Nie jesteś zalogowany na forum.
Robin uśmiechnęła się lekko, kiedy Ull zaproponował, że mogą tu zostać. W zasadzie nie chciała schodzić na dół, znowu mierzyć się z ogniem pytań i zaniepokojonymi spojrzeniami Clinta i Addie.
-Zostańmy tu jeszcze chwilę- Powiedziała po czym sama dźwignęła się z ziemi czując, jak kręgosłup wyraził sprzeciw na leżenie na tak twardej powierzchni. Spojrzała kątem oka na Ulla i uśmiechnęła się lekko. Wstała z ziemi i stanęła naprzeciwko niego wyciągając w jego stronę dłoń.
-Starzejesz się niedobrze- Mruknęła -Nie jestem pewna czy starzy ludzie mi się podobają- Dodała i uśmiechnęła się złośliwie. Ruszyła w stronę łóżka na którym od razu legła. Przyjemna miękkość materacu otuliła jej ciało dając odrobinę ulgi. Pokręciła lekko głową na poduszce, chciała wyrzucić z umysłu w końcu zbędne myśli, które cały czas wracały w stronę tej tajemniczej energii. Teraz i tak nie dojdzie do żadnych ciekawszych wniosków, więc czy był sens zamartwiania się tym. Ustalili jedno, to coś jej nie krzywdziło, nawet robiło wszystko, aby utrzymać ją przy życiu, zupełnie tak jakby się obawiało, że wraz ze śmiercią Robin ono też przepadnie. Kiedy Ull ułożył się obok ona od razu się przysunęła i objęła delikatnie. Wtuliła swoją twarz w jego szyję, ale nie mogła się powstrzymać, aby nie złożyć na jego skórze delikatnego pocałunku.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Starzeje? Ja chyba w twoich snach? - oburzył się . - Czekaj no.. ja pokaże ci pokaże. - powiedział podnosząc się z podłogi. Runął na łóżko. Kiedy Robin zaczęła się do niego przesuwać wyciągał ramie w jej stronę i objął mocnym uściskiem. Przymknął oczy gdy złożyła pocałunek na jego szyi. Zaczął jeździć palcami po jej plecach leniwymi pociągnięciami. Próbował o niczym nie myśleć, ale w jego głowie ciagle działo się dużo rzeczy. Od zastanowieniem się nad kolejnym krokiem, dziwnej przypadłości Robin do tego co ta dziewczyna tak naprawdę robiła w jego życiu. Miało być bez zobowiązań. Tylko seks, teraz ewoluowało to stopnia „bez obietnic”, co następne? Bez ograniczeń? Kiedy Robin była obok wszystko wydawało się lżejsze do zniesienia, ale nie powinien pozwalać jej tak bardzo się do siebie zbliżyć. Liczył, że kiedy bariera zostanie zdjęta przemyśli sobie pare rzeczy i wróci do swojego pierwotnego celu. Może trzeba ją jakoś do tego zachęcić? A może jednak zniechęcić do siebie? Może powinien odkryć więcej kart? Może gdyby bardziej poznała jego naturę, którą hamuje jak umie, odeszłaby. Okazja nadarzy się już niedługo by to sprawdzić.
Nasłuchiwał co jakiś czas co dzieje się za oknem. Częściowy zanik ruchu zwiastował, że pora się zbierać.
- Koniec tego wylegiwania - powiedział klepiąc dziewczynę po pośladkach. - Przygoda czeka, a może nawet uda się coś zarobić- powiedział próbując się wyswobodzić z uścisku dziewczyny.
Offline
Robin przymknęła oczy, kiedy Ull zaczął wodzić dłonią po jej plecach. Czuła przyjemne dreszcze a jej ciało faktycznie zaczęło się rozluźniać, pomimo tej całej medytacji. Ta chwila wytchnienia, jednak dość szybko minęła bo Ull stwierdził, że czas się zbierać. Dziewczyna zmarszczyła brwi i może nawet nieco lekko oburzonym wzrokiem spojrzała jak mężczyzna wstaje z łóżka. Wydawał się być nakręcony na to, że w końcu będą mogli zrobić coś więcej niż rozkręcanie kolejnych awantur, które koniec końców nie doprowadzały ich do niczego dobrego.
-Strasznie ci śpieszno- Mruknęła przenosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzała przez okno. Za każdym razem, kiedy faktycznie zaczynała się odprężać, od razu coś musiało przychodzić. Miała nieodpartą ochotę zbuntować się, tupnąć nogą i powiedzieć, że nigdzie nie idzie, że chce chociaż jeden dzień spędzić w jednym miejscu. Uchyliła już nawet usta, aby to powiedzieć wprost
-Ehhh, już idę- Wyrzuciła z siebie zmieniając w ostatnim momencie sens myśli -Po tym wszystkim czas na wakacje, dłuuuuugie wakacje- Dodała i przeczesała palcami włosy, aby ułożyć je w bardziej estetyczny twór.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Wakacje? - zdziwił się. - Marnowanie czasu? Absolutnie moja droga. - wydedukował po entuzjazmie Robin, który graniczył z zerem.
- Zobaczycie ważne wydarzenie z naszej kultury. Co prawda trochę wyniosłość upadła.. ale nadal może być ciekawie - powiedział przeczesując włosy palcami. Rozejrzał się po pokoju. Wypadało by przywrócić go do poprzedniej postaci, ale nie chciał tracić czasu.
- Zgarnij Biedroneczko sakieweczke albo dwie. Pomnożymy skarbiec. Mam nosa do takich rzeczy. - powiedział bardziej spokojnie.
- Chodź - ponaglił ją podchodząc do drzwi.
