła resztę frustracji, która nagromadziła się w jej ciele.
-Daj spokój dziewczyno, spędziłem z tobą tyle czasu, że wiem, jak reagujesz, to co teraz pokazujesz, to nie jesteś ty. Przed czym próbujesz uciec?- Wnioski Clinta były słuszne. Robiła wszystko, aby wyrzucić z głowy myśli, które co chwila do niej powracały. Najgorsze było to, że nie były w stanie znaleźć swojego rozwiązania.
-Śniła mi się ta przypinka, sięgałam po nią, już prawie jej dotknęłam. Miałam wrażenie, że jest to klucz do rozwiązania wszystkich moich problemów...a potem
-Obudziłaś się- Dokończył za nią, a Robin kiwnęła lekko głową -I to ciebie tak wkurzyło?- Zapytał się po chwili milczenia, a dziewczyna potrząsnęła lekko głową. Wiedział, że musiało być w tym coś jeszcze. Nie robiła głupot ot tak, tylko zawsze kiedy czymś się martwiła.
-Po prostu...Clint ile już lat żyję, a nadal nie wiem nic o sobie. Co tu w ogóle robię, jaki jest mój sens istnienia. Czuję się tak, jakby brakowało jakiejś ważnej części mnie, jakby ktoś wyrwał to ze mnie. Oprócz swojego imienia i zdolności to nie znam niczego innego- Wyjaśniła tak prosto jak tylko mogła. Łucznik pokiwał tylko lekko głową i westchnął ciężko.
-I dlatego była ta cała szopka?
-Nie...po prostu...nie myślałam logicznie- Wyjaśniła, chociaż wiedziała, że to żadne wytłumaczenie. Wielu ze swoich zachowań nie była w stanie uargumentować w żaden logiczny sposób. Po prostu kiedy była zła, każdy pomysł, jaki przychodził jej do głowy, musiała wykonać, nie zwracając uwagi na to czy był dobry, czy nie.
-Wszystko się wyjaśni, nie szukaj na siłę swojego sensu istnienia. Najważniejsze jest to, że po prostu jesteś. Jestem pewien, że w odpowiednim czasie dowiesz się wszystkiego- Dodał, obejmując ją lekko ramieniem.
-A ty skąd to niby wiesz- Mruknęła wyraźnie nieprzekonana.
-Bo masz mnie- Odpowiedział i uśmiechnął się lekko w jej stronę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zauważyła kątem oka, że Clint i Robin nieco zwolnili. Ona przyspieszyła lekko zrównując krok z Ullem.
- Co tam? - zapytała z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna zmrużył oczy zastanawiając się o co jej chodziło.
- Próbuje zagadać, ciemniaku -prychnęła siląc się na uśmiech.
- A… jak widać. Prowadzę grupę do podziemnego świata - odpowiedział nie spuszczając wzroku z kamienia. Nie miał pojęcia gdzie są, dlatego starał zachować skupienie.
- No… a jak twarz? Boli?
- Już nie. Pijane elfy nie mają zbyt dobrego cela - prychnął.
- Nie taki był plan, co?
- Możemy o tym nie gadać? - przerwał jej. Temat Robin był ostatnim jaki chciał poruszać.
- Dobra - odpuściła. - A jaki plan jest na później? Co zrobisz kiedy to wszystko się skończy? Wrócisz do Asgardu? - zaczęła kolejny temat.
Ull westchnął głęboko. Tego tematu też nie chciał poruszać.
- Nie wiem.. może - odpowiedział wymijająco.
Addie westchnęła poddając się. Raczej szatyn nie był obecnie kompanem do rozmów.
- Nie wybiegam tak daleko w plany - pociągnął temat. - Zobaczymy, kiedy przyjdzie nam się pożegnać. Co wtedy będę miał w głowie.. sam tego nie wiem -wyjaśnił.
- No a ty? Co zrobisz jako pierwsze kiedy wrócisz do domu. Oczywiście kiedy będzie już po tych wszystkich płaczach, powitaniach, uściskach? - zapytał ciągnąć konwersację.
Addie chwilę zastanowiła się nad odpowiedzią, kiedy już miała ją gotową uśmiechnęła się.
- Położę dzieci spać. Wezmę długa kąpiel w wannie i spędzę w łóżku caaaaały dzień.
- Dość przyziemnie. Bez pościgów, walk, kradzieży? Gdzie dreszczyk emocji? - zapytał wesołym głosem
- Jak ci dam dreszczyk - syknęła po czym dźgnęła go palcem wskazującym w bok.
Offline
Robin spojrzała przed siebie jak Ull i Addie rozmawiali i przymknęła lekko oczy, co jak się okazało, było błędem, bo zaczepiła końcem buta o jeden wystający kamień, i potknęła się. Clint zareagował niemal natychmiastowo i chwycił ją za brzeg ubrania, powstrzymując przed upadkiem.
-Są wściekli prawda?- Zapytała się wprost Clinta, na co łucznik popatrzył przed siebie na tę dwójkę. Zastanawiał się przez chwile jak ubrać w słowa całą prawdę tak, aby nie zrzucać jeszcze na nią poczucia winy.
-Wieeeesz- Mruknął przeciągle, chcąc kupić sobie nieco czasu.
-Daj spokój Clint i tak czuję się już paskudnie, gorzej nie będzie- Wolała już bolesną prawdę niż półprawdę, która miała ją uspokoić. Łucznik westchnął ciężko i pokiwał lekko głową.
-Nie wiem jak Addie, ale Ull na pewno- Robin spuściła lekko głowę, ale nauczona już doświadczeniem nie przymknęła oczu. Nie chciała ryzykować ponownie upadkiem.
-Przejdzie mu
-A jeżeli nie?- Zapytała się wyraźną obawą głosie. Nie chciała psuć wszystkiego, tylko dlatego, że nie była w stanie zapanować nad swoimi emocjami.
-Musisz popracować trochę nad kontrolą samej siebie. Rozumiem, że ognista natura nie sprzyja temu, ale są inne metody, aby wyładować, swoją złość tylko musisz mi o tym powiedzieć, a coś wymyślę- Powiedział z lekkim uśmiechem.
W końcu doszli do jednego z bardziej przestronnych pomieszczeń, gdzie mogli, chociaż chwilę odpocząć. Dziewczyna dostrzegła na ścianach przyczepione latarnie, które od razu podpaliła, sprawiając, że miejsce się rozświetliło. Clint uśmiechnął się w jej stronę łobuzersko i kiedy wyminęła go, po prostu podstawił jej nogę, sprawiając, że ta potknęła się, ale udało się jej zachować równowagę. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale jak dostrzegła, że zaciska dłonie w pięści, uśmiechnęła się lekko. Nie czekając na nic, przybrała od razu postawę, której nauczyła ją Natasha i zaszarżowała na łucznika, który zwinnie uniknął jej ciosu. Clint wiedział, że treningi, chociaż zawsze ją męczyły, to ostatecznie poprawiały nastrój i pomagały się wyładować. W połowie ciosu Rudej Clint schylił się i po prostu podciął ją, a dziewczyna wylądowała na twardej ziemi obijając sobie tyłek.
-Nadal kiepsko u ciebie z równowagą- Rzucił do niej patrząc na nią z góry
-Już ja ci pokażę równowagę- Powiedziała i szybko podźwignęła sie z ziemi i tym razem to ona zaatakowała. Pozostali mogli mieć dość dziwne przedstawienie tego jak agenci tarczy byli szkoleni w walce. Robin dyszała po jakimś czasie ciężko, odgarniając z oczu kosmyki włosów, które zasłaniały jej pole widzenia. Clint bez sprzecznie był od niej lepszy. Często powalał ją na ziemie, zwracając uwagę na różne błędy jakie popełniała.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie i Ull zainteresowali się tym co działo się z tyłu.
- Chyba postój - skomentował Ull przyzywając kamień do swojej dłoni.
Addie uśmiechnęła się i położyła pod kamienną ścianą swoje rzeczy. Oboje stanęli w niedalekiej odległości i zaczęli komentować improwizowany trening Robin i Clinta. Nie mogli powstrzymać się od komentarzy.
- Ja bym to zrobiła inaczej - powiedziała Addie, kiedy Robin próbowała się uwolnić z chwytu łucznika.
- Jak? - zaciekawił się Ull.
Blondynka stanęła przed nim, Jej plecy niemal dotykały jego klatki piersiowej. Rozluźniła mięśnie, po czym odchyliła się do tyłu i zamknęła jego szyje w szczelnym uścisku ramienia. Prawą ręką zadała cios. Jednak zamiast faktycznie uderzyć w nos rozsunęła palec wskazujący i środkowy łapiąc koniuszek nosa między nie. Ull prychnął cicho. Nawet nie drgnął.
- Kontakt - Odpowiedziała prostując sylwetkę. Blondynka uznała, że resztę pokazu obejrzy na siedząco. Usiadła obok swoich toreb.
- Kto cię uczył? - zaciekawił się Ull siadając obok niej.
- W sumie to wszyscy.. - wzruszyła ramionami. - Frigga pomagała mi nauczyć się wykorzystywać ten mój magiczny speed, kiedy skumuluje sie we mni zbyt dużo energi. Fandrall uczył mnie wali mieczem, jazdy konnej. Hogun strzelać z łuku, również w siodle, Vollstagg czuwał nad moja kondycją, a Siff wszystkiego po trochu - odpowiedziała z uśmiechem.
- Lady Siff?
- Lady Siff, znasz ja?
- To moja… przybrana matka - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Nie gadaj- zafascynowała się. - Czekaj… czyli Siff i Thor tu są małżeństwem?
- A u ciebie nie? - zdziwił się.
- Nie - odpowiedziała. Siif jej nie uwierzy kiedy jej powie. O ile jeszcze zobaczy przyjaciółkę.
- A.. Loki? Nie przekazał ci żadnej wiedzy? - zaciekawił się.
- Praktycznej.. niewiele. Nie lubił patrzeć jak walczę. Ale bez tego bym nie przetrwała. Nabyte umiejętności nie raz uratowały mi życie - wyjaśniła
- Po to się tego uczymy. Żeby przeżyć - odpowiedział strzelając palcami.
Addie pokiwała głową. Ull wyciągnął z plecaka bukłak i podał go Addie. Blondynka pociągnęła spory łyk wody.
- Miła odmiana.. po takich ilościach alkoholu - trąciła go łokciem.
- Obudzę cię za jakiś czas - powiedział kiwając głową na plecak dziewczyny.
- Aż tak ze mną źle ? - zapytała próbując powstrzymać ziewnięcie. Przeciągnęła się lekko i zsunęła kładąc się na ziemi. Głowę podparła na plecaku. Nawet nie przeszkadzały jej odgłosy treningu pozostałych członków grupy.
Offline
Clint, chociaż przed jednym z ciosów Robin prwie się nie uchronił, to w ostatniej chwili zablokował jej rękę, i wygiął do tyłu. Na twarzy dziewczyny przebiegł wyraźny grymas bólu. Widocznie nie oszczędzali się na treningach i nie próbowali robić tego delikatnie, tylko tak, aby agenci zdawali sobie sprawę z tego czym wiąże się popełniony przez nich błąd. Cała reszta poszła już gładko. Łucznik podciął dziewczynę, która straciła równowagę i legła na kamiennej ziemi uderzając o nią mocno brzuchem. Zacisnęła powieki, w których zakręciły się łzy, a potem zakaszlała kilka razy, czując, jak zaczyna jej brakować tchu. Clint pochylił się nad nią i cały czas trzymając jej rękę wygiętą na plecy, kolanem przycisnął jej plecy, uniemożliwiając tym samym jakikolwiek ruch. Dziewczyna dyszała ciężko. Czuła się zupełnie tak jak podczas treningów z Natashą, która też uwielbiała ją przygniatać do ziemi.
-Za bardzo się powstrzymujesz- Wydyszał, chociaż wygrał, to było widać, że Robin nie była wcale takim prostym, przeciwnikiem jak mogło się wydawać -Jak chcesz uderzyć to, to zrób, nie rezygnuj w połowie ruchu- Wyjaśnił, po czym uwolnił ją ze swojego chwytu. Robin odetchnęła z ulgą, kiedy ciężar łucznika odciążył jej ciało. Zebrała się na klęczkach, aby chociaż trochę się podnieść, po czym zaczęła sobie rozmasowywać obolały brzuch.
-Miałam ci twarz poprzestawiać?- Zapytała się i obejrzała się przez plecy na Clinta, który skrzyżował dłonie na klatce piersiowej.
-Jeżeli wiesz, że umiesz to tak. Nie ważne czy to sparing, czy walka z prawdziwym przeciwnikiem, masz być skuteczna- Dodał, po czym stanął przed nią i wyciągnął w jej stronę dłoń, aby pomóc jej się podnieść. Robin chętnie przyjęła jego pomoc i z cichym stęknięciem podniosła się z ziemi. Na jej twarzy widniało kilka zabrudzeń, i parę drobnych zadrapań, ale ostatecznie uśmiechnęła się lekko do Clinta
-Dzięki- Wyszeptała w jego stronę.
-Do usług- Odpowiedział, a wzrok Robin przez chwilę uciekł w stronę Ulla, ale szybko przeniosła go w inne miejsce. Nie chciała widzieć w nim złości czy rozczarowania, tym bardziej że nie czuła się jeszcze gotowa na konfrontacje. Łucznik podszedł do jednej ze ścian i zsunął się po niej, a Robin usiadła obok.
-Odpocznij trochę- Powiedział, a Robin kiwnęła lekko głową, po czym ułożyła mu głowę na kolanach i przez chwilę wpatrywała się w przeciwległą ścianę. Clint był jedynym jej sojusznikiem jak na razie. Rzadko kiedy długo się gniewał, i zawsze jej wybaczał bez względu na to, jakie głupstwo zrobiła. Chociaż często mówiła mu wiele przykrych rzeczy, to nigdy nie brał tego do siebie, bo wiedział, że wcale tak o nim nie myślała, i koniec końców cieszyła się z tego, że był tutaj. W końcu przymknęła oczy, próbując zasnąć. Łucznik skierował wzrok na Ulla, przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Nie chciał się mieszać w ich sprawy. Robin nawarzyła piwa i sama powinna to jakoś odkręcić. Miał tylko nadzieję, że ich przewodnik nie był na tyle uparty, aby nawet jak dziewczyna zdobędzie się na wyjaśnienia, to jej odpuści.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ullowi również udało się odpocząć. Nie spał, ale kiedy zaczął się przeciągać okazało się, że ma zdecydowanie więcej energii. Addie spała obok niego z nogami wyciągniętymi na jego kolanach. Trzeba było ruszać w drogę. Ziewnął głośno, budząc śpiochów, którym udało się zasnąć. Addie obudziła się gdy tylko poczuła ruch w nogach. Ull podniósł się i jeszcze raz przeciągnął wyciągając ręce w górę.
- Koniec leniuchowania - powiedział trącając udo blondynki czubkiem buta.
- Jeszcze raz mnie tknij - ziewnęła Addie.
- Trzęsę się ze strachu - odpowiedział z nieco szerszym uśmiechem
Addie usiadła i rozejrzała się po przyjaciołach. Uśmiechnęła się do Robin, kiedy się wyspała humor ewidentnie jej się poprawił. Blondynka zgarnęła rzeczy, w tym topór i była gotowa do drogi.
Ull przepatrzył rzeczy w plecaku.
- Długo będziesz się na nią gniewał? - zapytała blondynka stając nad nim.
- Ja się nie gniewam - odpowiedział tym samym tonem.
- Jasne - prychnęła - Nawet na nią nie patrzysz.
- A jak mam patrzeć? - warknął ściszonym głosem. - Widziałaś co zrobiła.
- Ale nie specjalnie - próbowała ją obronić.
- Nie zaczynaj.. - syknął. - Ruszamy. Im szybciej dotrzemy tym szybciej to załatwimy - zwrócił się do całej grupy, po czym wyciągnął kamień z kieszeni
Offline
Poziom wygody snu nie był na najwyższym poziomie, ale chociaż chwila przymknięcia oczu już sporo jej dała. Chociaż, kiedy tylko otworzyła oczy, na nowo dopadły ją wyrzuty sumienia. Czuła, że nadal leżała na nogach Clinta, który chyba jako jeden nie spał. Nasłuchiwał w milczeniu czy gdzieś z oddali nie dobiegają go jakieś odgłosy, które mogłyby świadczyć o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Dziewczyna podniosła się z jego kolan, uwalniając go spod swojego ciężaru. Łucznik rozmasował sobie uda, które nieco mu zdrętwiały.
-Chyba ci się przytyło- Powiedział, podnosząc się z ziemi, czując jak, nieprzyjemne mrowienie na udach ustępowało miejsca przyjemnemu ciepłu, kiedy krew zaczęła swobodnie przepływać. Dziewczyna spojrzała na niego z wyraźnym wyrzutem.
-Chyba ty- Odpowiedziała, ale ostatecznie uśmiechnęła się i podźwignęła z ziemi. Chętnie przyjęła wieść o tym, że ruszają w dalszą drogę. Chciałaby już dojść na miejsce i przestać gnieździć się w tych tunelach, w których widoczność była niemal zerowa. Ruszyli powoli przed siebie. Clint jak zwykle szedł obok niej, aby dodać jej trochę otuchy. Wiedział, że tego potrzebowała. Ostatnie co by dobrze na nią wpłynęło to gdyby nagle wszyscy się na nią obrazili i przestali się odzywać, więc jak zwykle to on musiał być tym, który wyrwał się ze schematu...a może był po prostu tym mądrzejszym.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline