Nie jesteś zalogowany na forum.
Ull ścisnął dłoń Robin gdy tylko dotknęła jego skóry. Te chwile szczerości zbliżały ich do siebie. Lubił uczucie, że nie jest już sam. Może to głupie, ale pierwszy raz przeszło mu przez myśl, że jeśli cieszy się, że ruda postanowiła z nim zostać.
- Wszystko w swoim czasie, Biedroneczko. Mi zajęło to naprawdę dużo czasu, można śmiało mówić o stuleciach. To ciągłe poszukiwania… były męczące. I kiedy w końcu postanowiłem odpuścić. Odpowiedz pojawiła się sama - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - A może kiedy przestałem gonić nie wiadomo za czym umysł wolny od tych zmartwień sam rozwiązał problem. Nie rob nic na siłę. Bądź sobą. - powiedział ten co paraduje w ciele innego faceta - dorzucił w myślach.
Faktycznie półnagi mężczyzna paradujący po mieście wzbudził zainteresowanie. Jednak on całkowicie się tym nie przejmował. Wreszcie doszli do gospody. Ull wsunął głowę przez szparę w drzwiach. Nikogo nie było.
- Dobra.. musimy dojąc do mojego pokoju. Weź to - powiedział podając jej topór. - Będę cię osłaniać. Idę pierwszy. - rzekł wchodząc w głąb sali. Ruszył na górę. Stawiał powoli każdy krok. Nie wiedział czy Addie i Clint śpią. Lepiej byłoby gdyby się nie spotkali.
Ull szedł przez korytarz ramie w ramie z Robin. Im bliżej byli jego pokoju tym przyspieszali kroku. Nagle drzwi od łazienki zaczęły się otwierać. Ull niemal wepchnął Robin do środka gdy zobaczył Addie wychodzącą z łazienki. Oliwkowe oczy blondynki zarejestrowały burze czerwonych włosów znikających za drzwiami pokoju Ulla, natomiast on sam został na korytarzu.
Addie zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła, że Ull stoi bez koszuli, a jego włosy i reszta ubioru są wilgotne.
- Czy chce wiedzieć? - zapytała ostrożnie.
Ull wzruszył ramionami.
- Jeśli chcesz mogę cię wtajemniczyć i mogę cię zapewnić, że to będzie niezapomniane przeżycie - uśmiechnął się zawadiacko.
Addie prychnęła z uśmiechem. Nie miała już siły na słowa przepychanki z Ullem.
- Pozostanę wiec w błogiej nieświadomości - odpowiedziała z zmęczonym uśmiechem. Minęła półnagiego mężczyznę, ale kiedy go minęła poczuła coś dziwnego. Burza strachu, niepewności uderzyła w nią. Zatrzymała się.
- Wszystko w porządku? - zapytała przejęta.
- W jak najlepszym- odpowiedział Ull.
Nie uwierzyła mu. Miała wrażenie, że ta dwójka coś ukrywa. Podeszła po woli do niego. Z całej siły nastanęła mu na nogę. Wykorzystując jego chwilowe rozproszenie wtargnęła do pokoju. Kiedy zobaczyła co Robin trzyma w rękach zrobiło się jej słabo. Nagle zaczęło jej brakować powietrza. Wydostała się na korytarz. Kręciło się jej w głowie. Osunęła się po ścianie walcząc o oddech.
- To nie tak jak myślisz - powiedział Ull lekko kuśtykając do blondynki. - Wszystko zaraz wyjaśnimy..
Offline
Robin szła spokojnie za Ullem starając się uważnie obserwować swoje kroki tak, aby żadna z desek nie zaskrzypiała. To wszystko z pozoru miało być łatwą i szybka akcją, jednak jak to z tym bywa lubiło się pokomplikować i w tym wypadku też tak było. Obydwoje dostrzegli jak drzwi do łazienki się otwierają, a Robin nim zdążyła coś zrobić, poczuła jak Ull ją chwyta za ramię i wpycha z impetem do pokoju. Zatoczyła się nieco, i pech chciał, że straciła na chwilę równowagę. Nim zdążyła coś zrobić leciała już na ziemię, a huk jej upadku wraz z toporem musiał roznieść się echem po gospodzie.
-Auć...- Jęknęła cicho, rozcierając sobie obolałe pośladki. Zakryła, jednak dłońmi usta, kiedy usłyszała rozmowę Addie i Ulla. Serce zaczęło jej bić szybciej. W myślach zaczęła się modlić o to, aby blondynka uwierzyła we wszystko co on powiedział i poszła spać. Niestety i te nadzieje szybko się rozwiały, kiedy klamka od drzwi poruszyła się w dół nie dając Robin nawet czasu na ukrycie topora. Wpatrywała się prosto w twarz Addie, a na kolanach trzymała nakruszony topór.
-Cześć...- Rzuciła w jej stronę siląc się na lekki uśmiech licząc, że to jakoś rozwiąże sprawę, ale widząc stan Addie zrozumiała, że jej przypuszczenia w jaskini były jak najbardziej słuszne. Wstała z ziemi i wyszła na korytarz, gdzie Addie najwyraźniej próbowała jakoś się uspokoić, co dość kiepsko jej szło.
-Spokojnie, to nic takiego...może trochę taśmy klejące i już- Rzuciła siląc się na poczucie humoru, ale nawet ono w tej sytuacji nie wiele da. W tym samym czasie kolejne drzwi się otworzył, a z pokoju wyłoniła się głowa Clinta. Łucznik patrzył na to zbiegowisko wyraźnie zaspanym wzrokiem.
-Co wy się rozbijacie tak po nocy?- Zapytał się, ale kiedy jego wzrok spoczął na toporze, rysy twarzy od razu się wyostrzyły. Robin spuściła głowę i westchnęła ciężko. Jeszcze jego im było potrzeba do szczęścia w tej chwili
-No to tajemnice szlag trafił...- Mruknęła wyraźnie zrezygnowana.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie miała nadzieje, że to tylko zły sen. Przytknęła dłonie do twarzy próbując opanować nerwy.
- Nie wrócę do domu. Wszystko przepadło. Nigdy już nie zobaczę bliskich - kotłowało się w jej głowie. Cała drżała. Jej uwagę przykuła postać Clinta, który postanowił sprawdzić hałasy na korytarzu. Wydawało się jej, że przejęła jego złość. Podniosła się na równe nogi. Czuła nieznośny ucisk w żołądku.
- Wszyscy do środka - rozkazała wchodząc do pokoju Clinta. Miała ochotę rozszarpać Robin i Ulla, którzy posłusznie weszli przez drzwi. Blondynka zamknęła drzwi, ale zanim puściła klamkę minęło kilka sekund. Wzięła głęboki wdech, najpierw spokojnie
- Co zrobiliście z naszym jedynym biletem do domu? - zapytała wypranym z emocji głosem.
Offline
Widok Addie zdecydowanie nie napawał optymizmem. Robin nawet nie miała ochoty sprzeciwiać się temu, kiedy prawie siłą wszystkich wepchnęła do pokoju Clinta, który w ostatniej chwili odskoczył w bok, aby zrobić nieco miejsca.
-No więc...- Zaczęła nieśmiało, ściskając w dłoni topór zupełnie tak jakby liczyła na to, że okaże się dla niej jedynym kołem ratunkowym. Czy chociaż raz mogłoby coś pójść zgodnie z planem.
-Pomyśleliśmy sobie, że skoro kamień jest tak silny, to trzeba zadziałać na niego jeszcze silniej, ale tak aby go nieco zaskoczyć, aby nie był przygotowany i nie wiedział co się dzieje. Więc zaczęłam spokojnie, od ognia, potem uwolniłam to coś, aby zaatakowało kamień...a potem- Mówiła w dość dużym skrócie i przeniosła wzrok na Ulla -On miał się dołączyć ze swoją mocą, aby być tym elementem zaskoczenia. Mnie kamień w końcu odrzucił- Powiedziała, chociaż czuła, że z każdym kolejnym słowem pogrążała się coraz bardziej
-To był wypadek, przecież naprawimy to jakoś. Nie rozleciał się, tylko trochę...- Urwała i zerknęła na topór
-Trochę pękł. Przecież tutaj krasnoludy zajmują się takimi rzeczami, może pomogą w naprawie- Chciała załagodzić jakoś sytuację, nim ta wymknęła się spod kontroli. Kątem oka spojrzała na Clinta, który stał oparty plecami o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Na razie nic nie mówił, tylko przysłuchiwał się wszystkiemu uważnie, ale ona już wiedziała co działo się w jego głowie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie podparła dłonie na biodrach kiedy słuchała tłumaczeń Robin. Podążyła za jej wzrokiem na Ulla który jedynie tylko stał i patrzył. Blondynka była na maksa wkurzona i przerażona. Do tej pory myślała, że wszystko jest pod kontrolą i może spać spokojnie. Teraz ta kontrola uciekła przez palce i nie wiadomo było jak ją odzyskać.
- Naparliśmy na kamień zbyt dużą mocą. Metal nie wytrzymał - podsumował Ull widząc jak Robin probuje chronić jego tajemnice.
- I jesteście tacy spokojni? - warknęła patrząc na dwójkę winowajców. Miała ochotę się rozpłakać, ale z całych sił próbowała powstrzymać łzy.
- Już mamy plan… wszystko się… - zaczął Ull.
Mężczyzna przerwał wypowiedź, gdy tylko dostrzegł reakcje blondynki. Kobieta uniosła otwartą dłoń na wysokość twarzy. Zamknęła oczy, zacisnęła usta. Wzięła głęboki wdech.
- Tak mało wiesz o tym świecie.. - westchnęła patrząc na Robin. -Nie wystarczy zanieść topora do pierwszego lepszego krasnoluda - powiedziała zrezygnowana. - Nie powiedziałeś jej? - zwróciła się do Ulla.
- Najpierw chciałem potwierdzić…
- Co potwierdzić? Wiadomości, które zna każde dziecko?
- Chciałem się poradzić.. -syknął zaczynajac się denerwować.
- Otóż.. - blondynka skrzyżowała ręce na piersi. - Naprawić dzieło może wyłącznie mistrz, który je wykonał. Albo ktoś rodu. Każdy krasnoludzki rod zajmuje się czymś innym, używa innych zaklęć, ma inne metody. Będziemy teraz tułać się po poziomach szukając potomka tego, kto wykuł ten topór. To jest antyk do cholery. Sam Ull mówił, że twórców było trzech. Chuj wie kogo teraz szukać- w pewnym momencie zaczęła krzyczeć. Żeby się uspokoić usiadła na łóżku i znów schowała twarz w dłonie.
Offline
Robin spuściła lekko głowę niczym dziecko, które było przyłapane na czymś niewłaściwym. Mimo wszystko wierzyła Ullowi, że jakoś to wszystko da się odkręcić, bez względu na to co mówiła Addie. Powiodła za nią wzrokiem, kiedy usiadła na łóżku.
-Mówiłem, że tak będzie, że to zły pomysł, aby majstrować przy tym toporze. Nie znamy jej siły, nie znany siły tego kryształu, a mimo to postanowiliście wymknąć się w tajemnicy, aby sprawdzać swoje teorie- Słowa Clinta przelały czarę goryczy cierpliwości Robin. Była na to przygotowana, ale kiedy ostatecznie do tego doszło, poczuła jak coś w niej pęka.
-Możesz zamknąć ryj?- Rzuciła w jego stronę a jej głos drżał od nadmiaru emocji -Chociaż raz czy możesz się PRZYMKNĄĆ!- Ostatnie słowo niemal wykrzyczała mu w twarz. Kilka drobnych pęknięć przecięło jej policzek. Clint wpatrywał się w nią z wyraźnie zmarszczony mi brwiami
-Od początku jedyne co robisz to się mądrzysz. Powiem ci coś...gdyby nie on- Wskazała na Ulla -Dalej byśmy siedzieli w tamtym świecie, gdyby nie on nic by z nas nie zostało, a ty cały czas tylko go pouczasz, chociaż sam nie masz pojęcia co robić. Siedzisz sobie tutaj spokojnie, ale TO MY ZAPIERDALAMY PO MIEŚCIE, ROBIMY WSZYSTKO, A TY CZEKASZ JEDYNIE NA WYNIKI. WYGODNE PRAWDA!- Nie była w stanie panować już nad swoją złością. Miała tego dosyć tych wiecznych kłótni i problemów. Jej cierpliwość została już wyczerpana
-Wiesz, że nie mogę wam pomóc- Odpowiedział Clint, ale nie cofnął się nawet o milimetr, kiedy Ruda podeszła do niego wręcz niebezpiecznie blisko
-Więc chociaż nie przeszkadzaj- Rzuciła w jego stronę, a zaraz potem skierowała wściekłe spojrzenie na Addie
-A ty- Odezwała się w jej stronę -Przestań panikować i robić z siebie ofiarę losu. Może u siebie byłaś księżniczką, przed którą otwierał się świat, kiedy tylko tego chciałaś, ale tutaj jesteś tylko Addie czy się tobie to podoba czy nie. Każdy z nas chce się z tego wyplątać w taki czy inny sposób. Kolejny problem, wielkie mi co. Rozwiążemy go jakoś, to nie koniec świata do cholery- Dyszała ciężka z nadmiaru emocji, ale miała dosyć bycia uległą, czy tą pokorną uczennicą Clinta
-Rozwiążemy to jakoś, jeszcze nie wiem jak, ale coś się wymyśli- Powiedziała po chwili milczenia już nieco spokojniej, chociaż miała wrażenie, że eksplozja dopiero nadchodziła wielkimi krokami.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie nie kryjąc zdziwienia słuchała jak Robin wyrzuca z siebie wszystko co jej leżało na sercu. Westchnęła cicho i podniosła się z łóżka. Stanęła z kamiennym wyrazem twarzy.
- Oddaj mi to już - zaczęła kładąc nacisk ja każde słowo. - Mam was serdecznie dość - spojrzała na Ulla i Robin. - Nie wcinałam się, ale dość tego. Patrzycie tylko na siebie. Flirty, romanse i popisówki. Chodźmy sprawdzić ile wytrzyma topór. - zadrwiła- Ciekawa gra wstępna. Skoro nie umiecie się skupić na zadaniu… to się go nie podejmujcie. Myślałam, że chcesz mi pomóc - zwróciła się do Robin. - Po tych wszystkich zniewagach, groźbach, oparzeniach.. uwierzyłam ci. Uwierzyłam, że chcesz mi pomóc. Że jesteśmy drużyną. Wszyscy. - dodała smutno. - Widocznie sama muszę to zrobić. Jesteście wolni. Róbcie co chcecie. Ja zajmę się tym tak jak należy. Bo jednak dzikość, szaleństwo i potęga płomienia nie jest tym czego temu ustrojstwu potrzeba. Nie jestem ofiarą losu.. - powiedziała podchodząc do drzwi. Złapała za klamkę. Chwile ze sobą walczyła, ale jednak emocje wzięły górę - Tylko twoją - rzuciła do rudej i natychmiast opuściła pokój.
Offline
Wszystko zdawało się wymknąć spod kontroli i nawet Clint to zauważył. Kiedy Addie tak niespodziewanie wybuchła chociaż zachował kamienną twarz, to wiedział, że przesadziła. Robin natomiast stała tak jakby ktoś właśnie wylał na jej stopy cement. Nie spodziewała się usłyszeć takich rzeczy, nie po tym jak Addie się zwierzała ze wszystkiego. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię walcząc ze sobą, aby się nie rozpłakać.
-Robin...- Zaczął Clint podchodząc do niej, ale dziewczyna odsunęła się i ostatecznie go wyminęła idąc w stronę wyjścia. Miała dosyć, skoro Addie uważała, że lepiej sobie poradzi to miała zamiar jej to umożliwić. Wyszła z pokoju i zbiegła po schodach gospody po czym po prostu wyszła na miasto. Teraz było jej już wszystko jedno co się z nią stanie, gdzie się znajdzie, czy w ogóle uda się jej wyrwać z tego miejsca. Znowu była sama, a przecież tego właśnie chciała, tylko czemu to tak cholernie bolało.
-Cholera...- Mruknął Clint i usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach. To już nie była pierwsza lepsza awantura, teraz było już naprawdę poważnie. Znał Robin i wiedział, że dziewczyna pod wpływem emocji może zrobić wiele głupich rzeczy. Addie sobie sama nie da rady.
-Masz na to jakieś rozwiązanie?- Rzucił w końcu w stronę Ulla, który z resztą wydawał się być nie mniej zszokowany tym wszystkim.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Nie spodziewał się takich słów od Addie . Rozumiał, że się bała. Ten topór był jej nadzieją, a teraz ledwo się trzymał w jednym kawałku.
- Narazie… nie pozwól Addie na żadne głupstwo - powiedział po czym wyleciał z pokoju jak poparzony. Odrazu wyszedł na zewnątrz. Katem oka dostrzegł charakterystyczną burze rudych włosów. Westchnął ciężko i ruszył sprintem za Robin.
- Zaczekaj. Nie pędź tak. - zawołał odganiając ją. Złapał ją za rękę próbując zatrzymać.
………………….
Addie wpadła do swojego pokoju jak burza. Szybko zaczęła zbierać wszystkie swoje rzeczy. Przepadała się pasem z mieczem i rzuciła torbę na łóżko wybierać wszystko co udało się jej zebrać podczas podróży. Nie zamierzała czekać. Dość już się naczekała. Była sobą. Miła, współczująca, wyrozumiała. Nie wyszło. Może jednak te wszystkie wyrocznie się myliły. Rozpłakała się. Była całkowicie bezradna, przestraszona i zła. Również na siebie. Doszlo do niej co powiedziała Robin. Nie myślała tak, przecież powiedziała jej to kilka godzin temu, ale była taka zła. Znów czuła się jak na początku wyprawy kiedy Robin odzywała się tylko po to by jej dogryść.Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
Offline
Robin szła szybkim krokiem przed siebie. Nie dbała o to gdzie ja nogi poniosą, była gotowa przebić się chociażby przez tę cholerną kopułę, bez względu na to co było po jej drugiej stronie. Nie dbała o to. Czuła się ponownie tak jak tamtej deszczowej nocy w Nowym Jorku, kiedy gnała przez mokre i śliskie od deszczu ulice. Była sama, nie wiedziała co z sobą zrobić, ale coś musiała, zaufać instynktowi, przecież już przez to przechodziła, miała doświadczenie da sobie jakoś radę. W pewnym momencie poczuła jak ktoś chwyta ją za dłoń, a zaraz potem usłyszała znajomy głos. Nie miała, jednak zamiaru tym razem ulegać. Z całej siły wyrwała swoją rękę z jego dłoni i nie zwolniła nawet na chwilę
-Daj mi spokój...- Warknęła w jego stronę. Ostatnie na co miała ochotę to na wysłuchiwanie słów pod tytułem "ona wcale tak nie myśli"
-To nie koniec świata, chce radzić sobie sama to niech radzi, ja dam sobie radę po mojemu, z resztą jak zawsze- Dodała nie zwalniając kroku.
.................................................................................................
Clint westchnął ciężko, kiedy Ull wybiegł z pokoju. Nie był dobrym pocieszycielem, o bycie głosem rozsądku również nie można było go posądzić, ale teraz musiał stanąć na wysokości zadania. Dźwignął się z łóżka i ruszył w stronę pokoju Addie. Zapukał delikatnie w drzwi, a kiedy odpowiedziała mu cisza i tak postanowił uchylić drzwi, aby zajrzeć do środka. To co zobaczył w żaden sposób go nie zdziwiło. Blondynka zdawała się chcieć odejść, tylko pozostawało nadal pytanie gdzie. Przecież to miasto było pod kopuła, gdzie nie pójdzie wróci do punktu wyjścia.
-To się porobiło- Zaczął w końcu wchodząc w końcu do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
-Na twoim miejscu miałby ochotę zrobić dokładnie to samo- Ciągnął dalej starając się zapanować nad swoimi emocjami -Chociaż pewnie potem bym tego cholernie żałował- Dodał i zmierzył Addie spojrzeniem. Nie myślała teraz racjonalnie i doskonale o tym wiedział. Nie potrzebował do tego żadnych super mocy, aby domyślić się, że tak było.
-Więc co planujesz?- Zapytał się uznając, że zaczęcie od tego może być najbardziej rozsądne. Jak Addie sama dojdzie do tego, że to była głupota będzie dużo łatwiej niżby miał ją przekonywać do swoich racji.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Nie żebym się powtarzał - stęknął Ull znów ruszając w pościg - Jestem przecież po twojej stronie. Ona przesadziła i nic jej nie usprawiedliwia. Ale nie pędź tak. Myślałem, że… jesteśmy w tym razem. Skoro postanowiłaś zostać.. albo szybko iść. - dodał biorąc kolejny urywany wdech. Zdecydowanie nigdy tak nie biegał za dziewczyną. Uśmiechnął się lekko kiedy to stwierdzenie przyszło mu do głowy. Postanowił spróbować jeszcze raz.
- Chyba już ustaliliśmy, że nie jesteś sama?
………………..
Addie spodziewała się Clinta. Pociągnęła nosem, otarła łzy. Usiadła na łóżku.
- Znajdę drogę do Swartalheimu. Nidavelir jest jedynie otoczką. Gdzieś w głębinach jest droga do drugiego świata. Tam mieszkają najlepsi z najlepszych. Tam zacznę szukać. Tutaj już nic mnie nie trzyma.- znów wybuchła płaczem, kiedy przypomniała sobie, co powiedziała Robin.
Offline
Robin przystanęła na chwilę, kiedy doszły do jej uszu słowa Ulla. Była wściekła, smutna, i tak naprawdę nie wiedziała co miałaby z sobą dalej zrobić, nawet jeżeli złość podpowiadała jej całą masę różnych pomysłów, to kiedy rozsądek dochodził do głosu wiedziała, że to głupota.
-My?- Mruknęła i odwróciła się w jego stronę -A od kiedy nagle pojawili się jacyś "my"- Czuła, że już nie było rzeczy, która byłaby w stanie ją powstrzymać przed wypowiedzeniem swoich myśli, nawet jeżeli nie były one zgodne z prawdą, to musiała coś zrobić, aby nie rozpaść się na kawałki...nie przed nim.
-Tak...sławetne stwierdzenie "nie jesteś sama" największe kłamstwo jakie słyszałam w całym swoim życiu. Wiesz dlaczego?- Powiedziała i zrobiła krok w jego stronę
-Bo bez względu na to co robiłam zawsze zostawałam sama. Miałeś teraz małą prezentacje tego jak to wyglądało. Przywiązuje się, przekładam swoje cele nad innych, a potem staje się ich wrogiem tak to wygląda w moim życiu od samego jego początku- Wyrzuciła mu a w lazurowych tęczówkach zalśniły łzy, które jednak szybkim ruchem ręki otarła
-Próbuje być dobra, ale ostatecznie to nie wychodzi, więc może najwyższy czas sobie odpuścić i przestać się starać. Już mam dość przechodzenia tego w kół i na okrągło. Kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy wysadziłam ten bar...kilku facetów przystawiało się do mnie, próbowali zaciągnąć na zaplecze, więc wybuchłam. Myślisz, że kogoś to interesowało, że ktoś chciał słuchać moich wyjaśnień...nie to ja byłam katem. Kiedy ten cholerny dom dziecka płonął nikt nawet mi nie podziękował, że narażałam życie...ba Stark jeszcze zrobił mi całą pogadankę na ten temat. Kiedy się poświęciłam, aby uratować Nowy Jork myślisz, że coś się zmieniło...nie- Mówiła szybko niemal na jednym wydechu -Nadal byłam potworem, a ludzie czuli ulgę, kiedy okazało się, że mnie nie ma. Zrobiłam coś dobrego, ale to na mnie spadła wina za śmierć Lokiego. Mam dość Ull, wszystko co robię kończy się tak samo- Zakończyła swój wywód i odwróciła się, aby ruszyć w dalszą drogę donikąd
......................................................
Clint wysłuchał spokojnie słów Addie i pokiwał delikatnie głową
-Niezły plan, wiele rzeczy w nim pasuje, oprócz jednej...- Powiedział i podszedł nieco bliżej niej -Jesteś pewna, że już nic cię tu nie trzyma?- Zapytał się. Widział, że pomiędzy nią i Robin wywiązała się nić porozumienia, może nawet się zaprzyjaźniły, chociaż na początku zdawało się, że nie będzie na to najmniejszych szans.
-Ona podjęła decyzję i doskonale o tym wiesz, że tutaj zostaje, ale zrobiła to mimo wszystko dla ciebie, bo ci to obiecała. Przecież nie musi, mogła sobie rzucić tym toporem, albo od razu ci go dać i powiedzieć, abyś radziła sobie sama. Rzuciła się na głęboką wodę, aby ci pomóc- Chciał, aby Addie pomyślała racjonalnie, że naprawdę Robin nie musiała ryzykować majstrowania przy kamieniu nieskończoności, miała tuzin innych opcji, a mimo to nadal trzymała się tej jednej.
-Wiesz, że nie zrobiła tego specjalnie
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Nie ma w tym twojej winy. Z toporem. Nie mogliśmy tego przewidzieć, ale Addie nie ma racji. Jest przestraszona, zła i zrozpaczona. Nie ważne jak byśmy się starali nie zastąpimy jej rodziny, za którą tęskni. Ten topór jest jej jedyną nadzieją. - obliczał dolna wargę koniuszkiem języka- Rozumiem jej wybuch bo poczuła, że kruszy się jej grunt pod nogami. Widzisz to jest różnica między tobą a nią. Poświęcenie nie powinno być całkowite i niekończące się. Ona powiedziała stop. Zaczęła myśleć o sobie. Ty tego nie robisz. Rzucasz wszystko i biegniesz na pomoc nawet jeśli miałabyś przez to zginąć. Nawet jeśli chcesz pomoc najgorszemu łotrowi. - zbliżył się do niej powoli- Mówiłem tez, że otaczały cię półgłówki, które nie rozumiały. Ja rozumiem. Wiem jak to jest kiedy wszystko co robisz, kiedy wszystko na czym ci zależy obraca się w nicość. - zaczął podnosić głos - Długo brałem pod uwagę tylko własne potrzeby. Właśnie przez to rozpadła się moja pierwsza rodzina, a potem druga… wiem jak to jest budzić się z myślą „kurwa.. znowu otworzyłem oczy” nie unoś się teraz bo nic złego nie zrobiłaś. Ja tez nie. Próbowaliśmy pomóc, chociaż nam nie wyszło. Trudno, wymyślimy coś innego, zawsze znajdzie się plan awaryjny. Zawsze jest wyjście. Emocje wszystko komplikują, ale bez nich nie moglibyśmy być sobą. - dokończył znów odzyskując równowagę.
Wiedział, że dziewczynie jest ciężko. Im wszystkim było. Mogli siedzieć każdego wieczoru przy piwie i gadać o pierdołach, ale nadal mieli problem, którego żadne z nich nie umiało rozwiązać.
…………………………………
Addie nieco się uspokoiła, ale nada była w ciężkim stanie.
- Jestem.. po tym co powiedziałam. Nie wybaczy mi tego. - przetarła policzki dłońmi. Objęła się ramionami kiedy poczuła, że jej ciało zaczyna drzeć.
- Nie prosiłam jej o żadne obietnice. Nie potrzebne brała to na siebie . Ja nie potrzebnie odpuściłam kładąc na jej barki ten ciężar. Teraz nie widzę innego wyjścia. Chce chce, żeby… - głos się jej załamał. Musiała wziąść głęboki oddech by się znów uspokoić.
- Chce ja zwolnić z tej obietnicy. Za dużo już wycierpiała, a ja znów dołożyłam, bo wiedziałam że to ją zrani. Jestem potworem. - dodała przeczesując palcami włosy. - Najlepiej będzie jak odejdę. Może gdzieś w ciemnościach stoczę swoją ostatnia bitwę. Wtedy poczekam na bliskich… - już sama nie wiedziała co mówi.
- Ten topór był nadzieją, a teraz.. jest niczym
Offline
Robin wysłuchała Ulla w milczeniu. Oddech nieco się jej uspokoił, tak samo jak złość powoli opadała. Zacisnęła delikatnie usta czując jak ciało zaczyna jej drżeć od nadmiaru emocji. Jego głos działał wybitnie łagodząco, i na swój sposób sprawiał, że wszystkie czarne myśli na chwilę odlatywały. Ona go rozumiała, ale nie sądziła, że on również rozumiał ją i to jeszcze w tak dosadny sposób. Spojrzała mu prosto w oczy załzawionymi oczami. Nie miała już siły, aby powstrzymywać łzy, które spłynęły po jej policzkach. Podeszła do niego bliżej i po prostu przytuliła się zaciskając mocno swoje dłonie na jego plecach. Łkała cicho, próbując w ten sposób pozbyć się resztki smutku, który zawładnął jej ciałem.
-Wiesz, że bym nie odeszła- Powiedziała po chwili milczenia, kiedy szloch pozwolił słowom przedrzeć się przez zaciśnięte gardło, a zdrowy rozsądek doszedł do głosu -Może to moja wada, że nie umiem myśleć o sobie...chociaż nie...właśnie myślę teraz o sobie i wiem, że fatalnie bym się czuła gdybym rzuciła to wszystko w cholerę- Uświadomiła sobie pewną ważną rzecz. Nie robiła tego wszystkiego tylko dla Addie czy dla Ulla, robiła to też dla siebie. Chciała poczuć się dobrze z myślą, że blondynka wróci bezpiecznie do domu, chciała wiedzieć, że Ull nie będzie więcej samotny, chciała to zrobić dla własnych potrzeb.
.......................................................................................................
-Wiesz- Zaczął spokojnie -Znam ją trochę, jest uparta, narwana, lubi się popisywać i często ładuje łapy nie tam gdzie powinna. Łatwo traci cierpliwość i się wkurza, ale nie zdarzyło się jeszcze nigdy tak, aby komuś nie wybaczyła. Owszem pewnie nie stanie się to od razu, ale w końcu odpuści, z resztą jestem pewien, że wie, że nie myślisz o niej w ten sposób. Pozwól tylko jej się uspokoić- Chciał wierzyć, że jak wszyscy opanują swoją złość i strach to uda się im w jakiś sposób zapanować nad tą sytuacją i może, jednak dalej będą współpracować.
-Taka jest jej specjalna moc. Uwalnia innych od ich własnych ciężarów i nosi je ze sobą. Dla byle kogo nie robi takich rzeczy, nie rzuca się w wir niebezpieczeństwa dla kogoś na kim jej nie zależy. Chcesz ją zwolnić z tego ciężaru, już widzę jak ciebie posłucha. Addie też ją poznałaś, myślisz, że odpuści bo powiedziałaś jej kilka przykrych rzeczy- Powiedział i podszedł do dziewczyny i położył jej rękę na ramieniu
-Wszyscy popełniamy błędy, ale one jeszcze nie sprawiają, że stajemy się potworami. Nie ważne jest to co było kiedyś, ale to co będzie potem, czy jesteśmy zdolni przyznać się do własnych błędów. Potwory tego nie potrafią, a tobie jest przykro i żałujesz tego i to widać- Powiedział i przyciągnął dziewczynę nieco do siebie obejmując ramieniem
-Topór nadal działa, kryształ w nim siedzi, tylko otoczka się uszkodziła, jednak teraz to już nie jest tego kwestia. Pozostaje pytanie czy im ufasz?- Zapytał się -Może ich sposoby działania są dziwne, fakt dużo w tym chaosu i popisywania się, ale nie uważasz, że jest to jakaś metoda. W końcu nadal żyjemy i nie wierzę, że to powiem, ale Ull i jego wariactwa też mają w tym swoją zasługę
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ul objął ją ramionami. Dotknął brodą czubka jej głowy. Westchnął głęboko kiedy płakała tuląc się do klatki piersiowej. Lekko się uśmiechnął kiedy nieco się uspokoiła.
- Dobrze - powiedział półgłosem. - A teraz możemy już wracać? Ja wiem, że patrzenie na mój umięśniony tors jest świetnym zajęciem, ale powoli zaczyna przeszkadzać mi fakt, że wszyscy się na mnie gapią.. i tak łakomie. Jeszcze ktoś mnie porwie i spróbuje wykorzystać. - zażartował zwracając uwagę na to, że nadal chodził po mieście półnagi.
- Zobaczysz damy radę… nie ma co się przejmować. Proponuje przespać się z problemem. Znaczy nie dosłownie. Muszę pomyśleć. - powiedział wypuszczając ją z objęć. - Nie musisz z nikim gadać jeśli nie chcesz - dodał zapewniając, że nie musi rozmawiać z Addie od razu. Obie muszą ochłonąć. Na ile udało mu się poznać blondynkę domyślał się, że pewnie już żałowała tego co powiedziała.
………………………………………………………………………..
Addie położyła głowę na ramieniu łucznika. Nie miała pojęcia co dalej robić. Spokojnie wysłuchała jego słów.
- Może masz racje - pociągnęła nosem. - Przestraszyłam się - wyznała szczerze. - Przez jedną krótką chwilę pomyślałam, że to koniec. Że tu utknę. Że już ich nie zobaczę - ścisnęła w dłoni swój medalion. - Bez nich nic nie ma sensu. Całe swoje życie poświęciła na dopasowywaniu się do sytuacji, do warunków. STawałam na wysokości zadania najlepiej jak umiałam. W końcu chciałam zaznać prawdziwego szczęścia. Postawić swój spokój na swoim miejscu, ale okazało się, że kiedy to robiłam nagle.. stawałam się bardziej zagubiona. Żona, księżna, regentka, wojowniczka, matka… kim jestem teraz? Strachliwą dziewczyną, która trzyma się nici nadziei, że wróci do bałaganu, który zna. - westchnęła głośno czując jak emocje zaczynają odpuszczać.
- Jeśli sobie nie ufamy… to nie ma sensu, żebyśmy nadal trzymali się razem - skwitowała smutno. - Pewnie oboje teraz nie będą się do mnie odzywać. - stwierdziła smutno.
Zwykle panowała nad tym co mówi. Nie lubiła się kłócić. Zawsze obwiniała się za słowa jakie wypowiedziała w złości. To był minus jej mocy. Wszystkie emocje zawsze były na wierzchu. Odczuwała je dużo silniej niż inni i czasami im ulegała.
Offline
Robin mimo wszystko na delikatny jego żart zaśmiała się cicho. Musiała się sama nieco uspokoić, odsunąć zbędną złość i wtedy zastanowić się nad tym co robić dalej.
-Chyba teraz nie byłabym w stanie z nią porozmawiać- Było za wcześnie, po za tym też chciała dać Addie trochę czasu na uspokojenie się. Gdyby teraz podjęły próbę rozmowy, ta najpewniej skończyłaby się następną awanturą.
-Dobra wracajmy- Dodała i spojrzała w stronę ulicy z której przyszła -Tak na marginesie, coś słabo z twoją kondycją skoro łapiesz zadyszkę po takim lekkim truchcie- Powiedziała i uśmiechnęła się nieco złośliwie.
........................................................................
-Nie zakładaj od razu czarnych scenariuszy. Tym czy się odzywają czy nie będziemy martwić się, kiedy faktycznie tak będzie, ale na razie- Urwał na chwilę i odsunął się od dziewczyny, aby na nią spojrzeć
-Nie rób niczego pochopnie i pod wpływem emocji, bo możesz żałować. Prześpij się i daj temu czas. Jeżeli pomimo wszystko nadal będziesz zdania, że to koniec i idziesz sama nie będę cię zatrzymywać, a nawet pójdę z toba, skoro Robin tu zostaje- Chciał tylko, aby Addie ułożyła sobie to w głowie i sama wyciągnęła najbardziej oczywiste wnioski. Samotna podróż była niebezpieczna i dość nieopłacalna, w grupie mieli znacznie większe szanse na przetrwanie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zatrzymał się na chwilę i spojrzał na Robin z niedowierzaniem.
- Przypominam, że sporo energii zużyłam i do tego dostałem magicznym kamieniem, co jeszcze jutro pewnie będę czuł więc bez komentarza - prychnął wesoło.
- Doceniłabyś to, że tak biegam. Jeszcze nigdy nie zrobiłem tyle kilometrów, biegając za dziewczyną - odgryzł się choć nie tak miały brzmieć jego słowa. Czemu przy tej dziewczynie tak bardzo rozwiązuje mu się język.
Weszli do gospody i od razu udali się na piętro. Ull skrzywił się, kiedy przypomniał sobie, że jego pokój wyglądał jak pobojowisko, nie miał okazji znów porozstawiać mebli. Do tego cichy dźwięk otwieranych drzwi zwrócił jego uwagę. Kiedy dostrzegł łucznika wychodzącego z pokoju Addie spojrzał na niego pytająco.
……………………………………………………………………
Addie pokiwała nieśmiało głową. Przetarła twarz dłońmi. Clint miał rację. Musi zastanowić się nad kolejnym krokiem, ale najpierw musi się uspokoić. Oczyścić myśli
- Dziękuje Clint - próbowała się uśmiechnąć. - Jakoś to ogarnę w głowie - dodała spokojnie.
Blondyna wstała z łózka i odpięła pas z mieczem.
- Rano znów pogadamy - powiedziała smutno.
Offline
Robin sama w pewnym momencie poczuła się zmęczona. Jednak zabawa z toporem, teraz ta awantura to wszystko sprawiało, że siły z niej ulatywały wręcz w zastraszającym tempie. Jedyne na co miała ochotę to położyć się i zapomnieć o tym co dzisiaj się wydarzyło. Wspinała się po kolejnych stopniach za Ullem, a kiedy znaleźli się na górze spotkali Clinta, który akurat wychodził z pokoju Addie. Widocznie dostał zadanie uspokojenie jej, pozostawało pytanie jak mu poszło.
-Myślę, że wszystko będzie dobrze- Powiedział krótko i bez wdawania się w szczegóły, po czym sam zniknął za drzwiami swojego pokoju. Robin zmarszczyła lekko brwi
-Jak ja nie znoszę, kiedy on mówi półsłówkami...- Po tym co powiedział można było spodziewać się wielu rzeczy. W końcu Robin zaatakowało ziewanie, które starała się stłumić zakrywając usta ręką.
-To był cholernie długi dzień...- Mruknęła opierając się ramieniem o pobliska ścianę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull jedynie przytaknął kiedy Clint w dość oszczędnych słowach powiedział jak mu poszło. Oparł się o ścianę naprzeciw Robin.
- Skoro on się nie martwi to nie ma powodu by na wyrost się tym, przejmować. Kiedy się wyśpimy. Znowu wszyscy będziemy się lubić. Zobaczysz - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Śpiąca? To do łóżka- kiwnął głową w stronę jej pokoju - Nie zaproszę cię do siebie. Nadal jest tam tak, jakby przeszło tornado - wyjaśnił zmęczonym głosem.
Sam był wykończony. Tyle magii, a chwilę później kolejna kłótnia. Dawno nie miał tylu atrakcji. Ta pokraczna grupa była prawdziwym magnesem na kłopoty, może dlatego zaczął się do nich przywiązywać. Przeszło mu przez myśl, że jeśli teraz mieliby się rozejść.. ciężko by mu było to przełknąć.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy Ull stwierdził, że u niego panował bałagan. Obecnie była w takim stanie, że mogłaby spać chociażby na podłodze i nie zrobiłoby jej to różnicy, jednak nie chciała na niego naciskać. Podeszła nieco bliżej i zarzuciła mu ręce na szyję po czym spojrzała prosto w oczy
-Jak się z tym uporasz i stwierdzisz, że jednak nudno tak samemu, to wiesz gdzie jest mój pokój- Powiedziała mu i wspięła się nieco na palce po czym złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Nie trwał on długo, bo po chwili odsunęła się od niego i ruszyła w stronę swojego pokoju za którego drzwiami zniknęła. Oparła się ich powierzchnię i przymknęła na chwilę oczy. Jak on to robił, że umiał ją uspokoić, przemówić do rozumu. Nawet Clintowi to się nie udawało, a Ull...zawsze wiedział co jej powiedzieć.
-Damy radę...jakoś- Powiedziała do siebie chcąc się pocieszyć, że przecież nie wszystko stracone. Znajdą jakieś rozwiązanie, ale powinni się przespać, z czystą głową łatwiej się myślało. Dziewczyna podeszła do łóżka i zaczęła zrzucać z siebie rzeczy, a kiedy została tylko w majtkach i kusej lnianej bluzeczce na ramiączka, która odsłaniała jej brzuch, rzuciła się na łóżko, ale nie łatwo było jej zasnąć od razu. Przez chwilę wpatrywała się w ciemny róg pokoju, rozmyślając o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie nie udało się zmrużyć oka. Była totalnie wykończona, ale sen nie zamierzał jej wybawić od zmartwień. Patrzyła tępo w okno nasłuchując odgłosów z ulicy. Zastanawiała się co ma teraz zrobić. Wiedziała, że musi przeprosić Robin. Nie chciała jej tego powiedzieć. Wkurzyła się, że ruda była tak spokojna, kiedy byli na skraju katastrofy. Chciała jej dopiec, ale wcale tak nie myślała. Bez wątpienia będą musieli stąd odejść. Oczywiście jeśli nadal Robin i Ull będą chcieli z nią rozmawiać i kontynuować wyprawę. Doszła też do wniosku, że może za bardzo zaczęła polegać na Robin i Ullu. W końcu to ją chcieli odesłać, a ona wydawała się czekać na to aż na coś wpadną. Może powinna brać bardziej czynny udział w tym co się dzieje. Pomóc. Miała pomysł. Nawet niezły, tylko nie wiedziała jak go wprowadzić w życie.
…………
Ull zasnął od razu gdy tylko jego głowa dotknęła poduszki. Kiedy się obudził od razu podniósł się z łóżka. Nadal nie miał pomysłu co zrobić. Nadal uważał, że powinien pokazać topór Hargiemu a ten może coś doradzi. Może wskaże nazwisko, którego mają szukać. Zna się na podpisach. Rozpozna sygnaturę mistrza, który wykonał topór.
Obmył twarz zimną wodą z dzbanka, który stał na parapecie. Wyszedł z pokoju. Przystanął na chwile zastanawiając się co ma teraz zrobić. Na jego usta wpłynął cwaniacki uśmiech kiedy postanowił zorganizować pobudkę jednej rudowłosej dziewczynie. Wślizgnął się do jej pokoju. Zbliżył się do łóżka. Zanim się położył zdjął buty odkładając ja bezszelestnie przy łóżku. Wślizgnął się pod kołdrę i przyciągnął Robin do swojego ciała wdzierając się ciepłymi dłońmi pod materiał jej bluzki, jeżdżąc palcami po skórze jej brzucha.
Mruknął wprost do jej ucha.
- Dzień dobry.
Kiedy się poruszyła wzmocnił uścisk zatapiając nos w jej włosach.
Offline
Robin w końcu zasnęła, chociaż nie był to sen z gatunku tych spokojnych, który przynosił ulgę. Raczej sen, który miał na celu pomóc jej przetrwać. Wybudzała się kilka razy, znowu każde skrzypnięcie podłogi podrywało ją i wyglądała na zewnątrz, aby upewnić się, że nie zobaczy Addie, która po prostu odchodzi. Nie chciała tego, polubiła ją i czuła, że bez niej byłoby jej cholernie ciężko przetrwać pośród samych mężczyzn. Potrzebowała czasem zwykłej kobiecej rozmowy, a Addie umiała ją wysłuchać, nawet jeżeli nie zawsze do końca rozumiała, to znała sposoby, aby ją pocieszyć, dodać więcej pewności siebie. W końcu to dzięki niej też wierzyła w to, że nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko czasami tego wyjścia się nie dostrzegało.
Drgnęła lekko, kiedy poczuła jak materac po jednej stronie się ugina, a zaraz potem czyjaś ciepła dłoń zaczęła wodzić po jej brzuchu. Uśmiechnęła się lekko, jednak nie uchyliła oczu. Ull przyciągnął ją do siebie, a ona nie protestowała.
-Czy dobry to się okaże- Wyszeptała lekko zaspanym głosem i odwróciła się twarzą do Ulla wtulając się w niego. Jego zapach i dotyk ciepłej skóry otulił ją, a ona mruknęła wyraźnie zadowolona. Dopiero po dłuższej chwili otworzyła oczy i uniosła nieco głowę, aby spojrzeć na mężczyznę i uśmiechnęła się do niego lekko.
-Uważaj, bo zaraz znowu zostanie nam zarzucone, że tylko romanse nam w głowie- Powiedziała i odsunęła mu z oczu kilka kosmyków włosów. Akurat tą częścią wypowiedzi Addie zmartwiła się najmniej, bo doskonale wiedziała, że to nie prawda. Wiedzieli kiedy mogli sobie pozwolić na odrobinę luzu, ale kiedy wymagała tego sytuacja stawali na wręcz na palcach, aby coś osiągnąć. Wiedziała też, że rzucił tym, bo pewnie sama była po części zazdrosna. Nie miała tu swoich bliskich, męża, który dawałby jej poczucie bezpieczeństwa, więc nie mogła jej tego wyrzucać.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull wzruszył ramionami.
– Jakoś… mało mnie to obchodzi - stwierdził oddając się przyjemnej pieszczocie jej palców. Poczuł przyjemny dreszcz kiedy przejechała palcami po jego twarzy.
- W ogóle biorąc pod uwagę wszystkie otaczające mnie rzeczy.. mało co mnie obchodzi - powiedział lekkim tonem. Przejechał palcami po jej policzku
- Ale jak się już coś takiego znajdzie, to nie odpuszczam - dodał przejeżdżając kciukiem po jej dolnej wardze.
- Nawet to, że nie mam jeszcze konkretnego planu jakoś mnie nie bardzo martwi - dodał półgłosem. Nie odrywając palców od jej skóry zatoczył krąg na jej policzku i powoli zaczął sunąć niżej. Przez linię żuchwy, na szyję odsłaniając powoli materiał jej bluzki.
Offline
Robin uśmiechnęła się lekko. Może nie powinni, może bardziej stosownym byłoby zachować powagę godną przyjaciół, którzy właśnie czuwali przy łóżku chorego kolegi. Nie mniej to nie było w ich stylu. Ona miała za dużo zmartwień jak na jedną osobę, nie chciała się zamartwiać niewiadomymi i snuć scenariuszów co by było gdyby. Część z nich nigdy mogła się nie sprawić, a druga część, nie do końca mogła się wydarzyć w takiej formie w jakiej przewidywała. Krótko mówiąc martwienie się nic im nie da. Mogą oczywiście zejść na dół i usiąść z posępnymi minami i rozpaczać nad tym jak bardzo zawalili, ale nie zmieni to faktu, że znajdowali się w bagnie po uszy.
-Może i mało co ciebie obchodzi, ale w tej chwili chyba, jednak coś cię interesuje- Rzuciła i przysunęła się nieco bliżej niego i zahaczyła końcem swojego nosa o jego. Kątem oka spojrzała na ramiączko koszuliny, które Ull zaczął opuszczać odsłaniając jej jasne ramię. Przyjemny dreszcz przebiegł po jej ciele, kiedy jego palce wiodły po jej skórze. Przymknęła na ułamek sekundy oczy niczym rozleniwiony, kot który właśnie wygrzewał się na ciepłych kamieniach. Przysunęła się jeszcze bliżej i ledwo musnęła swoimi wargami jego drocząc się przy tym odrobinę
-Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie podzielam twoich zainteresowań- Wyszeptała muskając nadal jego usta swoimi i pozostawiając na jego wargach swój ciepły oddech.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy Robin zaczęła się z nim droczyć, miał ochotę od razu dać się ponieść.
- Skłamałbym.. gdybym powiedział, że nie odpowiada mi taka kolej rzeczy - odpowiedział mrucząc prosto w jej usta. Kiedy materiał bluzki odsłonił jej jędrną pierś od razu złapał ją w swoja dłoń. Zanim zdążyła chociaż jęknąć. Złączył usta z jej. Uniósł się lekko na łokciu i przysunął przyciskając ją do materaca. Przerwał pocałunek, spojrzał w jej oczy.
- Jeśli pozwolisz poszukam… inspiracji - uśmiechnął się po czym pocałował jej szyję. Zjeżdżał pocałunkami po jej skórze. Zostawiając po nich mokre ślady. Kiedy dotarł do odsłoniętej piersi. Ukąsił delikatną skórę zostawiając czerwony ślad. Wodził palcami po jej talii aż w końcu przesunął dłonie po biodrach, gdzie zatrzymał się na materiale bielizny. Uniósł jej biodra i jednym pociągnięciem zsunął materiał z jej pośladków. Usiadł na materacu i powoli zsuwał jej bieliznę z nóg, aż w końcu wylądowała na podłodze. Złapała jej nogę za kostkę i uniósł do góry, muskając ustami jej skórę, powoli sunął w dół łaskocząc nosem, dotykajać ustami.
Offline