Offline
Robin czasami miała wrażenie, że nie nadążała za Ullem. Czy on kiedy kolwiek odpoczywał, czy potrafił robić po prostu nic. Z drugiej strony sama była osobą, która raczej nic w swoim życiu nigdy nie robiła, ale zostało to na niej poniekąd wymuszone i teraz po prostu nie umiała już inaczej, a nawet jeśli by próbowała to byłaby niemal pewna, że wcześniej czy później zostałaby w coś wciągnięta wbrew swojej woli. Takie było życie ludzi, którzy potrafili trochę więcej niż przeciętny przechodzień, którego życie toczyło się wokół pracy, domu może w niektórych przypadkach nawet wokół rodziny.
Dziewczyna wygramoliła się z łóżka i wyszła z pokoju Ulla, po czym skierowała się od razu do swojego pokoju, aby wyciągnąć opasłą sakiewkę z worka fantów, które udało się jej wygrać. Zwlekała trochę z wychodzeniem. Próbowała skupić się na innych rzeczach chociażby takich jak wygładzenie pościeli na łóżku, chociaż ta tego nawet nie wymagała.
-Cholerne życie bohatera...- Rzuciła do siebie, kiedy w końcu myśl o tym, że przecież nie ukryje się tutaj na resztę dnia zmusiła ją do ostatecznego wyjścia z pokoju i zejścia na dół. Przywołała na usta uśmiech, kiedy dostrzegła Addie i Clinta. Nie chciała, aby się martwili, tym bardziej nie chciała, aby Addie wyczuła jej swoiste zmęczenie, które zdawało się jej coraz bardziej doskwierać.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie zdawała sobie sprawę, że spędzanie czasu z Clintem było zupełnie inna formą rozrywki. Clint był człowiekiem, który zyskiwał na bliższym poznaniu. Z wierzchy twardo stąpający po ziemi agent, a w środku troskliwy przyjaciel, któremu można powierzyć swoje sekrety. Tylko musi się więcej uśmiechać.
Spędziłem miło czas gawędząc o.. tak naprawdę pierdołach. Unikali ciężkich tematów jak ognia by chociaż na chwile oderwać się od ciążących nad nimi problemami. Kiedy Addie dostrzegła Robin uśmiechnęła się do niej wesoło.
- Spójrz kto nas zaszczycił.. - zwróciła uwagę Clinta na rudowłosa, która właśnie dotarła do ich stolika.
-A gdzie nasz przewodnik? - zapytała przeciągając się na krześle. Znudziło się jej siedzenie na tyłku. Nie miała nic przeciwko chwilom relaksu, ale tak samo jak reszta miała dość tej krainy i bardzo chętnie, nawet na oślep użyłaby kryształu, aby tylko znów zobaczyć słońce.
Offline
Clint od razu skierował wzrok na Robin i obejrzał badawczo. Dziewczyna poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, kiedy to dostrzegła
-Czy muszą się tak gapić...- Rzuciła sobie w myślach, ale ostatecznie podeszła do stołu, ale nie usiadła na krześle. Po prostu stała w miejscu ze skrzyżowanymi na piersiach rękami.
-Nie wiem...myślałam, że zejdzie pierwszy- Powiedziała i zaczęła rozglądać się po gospodzie za Ullem. Zaczęła się zastanawiać nad tym co on znowu wymyślił takiego, i dlaczego to nie on był pierwszy na dole. Może uznał, że warto po sobie posprzątać, chociaż miała przedziwne wrażenie, że kiedy w jego głowie pojawiał się jakiś pomysł to musiał go szybko zrealizować nie przejmując się zbytnio całą resztą spraw.
-Coś wymyślił, ale jak to on nie powiedział mi szczegółów. Czemu musi być taki tajemniczy- Czasami ją to wkurzało, a czasami nawet to lubiła, tę jego nieprzewidywalność. Nie możnabyło się przy nim nudzić i to było pewne.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull zszedł po schodach z dobrym humorze. Podszedł do stołu i stanął obok Robin.
- Wreszcie - odezwała się Addie.
- Wstawajcie, idziemy zaczerpnąć trochę kultury -powiedział entuzjastycznie.
- Kultury? - zaciekawiła się blondynka. - Co wymyśliłeś?
- Nie mamy nic do roboty, chodźmy na sąd. Słyszałem, że zakłady ostro idą- wyjaśnił podwijając rękawy koszuli.
- Na sąd? Nie wydaje nie się…
- Na takim nie byłaś. Uwierz mi. - przerwał jej Ull.
- Bo co? Bo zakładów nie widziałam? - prychnęła.
- No dobrze. To co masz innego do roboty? - zapytał lekko poirytowany.
-Nie planowałam oglądać widoku krwi - odparła z westchneciem.
Offline
Robin drgnęła, kiedy Ull w końcu postanowił wyjawić swój genialny pomysł. Oglądanie sądu jakiegoś nieszczęśnika nie było raczej tym co Robin chciała w tej chwili robić, tym bardziej, że wzmianka o oglądaniu krwi przez Addie dała jej jasno do zrozumienia, że nie będzie to coś delikatnego. Robin odchyliła głowę do tyłu i westchnęła ciężko. W tej chwili niezbyt podzielała entuzjazm Ulla, z resztą podobną minę miał Clint.
-Ja nigdzie nie idę- Powiedział łucznik -Naoglądałem się w swoim życiu dostatecznie wiele krwi, nie potrzebuję jej jeszcze więcej- Robić przedstawienie z tragedii drugiego człowieka, nawet jeżeli zasłużył na karę, to nie było to właściwe i nie mieściło się w granicach jego przyzwoitości. Nie miał zamiaru przykładać do tego swojej cegiełki.
-Zakłady...- Prychnął -Handlowanie ludzkim życiem- Nie rozumiał jej krainy, jak i pewnie nie zrozumie wielu innych w których jeszcze może będzie dane im się pojawić.
-Chodźmy i miejmy to już za sobą, będzie chodził obrażony przez resztę dnia, albo i tak sam pójdzie- Odezwała się w końcu
-Ja powiedziałem, że nigdzie nie idę, nie będę w tym uczestniczyć
-I nie wymagam tego od ciebie- Uspokoiła Clinta. Nie będzie go zmuszała do robienia rzeczy których nie chciał.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie spojrzała po twarzach grupy, tylko Ull widocznie był zadowolony z pójścia na sadzenie mieszkańców miasta. Zawsze przyglądała się, jak jej mąż rozsadzać sporach mieszkańców Nowego Asgardu. Zawsze umiał znaleść wyjście z sytuacji i to sprawiedliwe. W Asgardzie nie miała możliwości bywać na sądach i cieszyła się z tego. Raz kiedy była przesłuchiwana w zupełności jej wystarczył.
- Pójdę z nimi. Ktoś musi hamować tą kupę testosteronu - powiedziała niezbyt zadowolona.
- Jak macie tak marudzić to chyba faktycznie pójdę sam. Zgarnęła Hargiego po drodze - zaczął.
- Dobra, idziemy - zarządziła Addie - Dasz radę nie wpakować się w kłopoty? - rzuciła do Clinta na odchodne.
Blondynka wstała z krzesła, ale na sama myśl o czyiś torturach robiło się jej słabo. Dobrze pamietała przeprowadzane na niej tortury i nie chciałaby żeby te wspomnienia powróciły.
Offline
-Nie marudzimy- Mruknęła -Tylko nie zapominaj o tym, że tam skąd pochodzę ja czy Clint przelewanie krwi w sądach nie wchodzi w grę- Próbowała mu wytłumaczyć brak ich entuzjazmu na myśl o tym czego przed chwilą mieli być świadkiem. Nie brzydzili się przemocą, bo ta jednak bez względu na wszystko towarzyszyła im w życiu od dawna. Clint nie stosował jej dla własnej satysfakcji i też nie lubił oglądać cierpienia innych. Robin...z nią było trochę inaczej, ale mimo to nie uważała, że to co zrobiła kiedyś było powodem do dumy, nawet jeżeli sprawiło jej to chociaż odrobinę satysfakcji.
-Myślę, że tu będzie mi lepiej. Robin...- Odezwał się w stronę dziewczyny, która już odwracała się, aby wyjść z gospody
-Jak nie będziesz czuć się tam komfortowo, wróć- Dziewczyna uśmiechnęła sie do niego lekko, po czym ruszyła razem z pozostałymi przez plac. Ruda powłóczyła nogami, kilka razy nawet potknęła się o nieco wystający z ziemi bruk
-Kurwa mać...- Jęknęła, kiedy po raz kolejny o mało co się nie wywaliła. Medytacja coś nie pozwoliła odzyskać jej sił
-No dobra, to kogo będą sądzić i o co?- Zapytała się w końcu przerywając milczenie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Ciężko powiedzieć - zaczęła Addie odpowiadając na pytanie Robin - To nie wygląda tak jak na ziemi. Dzień sądu jest ogłaszany kilka dni wcześniej, żeby każdy mógł się do tego przygotować. Każdy kto ma jakaś sprawę może przyjść i ją przedstawić. Sąsiad ukradł mi krowę, córka się pohańbiła i tak dalej. Oczywiście są też gorsze przestępstwa, ale chyba jednym z najczęstszych jest to, że mąż posadzą żonę o zdradę. - Wyjaśniła posiłkując się wiedzą jaką nabyła w Asgardzie.
Ull szedł z niezmąconym spokojem. Dawno nie bawił się na sądach. W przeszłości siadał z Asami przy stołach w wielkiej sali i przyglądał się kolejnym sprawom przebijając się z towarzyszami zakładami. Kto przyszedł w jakiejś sprawie, jaka będzie kara, ile wytrzyma ja torturach. To były najczęstsze tematy zakładów.
Wreszcie doszli do wielkiej sali, w której od progu tłoczyło się mnóstwo osób. Salwy śmiechu podpitych obecnych mieszały się z krzykami bólu.
- Łagodnie powiedziane - skomentował Ull.- Krasnoludy są bardziej drastyczne - dodał wchodząc do środka.
Addie zatrzymała się w progu. Na prawdę nie chciała tu przychodzić. Od progu były czuć, że to co się ty dzieje to barbarzyństwo i tyle. Sala bardziej przypominała kryty stadion, ale w mniejszych wymiarach. Na cokole po środy stał interesant. Przed nim znajdował się pokaźnych rozmiarów fotel, w którym siedział stary krasnolud. Obok sędziego miał swoje miejsce skryba, który wszystko zapisywał. Wokół cokołu rozłożone były ławy, które pięły się w górę po drewnianych schodach.
- Chodźcie, znajdziemy miejsce - powiedział Ull, jednak uśmiech zniknął z jego twarzy.
Offline
Robin już od przekroczenia progu rzekomej instancji sprawiedliwości, domyśliła się, że nie będzie to przyjemne przeżycie. Wystarczyło, że do jej uszu doszły wesołe głosy pijanych krasnoludów, którzy niczym przekupki na targu widocznie dyskutowali nad tym jaki los spotka nieszczęśnika. Ruda skrzywiła się na ten widok. Nic to nie miało wspólnego z sądem, nie musiała być biegła w znajomości tej krainy, aby od razu domyśleć się, że większość osób przybyła tutaj tylko po to, aby zobaczyć przedstawienie. Mimo to ruszyła za Ullem w poszukiwaniu wolnego miejsca, a to wybitnie ciężko było znaleźć. Kiedy, jednak się udało Robin zajęła miejsce obok Addie. Coś czuła, że dużo łatwiej będzie odwrócić jej wzrok, kiedy to ona będzie siedziała obok.
-Coś czuję, że ostatnia rzecz jaka tutaj się wydarzy to sprawiedliwość- Nachyliła się nad jej uchem i szepnęła -Przecież to normalne przedstawienie jest. Większość pijanych, przyszli popatrzeć jak ktoś cierpi dla swojej chorej satysfakcji- Nie mogła powstrzymać się przed wyrażeniem swojej opinii do ucha Addie. Zaczynała już powoli żałować tego, że dała się namówić na przyjście tutaj. Mogła zostać z Clintem, albo wrócić do pokoju i przespać się chociaż chwilę.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Od samego wejścia wiedziała, jaki charakter ma to wydarzenie. Nie była zadowolona z tego, że tak ważne wydarzenie jak sąd został upodlony. Kobietę od razu zaatakowało wrażenie, ze jest obserwowana. Popijawa trwała w najlepsze, jednak im bliżej cokołu tym było spokojniej. Jednak byli mieszkańcy, którym zależało na sprawiedliwości.
Usiedli na jednych z wyższych kondygnacji. Ull rozłożył się na jednej z ław. Addie postanowiła jednak usiąść jedną niżej. Tuż obok niej usiadła Robin. Jej niepewna mina od razu oddała jej nastrój.
- Nie koniecznie. Po prostu kary mogą być dość.. brutalne - powiedziała cicho - W Asgardzie sądy wyglądają dość podobnie, tylko… publiczność zachowuje się bardziej przyzwoicie - dodała mrużąc oczy przyglądając się grupie podchmielonych krasnoludów i elfów którzy śmiali się z jakiegoś żartu.
- O i proszę. Mój ulubiony krasnolud - zawołał Ull machając do Hargiego. Krasnolud z flaszką w dłoni podszedł do nich i spoczął obok szatyna.
- Jak nie dziwi mnie twój widok, to kobiet i owszem. Oczywiście nie mam nic złego na myśli - dodał nie chcąc urazić dziewczyn.
- Same jesteśmy zdziwione - zaczęła Addie - Dobrze cię widzieć Hargi - przywitała się kiwnięciem głowy.
Krasnolud odpowiedział tym samym.
- Stawiałeś coś? - zapytał Ull biorąc od Hargego flaszkę.
- Nie.. nie chcę stracić. Nie znam jeszcze tych gagatków na tyle. To czysta loteria. Ale podobno w puli jest już niezła sumka - odpowiedział.
Usłyszeli głośny stukot. Sprawa zakończona. Na cokół weszło dwóch mężczyzn.
- Kradzież - powiedział Ull.
Addie spojrzała na niego pytająco, a on skinął na parę interesantów. Brodaty krasnolud zaczął opisywać swoją szkodę. Przewodnik zgadł. Krasnolud dość emocjonalnie opowiada jak został okradziony. Sędzia wysłuchał również drugiej storny. Pogłaskał dłonią długą szarą brodę i zasądził wyrok.
- No nieźle.. - westchnęła Addie biorąc otwartą flaszkę od Ulla i pociągnęła łyk mocnego alkoholu.
- Oskarżony się nie przyznał, ale nie ma jak udowodnić swoją niewinność. Musi wypłacić odszkodowanie, albo Obetną mu palec. - Wyjaśniła Robin, tłumacząc w skrócie przebieg przesłuchań. Oskarżony krasnolud spuścił głowę naburmuszony.
- Zapłaci - przetłumaczyła Addie gdy tamten podjął decyzje.
Offline
Robin mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści, kiedy obserwowała to wszystko, co się działo. Chociaż przez Ulla, Addie czy Clinta była uważana za twardą osobę, bo umiała w chwili kryzysu zachować zimną krew, to były pewne rzeczy na tej ziemi, które przerastały nawet ją samą. I o ile popierała to, że za winę należało ponieść karę, to wydawała się być wręcz oburzona tym jak bardzo dla niektórych było to przedstawienie, na które przyszli, aby dobrze się bawić. Czy tutaj tyle było warte życie...tyle ile ktoś wyrzuci z sakiewki złotych monet.
-Lepiej palec niż cała ręka. Podejrzewam, że dla krasnoluda utrata dłoni może być końcem wielu możliwości- Zdążyła zauważyć, że wielu z tutejszych albo pracowała w kopalni, albo zajmowała się kowalstwem. Do obydwu tych zajęć przydawały się obydwie dłonie, najlepiej z kompletem wszystkich palców. Do Hargiego, który postanowił się do nich dołączyć, uśmiechnęła się dość blado. Wynikało to pewnie ze zmęczenia, które zaczynało dawać się jej już dość poważnie we znaki, w dodatku stres całym tym wydarzeniem również robił swoje.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Jest - Odpowiedziała jej Addie - Dlatego to jedna z cięższych kar jaka może spotkać krasnoluda. Większość z nich woli nadszarpnąć swoją reputację niż stracić możliwość utrzymania. Po czymś takim ciężko się podnieść - wytłumaczyła.
Dla krasnoludów, asów, wanów, elfów honor i reputacja były bardzo ważne. Potrafili nawet zabić w obronie dobrego imienia swojego lub bliskiej osoby. Większość spraw rozchodziła się po kościach. Trafiło się nawet, że dwie strony sporu pogodziły się po dość obraźliwych słowach jakie padły przed sędzią.
Ull z Hargim żywo dyskutowali o toczących się sporach. Często wyśmiewając się z czy to z wyglądu interesantów, czy sprawy z jaką przyszli. Czasami szybko tracili zainteresowanie i zaczynali inne tematy, ale Addie jednak bardziej skupiała się na prowadzonych rozprawach, myśląc co by zrobiła na miejscu sędziego. W końcu, jeden krasnolud uznał ując się honorem i wybrał dziesięć batów za swój występek.
Ull i Hargi wyraźnie zainteresowali się decyzją oskarżonego. Krasnolud w asyście niezwykle rosłego drugiego krasnoluda podszedł do pręgierza Nadle zrobiło sie cicho. Oskarżony krasnolud rozerwał swoją koszulę, jakby to miał być pokaz siły a nie chłosta. Stanął przodem do słupa i oparł na nim dłonie wczepiają palce tak mocno jak dał radę. Mięśnie na jego rękach naprezyły się do granic możliwości.
Kiedy wymierzający karę podszedł strzelając pierwszy raz batem w powietrze. Adide zadrżała. Od razu wróciły wspomnienia. Wyprowadzona na plc, upokorzona, pilnująca aby nie wypuścić ani jednej łzy. Krzyk, którego nie wypuściła z gardła. Paraliżujący strach. Jej śmiech.
Czuła, że robi się jej niedobrze. Mimo to postanowiła nie odwracać wzroku. Chciała tu przyjść to teraz czas ponieść tego konsekwencje. Pierwszy strzał smagnął łopatke krasnoluda, który nie wydał z siebie nawet pomruku. Głośnym westchnieniem wypuścił z płuc powietrze. Kolejny crack ozdobił jego plecy czerwonym pręgiem.
- Wytrzyma - zauważy Hargi.
- Możliwe - przytaknął mu Ull ściszonym głosem.
Najgorsza chyba była ta cisza. Każdy oglądał okrutne widowisko pogrążony we własnych myślach. Kiedy wybrzmiał dziesiąty bat krasnolud puścił słup i wyprostował się. Z jego gardła wydobył się triumfalny okrzyk. Niektórzy z publiczności unieśli kielichy nad głowę.
- Wyrażają szacunek dla jego siły. Podczas tortur nie możesz krzyknąć. Jeśli to zrobisz zostaniesz potępiony, nie za życia a po śmierci - wyjaśniła Addie odzyskując jasność umysłu.
Offline
Kiedy doszło do wymierzania kary, Robin otworzyła szerzej oczy, widząc to, co się działo. Było to dla niej chore i nie miesiło się absolutnie w żadnych granicach zrozumienia. Nic, jednak nie mogła zrobić. Obserwowała, jak bat unosi się do góry, a kiedy opadł na gołą skórę krasnoluda, zatrzęsła się lekko, po czym zacisnęła mocno powieki i odwróciła głowę w drugą stronę, przysłaniając jednocześnie uszy, aby nie słyszeć świstu przecinanego powietrza przez bat. Miała ochotę wstać i przerwać to wszystko, ale wtedy jednocześnie wiedziała, że cała złość przeleje się w jej stronę. Nie chciała robić sobie tutaj wrogów, szczególnie, że nie była stąd. Chciała czy nie musiała zaakceptować tutejsze zwyczaje, nawet jeżeli uważała je za barbarzyńskie i nieludzkie. Spojrzała w stronę podestu, dopiero w chwili kiedy zapadła absolutna cisza. Widok pleców krasnoluda wykrzywił jej twarz w grymasie wyraźnego obrzydzenia, ale również współczucia.
-To jest jakieś przedstawienie, a nie sąd- Odpowiedziała blondynce, rozglądając się uważnie po pozostałych widzach tego wydarzenia.
-Szacunek...też mi wielki szacunek- Prychnęła i skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej. Złość zaczynała w niej narastać. Przymknęła więc na chwilę oczy, aby opanować emocje. Wzięła głęboki wdech po czym wypuściła powietrze z cichym westchnięciem.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie starała się zachować zimną krew. Tak to była ciemna strona świata, który wybrała. W złotym pałacu, żyła jak w bajce, ale wiedziała jak to się odbywa w mniejszych miastach i wsiach. Publiczne kary były strasznym, ale ważnym w kulturze wydarzeniem. Niosło przestrogę dla innych, co może się stać kiedy ktoś popełnia się takie przestępstwo, ale też daje możliwość odkupienia win przez oskarżonego wystawiając się na ból, który przyjmuje z pokorą.
Addie nadal słabo się czuła. Miala wrażenie, że cały czas czuje zapach krwi.
- Idę po coś do picia - powiedziała po czym wstała z ławki i zaczęła schodzić na dół. Kiedy zeszła ze schodów ruszyła w miejsce gdzie rozlewano piwo. Zapłaciła za kufel wypełniony piwem i zaczęła wracać do swoich. Gdy przechodziła obok grupy krasnoludów i elfów, którzy zachowywali się najgłośniej, jeden z elfów zastąpił jej drogę. Adde stanęła wzdychając ciężko. Nie miała ochoty na przepychanki.
- Chce przejść - powiedziała spokojnie.
- Zostań z nami - zaproponował elf wyciągając ramię w jej stronę. Kobieta zrobiła krok do tyłu.
- Nie wydaje mi się - mruknęła zdenerwowała. Brzydziła się takim zachowaniem.
- Przestań.. chodź będzie fajnie - dołączył drugi kompan tym razem krasnolud. Addie stanęła z założonymi rękami na piersi.
- Zejdźcie mi z drogi - burknęła zaczynając się przepychać. Kiedy minęła nachalnych typów. Poczuła jak twarda dłoń spada na jej pośladek. Zatrzymała się próbując nie dać ponieść się emocjom. Odwróciła się do roześmianej grupki, która pogratulowała krasnoludowi odwagi wybuchając gromkim śmiechem.
Addie wypuściła kufel z dłoni. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować minął ją Ull, który od razu podszedł do grupki i wyciągnął za bety krasnoluda i zaczął taszczyć go w dól prosto na cokół. Blondynka ruszyła za nim.
…..
Ull zerkał na blondynkę, gdy ta postanowiła się oddalić. Widział jak zatrzymuje ją grupka podpitych mężczyzn, ale czekał. Coraz bardziej spięty. Doskonale widział czego dopuścił sie krasnolud. Zawrzało w nim. Zerwał się z miejsca i popędził na dół.
- Znowu się w coś właduje - westchnął Hargi, który ewidentnie wolał pozostać w roli obserwatora.
- Siedź dziewczyno - zwrócił się do Robin - Nie pogarszaj sytuacji. - dodał oglądając przedstawienie jakie rozpoczął As.
Ull zawlókł krasnoluda za koszulę przed oblicze sędziego.
Starzec spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- To ścierwo miało czelność dotknąć moją siostrę wbrew jej woli. Domagam się kary - warknął w języku asów.
- Uspokój się - Addie złapała go za ramię i syknęła do ucha. On jedynie potrząsnął głową jakby odganiał insekta latającego wokół jego głowy.
Offline
Robin drgnęła lekko, kiedy dostrzegła, że Addie ewidentnie wpadła w kłopoty. Nim, jednak sama zdążyła wstać dostrzegła Ulla, który już gnał w stronę dziewczyny. Nietrudno było się domyślić, co za chwilę się wydarzy, a jej podejrzenia sprawdziły się w ułamku sekundy. Wszyscy wiedli wzrokiem po Ullu, który ciągnął za sobą krasnoluda i rzucił przed oblicze sprawiedliwości. Robin zacisnęła usta w wąską linię i już się podnosiła, kiedy Hargi ewidentnie przed tym ją powstrzymał. Znowu coś się działo, znowu problemy, a ona znowu się zaczynała martwić. Jej ciał zadrżało niespokojnie, a na twarzy zaczynały pojawiać się drobne pęknięcia, które usilnie starała się ukryć pod włosami. Miała wrażenie, że za chwile eksploduje od środka, rozwali w drobny mak to miejsce, a jeżeli się uda to tę kopułę. Potrzebowała powietrza, więcej przestrzeni, zaczynała czuć się jak sardynka w puszce. Jej oddech nieznacznie przyspieszył, kiedy wpatrywała się w scenę, która działa się na dole.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Sędzia powstrzymał gestem zbliżających się do cokołu strażników.
- Mów - mruknął starzec.
- To ścierwo miało czelność dotknąć hańbiąco moją siostrę - powtórzył siląc się na spokojny ton.
Sędzia zwrócił się do blondynki.
- Czy to prawda?
Addie spojrzała na krasnoluda, który zbierał się z ziemi, a potem na sędziego.
- Tak, prawda - odparła twardo.
Nie było teraz odwrotu. Ull zaczął przedstawienie i musiała w nim zagrać.
- Nazwisko oskarżyciela - wymienił sędzia.
Ull wydął usta, ewidentnie miał coś do powiedzenia, ale powstrzymywał się. Addie miala nadzieję, że wszystko da się szybko załatwić i bedą mógł wyjść, to co usłyszała chwilę później mocno ją zszokowało.
- Ull Thorsonn - przestawił się.
Addie za wszelką cenę starała się zachować poważną minę. Tego się nie spodziewała. Nie wiedziała jak ma zareagować. Jak mogła nie spytać go nawet o nazwisko? Po prostu zaufała jakiejś starej kobiecie, która wskazała jedynie profesję jaką zajmował się mężczyzna.
Po sali przeszedł cichy pomruk. Widocznie jego nazwisko zrobiło wrażenie na zgromadzonych. Może właśnie dlatego nie chwalił się kim jest. Żeby nie wzbudzać zainteresowania.
- Czy oskarżony przyznaje się do winy? - zapytał sędzia.
Krasnolud zerknął na Ulla, który gromił go wzrokiem. Pochylił głowę i mruknął coś pod nosem
- Jesteś synem Thora? - szepnęła zdziwiona.
- Pasierbem. Nazwisko przylega jak łata, co nie - odburknął.
Krasnolud podniósł głowę i powiedział
- Przyznaje.
Addie odetchnęła, przynajmniej sprawa zakończy się szybko.
- Czy pokrzywdzona chce wybrać wymiar kary? - znów zwrócił się do niej sędzia.
- Tak - odpowiedział za nią Ull zanim ta zdążyła otworzyć usta.
Spojrzała na niego gniewnie.
- Żądam próby pięści - dodał szatyn.
- A niech tak będzie - powiedział sędzia i stuknął buławą w podłogę.
Ull i Addie odsunęli się kilka kroków. Kiedy podszedł do nich krasnolud wymierzajaćy kary zaczął okładać winnego krasnoluda pięściami. Skończyło się na pięciu razach. wtedy z nosa krasnoluda pociekła krew.
Addie złapała Ulla za ramię i zaczęła ciągnąć w stronę wyjścia.
………………………………………
Hargi prychnął kiedy Ull postanowił posłużyć się nazwiskiem
- Nie mam najmniejszego pojęcia jakim cudem on nosi jeszcze głowę na karku - powiedział łapiąc kolejny łyk alkoholu.
Powstrzymał się od kolejnego komentarza, że ma przeczucie. Przeczucie, że już niedługo bokiem wyja mu te wszystkie kłamstwa.
Offline
Robin czuła, że zbliżała się do granicy wytrzymałości. Nie wiele z tego rozumiała, ale poznała już na tyle ton głosu Ulla, aby domyślić się, co się mogło wydarzyć.
-Mam dosyć...- Rzuciła w końcu, po czym wstała z krzesła i ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia, spychając przy tym ze swojej drogi jakiegoś Elfa, który rozmawiał z innymi towarzyszami. Powinna zostać, ale z drugiej strony...myślała, o tym idąc, przez ulice miasta. Dlaczego godzi się na pomysły Ulla, nawet dzisiaj, chociaż była zmęczona, to zgodziła się na kolejny dzień pełen atrakcji. Może nie chciała pokazywać mu swoich słabości, że nie zawsze da sobie radę ze wszystkim. Tyle razy już zdążyła usłyszeć, że była odważna, w ramach komplementu, ale razem z nim odbierano jej możliwość słabości, która też była potrzebna.
Clint uniósł głowę, kiedy drzwi do gospody się otworzyły, a w nich stanęła Robin, jednak od razu dostrzegł, że nie wyglądała najlepiej.
-Mówiłem, że to kiepski pomysł- Rzucił, ale Robin posłała mu jedynie ostrzegawcze spojrzenie
-Spierdalaj...- Rzuciła w jego stronę i ruszyła schodami na górę. Clint widział już to zachowanie i pokiwał niemo głową do samego siebie. Wiedział, że jak pozostali wrócą, to będzie musiał im wyjaśnić pewne kwestie, a szczególnie Ullowi.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Addie ciągnęła Ulla przez tłumy na ulicach. Nerwy w niej buzowały nie wiedziała co ma teraz robić. Czuła się oszukana. Ponadto była wściekła na siebie, ze ślepo zaufała jakiemuś bałwanowi i poszła za nim nie zadając podstawowych pytań.
Zatrzymała się w jednym z zaułków.
- Nie ma za co - zaczął Ull.
- Zamknij się - warknęła próbując zebrać myśli. Nerwowo chodziła w kółko. Znów zaczęło ja mdlić.
- Po co to było? Ta cała szopka?
- Miałem udawać, że nie widzę? - warknął - Gdybym był twoim mężem upierdoliłbym mu rękę przy samej dupie
- Ale nim nie jesteś!- uniosła się.
- I całe szczęście- odbił zakładając ręce na piersi.
Addie z trudem nad sobą panowała. Zacisnęła dłonie w pięści. Czuła jak jej energia zaczyna się budzić.
- Co to ma znaczyć? - oburzyła się.
- Nic.. - westchnął odpuszczając. Był wkurzony i nie chciał powiedzieć za dużo.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że Thor.. to twój ojczym? - zapytała nieco spokojniej, choć nadal drżała z nerwów.
- A pytałaś? Nie.. poza tym nie ma czym się chwalić. Wielkie mi co.. moja matka wyszła ponownie za mąż za tego buraka - odpowiedział zdając sobie sprawę, że zaczyna kopać pod sobą dół, z którego będzie mu trudno się wydostać . Ale nie mógł się teraz wycofać.
- Mogłeś wezwać Haimdalla.. - powiedziała Addie. - Bujamy się z jakimś jebanym toporem, w czasie kiedy ty mogłeś po prostu otworzyć Bifrost? -znów się uniosła. Miała wielką ochotę dać mu w twarz.
- Gdybym mógł to zrobić myślisz, że bym nie skorzystał. - odkrzyknął tracąc cierpliwość. - Ochłoń. Pogadamy jak się uspokoisz.
- Zejdź mi z oczu - warknęła i ruszyła przodem obierając za cel gospodę.
Weszła do środka cała rozemocjonowana. Usiadła na przeciwko Clinta i schowała twarz w dłoniach. Warknęła dając upust frustracji. Ull wszedł zaraz za nią i od razu ruszył stronę schodów.
Offline
Po Robin dość szybko pozostała dwójka również się pojawiła, ale kiedy dostrzegł, że i Addie jest w kiepskim nastroju, utwierdził jeszcze bardziej w swoich wcześniejszych słowach.
-Chyba dopada mnie deja vu- Mruknął, walcząc sam ze sobą, aby nie powtórzyć ponownie "a nie mówiłem" Kolejne emocje to było ostatnie, co im było potrzebne, przynajmniej w obliczu ostatnich wydarzeń, jakie spadły im na barki.
-Ull zaczekaj, musimy pogadać- Zwrócił się w stronę mężczyzny, który również wydawał się być dość wzburzony. Czy był to dobry moment, pewnie nie, ale musiał ten temat poruszyć. Odczekał chwilę, aż ten łaskawie do nich podejdzie.
-Robin musi odpocząć, o ile w ogóle to będzie możliwe- Zaczął przerywając chwilę ciszy. Nie była w dobrym stanie, nie wysypiała się, o wszystko się martwiła, podjęła cię odesłania Addie do domu, chociaż nie miała pojęcia jak to zrobić, w dodatku to odbijało się na jej jedzeniu. Widział, że z każdym kolejnym śniadaniem dziewczyna jadła coraz mniej, nie mogąc pewnie przełknąć niczego więcej.
-Nie zrozum mnie źle- Skierował się w stronę Ulla -Dobrze, że umiesz oderwać jej myśli, że rozumiesz ją, ale ona nie jest Assem, nie jest bogiem, ani półbogiem, ani...- Urwał zastanawiając się nad tym kogo jeszcze mógłby przywołać jaki przykład, ale zdał sobie sprawę z tego, że opcje mu się już wyczerpały -Jest zwykłym człowiekiem, a normalni ludzie takiego tempa rzadko kiedy są w stanie znieść. Potrzebują przynajmniej ośmiu godzin snu, trochę spokoju, zjedzenia czegoś normalnego i nie koniecznie popicia tego piwem- Zaczął wyjaśniać tak spokojnie jak tylko mógł
-Nie uważasz, że ostatnie chwile były wybitnie wymagające. To ściąganie bariery, odkrycie tego czegoś, czego natury nie rozumie, ale wie, że musi z tym żyć. Martwi się o nas, o ciebie. Wyrzuca sobie również to, że obiecała pomóc Addie, chociaż nie wie, czy uda się jej stanąć na wysokości zadania. Do tego nie ma wyboru i musi być wytrzymała. Poszła na górę i pewnie spróbuje zasnąć, ale znając życie, jej się to nie uda, bo tak została wyszkolona, aby była czujna zawsze- Addie widziała już to jak Robin momentalnie przebudziła sie i była gotowa do ataku. Musiała mieć bardzo płytki sen.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull przygryzł wnętrze policzka i powoli odwrócił się do łucznika. Stanął przy stole i wysłuchał tego co ma do powiedzenia wydając z siebie jedynie ciche prychnięcia.
Addie nie miała pojęcia że Robin aż tak się przejmuje obecną misją. Owszem chciała wrócić do domu, najbardziej na świecie, ale też rozumiała, że nie stanie się to od tak. Dużo widziała w magicznym świecie i doskonale rozumiała, ze do pewnych rzeczy potrzeba czasu. Nic nie dzieje się przypadkiem i była pewna, że to wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Miała też przeczucie, że wszystko dobrze się skończy i trzymała się tego. Być może Robin nie była aż taką optymistką. Addie nie chciała, żeby brała na siebie zbyt dużo. Może już zapomniała jak to jest być po prostu człowiekiem.
- To może nie trzeba było wprowadzać takiego “szkolenia”? - zarzucił Ull kiedy Clint skończył swój wywód.
- To co robiliśmy, to naprawianie waszych błędów. Nie umieliście sobie poradzić z czymś czego nie mogliście zrozumieć i najlepiej wytresować. Zamieść pod dywan, bo jakoś to będzie. Gratuluje. Po drugie chyba jesteś ślepy. Ona nie jest zwykłym człowiekiem. Gdyby nim była ta energia dawno by ją zabiła, Leczy się niemal od razu z ran. Kiedy emocje w niej kipią pęka jej skóra. Myślisz, że zwykły człowiek by to wytrzymał? Odpowiem ci… Nie. Nie wiem kim jest ale nie kimś za kogo ją uważasz. Myślicie, że zjedliście wszystkie rozumy ale tak nie jest. Gdyby nie ja nie wydostali byście się z tego przeklętego wymiaru - mówił podniesionym głosem energicznie gestykulując rękami. - A w zamian dostaje tylko kolejną porcję cennych rad - wysyczał patrząc to na Addie, to na Clinta.
- Nie potrzebuje niczyich rad - Warknął - Jestem Asem. Nie zabije mnie byle pierdoła, zniosę więcej niż tuzin najsilniejszych midgardczyków. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. A jeśli wam się wydaje, że możecie na mnie wpłynąć… zmienić mnie… Mylicie się. - skończył potem ruszył do wyjścia. Pchnął dłonią krzesło, które upadło z łoskotem na podłogę i zamknął drzwi od gospody mocnym trzaśnięciem.
Offline
Clint zmarszczył brwi, kiedy Ull zaczął swoje mądrości. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Ull najwyraźniej wolał uczepić się błędów innych niż, chociaż raz przyznać przed sobą, że jego sposoby działania nie zawsze były dobre. Nie spodziewał się, jednak tego, że na to co powiedział Ull w zasadzie w żaden sposób nie zareaguje, nie pomyśli o tym, że może wymaga trochę za dużo od Robin, z resztą najwyraźniej wszyscy od niej za dużo wymagali i zapomnieli o tym, że jest tylko dziewczyną.
-Cholera Ull- Rzucił w jego stronę, ale nim zdążył, chociaż rozwinąć swoją myśl ten już wyszedł z gospody, trzaskając drzwiami, pozostawiając ich w totalnym milczeniu.
-Sądziłem, że chociaż trochę mu zależy, ale widocznie wszystko jest dobrze do momentu, aż wszyscy będą grać, tak jak on chce, kiedy ktoś zaczyna wyrywać się ze schematu...- Poniekąd cieszył się, że Robin nie była świadkiem tej rozmowy. Znowu poczułaby, że musi wytrzymać, uśmiechać się pomimo wszystkiego. Clint przymknął na chwilę oczy, aby powstrzymać chęć wybiegnięcia za obrażalskim i wygarnięcia mu paru rzeczy.
-Wiem, kiedy jest zmęczona, bo widzę to po jej reakcjach, wiem też, jak to się może skończyć. Przy odrobinie szczęścia po tej gospodzie może zostanie kilka kamieni- Kiedy zmęczenie dawało się jej we znaki, moc próbowała to za wszelką cenę jakoś rozładować, a robiła to w jedyny dla siebie rozsądny sposób.
-Dlatego uważałem, że pójście tam to zły pomysł, ale ona i tak uległa, bo boi się, że jak pokaże, że sie boi, czy nie ma siły to Ull popatrzy na nią inaczej, że wszyscy na nią spojrzymy inaczej, może nawet uznamy, że jest jedynie kulą u nogi- Wyjaśnił i oparł się o oparcie krzesła. Kiedyś jeszcze za czasów Avengersów dokładnie to mu powiedziała, kiedy zapytał się jej, dlaczego nie pozwala sobie na zwykłe ludzkie słabości, bo przecież w nich nie ma niczego złego. Usłyszał bardzo podobną odpowiedź
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline