Nie jesteś zalogowany na forum.
Robin słuchała ich planu, teraz jedyne co mogła zrobić to tylko ich wysłuchać, aby wiedziała jak cała akcja ma przebiegać. Swoje zadanie już wypełniła. Zapewniła im w razie czego bezpieczeństwo. Gdyby coś poszło nie tak, liczyła na to, że trucizna zrobi swoje szybciej niż ona zdąży im zrobić krzywdę. Cudem by było gdyby wszystko poszło bezproblemowo, ale sama wiedziała, że tak się nie stanie. Wiedziała co kryło się w jej głowie, i sama wydawało się, że nie miała do pewnej części myśli dostępu. Więc czemu ot tak miałaby pozwolić komuś przekroczyć granice bariery. Jej ciało pewnie zareaguje automatycznie, tak jak sama wyrobiła sobie sobie pewien nawyk. W chwili zagrożenia od razu atakowała nie myśląc wiele o tym czy dana osoba miała dobre intencje czy nie. To było od niej niezależne, zupełnie tak jakby to jej moc w pewnym momencie przejęła stery, bo ona nie miała już siły dalej walczyć.
Z rozmyślań wyrwał go głos Ulla, który postanowił wykorzystać trochę wolnego na nieco bardziej przyjemne rzeczy niż siedzenie i rozmyślanie o tym co mieli zrobić. Puściła jego dłoń, kiedy ten tylko rozluźnił palce i wbiła wzrok w krasnoluda, który widocznie miał pomysł jak rozbawić nieco towarzystwo. Nie miała zbytnio nastroju na zabawy, ale może przyda się jej uwolnienie trochę myśli, z resztą może być to ostatnia okazja do wyluzowania. Sama wstała z krzesła i poszła za pozostałą dwójką.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jeden z bardów zaczął wyjaśniać zasady gry. Okazało się, że to klasyczne zgadywanie pieśni po wygrywanej melodii, ten kto pierwszy odgadnie ma możliwość występu z grupą grajków. Zapadła cisza. Muzycy zaczęli grać pierwszy utwór.
Addie zatrzymała się przy jednym ze stolików i oparła się o blat. Ull stanął tuż za nią.
- Chcesz się zmierzyć? - zapytał.
- Gdybyś nie był pewien wygranej nie proponowałbyś - rzuciła blondynka przez ramię. - Dobra - dodała z lekkim uśmiechem.
- Zaczynaj.
- Takie proste - prychnęła - Wezwanie Valhalli - odpowiedziała zakładając ręce na piersi.
Krasnoludy wyśpiewywały kolejne pieśni, jedne wesołe, inne wolniejsze i bardziej refleksyjne. Addie i Ull prowadzili własną rywalizację. Kiedy zaczynała się nowa melodia prowadzili zarzarte dyskusje ściszonymi głosami.
- Czy ty się w lesie chowałaś? Czy w pałacu? - zapytał rozweselony. - W którym miejscu przypomina ci to taniec motyla? To zupełnie inna tonacja
- Zobaczysz, niech tylko ktoś zacznie - naburmuszyła się.
Kiedy jeden z gości zaczął śpiewać zaproponowaną przez Addie dziewczyna odwróciła się do przewodnika z triumfalnie.
- Będę tak wspaniałomyślna, że oszczędzę ci przeprosin za tą zniewagę - prychnęła znów odwracając się do muzyków.
- Jakaś ty łaskawa - odpowiedział lekceważąco. - Stawiam pięć sztuk złota, że nie zgadniesz następnej.- zaproponował.
- Wchodzę - odpowiedziała czekając na kolejną przygrywkę. Nad tą musiała się zastanowić. Szukała pasujących słów. W końcu zaczęła nucić.
- Zaśpiewaj mi pieśń - powiedziała ściszonym głosem. Jednak inni goście z gospody nie byli pewni co do tego.
Ull uniósł rękę w górę z cwaniackim uśmiechem.
- Tutaj - zawołał wskazując na Addie. Grajkowie umilkli spoglądając na osobę, którą wskazał.
Addie ogarnęła chwilowa panika. Nie miała pojęcia co kombinuje Ull.
- Podwajam stawkę - powiedział z wrednym uśmiechem.
Blondynka odwróciła się do niego i spojrzała z wyzwaniem w oczy.
- Dobra - powiedziała, wychodząc na środek.
Krasnoludy zaczęły grać.
Addie poczekała na właściwy moment
- Zaśpiewaj mi pieśń o dziewczynie, co przeminęła. Powiedz, czy mogłabym być nią ja? Wesołej duszy, popłynęła za dnia. Za morze do Skye. Mull za rufą, Rum przed dziobem Eigg za sterburty łukiem. Blask młodości nad jego duszą. Gdzie ten blask teraz?
- Przegrałem - szepnął do rudej. - Ale zobaczysz. Teraz podniesie się jej pewność siebie. Musi wierzyć w swoje siły, bo później popełni błąd. - wytłumaczył rudej.
Do głosu Addie dołączyło kilkoro innych gości. Kobieta pokonała początkowy wstyd i poruszała się delikatnie w rytm muzyki śpiewając piosenkę.
- Idę po coś do picia? Też chcesz? - zapytał znów skupiając wzrok na Robin.
Offline
Robin stała i obserwowała zmagania Addie i Ulla. Na jej ustach błądził delikatny uśmiech, jednak ponownie poczuła nieprzyjemne ukłucie, które zwiastowało nadejście refleksyjnych rozmyślań. Znowu do głupie uczucie zagubienia, wdarło się jej do głowy. W dodatku wszystko miało się jeszcze wzmocnić. Kiedy bariery puszczą, nadal nie wiedziała co się z nią stanie. Krótka rozmowa na temat jej przeszłości uświadomiła jej jak mało o sobie wiedziała, tak naprawdę nie wiedziała nic. Teraz nie miała już nawet pewności czy imię, którym się posługiwała było jej prawdziwym, czy nadanym przez Hydrę. Miała mnóstwo pytań na które nie mogła uzyskać chociaż strzępku informacji, a już samo to wybitnie by jej pomogło odnaleźć się w świecie. Bo jak miałaby znaleźć dla siebie miejsce skoro nie była w stanie znaleźć samej siebie. Przymknęła na chwilę oczy, czując jak nad dno jej żołądka spada dziwny ciężar. Znowu to uczucie jakby ktoś na plecy wrzucił jej kilka worków z piaskiem. Nie nacieszyła się długo swobodą po wypłakaniu tych kilku łez.
-Co...- Rzuciła w stronę Ulla, kiedy ten ją zagadał -Nie dzięki- Odpowiedziała mu z lekko wymuszonym uśmiechem i odprowadziła go wzrokiem. Spojrzała na Addie, która wydawała się świetnie bawić. Miała do tego tak mało okazji, wyrwana z domu, z dala od wszystkich bliskich, to cholerne poronienie.
-Nie doszłoby do tego gdyby nie ty kretynko- Rzuciła sobie w myślach. Miała być tu sama, taki był plan przecież, ale jak zwykle musiała coś zepsuć, a tym samym rozwalić komuś spokojne życie. Clint powinien siedzieć w domu przy rodzinie, a nie uganiać się za nią po jakiś światach i ratować jej tyłek.
Ruda powoli zaczęła się wycofywać, co biorąc pod uwagę tłumy osób nie było wcale takie trudne. Ruszyła w stronę schodów, i mijając drzwi pokoju Clinta uchyliła je na chwilę, aby sprawdzić, że łucznik dalej spał spokojnie. Uśmiechnęła się lekko, kiedy zastała go w tej samej pozycji co wcześniej. Bez chwili namysłu rzucił dla niej wszystko, a ona tak mu dziękowała za poświęcenie. Czuła się z tym paskudnie, ale czy powinna stawiać swoje szczęście ponad to czego być może oczekiwali od niej inni. Czy podjęcie swojej drogi naprawdę mogło ją kosztować przyjaźń. Zamknęła drzwi i ruszyła do swojego pokoju. Jak zawsze pnował w nim półmrok, nie umiała ocenić jaka była pora dnia, ale kiedy wyjrzała za okno i widząc jak ruch na ulicy się zmniejszył, zrozumiała, że musiał zbliżać się wieczór. Wychyliła się nieco bardziej i spojrzała w górę. Bez chwili namysłu weszła na parapet i kilkoma mocniejszymi podciągnięciami, weszła na dach gospody i usiadła w jednym miejscu. Wzięła głęboki wdech. Żałowała, że nie trafili w bardziej otwarte miejsce. Chciałaby wreszcie poczuć świeże chłodne powietrze, które potrafiło nieco przywrócić jasność myślenia. Tutaj było ciepło, i z każdym oddechem czuło się ten gorący i gryzący smak dymu, który unosił się z pobliskich kuźni.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Ull podszedł do baru i zamówił kolejne piwo. Czekając na zamówienie zaczął przysłuchiwać się rozmowie dwóch młodych krasnoludów.
- Na pewno cię się przesłyszało. Za długo byłeś w kopalni - próbował pocieszać jeden drugiego.
Ull przyjrzał się siedzącym przy barze dwóm za pewnie kompanom. Jeden z nich siedział z głową opartą i złożoną pięść. Był bardzo osowiały. Kolega ewidentnie próbował go pocieszyć. Ull zerknął na dalej bawiący się tłum przy grajkach. Nawet kiedy otrzymał swoje zamówienie nie ruszył się z miejsca. Wygrała wszechogarniająca ciekawość.
- Nie rozumiesz Morilu. To była jaskinia elfów. Znaczy no wiesz… - markotnik zaczął rysować palcem po stole.
- Nie bardzo- skrzywił się jego kolega - No to wytłumacz mi.
- Oj - zirytował się ten pierwszy. - Kopiąc kolejne szyby górnicy trafili na jaskinię z jeziorem, jakimś tam drzewem. Elfy podniosły alarm, że to zaklęta jaskinia czy coś takiego.
Ull nastawił uszu. Ta historia zaczynała się robić interesująca. Ewidentnie mówili o jaskini Robin.
- Według elfów w kamieniach tej jaskini są zaklęte głosy kochanków, których zakazana miłość zaprowadziła na śmierć. - wyjaśnił speszony młody górnik.
- No i? Elfy zawsze wymyślają jakieś legendy. Pewnie nie chcieli, żeby ruszyć drzewa - machnął ręką drugi.
Po ustach Ulla zaczął błąkać się delikatny uśmiech. Oczywiście, że to była bujda. Zaczął się zastanawiać czemu wszyscy biorą słowa elfów za świętość.
- To nie wszystko - mruknął markotny. - Podobno ich głosy może usłyszeć prawdziwie zakochany - dodał coraz bardziej nieśmiało.
- A ty coś usłyszałeś?
- Przecież ci tłumaczę, że tak.
Ull ukrył usta w kuflu by nie wybuchnąć śmiechem. Złożył historię krasnoluda dodając swój wątek. Czyli jednak nie byli tam sami. Nie zamierzał się jeszcze odzywać. Chciał wysłuchać dalszych refleksji krasnoluda.
- To cię tak przeraziło? Stary - uśmiechnął się kompan markotnego. - To chyba dobrze no nie. Powiedz, która to? O której damie pomyślałeś.
Ull nie spodziewał się, że to co za chwile usłyszy na prawdę padło z ust krasnoluda.
Markotnik zrobił się czerwony jak burak.
- Nooo… to był koniec odprowadzania. Myślałem o tym, że nie mogę się doczekać aż stamtąd i…
- I… - ponaglił go kolega
- I że się spotkamy - wypalił waląc głową w blat baru.
Zapadła cisza, którą zmącił atak kaszlu Ulla, który akurat podczas wyznania postanowił złapać łyk piwa. Krasnoludy były zbyt zajęte aby zwrócić na niego uwagę.
Ull zaczął się trząść. Prychał co chwila, a jego oczy zaszły łzami. Nie mógł się dłużej powstrzymywać i wybuchnął wręcz histerycznym śmiechem. Wstał z krzesła i otoczył bar odprowadzany, przez przestraszone oczy krasnoludów. Ull wszedł na zaplecze ledwo mogąc ustać na nogach. Wypadł przez tylne drzwi i znów zaczął rechotać.
Offline
Robin drgnęła lekko, kiedy do jej uszu doszedł wyraźny śmiech. Od razu go rozpoznała
-Albo się już spił, albo wybitnie dobrze się bawi- Mruknęła do siebie i uśmiechnęła się lekko. Nie chciała psuć im nastroju jakimiś swoimi refleksjami, z resztą czy miało to jakieś znacznie. Rozmyślania jak to było z nimi przychodziły i odchodziły. Jutro pewnie znowu będzie starała się od siebie odsuwać wszystkie ponure myśli, więc chyba teraz na te krótka chwilę słabości mogła sobie pozwolić. Przeniosła wzrok przed siebie wpatrując się w panoramę miasta. Było to naprawdę niezwykłe miejsce, ale nie mogłaby tutaj żyć na stałe. Czuła się cały czas tak jakby była uwięziona. Owszem mogła pójść w różne miejsca, ale ostatecznie i tak spotka się ze ścianą, która jej uniemożliwi przejście dalej, a przynajmniej tak będzie jeżeli nie uda się jej zyskać odpowiednich narzędzi. Cholerne metafory jej życia, objawiały się nawet w tak głupich rzeczach jak to miejsce. Westchnęła ciężko i odchyliła się do tyłu kładąc się na strzesze, którą był pokryty dach. Włosy rozsypały się po związanej nicią słomie, a ona wpatrywała się w kopułę nad sobą. Wolałaby, aby chociaż gwiazdy mogły tutaj świecić, nie czułaby się tak...odizolowana.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Nie był pewny ile czasu mu zajęło dojście do siebie. Kiedy fala śmiechu już się skończyła, a on mógł normalnie oddychać wrócił tą samą drogą. Krasnoludów nie było widać. W sumie to nikogo nie było w gospodzie. Po muzykach zostały tylko instrumenty. Nadal wesoły mężczyzna przemierzał sale w stronę schodów. Jednak zanim postawił stopę na schodku znów obejrzał się w stronę instrumentów. Jego uwagę przykuła para skrzypiec leżące na niewielkim stoliku. Westchnął głęboko bijąc się z samym sobą. Zawsze uciekał. A może teraz wreszcie nadszedł czas pogodzenia się z tym, że nie cofnie czasu i nie wskrzesi zmarłych. Ostrożnie stawiał kolejne kroki powoli zbliżając się do instrumentu. Wyciągnął rękę. Jej skrzypce miały piękny intensywny kolor. Zawsze dbała o nie z największą starannością. Uwielbiał słuchać jak grała wieczorami kolejne ballady. To zawsze dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Kiedy patrzy dziś na tańczącą Addie wydawało mu się, że to równie dobrze ona mogła tam stać. Też kochała muzykę. Jednak zamiast bólu trawiącego jego trzewia, czuł się inaczej. Nie potrafił stwierdzić dlaczego. Może to ta relacja, której nie powinien pozwolić się rozwijać? W końcu się odważył i dotknął zimnej powierzchni instrumentu. Podniósł je i obejrzał w dłoniach. Zawsze będzie o niej pamiętał, o ich wspólnych chwilach, ale może już czas zamknąć te drzwi. Schylił się po smyczek. Gdy położył skrzypce na ramieniu przed jego oczami stanęła mu pierwsza lekcja jakiej mu udzielała. “ Wyżej” Wyprostuj rękę” “Delikatniej”
Chłód drewna sprawił, że jego ciało przeszedł dreszcz. Serce zaczęło walić z zawrotną prędkością. Wiedział, że jeśli to zrobi nie będzie odwrotu. Może nawet trochę się bał. Wziął głęboki oddech i przeciągnął po delikatnych strunach pierwszy raz. Zatrzymał się kiedy drżącą ręką przestał panować nad dźwiękiem dźwięk
Głęboki wdech. jeszcze raz. więcej cierpliwości - powiedział w myślach. Spróbował jeszcze raz. Kolejny błąd przyprawił go o wzrost ciśnienia.
Zawsze mu powtarzała, że brak mu cierpliwości. Uniósł lekko kącik ust
Po każdym potknięciu zaczynał od nowa aż w końcu trafił w odpowiednie dźwięki.
Offline
-Dobra weź się w garść- Powiedziała w końcu sama do siebie i poklepała się otwartymi dłońmi po policzkach, na których od razu pojawiły się lekkie rumieńce. Wiedziała, że nie ucieknie od wszystkich wątpliwości, ale zatracanie się w nich również nie przyniesie żadnego efektu. Gdzie się podziała ta Robin, która rzuciła wszystko i zwiała z domu, chociaż raczej bardziej pasowałoby tu stwierdzenie z więzienia, i wyruszyła przed siebie bez absolutnie żadnego planu czy konkretnego celu. Przechodziła już przez to, i dała sobie radę, więc dlaczego teraz miało być inaczej, szczególnie, że teraz nie była tutaj sama. Wiedziała, że mogła polegać na Clincie, który chociaż wielu jej decyzji nie rozumie, to ostatecznie kiedy złość mu przejdzie zda sobie sprawę z tego, że musi to zaakceptować. Addie była gotowa wysłuchać jej, kiedy tylko była taka potrzeba, a Ull umiał ją pocieszyć jak mało kto, nakierować ponownie na odpowiednią ścieżkę, kiedy tylko z niej zbaczała.
-Starzejesz się dziewczyno, robisz się zbyt sentymentalna- Dodała, po czym odepchnęła się nogami od dachu a jej ciało zaczęła się zsuwać prosto na dół. W ostatniej chwili udało się jej wyprostować sylwetkę, kiedy ciało straciło oparcie i wylądowała dość niezgrabnie na ziemi przed gospodą. Chciała iść się położyć, odpocząć trochę, ale kiedy tylko uchyliła drzwi gospody odkryła, że cały gwar jaki w niej panował ucichł, za to do jej uszu doszedł wyraźny dźwięk skrzypiec. Z początku dźwięki wydawały się być kwintesencją fałszowania, ale im bardziej ten ktoś próbowała tym lepiej mu wychodziło. Wsunęła się po cichu do ciepłego wnętrza i stanęła przy jednej ze ścian. Uchyliła nieco szerzej oczy ze zdziwienia, kiedy dostrzegła, że to Ull postanowił popisać się swoimi zdolnościami muzycznymi. Oparła się o ścianę i wpatrywała się w milczeniu w niego, w to jak oddawał się muzyce. Przymknęła na chwilę oczy wsłuchując się w delikatną melodię, którą wygrywał, chociaż czasami uśmiechała się delikatnie kiedy smyczek dotykał złej struny, albo robił to w niewłaściwy sposób.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Oddał się temu całkowicie. Nawet kiedy zdarzało mu się nie dociągać dźwięku nie przejmował się. Nie był pilnym uczniem. Wolał słuchać jej popisów. Kiedy wygrał ostatnią partię zastygł w bezruchu. Pomimo wysiłku jaki włożył w przełamanie się do tego czuł się lepiej. To krótkie pożegnanie, czym dla niego było wygranie tego utworu przyniosło mu ulgę. Wiedział, że to będzie jeszcze bolało, ale miał nadzieję, że coraz mniej. Odłożył instrument na stołek.
- Długo tu stoisz? - rzucił nawet się nie odwracając.
Offline
Dziewczyna wsłuchiwała się w każda z nut osobno, które składały się w całą melodie. Czuła, że było to dla niego ważne, widziała jego twarz. Coś próbował zakończyć. Wiele jego zachowań pozostawało dla niej tajemnicą, ale doskonale wiedziała, czym były pożegnania i jak wtedy człowiek wygląda. Wtedy poczuła, że może nie powinno jej być tutaj. Powinna dać mu ten czas tylko dla siebie i dla jego przemyśleń. Drgnęła lekko, aby ruszyć po cichu w stronę schodów i zniknąć w mrokach pokoju zupełnie tak jakby nigdy tutaj jej nie było. Nim, jednak wykonała chociaż jeden krok usłyszała jego głos i przymknęła delikatnie oczy.
-Od jakiegoś czasu- Odpowiedziała mu nie widząc sensu, aby go okłamywać, że przed chwilą co weszła -Przepraszam nie powinnam, ale to było piękne- Rzuciła w jego stronę. Miała ochotę podbiec do niego i go objąć, ale nie była pewna czy on tego chciał, nie była też pewna czy nie był na nią zły, że znowu wepchała nos w nie swoje sprawy. Spuściła lekko głowę i zaczęła nerwowo skubać brzeg swojej bluzki nie bardzo wiedząc co mogłaby dalej powiedzieć, a na usta cisnęło się wiele, jednak żadne z tych słów zdawały się nie mieć odzwierciedlenia w tym co naprawdę czuła.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- W sumie nie szkodzi… - Westchnął z lekkim uśmiechem. - Chyba już dawno powinienem to zrobić - dodał znów spuszczając wzrok na instrument.
Przeszedł powoli przez salę i usiadł przy jednym ze stołków.
- Nie musisz kłamać. Daleko było mu do ideału. Nie byłem wzorowym uczniem. Nie miałem… cierpliwości - Westchnął.
- Ale teraz wiesz o mnie coś, o czym wie naprawdę garstka osób - dodał lekko zbaczając z tematu.
Sam nie wiedział, czy chce o tym mówić czy nie. Ciężko mu było zdefiniować jak się czuł. Rozdrapał ranę, ale odniósł wrażenie postąpił właściwie.
Offline
Robin nieco ulżyło kiedy ostatecznie z jego ust nie usłyszała pretensji i wyrzutów. Nie chciała się z nim kłócić, nie teraz.
-Nie kłamię- Odpowiedziała mu -Muzyka bez emocji jest tylko muzyką. Piękne było to co w nią włożyłeś- Chociaż jej gust muzyczny był zgoła inny. Bliżej było jej do Starka i jego rockowych kawałków, które sprawiały, że cała siedziba się trzęsła w posadach. Z resztą sama przyczyniła się kiedyś do tego, że nieco tynku odpadło z sufitu, a u niej w pokoju szyba zaczynała pękać. Ciekawe czy kiedykolwiek to odkryli. Dziewczyna obserwowała go przez chwilę jak siada przy jednym ze stolików. Przez moment się zawahała, ale ostatecznie sama ruszyła przez salę i dosiadła się obok niego. Spojrzała prosto w jego oczy próbując wyczytać z nich co kolwiek.
-Wiesz, że nikomu nie powiem, co kolwiek by to było- Umiała dotrzymać tajemnicy, nawet jeżeli miała być ciężka do dźwignięcia, to da sobie z tym radę. Jednocześnie nie chciała go zmuszać do niczego. Jeżeli nie był gotowy to mogła jedynie cierpliwie poczekać, aż dojdzie do momentu w którym sam zechce o tym powiedzieć.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Chyba wreszcie ją zrozumiałem - przyznał z ledwo widocznym uśmiechem. - Żałuję, że tak późno, ale chyba tak musiało być. - wypowiadanie na głos tego co w nim siedziało przychodziło mu niepojętą łatwością. Może to był ten czas, że część, rzeczy może z siebie wyrzucić.
- To nie jest cały utwór. Miała pokazać mi kolejne nuty, ale… nie zdążyliśmy. Wiesz, nawet nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć. Zawsze powtarzała, że do skrzypiec potrzeba cierpliwości, a ja zawsze chciałem umieć wszystko w tym momencie, w którym się za to zabrałem - pogrążył się przez chwilę we wspomnieniach.
- Co ty było? Sam nie wiem, chyba.. może - westchnął szukając odpowiednich słów, ale nie potrafił. Może jednak było jeszcze za wcześnie
Offline
Robin słuchała go w milczeniu, kiedy zaczął się otwierać i pozwolił sobie na opuszczenie gardy. Znowu widziała tego samego Ulla, który chociaż pijany wydawał się być tak bardzo ludzki. Teraz też taki był, szczery, bez zbędnych masek, które miały zasłonić jego prawdziwe uczucia przed całym światem, aby ten ponownie ich nie wykorzystał przeciwko niemu.
-To mamy coś co nas łączy- Odpowiedziała mu -Ja cierpliwością też nie grzeszyłam- I tego bardzo żałowała. Może gdyby miała więcej zaufania, przykładała się do pracy wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Traciła wiarę w sens wykonywanej czynności, kiedy jej to nie wychodziło. Ull mógł być tego świadkiem, kiedy z początku nie wiedziała co zrobić z tym toporem. Od razu znalazła dla niego inne zastosowania, aby tylko udowodnić, że takie siedzenie na nic się nie zda. Przysunęła się nieco bliżej niego i objęła jedną dłonią przyciągając trochę bliżej siebie. Oparła brodę o jego głowę i przymknęła na chwilę oczy. Wiedziała, że nie przegoni wszystkich demonów, które go nawiedzały. To on musiał znaleźć w sobie siłę, aby stoczyć jedną z najcięższych walk jakie go czekały, ale była obok i była gotowa mu pomóc, kiedy tylko będzie tego potrzebować.
-Kochałeś ją- Wyszeptała wypowiadając to czego Ull pewnie nie byłby w stanie. Był zdolny do miłości i do wielu innych emocji, które wolał pewnie zepchnąć gdzieś daleko, aby nie utrudniać sobie ponownie życia.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Nie oponował kiedy Robin przyciągnęła go do siebie i przytuliła. Zamknął oczy kiedy dotknęła brodą jego głowy. Był totalnie bezbronny. Gdzieś w głębi siebie był za to na siebie zły. Powinien zrobić to sam. Nie otwierać się przed Robin. Ona jednak też mu ufała wyjawiając to czego nie mówiła nikomu innemu.
Westchnął cicho po czym lekko pokiwał głową. Wiedział co do niej czuł od dawna. Dlatego się z nią ożenił, ale stanowczo za rzadko jej to mówił. Może nie był dobrym materiałem na partnera, męża, ale czuł się przy niej dobrze, nie musiał niczego ukrywać, nikogo udawać. Na pozór drań, największy jaki chodził po ziemi, ale wystarczyło jedno jej spojrzenie, by wszystkie mury pękały.
Poczuł jak nieznośny ucisk w żołądku. Ucisk w gardle uniemożliwił mu wypowiedzenie jakichkolwiek słów. W końcu odchrząknął głośno i wyprostował wyślizgując się z uścisku dziewczyny.
- Chyba pójdę się położyć.- powiedział cicho- Czeka nas pracowity dzień, o ile można tak powiedzieć pamiętając o tym, że tu nie ma słońca. - próbował zażartować, jednak sam skrzywił się niskim poziomem żartu.
Offline
Robin puściła go, kiedy ten postanowił się od niej odsunąć i nagle zmienić temat. Przymrużyła lekko oczy, może była trochę zbyt bezpośrednia, może powinna trzymać język za zębami zamiast wiecznie mówić to o czym w danej chwili pomyślała. Tak, zdecydowanie powinna znaleźć w sobie nieco więcej taktu, a może w ogóle nie powinna wchodzić w cudze życie z butami i próbując nagle wszystko przewalić do góry nogami. Nie umiała zrobić tego nawet w swoim życiu bez poczucia winy, więc czemu robiła to komuś innemu.
-T...tak, to dobry pomysł- Odpowiedziała mu i odwróciła twarz od niego spoglądając w stronę pustego baru. Czy powinna mu powiedzieć, jeśli tak to jak on na to zareaguje uwierzy jej, że go polubiła, czy może zniknie jak sen złoty w obawie przed kolejnym zaangażowaniem się. Tyle wycierpiał, cały czas pamiętał o swojej rodzinie więc czy ona miała prawo wchodzić do jego życia. Widziała, że próbował wrócić do starego siebie chcąc przekuć wszystko w żart, ale dość kiepsko mu to szło mimo wszystko na ustach Robin pojawił się delikatny uśmiech.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
- Chyba lepiej się już zamknę- stwierdził tym razem uśmiechając się szerzej. Przeczesał palcami włosy po czym wstał z krzesła. Nie był gotowy jeszcze o niej mówić, ale wiedział też, że Robin nie powiedziała niczego złego.
- Kiedyś ci o niej opowiem, ale jeszcze nie teraz - powiedział ze smutkiem. - Jeśli będziesz chciała, oczywiście - dodał lżej. Nie chciał nakładać na nią dodatkowego ciężaru. Jeśli nie będzie chciała, zostawi to dla siebie.
- Idziesz ze mną? - zapytał wyciągając rękę w jej stronę. Słowa wypadły z jego ust szybciej, niż zdążył się nad nimi zastanowić. Potrzebował obecności kogoś komu ufał. Nawet jeśli to miałaby być bezsenna noc, bo czuł w trzewiach, że znów będą go budziły koszmary.
Offline
Robin skierowała na niego wzrok, kiedy znowu i być może po raz ostatni dzisiejszego wieczoru poruszył temat tego co go gnębi. Chciał jej powiedzieć, ale na razie brakowało mu słów, aby opisać to w najlepszy do tego sposób, ona to rozumiała dlatego kiwnęła lekko głową
-Kiedy tylko poczujesz, że nadszedł czas, ja wysłucham wszystkiego- Zapewniła go. Nie zostawiłaby go z tym samego, nie umiałaby by. Jednak następne jego słowa sprawiły, że otworzyła nieco szerzej oczy. Naprawdę ją o to poprosił, chociaż ciężko było powiedzieć, że była to tak bezpośrednia prośba, to wiedziała, że gdyby odmówiła najpewniej sprawiłaby mu zawód, z resztą nawet nie o to chodziło. Nie chciała mu odmówić, zostawiać samego w ciemnym pokoju z ponurymi wspomnieniami. Ona już się nasiedziała w takich miejscach i wiedziała jak to było. Wstała z krzesła i podała mu swoją dłoń zaciskając palce na jego ręce. Serce zabiło jej nieco szybciej, a ona przysunęła się nieco bliżej opierając głowę o jego ramie.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Pokiwał głową z niepewnym uśmiechem. Kiedy powiedziała, że wysłucha go kiedy będzie na to gotowy.
Nawet nie drgnął kiedy włożyła dłoń w jego. Poczuł się jedynie odrobinę pewniej. Kiedy oparła głowę o jego ramię ruszył powoli na górę. Zatrzymał się jednak przed schodami i znów zerknął na skrzypce. Oblizał usta po czym postawił pierwszą stopę na schodku. Kiedy weszli na piętro pokierował ich od razu do jego pokoju. odsunął się od dziewczyny i zamknął za nimi drzwi. Powłóczył nogami do łóżka. Kiedy tylko pozbył się butów położył się w pościeli, zgarniając w objęcia róg kołdry. Położył się na boku, odkręcając plecami do krawędzi łóżka. Czekał na dziewczynę wgapiająć wzrok w ścianę po drugiej stronie pokoju.
Offline
Kiedy ten bez słowa położył się na łóżku do głowy Robin znowu napłynęły myśli. Był tak bardzo zmęczony, ale nie fizycznie, fizycznie nic mu nie dolegało przecież. Jego psychika była w gorszym stanie i obawiała się, że nawet sen nie byłby w stanie tego naprawić. Ona nie będzie w stanie tego naprawić, a jedyne co mogła to dać mu chociaż przez tych parę godzin poczucia bezpieczeństwa, które w końcu i tak minie, kiedy będzie musiał wstać. Podeszła powoli do wolnego miejsca na łóżku i usiadła na jego krawędzi i zaczęła powoli rozsznurowywać bluzkę, którą ostatecznie rzuciła gdzieś w kąt zostając jedynie w dość kusej beżowej lnianej bluzce, która odsłaniała jej brzuch i ramiona. Przed położeniem się przełożyła sobie włosy przez ramię, aby przypadkiem nie pociągnąć za nie za mocno i ułożyła sie obok mężczyzny. Wpatrywała się przez chwilę w jego plecy, ale ostatecznie odważyła się na to, aby przysunąć się do niego bliżej i objąć. Wtuliła swoja twarz w jego plecy pozostawiając na jego skórze wilgotny ślad po jej ciepłym oddechu.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Kiedy poczuł, że go przytula wstrzymał oddech. Odwrócił się do niej przodem i spojrzał prosto w oczy. Musiał odgonić z głowy srebro, które krążyło w jego myślach. Nadal nic nie powiedział, po prostu patrzył, dopóki nie zamknął oczu.
…………….
Zaraz po przebudzeniu Addie odruchowo zarzuciła ręce na drugą stronę łóżka. Było zimne i puste. Uniosła wzrok i dopiero wtedy jej umysł obudził się na tyle by od nowa połączyć fakty. Wczoraj bawiła się świetnie, po raz pierwszy udało się jej zapomnieć o troskach i dać ponieść się muzyce. Rzeczywistość znów zaczęła ja przygniatać. Do oczu napłynęły jej łzy. Miała dość budzenia się w pustym łóżku. Przycisnęła dłonie do oczu powstrzymując się od płaczu. Podniosła się z łóżka, mieli dziś sporo do zrobienia, ale jeśli wszystko dobrze pójdzie może dziś rozwiążą jeden z problemów. Ubrała się w brązowe spodnie i białą bluzkę. Przycisnęła materiał do pleców by upewnić się, że jej blizny nie będą widoczne przez materiał. Zebrała włosy w warkocz wczesując w nie uprzednio olejek migdałowy. Założyła za ucho kosmyk, który wyślizgnął się z upięcia. Musiała czymś zając myśli zanim rozklei się na dobre.
Wyszła z pokoju i udała się do pokoju Ulla. Zapukała energicznie w drewniana płytę gotowa przywołać na twarz uśmiech.
Offline
Robin nawet jeszcze chwilę po tym jak Ull zasnął wpatrywała się spokojnie w niego. Pilnowała czy się nie budził, kiedy tylko drgnął chociaż lekko ona od razu go obejmowała chcąc dodać nieco pewności, że nie jest sam. W końcu sama nie wiedziała nawet kiedy odpłynęła bo sen dopadł ją znienacka. Też była już zmęczona myśleniem o tym co wydarzy się następnego dnia, martwienia się o innych. Spała spokojnie, a przynajmniej tak było do momentu w którym ze snu wyrwało ją pukanie do drzwi. Może nawet ja to wystraszyło, bo przekręciła się gwałtownie na łóżku nie zdając sobie sprawy z tego jak blisko krawędzi spała. Poczuła jak materac nie daje jej już oparcia, a ona nim zdążyła coś zrobić zleciała na drewnianą podłogę uderzając o nią plecami, tak, że miała wrażenie, że płuca odbiły się jej kilka razy od żeber.
-Cholera...- Jęknęła cicho czując pulsujący ból gdzieś z tyłu głowy, którą musiała przywalić o podłogę. No to miała wręcz cudowny początek dnia, który sprawił, że odechciało się jej niemal wszystkiego. Mogłaby już zostać tu na tej ziemi i przeleżeć do następnego dnia, który może zacznie się nieco lepiej.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Jak pukanie do drzwi nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, to dość głośnego łomotu nie zignorował. Uniósł powieki nie zmieniając pozycji. Jednak kiedy zauważył, że leży sam zmarszczył brwi. Przeczołgał się po łóżku na drugi jego koniec. Kiedy zobaczył leżącą na podłodze Robin uśmiechnął się. Oparł brodę na skrzyżowanych ramionach i przyglądał się rudowłosej z rozbawieniem.
- Podłoga wygodniejsza? - zapytał. A widząc wyraz twarzy dziewczyny wywnioskował, że musiała spaść.
Offline
-Wiesz...- Zaczęła siląc się na to, aby przegonić łzy bólu, które napłynęły do jej oczu -Tak sobie pomyślałam, że czemu trzymamy się jakiś utartych schematów. Z resztą ta cała wolność i tak dalej, więc pomyślałam, czemu ktoś mi narzuca to, że łóżko służy do spania. Uznałam, że przełamię ten schemat i wiesz co?- Rzuciła do niego dość ironicznym tonem
-Następnym razem nie rozwalaj się jak żaba na liściu, to może nie spadnę- Powiedziała, ale mimo wszystko uśmiechnęła się, chociaż jej uśmiech jasno wyrażał, że ból nadal dawał o sobie znać
-Ktoś pukał- Dodała i powoli przeniosła się do pozycji siedzącej opierając jedną dłoń o materac i zaczęła rozcierać sobie tył głowy, aby upewnić się, czy nie rąbnęła nią za mocno. Na szczęście oprócz bólu po uderzeniu i świadomości, że bez guza się nie obędzie nie stało się nic poważniejszego.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline
Lekko rozbawiony słuchał jej tłumaczeń.
- Wybacz, ale nie kontroluje się podczas snu, nic na to nie poradzę - odpowiedział podnosząc głowę na poduszkę.
- To dlatego się wylegujesz, na podłodze? Chciałaś otworzyć? Nie będę cię zatrzymywał. - powiedział przeciągając się po łóżku. Zarzucił ramiona nad głowę i znów przymknął oczy.
Offline
Robin słysząc jego słowa zacisnęła usta w wąską linię.
-I po co ja ci opowiadałam tę bajkę o śnieżce...służby mu się zachciało- Mruknęła gramoląc się z podłogi. Chwilę jej to zajęło, ale cały czas zawzięcie mruczała coś pod nosem, co zdecydowanie nie było słowami powitania nowego dnia
-Masz szczęście, że trafiłeś na tak spokojną osobę- Rzuciła w jego stronę i pogroziła mu palcem, po czym starając sobie jakoś rozmasować tył pleców, który obecnie ją dość mocno piekł, doszła do drzwi i nacisnęła klamkę uchylając je
-Czego....- Urwała w połowie kiedy dostrzegła Addie. Na twarzy Robin wykwitły dość pokaźne rumieńce. Inaczej było mówić o pewnych rzeczach, a inaczej było stać teraz przed blondynką z ledwie zasłoniętym ciałem i potarganymi włosami. Czuła się trochę tak jakby została przyłapana na czymś niewłaściwym.
-Dz...dzień dobry- Wydusiła w końcu z siebie jedyną rzecz jaka przyszła jej do głowy.
Clint Burton - #00BFFF
Feniks - #F65514
Torsten - #FF1493
Offline